Strona główna Grupy pl.sci.psychologia No to padłem. Re: No to padłem.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: No to padłem.

« poprzedni post
Data: 2011-03-01 14:12:37
Temat: Re: No to padłem.
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki

Nie trzeba być niewierzącym aby patrzeć na chrześcijańskie
"zachowania religijne" innych z boku, z dystansu, z zażenowaniem,
ze zdumieniem, jak na coś obcego mentalnie, co odbywa się
na marginesie... itp.

Piszę o tym ponieważ sądzę, że wielu ludzi nie jest zdolnych,
aby to uznać za oczywistość i fakt.

--
CB


Użytkownik "zażółcony" <r...@x...pl> napisał w wiadomości
news:ikit9u$ija$1@news.onet.pl...

> [...] Gdy jest się niewierzącym i patrzy
> na to wszystko z boku, rytualne zachowania religijne innych ludzi często
> stają się niezrozumiałe, dziwaczne, nieprzystające do rzeczywistości. Czułem
> się w tym coraz bardziej obco.



>
> Rodzina najpierw zareagowała opresyjnie. Zmuszany do pójścia do kościoła
> strasznie się męczyłem. Nie chodzi o to, że się tam nudziłem. Kościół
> odrzucał mnie swoją estetyką, tłumem, zapachami, starczym wibratem chóru,
> groteskową intonacją księdza, napastliwością kazań, dziwacznością rytuału,
> językiem, odpustową tandetą wystroju, męką rzeźb, złotem i plastikowymi
> kwiatami. Daję słowo, że się starałem, jednak nic z tego nie rozumiałem. Jak
> zresztą wszyscy dookoła. Szepty, sykania, skubanie rękawów, gapienie się na
> innych, ziewanie, wreszcie - zerkanie na zegarki i czekanie na koniec.
> Żadnych wzruszeń, przeżyć, ekstaz, żarliwości, jakie znałem już wtedy np. z
> "Quo Vadis" Sienkiewicza czy filmów historycznych. To było jakieś zbiorowe
> kłamstwo, w którym nie chciałem brać udziału.
>
> Potem już poszło z górki. Przestałem chodzić na religię. Nie chodziło o
> wagary, lenistwo czy nudę. Po prostu nie dawałem rady. Czułem, że to, co
> mówi pani katechetka - tyleż natchniona co niekompetentna - to jakaś fikcja.
> Jakieś wniebowstąpienia, zwiastowania, niepokalane poczęcia, wskrzeszenia,
> rozmnożenia, zamiany. Archanioły, Szatany, Mędrcy ze Wschodu i rzezie
> niewiniątek. Jeśli się w to nie wierzy, to wychodzi z tego jakiś "Władca
> pierścieni". Czułem, że życie i ważne rzeczy dzieją się gdzieś indziej.
>
> Religii nie było wtedy w szkołach tylko w salce katechetycznej obok kościoła
> (była połowa lat 70.), można się było łatwo urwać po drodze. Np. skręcić nad
> jezioro. Raz, drugi, dziesiąty.
>
> Jak się wszystko wydało były jakieś interwencje, wezwania i działania
> wychowawcze, ale raczej o charakterze belfersko-policyjnym niż
> metafizycznym. Nie straszono mnie więc potępieniem i wiecznymi mękami w
> ogniu piekielnym, ale karami o wiele bardziej doczesnymi. To znaczy: jak nie
> będziesz chodził, będzie lanie. Wybrałem lanie. Nie dopuszczono mnie więc do
> Pierwszej Komunii. Poszedłem rok później po wstawiennictwie u proboszcza
> bardziej zaangażowanych w życie parafii członków mojej rodziny. Załatwili
> to, kazali zamknąć dziób i robić co trzeba. Wspominam to jak ponurą szopkę.
>
> Wolność
>
> Może jeszcze byłem wtedy "do uratowania"? To znaczy do uratowania w Bożym
> planie zbawienia? Może gdyby ktoś chciał ze mną porozmawiać? Ale nikt nie
> chciał. Nie było zresztą o czym. Zrozumiałem, że religia katolicka jest
> trochę jak armia. Nie musisz znać planów sztabu generalnego ani naczelnego
> wodza. Masz robić, co ci każą bez dyskusji. Tu nie ma nic do rozumienia. A
> ja byłem raczej pacyfistą i wolałem rozumieć. Kiedy byłem w ósmej klasie
> armia wprowadziła stan wojenny. Rok później uciekłem w istocie z rodzinnego
> domu do szkoły z internatem. Zacząłem żyć "na swoim". Nikt mi nic nie mógł
> kazać. Byłem wolny, również w sensie religijnym. Nieznośna presja się
> skończyła.
>
> Czy czułem się samotny? Proszę Księdza! I to bardzo! Zwłaszcza wtedy.
> Oczywiście jako osoba niewierząca zdawałem sobie sprawę z ostatecznej
> konsekwencji. Ogień piekielny czy "zasiadanie po prawicy Ojca" nie wchodzi
> tu oczywiście w rachubę. Nie wierzę w życie po śmierci w ogóle. Gaśnie
> światło i koniec. Nie ma nic. Żadnej myśli. Pozostajemy tylko w pamięci
> bliskich. Nie stworzyłem sobie żadnego naiwnego zamiennika w rodzaju
> reinkarnacji, Ducha Kosmicznego czy innych tego typu "znieczuleń".
>
>
> Na marginesie, co się może Księdzu spodoba, w przeciwieństwie do większości
> katolików nie wierzę też we wróżki, różdżkarzy, horoskopy, taroty, przesądy
> uroki, czary i inny tego typu chłam, choć Kościołowi te drobne akty herezji
> i bałwochwalstwa najwyraźniej nie przeszkadzają.
>
> Śmierć i koniec - może nie jest to miła perspektywa, ale lepsza niż fikcja.
> Wiara to rodzaj protezy, środka przeciwbólowego. Nauczyłem się żyć bez tego.
> Podobnie jak bez wiary w to, że jesteśmy dziełem Boga, częścią Bożego planu,
> w możliwość odpuszczenia grzechów, itd. Lęk przed śmiercią, bezsensem,
> bezcelowością jest częścią naszej egzystencji. Odwaga polega nie na
> pogodzeniu się z tym (to byłaby rejterada!), ale na umiejętności życia ze
> świadomością braku odpowiedzi na podstawowe pytania. Nie czuję się
> kompetentny żeby ciągnąć ten wątek. Jest za dużo dobrej literatury na ten
> temat.
>
> Swoją drogą, obserwacje uczą, że nawet głęboka wiara nie pozbawia
> wątpliwości. Szpitale pełne są wierzących, którym wcale nie jest raźno
> odchodzić do lepszego świata, w który przecież wierzą.
>
> Moje poglądy zostały wypróbowane w sytuacjach krytycznych. Przeżyłem kilka
> wypadków drogowych, poważne turbulencje i twarde lądowania samolotem, dwa
> razy omal nie utonąłem, miałem wypadki nurkowe, z których myślałem, że nie
> wyjdę. Są to momenty, w których każdą sekundę można rozbić na sto części i
> pamięta się każdą myśl. Nigdy jednak nie błagałem w duchu "Jezu Wszechmogący
> wybaw mnie z tej opresji, a zrobię wszystko, co każesz". Nie jest to powód
> do dumy tylko raczej przekonanie, że powiedzonko "jak trwoga to do Boga",
> raczej mnie nie dotyczy.
>
> Polityka
>
> Po wyborze Karola Wojtyły na papieża, a zwłaszcza po Sierpniu '80, moi
> koledzy zaczęli chodzić na pielgrzymki. Ja z kolei zacząłem jeździć do
> Jarocina. Subkultura, przez którą rozumiem aktywną niezgodę na zastaną
> rzeczywistość, dała mi odpowiedzi na wiele pytań i naznaczyła do dzisiaj.
> Choć nigdy nie byłem antyklerykałem (księża są różni), Kościół uważałem za
> element konserwujący system, który jest nie do zaakceptowania.
>
> Były też inne momenty. Po śmierci Jana Pawła II, choć rzadko zgadzałem się z
> nim politycznie, wspominałem jego wspaniałą pielgrzymkę na Ukrainę,
> wzruszającą pielgrzymkę do Izraela, świadectwo dane w Yad Vashem i karteczkę
> w Ścianie Płaczu. Wreszcie wszystkie pielgrzymki do Polski. Zastanawiałem
> się wtedy, czy jestem częścią tego wszystkiego? Nie, zdecydowanie nie byłem.
>
> Zachowania żałobne Polaków obserwowałem z życzliwym zainteresowaniem, ale i
> zdumieniem. Ileż bowiem zniczy trzeba jeszcze zapalić, żeby publicznie
> pokazać swój żal? Cieszyłem się jednak, że pod tą fasadą rytuału pojawi się
> też duchowa refleksja. Jakiż byłem naiwny! W tym samym roku ci sami Polacy,
> którzy tłumnie palili znicze, przy ogromnym poparciu Kościoła wybrali na
> prezydenta zagorzałego zwolennika kary śmierci. Przypomnę, że Jan Paweł II
> był jej wielkim przeciwnikiem. Co ciekawe, trafił później na Wawel
> jednoosobową decyzją najbliższego współpracownika Jana Pawła II, autora
> bestsellerowej książki o wielce znaczącym tytule "Dziedzictwo".
>
> W moim mniemaniu żadne inne względy, poza politycznymi, tego nie tłumaczą.
> Dla mnie był to akt nad wyraz symboliczny.
>
> I niebo się nie zawaliło
>
> Przejdę tu do drugiego, bardziej interesującego pytania, mianowicie:
> dlaczego teraz i dlaczego czuję się zmuszony?
>
> Po katastrofie smoleńskiej Kościół staną na stanowisku nie tylko dla mnie
> obcym, ale wręcz groźnym i wrogim. Nie chodzi tu o żenującą aferę z krzyżem
> na Krakowskim Przedmieściu, ani o poparcie Jarosława Kaczyńskiego w wyborach
> na prezydenta Polski. Sprawa jest o wiele poważniejsza. Kościół mniej lub
> bardziej oficjalnie popiera siły polityczne, które otwarcie dążą do zmiany
> czegoś, co na własny użytek nazywam aktem założycielskim współczesnej
> Polski. Co przez to rozumiem?
>
> Proszę Księdza, mam 44 lata i za mojego życia miały miejsce dwa wielkie
> wydarzenia: Sierpień'80 i wybory w czerwcu 1989 roku. W obu przypadkach
> niemal całe polskie społeczeństwo, bez podziału na robotników czy
> inteligencję, biednych i bogatych, wierzących i niewierzących, odrzuciło
> komunistyczną dyktaturę i opowiedziało po stronie demokracji. Po stronie
> Polski otwartej, tolerancyjnej, przyjaznej, nowoczesnej, europejskiej,
> dostatniej, żyjącej w zgodzie z sąsiadami. Wolnej od zemsty, nienawiści,
> fanatyzmu, ciemnoty i tępego nacjonalizmu.
>
> Wydarzenia te są dla mnie aktem założycielskim Polski, w której chcę żyć i
> powodem do dumy. W swojej historii Polska nigdy nie miała tak wielkiego i
> pozytywnego wpływu na losy Europy i Świata, rozmontowując blok krajów
> socjalistycznych, ZSRR i kończąc zimną wojnę. Solidarność, Wałęsa, Pokojowa
> Nagroda Nobla, Mazowiecki, Okrągły Stół, oczywiście też papież Jan Paweł
> II - to były powody do dumy Polaków na całym świecie.
>
> Tymczasem w posmoleńskiej debacie, zwłaszcza w toku kampanii wyborczej,
> wielokrotnie i brutalnie ten piękny mit był niszczony. Przypominam sobie
> zwłaszcza obchody trzydziestolecia Solidarności, która to z roli jednoczenia
> Polaków stała się symbolem tuby propagandowej jednej opcji. Obchodów bez
> Lecha Wałęsy, którego uważa się tam za zdrajcę i agenta, gdzie premier
> Tadeusz Mazowiecki zostaje wygwizdany i obok profesora Bronisława Geremka
> oskarżony o zdradę interesów robotniczych w czasie sierpniowych strajków!
> Taką opinię wyraził w przemówieniu Jarosław Kaczyński. I niebo się na niego
> nie zawaliło! Zrozumiałem wtedy, że idzie po władzę, aby uczynić Polskę
> krajem zemsty, kłamstwa, ksenofobii, ciemnoty i resentymentów. Krajem służb
> specjalnych i agentów Tomków, czego przedsmak dał nam już podczas swoich
> rządów.
>
> Najbliższe wybory parlamentarne będą nie tylko wyborami do parlamentu, ale
> wyborami jednej z tych dwóch wizji przyszłości Polski. Czy chcemy żyć w
> kraju, którego mitem założycielskim jest dziesięć milionów członków
> Solidarności z Sierpnia'80 i prawie sto procent głosów w wyborach z czerwca
> 1989, czy raczej 0,6 promila alkoholu we krwi generała lotnictwa? Proszę
> pozwolić mi na własny użytek żywić przekonanie, że katastrofa smoleńska była
> wynikiem przypadków i błędów pilotów.
>
> Przeciwstawienie się tej wizji uważam za mój obywatelski obowiązek. Tu nie
> mam już możliwości wyboru. Zostałem zmuszony.
>
> Niestety, Kościół Katolicki opowiada się za tą wizją Polski, która jest mi
> obca i wroga.
>
> Używając sformułowania "pogląd Kościoła Katolickiego" używam oczywiście
> skrótu myślowego. Można tu bowiem oczywiście powiedzieć, że Kościół nie jest
> bytem politycznym i jako taki poglądów politycznych nie ma, a decyzje
> polityczne każdy z wiernych podejmuje indywidualnie w swoim sercu. Ale nie
> bądźmy naiwni! Każde dziecko wie, że Kościół od wielu lat aktywnie
> uczestniczy w życiu politycznym i ma nad wyraz czytelne poglądy. Niestety
> zawsze są to poglądy niezgodne z moimi. Jestem zwolennikiem pełnej
> refundacji zabiegów in vitro, pełnej emancypacji mniejszości seksualnych,
> nie cierpię traktowania kobiet jako kucharek i maszyn do rodzenia. Jestem
> przeciwny nauczaniu religii w szkołach, sam bowiem na własnej skórze
> odczułem, co to znaczy znosić presję otoczenia, kiedy się nie jest
> katolikiem. Szkoła, podobnie jak sądy, sejm i inne instytucje publiczne
> powinna być świecka. Uważam też, że sprawiedliwie byłoby, żeby Kościół
> finansowany był z podatków tych, którzy tego sobie zażyczą w zeznaniu
> podatkowym. Ja na przykład przeznaczyłbym je na Wielką Orkiestrę Świątecznej
> Pomocy, której Kościół jest zdecydowanie wrogi (nie licząc odosobnionego
> przykładu nieodżałowanego arcybiskupa Życińskiego).
>
> Tych rozbieżności jest oczywiście o wiele więcej, ale to nie jest miejsce
> żeby je mnożyć.
>
> Wszystko to razem nie pozostawia wątpliwości, że muszę odejść ze wspólnoty,
> która prezentuje tak diametralnie inne poglądy, ogląd rzeczywistości i wizję
> przyszłości od mojej. Jeżeli nawet czysto statystycznie udzielam im jakiegoś
> mandatu, to jest to dalece niezgodne z rzeczywistością i powoduje mój
> ogromny dyskomfort. Muszę natychmiast wycofać ten mandat.
>
> ****
>
> Dlatego, proszę Księdza, właśnie muszę, i dlatego właśnie teraz, dokonać
> aktu apostazji.
>
> Mam nadzieję, że Ksiądz mnie rozumie.
>

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą
Jesttukto?
?
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3
NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem