| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-06-26 09:40:18
Temat: O ja biedna...Pare dni temu, moj chlopak, otrzymawszy ode mnie kolejna serwetke do
kolekcji stwierdzil, ze moglabym sprzedawac swoje "dziela". Pomyslalam, ze
to zart, bo jakze mozna sprzedac cos, czemu sie poswieca dluuuuuugie
godziny? (rozumiecie to, prawda?) Probowalam Mu to wytlumaczyc, ze tak nie
mozna, ze to byloby bardzo nieprzyjemne dla mnie, ale zdaje sie uznal te
moje tlumaczenia za nieuzasadniony kaprys :(( Ale nic to...jakos bym nad
tymi Jego propozycjami przeszla do porzadku dziennego, gdyby dzisiaj moja
Mama nie stwierdzila, ze pomysl sprzedazy jest swietny. No po prostu rece
opadaja...jak wytlumaczyc osobom, ktore nic nie tworza (o ile mozna tak
powiedziec), ze nie mozna sprzedawac, bo to bylby wrecz grzech? No
powiedzcie same...tego nie zrozumie nikt, kto sam nie robotkuje :((
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-06-26 09:56:24
Temat: Re: O ja biedna...On Wed, 26 Jun 2002 11:40:18 +0200, "Icez" <i...@p...onet.pl>
wrote:
>Pare dni temu, moj chlopak, otrzymawszy ode mnie kolejna serwetke do
>kolekcji stwierdzil, ze moglabym sprzedawac swoje "dziela". Pomyslalam, ze
>to zart, bo jakze mozna sprzedac cos, czemu sie poswieca dluuuuuugie
>godziny? (rozumiecie to, prawda?) Probowalam Mu to wytlumaczyc, ze tak nie
>mozna, ze to byloby bardzo nieprzyjemne dla mnie, ale zdaje sie uznal te
>moje tlumaczenia za nieuzasadniony kaprys :(( Ale nic to...jakos bym nad
>tymi Jego propozycjami przeszla do porzadku dziennego, gdyby dzisiaj moja
>Mama nie stwierdzila, ze pomysl sprzedazy jest swietny. No po prostu rece
>opadaja...jak wytlumaczyc osobom, ktore nic nie tworza (o ile mozna tak
>powiedziec), ze nie mozna sprzedawac, bo to bylby wrecz grzech? No
>powiedzcie same...tego nie zrozumie nikt, kto sam nie robotkuje :((
>
>Agnieszka
>
a na zamowienie bys nie robila?
ja tam nic zdroznego w sprzedazy nie widze...nawet jestem dosc
dumna, jesli ktos mi zamowienie zlozy (do tej pory dwa - jedno na
dwie kolderki -> bliznieta w rodzinie). zeby bylo glupiej , ani
za jedno ani za drugie nie wzielam forsy, poza kosztami materialu
na te dla blizniakow....ale czego bym nie potrafila, to zrobic
cos z mysla, ze to bede PROBOWAC sprzedac... tu jestem
zdecydowanie anty....
Krysia
K.T. - starannie opakowana
-----------== Posted via Newsfeed.Com - Uncensored Usenet News ==----------
http://www.newsfeed.com The #1 Newsgroup Service in the World!
-----= Over 100,000 Newsgroups - Unlimited Fast Downloads - 19 Servers =-----
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-26 10:01:42
Temat: Odp: O ja biedna...
Użytkownik Icez <i...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:afc1s0$mi7$...@n...tpi.pl...
