Data: 2007-05-29 17:56:59
Temat: Re: O Prawdzie - warto?
Od: "Maciej Woźniak" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta.onet.pl)@tutaj.nic> napisał w
wiadomości news:f3d4p3$b0d$1@news.onet.pl...
> "Maciej Woźniak" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:f3787i$rr2$1@achot.icm.edu.pl...
>
>> System jest siecią mózgów, nie komórek nerwowych, i
>> pobudza mózgi, a nie komórki. Pobudzony mózg blokuje
>> impuls albo przekazuje dalej, według kryteriów, których
>> system go nauczył - i w ten sposób system działa.
>>
>> Zauważ, że impuls tak naprawdę się liczy dopiero, kiedy
>> przejdzie przez conajmniej kilkaset mózgów - a każdy inny;
>> w tych warunkach kryteria reakcji pojedynczego mózgu
>> precyzyjne być nie muszą. Nie muszą także być dopracowane.
>> I nie są.
>
>
> Przeceniasz system - o ile mam blade pojęcie, co masz na
> myśli pisząc "system".
Nie masz bladego pojęcia albo go nie doceniasz.
>> Co to jest bzdura? To oczywiste - ewidentna nieprawda.
>> Co to jest oczywistość? To oczywiste - ewidentna prawda.
>> Czym w takim razie jest prawda? To akurat jest nieco mniej
>> oczywiste. Na swój prywatny użytek skleciłem (a najpewniej
>> po raz tysięczny w dziejach świata odkryłem) taką oto definicję:
>> prawda jest to niesprzeczna teoria.
>>
>> Rozciągam ową definicję na wszelkie przejawy myślowej
>> aktywności, nie tylko na uprawianie tak zwanej nauki. Żona
>> mówi do męża: "Masz kochankę!" Mąż odpowiada: "To
>> bzdura!". Wojtuś do Krzysia: "Guupi jesteś!". Oto przykłady
>> teorii, które dla wypowiadających poszczególne kwestie
>> osób mogą być (w ich osobistym odczuciu) niesprzeczne.
>> Czyli prawdziwe. Niespecjalnie mi się chce, ale dla porządku
>> napiszę: dowolna teoria jest oparta na aksjomatach (bardzo
>> często arbitralnie oraz nieświadomie przyjętych), wymaga
>> zebrania danych doświadczalnych (to też często wykonuje
>> się nieświadomie), natomiast sama teoria jest już jakimś
>> mniej czy bardziej złożonym (wy/po)tworem mentalnym.
>>
>> Jakie są podstawowe kryteria generowania jakichkolwiek
>> teorii? Ewolucja odwaliła tutaj niezły kawałek roboty.
>> "Od zawsze" premiowała efektywność: minimum nakładów,
>> maksimum efektów. Kreowana (w zasadniczej części
>> nieświadomie) teoria musi być tak prosta, jak tylko się
>> da (bo każde zasoby, również umysłowe, są ograniczone),
>> musi poza tym zapewniać nosicielowi danej teorii maksimum
>> korzyści (zapewniać największe szanse przetrwania).
Zapomniałeś najwyraźniej, ilu ludzi oddało życie za prawdę
i swoje teorie.
Prawda nie ma zapewniać największych szans przetrwania.
Prawda ma inną rolę. I nie ma być prosta, bo najprościej
jest uznać, że wszystkiemu winni są Żydzi. I nie musi być
niesprzeczna. Logika też ma ograniczony zakres
stosowalności. Tak, jak inne sztywne teorie.
>> Temat sam w sobie jest bardzo interesujący: w jaki
>> sposób ludzie radzą sobie z likwidacją ujawnianych właśnie
>> sprzeczności w ich osobistych i pracowicie zbudowanych
>> teoriach?
Olewają je, według zasady: to niemożliwe, żeby moje
poglądy były sprzeczne, skoro są prawdziwe.
Tak samo, jak Ty reagujesz na fakt, że sławne GPS-owe
zegary jednak się nie rozsynchronizowują.
>> Co w takim razie pozwala mi twierdzić, że ten gość bredzi?
>> Ano moja własna, niesprzeczna teoria, w której wszystko
>> gra.
Każdy ma taką prawdę, na jaką go stać.
A jak Cię zapytam, czy Twoja teoria aby na pewno
daje maksimum efektów przy minimum nakładów, to co
odpowiesz?
Nic. Zmienisz temat.
>> Nie będę się teraz spierał o prawdziwość tej teorii. Dla mnie
>> jest ona "normalna", a przy okazji likwiduje pewne paradoksy,
>> które pojawiły się na określonym etapie rozwoju fizyki.
Za to wracają inne, zlikwidowane wcześniej. Czas galileuszowy
był właśnie taki - maksimum efektu, minimum nakładów.
I tak zostało. Maksimum efektów jest, kiedy zegary się nie
rozsynchronizowują. Kiedy się rozsynchronizowywały, efektów
nie było - GPS nie działał.
>> Niektórzy uważają, że Einstein nie miał nic lepszego do roboty,
>> tylko zrobić innym na złość i zmusić ich do przyjęcia teorii
>> generującej paradoksy, ale "tak naprawdę" chodziło o coś
>> wręcz przeciwnego.
Każdy ma prawdę, na jaką go stać. A zegary nie są po to,
żeby Einsteini mieli się czym bawić. Zegary są po to, żeby
były zsynchronizowane. I żeby ich właściciele byli
zsynchronizowani.
Dlatego, niestety, rozsynchronizowujące się zegary dalej
będą lądować w śmietniku, choćby cały milion Einsteinów
twierdził i udowodnił czarno na białym, że teoretycznie
takie właśnie zegary są najlepsze. I nie ma obaw, kiedy
prawdziwi bliźniacy porównają swoje prawdziwe zegary,
różnice nie przekroczą 3 minut.
>> Jeśli zaś chodzi o fizykę kwantową, nie potrafiłem zachować
>> bez uszczerbku swojego "zdrowego rozsądku". Od pewnego
>> czasu muszę zatem funkcjonować z chorym rozsądkiem.
>> Trochę bolało, ale już przeszło.
Nie sądzę, żeby fizyka kwantowa miała przed sobą przyszłość,
ale nic do niej nie mam. I mojego zdrowego rozsądku nie
szczerbi, od czasu, jak Paweł Góra przyznał, że ten kot wcale
nie jest żywy i martwy jednocześnie. Jest zbyt efektowna, żeby
była specjalnie efektywna, ale niech tam.
>> W dyskusji na grupach jest jeszcze pewien dodatkowy kłopot:
>> dosyć trudno przedstawić "gołe" i "suche" fakty. Dopóki temu
>> czy innemu nie podstawi się pod nos zdjęcia przedstawiającego
>> jakiś niesamowity, sprzeczny ze "zdrowym rozsądkiem" efekt,
>> można sobie dyskutować do usranej śmierci.
Bingo.... Tak, można dyskutować do usranej śmierci. A gołych
i suchych faktów nie ma nikt.
Nie ma gołych, suchych faktów w abstrakcyjnych kwestiach.
I nigdy ich nie będzie. Do oceny abstrakcyjnych kwestii
jest tylko efektywność.
|