Strona główna Grupy pl.sci.psychologia O roli autorytetów w sztuce ... było: "Artystów" karzą...

Grupy

Szukaj w grupach

 

O roli autorytetów w sztuce ... było: "Artystów" karzą...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-08-02 08:36:56

Temat: O roli autorytetów w sztuce ... było: "Artystów" karzą...
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Bacha" w news:bgd7m9$1pmt$1@foka.acn.pl...
/.../

~.¨.~

> Mnie jednak właśnie o tą "rozdziawioną buzię" chodzi najbardziej,
> bo to ona jest dla obcującego z dziełem najważniejszym kryterium.
> Co się takiego dzieje, że niektóre dzieła wywołują to poruszenie czy
> uniesienie u odbiorcy w większym a inne w mniejszym stopniu?
> Kwestia wrażliwości zapewne, ale to charakteryzuje odbiorcę a nie
> dzieło sztuki. Podmiot doznający a nie przedmiot będący tego
> doznania przyczyną.

Podchodzę do tego pytania z ogromną pokorą. Nie sztuka jest "palnąć"
własną wizję "na temat", niewiele różniącą się od innych, a w sumie zawsze
będącą jakąś tam kompilacją wszystkiego co w nas samych...
A temat jest pasjonujący, co widać po zakrętasach mani...
(_dzięki_ maniowej otwartości można się wiele nauczyć!!:))

Rzecz tkwi moim zdaniem w różnorodności, i to o wiele głębiej niż się na
ogół wydaje. Różnorodność dotyczy zarówno każdego odbiorcy, jak
i tworzącego. Różnorodne są CHWILE oddalone od siebie o sekundy
lub ułamki milimetrów, a co dopiero mówić o miesiącach czy stuleciach.
Można sobie wyobrazić, że podróż w czasie i przestrzeni każdego
osobnika z osobna odbywa się w indywidualnych __kokonach historii__,
w których zawarte jest wszystko, co dany osobnik zdołał zgromadzić
w swej indywidualnej przeszłości. Jest to więc bagaż genów, bagaż
rodziny i najważniejszego dla rozwoju środowiska lat dziecinnych, następnie
wszystkie po kolei inne bagaże, jakie wdzierają się do kokonu wszystkimi
"urządzeniami wejścia" człowieka, tworząc jego indywidualny i niepowtarzalny
"interface", czyli pancerz _do porozumiewania się ze światem_, a także
do wzbudzania w sobie określonych stanów emocjonalnych uznawanych
przez siebie za "przyjemne".

Co teraz dzieje się z człowiekiem i od czego to dzianie zależy, gdy staje on
zanurzony w swym kokonie historii naprzeciw zjawiska - Dzieła, będącego
wytworem innego człowieka bądź czegokolwiek, co znajduje się na zewnątrz
jego kokonu. Wszystko, co się dzieje jest zawarte już w nim samym.
Do jego urządzeń wejściowych, samodzielnie (acz z udziałem otoczenia!!)
skonstruowanym kanałem mniej lub bardziej szerokopasmowym, dociera
strumień informacji - strumień który spotyka się w głowie z mniej lub bardziej
rezonującymi obiektami, gdzie tylko siła skojarzeń podświadomych jest
w stanie wzbudzić cały układ do stanu transcendencji, iluminacji (to adekwatne
słowa z Twego listu obok).
Gdy ten stan się pojawia - umysł zapewne zauważa "przyjemność" i czyni
sam coś na kształt dodatniej pętli sprzężenia zwrotnego, a więc pobiera
strzępy sygnałów z wyjścia (wewnątrz mózgu) i podaje je na wejście
(wewnątrz mózgu) tak, aby "wrażenie" uniesienia było wzmacniane i potęgowane...

Wówczas to "odpływamy w boskim przeświadczeniu, że oto stoimy przed
Prawdziwą Sztuką", że to, co się dzieje w nas pod jej wpływem, usprawiedliwia
użycie miana Dzieło Sztuki.

Niestety, po chwili jesteśmy szturchani przez kogoś, "budzeni z transu" słowami:
- hej, paniusiu,... kopsnij no piątkę na flaszkę, bo jak nie to ci mordkę skujem...

i przerażeni stwierdzamy, że wszystko to jest względne!! Że nasze przeżycia
wtedy mają sens, kiedy czynimy je wśród podobnych sobie ludzi, kiedy możemy
liczyć na _wzajemne_ zrozumienie i podzielenie się własnymi wrażeniami z kimś,
kto _przeżywa podobnie_.