> Mama nie stwierdzila, ze pomysl sprzedazy jest swietny. No po prostu rece
> opadaja...jak wytlumaczyc osobom, ktore nic nie tworza (o ile mozna tak
> powiedziec), ze nie mozna sprzedawac, bo to bylby wrecz grzech? No
> powiedzcie same...tego nie zrozumie nikt, kto sam nie robotkuje :((
no ja Ciebie rozumiem kochana, wszyscy Ciebie tutaj rozumieją
śmiem twierdzić, wole oddac w prezencie, cokolwiek innego zrobić ale nie
sprzedać, czas na wytworzenie dzieła cobytoniebyło jest absolutnie
bezcenny, co innego jak powiedziałam podarować komuś kogo się lubi coby mu
oko cieszyło wtedy tak, ale sprzedawać,
a za ile że niby?
kogo by było na to stać?
nie trap się, zdanie laików możesz że tak powiem niepotraktować
pozdrawiam ciepło
ula.
> Agnieszka
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-26 10:52:22
Temat: Re: O ja biedna...
Użytkownik "Icez" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:afc1s0$mi7$1@news.tpi.pl...
> Pare dni temu, moj chlopak, otrzymawszy ode mnie kolejna serwetke do
> kolekcji stwierdzil, ze moglabym sprzedawac swoje "dziela". Pomyslalam, ze
> to zart, bo jakze mozna sprzedac cos, czemu sie poswieca dluuuuuugie
> godziny? (rozumiecie to, prawda?) Probowalam Mu to wytlumaczyc, ze tak nie
> mozna, ze to byloby bardzo nieprzyjemne dla mnie, ale zdaje sie uznal te
> moje tlumaczenia za nieuzasadniony kaprys :(( Ale nic to...jakos bym nad
> tymi Jego propozycjami przeszla do porzadku dziennego, gdyby dzisiaj moja
> Mama nie stwierdzila, ze pomysl sprzedazy jest swietny. No po prostu rece
> opadaja...jak wytlumaczyc osobom, ktore nic nie tworza (o ile mozna tak
> powiedziec), ze nie mozna sprzedawac, bo to bylby wrecz grzech? No
> powiedzcie same...tego nie zrozumie nikt, kto sam nie robotkuje :((
>
> Agnieszka
>
>
``````````````````````````````````````
Kochana , przygotuj sie na to ze NIKT tego nie zrozumie :-(
Jeszcze sie nie zdarzylo, zebym sorzedala to co zrobilam dla siebie. Jesli
sie komus cos niezwykle podobalo, to umawialam sie ze jemu tez zrobie - po
prostu robilam na zamowienie. Moj maz to sie nawet smieje, ze ja bym predzej
ktoregos z naszych synowsprzedala niz zdjela ze sciany robotke :-)))))
Ale sie nie martw - my wszystkie rozumiemy twoj bol :-)))))))))))))))
Grazyna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-26 10:53:17
Temat: Re: O ja biedna...Kiedys kolezanka zasugerowala, ze moglabym sprobowac sprzedawac to, co
wyhaftuje np. w Sukiennicach (bo ja z Krakowa). Ja widzialam 2
przeszkody:
1. nie mam czasu, zeby haftowac dla siebie, albo na prezenty, a co
dopiero na sprzedaz
2. ciezko byloby wycenic taka "robotke", bo o ile materialy (kawna +
mulina) maja jeszcze jakas wartosc wymierna, to czasu i serca wlozonego
w haftowanie nie da sie w zaden sposob wycenic - zawsze kiedy robie cos
komus na prezent mysle o tej osobie i o radosci, jaka jej sprawie (mam
nadzieje :-) takim drobiazgiem :-)
Boje sie, ze wiekszosc osob (zaryzykuje nawet, ze niky) nie zrozumialaby
wysokiej (jak mniemam) ceny, jaka kazda z nas zazyczylaby sobie za swoje
dzielo!
Zreszta, nie wyobrazam sobie, zeby ktoras z nas sie tak
skomercjalizowala!
Pozdrawiam :-) Arleta
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-26 12:26:06
Temat: Re: O ja biedna... (dlugie)
Użytkownik "Icez" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:afc1s0$mi7$1@news.tpi.pl...
> Pare dni temu, moj chlopak, otrzymawszy ode mnie kolejna serwetke do
> kolekcji stwierdzil, ze moglabym sprzedawac swoje "dziela". Pomyslalam, ze
> to zart, bo jakze mozna sprzedac cos, czemu sie poswieca dluuuuuugie
> godziny? (rozumiecie to, prawda?) Probowalam Mu to wytlumaczyc, ze tak nie
> mozna, ze to byloby bardzo nieprzyjemne dla mnie, ale zdaje sie uznal te
> moje tlumaczenia za nieuzasadniony kaprys :(( Ale nic to...jakos bym nad
> tymi Jego propozycjami przeszla do porzadku dziennego, gdyby dzisiaj moja
> Mama nie stwierdzila, ze pomysl sprzedazy jest swietny. No po prostu rece
> opadaja...jak wytlumaczyc osobom, ktore nic nie tworza (o ile mozna tak
> powiedziec), ze nie mozna sprzedawac, bo to bylby wrecz grzech? No
> powiedzcie same...tego nie zrozumie nikt, kto sam nie robotkuje :((
>
> Agnieszka
Hmmm... Jak by tu powiedziec... Co by nikogo nie urazic...
Moze tak: Moim najwiekszym dzielem jest obraz 98x87 cm, caly zakrzyzykowany,
nie byl bardzo trudny, bo to sa kolorowe kwadraty i prostokaty, wiec
latwizna. Ale wyszywalam go prawie rok. Drugi rok lezal sobie w pufie (jak
wiekszosc moich dzielek). Ale zanioslam go do oprawy i pewien pan, obecny
tam rowniez, zaproponowal mi, ze to ode mnie kupi. Zapytalam, ile mi
zaplaci, wymienil cene, moja reakcja - klasyczny opad szczeny :)! Zgodzilam
sie na pniu, umowilam sie z panem na drugi dzien (wcale nie wierzylam, ze
transakcja dojdzie do skutku), pan pojawil sie na umowionym miejscu z
umowiona suma. Ja nie zarabiam malo, no tak srednio, ale to byly prawie 3
moje pensje. Wierzcie mi, poczulam sie wtedy jak prawdziwy tworca. :)))
Obraz wyszylam dla siebie jeszcze raz, trwalo to jakos krocej i wyszedl
ladniejszy. :))) Od tego czasu cos czasem sprzedam, choc rzadko. I nie mam
wyrzutow sumienia!
Prezentow daje mnostwo - wszystkie dzieci moich znajomych dostaly urodzinowe
obrazki (wysle schematy na serwer), moj facet juz nie bardzo ma gdzie
wieszac jachty i jachciki. I na zamowienie tez robie.
Dziewczyny! Jezeli cos umiemy dobrze, wkladamy do godziny pracy i wysilek,
nawet jezeli dla nas to czysta przyjemnosc, to jezeli nadaza sie okazja,
nalezy sie cenic. Moze ja jestem materialistka... Nie wiem, nie jestem w
stosunku do siebie obiektywna.
To tyle - rozpisalam sie strasznie, choc normalnie tego nie czynie.
Pozdrawiam cieplutko - Anka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-26 12:38:07
Temat: Re: O ja biedna... (dlugie)
> Dziewczyny! Jezeli cos umiemy dobrze, wkladamy do godziny pracy i wysilek,
> nawet jezeli dla nas to czysta przyjemnosc, to jezeli nadaza sie okazja,
> nalezy sie cenic. Moze ja jestem materialistka... Nie wiem, nie jestem w
> stosunku do siebie obiektywna.
> To tyle - rozpisalam sie strasznie, choc normalnie tego nie czynie.
>
> Pozdrawiam cieplutko - Anka
>
>
```````````````````````````````````````
Nie jestes materialistka!! Za trzy moje pensje to bym sie sama zastanowila.
:-)))) Sek w tym ,ze nawet jeski ktos chce cos zamowic to sie krzywi jak
polowe pensji(mojej) ma dac. A nauczyciele wszak zarabiaja nieduzo ;-((
Chewtnie bym na zamowienie robila, tylko malo tych co cha zamawiac,
niestety.
Tak sobie mysle zeby np ornaty zaczac haftowac, ale nie takie kapiace
zlotem, mazra mi sie np maryjne, czyli niebieskie zahaftowane we fioleczki.
Stuly dla znajomych juz robilam ,glownie w kaszubskie wzory, uzywa ich
proboszcz z Zarnowca.
grazyna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-26 13:54:37
Temat: Re: O ja biedna..."Krysia Thompson" <K...@h...fsnet.co.uk> wrote :
> a na zamowienie bys nie robila?
> ja tam nic zdroznego w sprzedazy nie widze...nawet jestem dosc
> dumna, jesli ktos mi zamowienie zlozy (do tej pory dwa - jedno na
> dwie kolderki -> bliznieta w rodzinie). zeby bylo glupiej , ani
> za jedno ani za drugie nie wzielam forsy, poza kosztami materialu
> na te dla blizniakow....ale czego bym nie potrafila, to zrobic
> cos z mysla, ze to bede PROBOWAC sprzedac... tu jestem
> zdecydowanie anty....
>
> Krysia
> K.T. - starannie opakowana
Hmmm...na zamowienie to bym chyba tez nie potrafila :(
Sama nie wiem, ale sama mysl, ze to ktos obcy bedzie posiadal, napawa mnie
dziwna niechecia...widac takie zboczenie:)) Co innego zamowienie kogos
znajomego - ale tutaj to przewaznie konczy sie bez pobierania oplaty za
moja prace. A juz proba sprzedania tego, co w tej chwili lezy gdzies w
szufladzie to calkowicie, jak dla mnie, odpada.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-26 14:00:07
Temat: Re: O ja biedna...Dziekuje bardzo za slowa .otuchy. Jakos tak razniej sie robi, ze nie tylko
ja nie jestem rozumiana ;))
Pozdrawiam cieplo i wracam do mojego haftu...tym razem juz zupelnie
mojego( ktory to haft zostanie u mnie i juz ) :)
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-26 14:17:39
Temat: Re: O ja biedna...On Wed, 26 Jun 2002 15:54:37 +0200, "Icez" <i...@p...onet.pl>
wrote:
>"Krysia Thompson" <K...@h...fsnet.co.uk> wrote :
>> a na zamowienie bys nie robila?
>> ja tam nic zdroznego w sprzedazy nie widze...nawet jestem dosc
>> dumna, jesli ktos mi zamowienie zlozy (do tej pory dwa - jedno na
>> dwie kolderki -> bliznieta w rodzinie). zeby bylo glupiej , ani
>> za jedno ani za drugie nie wzielam forsy, poza kosztami materialu
>> na te dla blizniakow....ale czego bym nie potrafila, to zrobic
>> cos z mysla, ze to bede PROBOWAC sprzedac... tu jestem
>> zdecydowanie anty....
>>
>> Krysia
>> K.T. - starannie opakowana
>
>Hmmm...na zamowienie to bym chyba tez nie potrafila :(
>Sama nie wiem, ale sama mysl, ze to ktos obcy bedzie posiadal, napawa mnie
>dziwna niechecia...widac takie zboczenie:)) Co innego zamowienie kogos
>znajomego - ale tutaj to przewaznie konczy sie bez pobierania oplaty za
>moja prace. A juz proba sprzedania tego, co w tej chwili lezy gdzies w
>szufladzie to calkowicie, jak dla mnie, odpada.
>
>Agnieszka
>
z tym ostatnim sie zgadzam w 200%...
Krysia
K.T. - starannie opakowana
-----------== Posted via Newsfeed.Com - Uncensored Usenet News ==----------
http://www.newsfeed.com The #1 Newsgroup Service in the World!
-----= Over 100,000 Newsgroups - Unlimited Fast Downloads - 19 Servers =-----
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |