Kviat <null> wrote:
> W dniu 2017-04-08 o 15:14, XL pisze:
>>>>> Ciekawe co o stajennym towarzystwie piewców pislamskich będziesz pisać,
>>>>> jak się już pislam skończy.
>>>>>
>>>>
>>>> Wyrocznio delficka - ach, kiedyż ów koniec?
>>>
>>> Bliski. Na pewno dożyjesz. Nie takie ja ty oszołomy wierzyły w
>>> tysiącletnie reżimy.
>>>
>>
>> Ja wierzę w 2000-letnie najbardziej.
>> Więc tu sam wychodzisz na oszołoma, bo twój (jakże znienawidzony) "reżim"
>> KK już nawet dłużej się trzyma.
>
> Bzdury pleciesz. Zresztą już ci o tym wcześniej pisałem. KK 1000 lat
> temu to zupełnie inny kościół niż 2000 lat temu i zupełnie inny niż 100
> lat temu. Ale jak zwykle ignorujesz fakty.
> Obecne podrygi KK to akt rozpaczy, a próby ponownej radykalizacji to
> wyraz desperacji i strachu, bo wiedzą już widzą jak to się skończy.
>
>> Można? Można :-)
>> Więc się tak nie pultaj, bo ci żyłka pęknie.
>
> Tak jak tym z kibolskimi racami na pielgrzymkach?
> Mi to nie grozi.
>
>> Dziękuję za życzenia długiego żywota, ale z tymi (przynajmniej) 60 laty
>> przede mną to duża przesada z twojej strony - aż tyle nie pożyję, niestety,
>> a właśnie tyle trwała komuna w Polsce. No a tera my trochę poTRWAMy. Tera
>> my.
>> :->
>
> Dożyjesz dożyjesz.
> Komuna nauczyła ludzi czytać i pisać. Mają internet. Owszem, nadal można
> spotkać oszołomów i nieuków, którzy nie wiedzą czym się kończy
> nacjonalizm i fanatyzm religijny, ale ci sami co tak się boją najazdu
> fanatyków religijnych z zagranicy zaczynają rozumieć, że fanatyzm
> religijny w Polsce niczym się nie różni od tego zagranicznego.
> Propaganda w TVpis też jest łatwo rozpoznawalna, bo jest sporo
> powszechnie dostępnego materiału porównawczego z czasów PRL, III Rzeszy
> i z Korei Płn.
>
> Powrotu do zdrowia życzę.
> Piotr
>

OK, skoro więc tak bardzo wierzysz w rychły koniec PiS (i moje w zw. tym
jakże długie życie), to proponuję żebyśmy zrobili sobie przerwę w rozmowie
do tego czasu. Dil?
?

--
XL "Ogródek, figi, trochę sera - a do tego trzech lub czterech
przyjaciół. Oto luksus według Epikura." F. Nietzsche.