A jak tu wymagać podobieństw od tak zróżnicowanego jarmarku osobliwości.
Nawet samo słowo "SMAK" może być interpretowane różnie, o ile nie
obstawimy się słownikami ujednolicającymi jego znaczenia, o ile ich sobie
nie przyswoimy w długich rozmowach, tworząc z niego część własnego
_kokonu historii_.

~.¨.~

> [...]
> > Piękno tkwi w różnorodności. ...
>
> O to już chyba bliżej. Różnorodność może być jednak chaotyczna, przypadkowa
> jak choćby dźwięki składające się na hałas, a może też być skomponowana,
> harmonijna jak utwór. Ale to za mało. Nie każdy utwór porusza.


Nie każdy, ale też i nie każdego. Utwór - jako efekt pasji twórczej, stanowi
produkt określonego kokona historii. Jest w nim wszystko, co było
"pod ręką" twórcy, w jego głowie przede wszystkim, ale i w otoczeniu
fizycznym. Daje on z siebie to, co uznaje za istotne, potrzebne, to co nadaje
czasem sens jego własnemu życiu. Spełnia się _produkując_twór_, który
natychmiast po opuszczeniu pracowni (albo czasem przed) podlega interpretacji
pobratymców. Gdy trafi na pobratymców tępych, płaskich, o wyjałowionych
mózgach, nie widzą one w Tworze niczego, co by ich samych mogło wzbudzić
do stanu uniesienia. Ot - jakieś bazgroły dziecka, obrazoburcza instalacja,
"niedozwolone przekazy"... i tak dalej.
Wówczas dzieło to jest chowane na strychu, w piwnicy... znika z oczu świata
w jego ściśle określonym czasie i przestrzeni. Czasem jest zamalowywane
kolejną warstwą farby...
Mogą minąć lata, a nawet stulecia, gdy zmieni się czas i odbiorcy. To samo,
odrzucone w chwili powstania dzieło staje się Dziełem - przekazem
ponadmaterialnym...


/.../
> Zgadzam się, że sztuka powinna podlegać osądowi estetycznemu, etycznemu
> nawet, jeżeli jest nośnikiem takiego przekazu. W żadnym jednak razie
> prawnemu. Tylko kto ma rozstrzygnąć co jest sztuką a co tylko ją udaje?
> Przecież nie ci, którzy rozdają dyplomy artystycznych uczelni, czy parający
> się zawodowo krytyką, bo sztuka nie tylko do nich jest kierowana. Może
> więc w drodze referendum? ;)

Dowcipnaś Baszko :))...
W pytaniu "kto ma rozstrzygnąć co jest sztuką a co nie" kryje się istota
człowieka bezradnego i poszukującego. Istoty społecznej oczekującej
wsparcia z zewnątrz w jakiejkolwiek postaci. Najczęściej świat zewnętrzny
bardzo chętnie nadbiega z własnymi interpretacjami, wsparciami, chcąc
uczynić _siebie_ bardziej nieśmiertelnym. _Świadomość_ polega na tym, że
jedynym, czego osobnik oczekuje od świata zewnętrznego, to dostarczenie
mu informacji o tym co _zastane_, a czego sam nie jest w stanie się dokopać.
Wszelka ich obróbka, roztrząsanie, miksowanie, cięcie, wyrzucanie, a także
uklepywanie na strychu własnego tessaurusa - jest pracą własną budującą
każdego dnia własny, niepowtarzalny _kokon historii_.

Oczywiście podążanie z prądem tłumu jest dla wielu o wiele wygodniejsze
(mniej energochłonne), niż jakikolwiek samodzielny wysiłek umysłowy.
Tacy ludzie czekają na "werdykty społeczne", i nigdy nie zdobędą się na
samodzielność oceny. Najczęściej potem są jedynie powielaczami
"poprawności", a więc tego, co w danym środowisku uchodzi za jedynie
słuszne. Wówczas, we własnym sosie, czują się dobrze i bezpiecznie.

Pytanie - czy własne środowisko ma być środowiskiem pijaczka z cegłą,
czy też miłośnika fug organowych Bacha - pozostawiam bez odpowiedzi...



>
> Pozdrówka. Bacha.
>


pozdrawiam
All


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-08-02 10:48:04

Temat: Re: O roli autorytetów w sztuce ... było: "Artystów" karzą...
Od: "starsza" <s...@w...poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:bgg49k.3vs7gi1.1@ghost.h59cb9e40.invalid...

>ciach< , bo trudno mi się odnieść do
poszczególnych akapitów, sorek....

zacznę od dwóch dygresji......
oto pierwsza.....
oglądałam w kinie 'Love story' w towarzystwie
młodego naonczas operatora filmowego,
który co_ róż_to szczypał mnie... nieważne w co...
po zakończeniu szczególowo opisał mi kolejne
szpile/kłujki, które miały wywołać wzruszenie....
rózne kłujki dla róznych 'wrażliwości' zresztą...
czy 'słabości' emocjonalnych.....

dygresja druga.....
jest taki nurt w filozofii zwany idealizmem subiektywnym...
(nie wchodzę w detale, bo marnie pamietam szczegóły,
ale polecę trochę z rimembera)
otóz jednym z głównych założeń tej filozofii jest
realtywizm ontologiczny.... pan_ od_ filozofii porównywał
to dość prymitywnie.... do sytuacji małego dziecka,
które zasłaniając oczy wierzy, że świat zniknął i
mały 'jest schowany' przed światem.....
zainspirowało mnie to do sformułowania
na własny użytek pewnego konceptu (o którym
kiedyś tu w ramach dygresji napisałam),
że 'widok' rzeczy nie jest immanentnie dany owej rzeczy,
ale jest relacją pomiędzy 'rzeczą' a jej odbiorcą,
a co za tym idzie 'rzecz' ma tyle widoków ilu
poetncjalnych 'oglądaczy-odbiorców'.....implikuje
to nastepujący wniosek: 'widok rzeczy' to nieskonczony
zbiór potencjalnych relacji 'rzeczy' z odbiorcami.

a teraz przechodze do meritum.....
jeśli dobrze Cię zrozumiałam, to mam podobny 'pogląd-
wrażenie' na odbiór sztuki albo Sztuki....
jest to całkowicie indywidualna reakcja odbiorcy
na zespół 'informacji-bodźców', które odbiera od
'dzieła'..... i tak jak piszesz proces (funkcja) transformacji
tego bodźca na reakcje, dokonująca się w naszej
'czarnej skrzynce', daje wynik w postaci dodatniej albo ujemnej
albo zerowej reakcji.... a zalezy to i od dzieła i od tego
jak urządzona jest nasza 'czarna skrzynka'.... jak przebiega
ta indywidualna i intymna funkcja transformacji....
jesli 'dzieło' ma więcej 'kłujek' to większe prawdopodobieństwo
na reakcję dodatnią..... i ich obecność może nie mieć
żadnego związku z intencjami twórcy...

dodam pewną komplikację tego modelu...
wynik każdego 'czynnego odbioru'
modyfikuje naszą 'czarna skrzynke' a co za tym idzie
i funkcję transformacji.... mówiąc krótko 'chcemy więcej'
podobnych dzieł albo wręcz naprzeciwstawnie..hehe
i dodam.... odbiorca najczęsciej albo zawsze nie ma pojęcia
dlaczego akurat to tak a tamto nie....
sztuka jest tylko drobnym wycinkiem 'świata rzeczy'...
takie same wrażenia możemy odbierać od rzeczy
z innych szuflad...

a teraz odpowiedź na pytanie zawarte w tytule
wątku..... autorytety w sztuce sa potzrebne
twórcom....a nie odbiorcom.... chyba, że ze względów
snobistycznych chcą, żeby im sie podobało, to co
zostało przez autorytety uznane za dobre.....
ale to zupełnie inna bajka......
albo... w celach edukacji... żeby kupić z zewnątrz
'funkcję transformacji' a przynajmniej niektóre jej
parametry.... w obu przypadkach należałoby mówić
'to jest dobre' ale niekoniecznie 'to mi się podoba'....
chyba że 'to mi się podoba, bo jest dobre'...hehehe

nie wspominam o warsztacie twórcy, który poddaje
się w ramach określonej 'szkoły' obiektywizacji oceny...

starsza, chtura nigdy nie tworzyła własnymi ręcami,
więc może się baaaaaardzo mylić.....

piesek: pozdry dla Mani! choć nie zgadzam się z jej
oceną 'dzieła' pani Nieznalskiej.... to prymitywne g.....
przypomina mi się projekt plakatu z hasłem:
telewizja zjada czas.... było to zdjęcie telewizora
przed którym leżał nóz i widelec a na talerzu stał
budzik......bleeeeeeeeeeeeeeeeeeee.....

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-03 10:14:17

Temat: Re: O roli autorytetów w sztuce ... było: "Artystów" karzą...
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"starsza" w news:bgg4p6$mo3$1@news.onet.pl...
/.../

> oglądałam w kinie 'Love story' w towarzystwie
> młodego naonczas operatora filmowego,
> który co_ róż_to szczypał mnie... nieważne w co...

... i nie ważne "w jak złożnym celu"...;)

> po zakończeniu szczególowo opisał mi kolejne
> szpile/kłujki, które miały wywołać wzruszenie....
> rózne kłujki dla róznych 'wrażliwości' zresztą...
> czy 'słabości' emocjonalnych.....

Potwierdzam. Niektórzy filmowcy mają niektóre zmysły mocno wyostrzone.
Bierze się to zapewne z większej niż średnia wrażliwości oraz
świadomości posiadania w rękach potężnego narzędzia, służącego
(pomijając formy dokumentalne) dokładnie wzbudzaniu emocji w widzach.
Strasznie skomplikowana sprawa :)).
Ta twórczość oczywiście...

/.../
> jest taki nurt w filozofii zwany idealizmem subiektywnym...
> /.../ pan_ od_ filozofii porównywał
> to dość prymitywnie.... do sytuacji małego dziecka,
> które zasłaniając oczy wierzy, że świat zniknął i
> mały 'jest schowany' przed światem.....

taki mały struś ..;))

> zainspirowało mnie to do sformułowania
> na własny użytek pewnego konceptu (o którym
> kiedyś tu w ramach dygresji napisałam),
> że 'widok' rzeczy nie jest immanentnie dany owej rzeczy,
> ale jest relacją pomiędzy 'rzeczą' a jej odbiorcą,
> a co za tym idzie 'rzecz' ma tyle widoków ilu
> poetncjalnych 'oglądaczy-odbiorców'.....implikuje
> to nastepujący wniosek: 'widok rzeczy' to nieskonczony
> zbiór potencjalnych relacji 'rzeczy' z odbiorcami.

Pięknie.

> a teraz przechodze do meritum.....
> jeśli dobrze Cię zrozumiałam, to mam podobny 'pogląd-
> wrażenie' na odbiór sztuki albo Sztuki....

Mam również takie wrażenie.

> jest to całkowicie indywidualna reakcja odbiorcy
> na zespół 'informacji-bodźców', które odbiera od
> 'dzieła'..... i tak jak piszesz proces (funkcja) transformacji
> tego bodźca na reakcje, dokonująca się w naszej
> 'czarnej skrzynce', daje wynik w postaci dodatniej albo ujemnej
> albo zerowej reakcji.... a zalezy to i od dzieła i od tego
> jak urządzona jest nasza 'czarna skrzynka'.... jak przebiega
> ta indywidualna i intymna funkcja transformacji....


Dokładnie!!:). Mówisz to bardziej precyzyjnym jezykiem.
Ja mam "zboczenia poetyckie";)))

> jesli 'dzieło' ma więcej 'kłujek' to większe prawdopodobieństwo
> na reakcję dodatnią..... i ich obecność może nie mieć
> żadnego związku z intencjami twórcy...

tak jest.


> dodam pewną komplikację tego modelu...
> wynik każdego 'czynnego odbioru'
> modyfikuje naszą 'czarna skrzynke' a co za tym idzie
> i funkcję transformacji.... mówiąc krótko 'chcemy więcej'
> podobnych dzieł albo wręcz naprzeciwstawnie..hehe
> i dodam.... odbiorca najczęsciej albo zawsze nie ma pojęcia
> dlaczego akurat to tak a tamto nie....


I tu sie zgadzam i dziekuję za rozwinięcie. Te gniazda i wtyki w naszych
powłokach (prowadzące "do i z czarnej skrzynki") są wrażliwe tak samo
na autosugestie (o czym wyżej) jak i na sugestie otoczenia. W szczególnym
przypadku sa to sugestie różnej maści autorytetów - jednych bardziej
samodzielnych i mocno wyposażonych, a innych zbliżonych do "smaku
i zapachu identycznego z naturalnym". Pułapek więc jest na tej drodze całe
multum, jednak kompasy są lub nie, wewnątrz czarnych skrzynek.


> sztuka jest tylko drobnym wycinkiem 'świata rzeczy'...
> takie same wrażenia możemy odbierać od rzeczy
> z innych szuflad...
>
> a teraz odpowiedź na pytanie zawarte w tytule
> wątku..... autorytety w sztuce sa potzrebne
> twórcom....a nie odbiorcom.... chyba, że ze względów
> snobistycznych chcą, żeby im sie podobało, to co
> zostało przez autorytety uznane za dobre.....
> ale to zupełnie inna bajka......

Generalnie tak. Ale znajdę na poczekaniu grupy odbiorców, które bez wsparcia
autorytetu (lokalnego lub najwyższego!;) będą jak dzieci we mgle. Ot, chocby takie
zbiorowisko słuchaczy RM. Tam bez przyzwolenia autorytetu nie ma odbierania
dzieła - jak sądzę. Choć z drugiej strony cały ten zbiór ludzi, kiedyś był przecież
zupełnie innym zbiorem - rozproszonym w różych grupach.


> albo... w celach edukacji... żeby kupić z zewnątrz
> 'funkcję transformacji' a przynajmniej niektóre jej
> parametry.... w obu przypadkach należałoby mówić
> 'to jest dobre' ale niekoniecznie 'to mi się podoba'....
> chyba że 'to mi się podoba, bo jest dobre'...hehehe

Też racja.


> nie wspominam o warsztacie twórcy, który poddaje
> się w ramach określonej 'szkoły' obiektywizacji oceny...
>
> starsza, chtura nigdy nie tworzyła własnymi ręcami,
> więc może się baaaaaardzo mylić.....


Nie ma tu pomyłek (jak sądzę). Mnie nie było na lekcjach filozofii,
więc się poniekąd obraz uzupełnia ;)).



> piesek: pozdry dla Mani! choć nie zgadzam się z jej
> oceną 'dzieła' pani Nieznalskiej.... to prymitywne g.....
> przypomina mi się projekt plakatu z hasłem:
> telewizja zjada czas.... było to zdjęcie telewizora
> przed którym leżał nóz i widelec a na talerzu stał
> budzik......bleeeeeeeeeeeeeeeeeeee.....


:))).


pozdrawiam
All



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-03 13:40:49

Temat: Re: O roli autorytetów w sztuce ... było: "Artystów" karzą...
Od: "starsza" <s...@w...poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:bgivbg.3vs7ad7.1@ghost.h9bc0901e.invalid...

> Mam również takie wrażenie.

no to znaczy pełna zgoda:)

> > a teraz odpowiedź na pytanie zawarte w tytule
> > wątku..... autorytety w sztuce sa potzrebne
> > twórcom....a nie odbiorcom.... chyba, że ze względów
> > snobistycznych chcą, żeby im sie podobało, to co
> > zostało przez autorytety uznane za dobre.....
> > ale to zupełnie inna bajka......

> Generalnie tak. Ale znajdę na poczekaniu grupy odbiorców, które bez
wsparcia
> autorytetu (lokalnego lub najwyższego!;) będą jak dzieci we mgle. Ot,
chocby takie
> zbiorowisko słuchaczy RM. Tam bez przyzwolenia autorytetu nie ma
odbierania
> dzieła - jak sądzę. Choć z drugiej strony cały ten zbiór ludzi, kiedyś był
przecież
> zupełnie innym zbiorem - rozproszonym w różych grupach.

rozumiem, że teraz przechodzimy do analizy
i oceny TREŚCI dzieła... czyli do interpretacji....
tak... do tego pomocne są autorytety o ile
zachodzi potzreba 'zajęcia stanowiska'.....
słuchacze RM deklarują aktywne kultywowanie
pewnych wartości... zdaje się, że dość
bezkrytyczne (ale to info z trzeciej ręki, bo ja
to nie teges)... i to guru jest od interpretacji
'faktów' i DEKRETOWANIA ich zgodności/niezgodności
z tymi wartościami......
jest to sytuacja szczególna, bowiem w tej grupie
odbiorców występuje potzreba/konieczność
zgadzania się z guru.....
z tego punktu widzenia nie jest to odbiorca
'typowy' że tak sie wyrażę.....

wyobraź sobie inną sytuację... idziesz do teatru
na awangardowe przedstawienie... siedzisz
i sie gapisz i niczego nie kumasz.... wychodzisz
z teatru albo:
1. z poczuciem, że jesteś niewrażliwym niekulturalnym
półgłupkiem
2. że ci faceci powariowali.... że to głupie... bez sensu..
hohsztaplerka... pic_ na_wodę_fotomontaż.....

(hehehehe....nota bene to 'cudna' cecha - jeśli czegoś nie
rozumiem, to odrzucam jako głupie/złe - nieodmiennie
taka postawa mnie śmieszy ale i wzrusza)

wracając do sprawy....
i co robisz jako ten niekumaty widz?
w 2 wypadku nic nie robisz... już zająłes stanowisko
natomiast w przypadku 1 możesz odwołac się
do autorytetu... o ile chcesz zrozumieć swoje
niezrozumienie.... albo wiedzieć co odpowiadać
na pytanie znajomych: jak Ci się to podobało...;)
ale to trochę inne zagdanienie, dlaczego czujemy
potzrebe wydania oceny...zajęcia stanowiska
wobec jakiegoś zjawiska....

'dzieło' można analizować w róznych 'warstwach'.....
tresi/idei/przekazu... formy/sposobu przedstawienia...
i na koniec warsztatu... ale w tej dyskusji interesuje
nas chyba wrażenie/odbiór całościowy... więc nie rozwijam...

> > piesek: pozdry dla Mani! choć nie zgadzam się z jej
> > oceną 'dzieła' pani Nieznalskiej.... to prymitywne g.....

muszę oczywiście dodac, że to moja indywidualna
ocena, która mam nadzieję nie narusza niczyich uczuc;)

starsza, chtura wydala się odbierać wrażenia od
natury i odbierze samodzielnie, bez pomocy
autorytetów...... paa:)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-03 14:33:54

Temat: Re: O roli autorytetów w sztuce ... było: "Artystów" karzą...
Od: "EvaTM" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "starsza" <s...@w...poczta.onet.pl> napisał w
wiadomości news:bgj392$36l$1@news.onet.pl...

> starsza, chtura wydala się odbierać wrażenia od
> natury i odbierze samodzielnie, bez pomocy
> autorytetów...... paa:)

No właśnie.. kluczowe pytanie:
dlaczego to Naturę możemy bez autorytetów? ;)
I dlaczego sztukę nie tak samo?
Można, można.. nie potrzeba tu wymysłów zbędnych,
intelektualnych zakrętasów..
Wydaje mi się, że te ostatnie więcej robią złego niż dobrego
z mózgami, zarówno twórców jak i odbiorców..
Twórców poddawanych zbędnej "obróbce"... "intelektualnej"
przez ich zdziwaczałych nauczycieli, którym wydaje się,
że zaistnieć można jedynie awangardowo i przeginających
w związku z tym w kierunku formy, treść zostawiając gdzieś bo...
"zbyt prosta(cka?)" a zaistnieć TRZA! za wszelką cenę.
Stąd i plastyczne i inne potworki - poezja, z której zostają tylko
pojedyńcze słowa, spektakle teatralne zrozumiałe jedynie dla młodych
reżyserów..
bo nawet nie zawsze dla aktorów! :)) taak.. widziałam takie i rozmawiałam z
tymi ostatnimi.. Produkcje słowne tak zakręcone, że nawet pytać nie za
bardzo się chce..
No ale.. jest to sposób na zapełnianie pustki, zwanej życiem i
"zaistnienie"!
Każdy chłam da się wcisnąć ogłupionej widowni, byle się "działo"..
Tylko po co narażać na stratę Czasu!! odbiorców?
Czas to wszystko co masz..
Mówię to z całym przekonaniem, bo jestem starsza,
zapewne nawet od Starszej... ;)
Nic tak cennego jak Czas nie istnieje! Nie pozwólmy go Innym marnować!
W nim trzeba zawrzeć Wszystko, by nie żal było się żegnać..

Konkluzje dla Mani i poza tematem: Twórz! Żyj! ;)
Nie pozwalaj się zbałamucić formie, nie dawaj jej przewagi nad treścią.. :)
Odczuwaj i Twórz...
Za kilkanaście lat możesz mieć już za mało Czasu, Maniu..
i to okropne uczucie niespełnienia.. które znam.
A potem mogą już odciąć prąd :((.

Pozdrawiam
E.

ps. To tylko taki mały wypad z krainy, w której już głównie
się milczy.. pozdrawiam tych, którzy pamiętają :)
Ves.. napiszę gdy się wydobędę i jeśli.
Michałku, dzięki :) - bardzo mnie ucieszyłeś kilka dni temu.
Nie znikaj! ;) Z wielką radością obserwuję Twoją przemianę.
Może nie w treści a w Formie :))
No i też chciałabym wiedzieć z czym i czym się je toTOE! :)
Nie uciekaj w privy! ;) Daj na talerz wszystkim..








› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-03 22:56:59

Temat: Re: O roli autorytetów w sztuce ... było: "Artystów" karzą...
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"starsza" w news:bgj392$36l$1@news.onet.pl...
/.../

> > > autorytety w sztuce sa potzrebne twórcom....a nie odbiorcom.... /.../

> > Generalnie tak. Ale znajdę na poczekaniu grupy odbiorców, które bez
> > wsparcia autorytetu (lokalnego lub najwyższego!;) będą jak dzieci we mgle. /.../

> rozumiem, że teraz przechodzimy do analizy
> i oceny TREŚCI dzieła... czyli do interpretacji....

Niekoniecznie ;). To tylko zawirowanie w jednej głowie ;).

> tak... do tego pomocne są autorytety o ile
> zachodzi potzreba 'zajęcia stanowiska'.....
> słuchacze RM deklarują aktywne kultywowanie
> pewnych wartości... zdaje się, że dość
> bezkrytyczne (ale to info z trzeciej ręki, bo ja
> to nie teges)... i to guru jest od interpretacji
> 'faktów' i DEKRETOWANIA ich zgodności/niezgodności
> z tymi wartościami......
> jest to sytuacja szczególna, bowiem w tej grupie
> odbiorców występuje potzreba/konieczność
> zgadzania się z guru.....
> z tego punktu widzenia nie jest to odbiorca
> 'typowy' że tak sie wyrażę.....

Zgoda. Przykład miał wskazać istnienie potrzeby posiadania przewodnika
duchowego w dość jasnym miejscu (ja też nie teges...;).
Ze sztuką zapewne jesteśmy bardziej ostrożni. Ot - krytycy sobie,
a "mnie się i tak podoba" lub nie podoba, w zależności od własnego
przekonania, a w nim również _potrzeby_ zgadzania się z "wzorcową"
opinią, lub wręcz przeciwnie - potrzeby buntu przed wpływem autorytetu.
Jakiegokolwiek... dla zasady. (Amneeeesiac!!;)


> wyobraź sobie inną sytuację... idziesz do teatru
> na awangardowe przedstawienie... siedzisz
> i sie gapisz i niczego nie kumasz.... wychodzisz
> z teatru albo:
> 1. z poczuciem, że jesteś niewrażliwym niekulturalnym półgłupkiem
> 2. że ci faceci powariowali.... że to głupie... bez sensu..
> hohsztaplerka... pic_ na_wodę_fotomontaż.....
>
> (hehehehe....nota bene to 'cudna' cecha - jeśli czegoś nie
> rozumiem, to odrzucam jako głupie/złe - nieodmiennie
> taka postawa mnie śmieszy ale i wzrusza)

Niemal powszechna!! I głęboko zakorzeniona w ludzkiej naturze,
w słabościach, w sumie całkiem naturalnych.


> wracając do sprawy....
> i co robisz jako ten niekumaty widz?
> w 2 wypadku nic nie robisz... już zająłes stanowisko
> natomiast w przypadku 1 możesz odwołac się
> do autorytetu... o ile chcesz zrozumieć swoje
> niezrozumienie.... albo wiedzieć co odpowiadać
> na pytanie znajomych: jak Ci się to podobało...;)
> ale to trochę inne zagdanienie, dlaczego czujemy
> potzrebe wydania oceny...zajęcia stanowiska
> wobec jakiegoś zjawiska....


Przykład interesujący. Mój przypadek jakiś szczególny, gdyż ani wariant
pierwszy, ani drugi :). Może to wynika z pokory, z wiary w uczciwość
intelektualną innych, szczególnie twórców, a równocześnie akceptacja
własnej niedoskonałości? To wszystko oczywiście w przypadku wspomnianego
"przerastania", przejawiającego się nierozumieniem, i o ile umysł nie pokusi
się jednak o własny werdykt kontra, mimo małpiego zachwytu tłumu...
Tłumu który chwilowo czeka na znak aprobaty bądź dezaprobaty autorytetu.

Weryfikację autorytetów rozpoczynamy jak sądzę w dość młodym wieku,
i pierwszymi jej ofiarami są często rodzice. Okres buntu, wzmożonej krytyki
podpartej obserwacjami, że nie wszystko jest takie różowe, jak było dotychczas.
Potem rychło okazuje się, że i w innych obszarach działań człowieka widać
niedoskonałości, fuszerki, tandetę, lenistwo i efekty głupoty. Trudno tego
nie komentować. Ale komentowanie może być twórcze lub "wtórcze", jak
to kiedyś wyłapano tu zgrabną literówkę.

> 'dzieło' można analizować w różnych 'warstwach'.....
> tresi/idei/przekazu... formy/sposobu przedstawienia...
> i na koniec warsztatu... ale w tej dyskusji interesuje
> nas chyba wrażenie/odbiór całościowy... więc nie rozwijam...

Generalnie interesował mnie pogląd na miejsce autorytetu we współczesnym
świecie, gdyż przebijał się on tu na grupie w różnych myśłach. Na ogół
krytycznych. Wchodząc w pole sztuki nieco zawęziliśmy temat a rozdrabniając
to na poszczególne warstwy będzie jeszcze gorzej ;) - jak sądzę.

Daleki jestem od gloryfikowania autorytetu jako czegoś stabilnego, gdyż to
właśnie uważam za powód deprecjacji wartości zawartych w tym określeniu.
Wszystko jest przecież procesem, podlega zmianom. Ktoś, kto namiętnie
i konsekwentnie zajmuje się wyłapywaniem błędów w jakiejś szczególnej
dziedzinie życia, zostanie w końcu uznany za eksperta, a więc również
autorytet. Jego przemyślenia, uwagi, komentarze mogą być przez długi czas
bardzo cenne tam, gdzie jest potrzeba pójścia na skróty (np. oceny
rzeczoznawców, ekspertyzy sądowe, tworzenie zrębów opinii publicznej
drogą medialną). Ślisko zaczyna się robić wówczas, gdy głos takiego
autorytetu ma zaważyć w sprawie nowej. Np. jakiejś kreacji artystycznej.
Pokusę będzie miał on zawsze, choćby dlatego, ze bycie ekspertem w stadzie
przynosi określone profity. Natomiast w takim przypadku zderzając się
z nowym, zmuszany jest często do pracy poza granicami własnego stanu
posiadania - czyli wariant z awangardowym przedstawieniem teatralnym...
na którym również "nasz autorytet" zbaraniał.
No i tu mamy punkt krytyczny.
Gość się nie przyzna przecież, że mu się wiedza lub wyobraźnia skończyła.
Wyda werdykt - bo musi!! Inaczej natychmiast traci własną pozycję
autorytetu, gdyż tłum _oczekuje od niego_ wskazówki. Czy klaskać
czy gwizdać ;)).

W chwilę potem - gdy werdykt jednak był kontrowersyjny, on sam
poddawany jest krytyce i stopniowo przestaje być autorytetem.
Wyrasta nowy.

Nowy, którego jedni słuchają a inni nie.
Jedni potrzebują a inni nie.


> starsza, chtura wydala się odbierać wrażenia od
> natury i odbierze samodzielnie, bez pomocy
> autorytetów...... paa:)
>


I jak wrażenia?;))

pozdrawiam
All


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-04 19:43:01

Temat: Re: O roli autorytetów w sztuce ... było: "Artystów" karzą...
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Evka
> Michałku, dzięki :) - bardzo mnie ucieszyłeś kilka dni temu.
> Nie znikaj! ;) Z wielką radością obserwuję Twoją przemianę.
> Może nie w treści a w Formie :))
> No i też chciałabym wiedzieć z czym i czym się je toTOE! :)
> Nie uciekaj w privy! ;) Daj na talerz wszystkim..

Skąd wiedziałaś, że będę tędy przechodił :-))
Jakieś mądralki tu piszą? :-)

Ty swoje TOE masz, we krwi :-)))
Po co zajmować się faceckimi, bzdurkami?

pozdry
ett



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

idioci ? informatycy ? co to jest ?
EMDR
Jak zarobić pierwszy milion ??
3 tygodnie
CyberSangha - nr 16

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »