Data: 2004-07-31 18:43:05
Temat: Re: Oddawanie krwi
Od: "WOJO" <wojo1.@.@go2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <lidka@> napisał w wiadomości
news:4009d31748e73ff20f78e9f5b723bb5a@news.home.net.
pl...
> I czy ktos moze opisac jak wyglada zabieg od momentu jak sie wypelni
> juz te wszystkie formularze? Tylko blagam dokladnie ze wszystkimi
> szczegolami. Z gory wielkie dzieki
Niestety ze Szczecina do Lublina jest kawałeczek, jednak zapraszam na
"pokaz" ;-)
Odbywa się to tak:
Wpadam do Centrum Krwiodawstwa zadowolony, że szczęśliwie udało mi się
wepchnąć gdzieś w miejsce parkingowe samochód. Zakładam foliowe kapcie na
buty.
Za pierwszym razem zostaliśmy "pogonieni" ;-)
i paraduję do rejestracji, gdzie daję DO, z którego sprawdza dane i pyta czy
nic się nie zmieniło.
Dostajesz tam ankietę (4 strony do wypełnienia - najbardziej męcząca
operacja ;-) ).
Dostajesz tam też komplet naklejek z numerem identyfikacyjnym i ewentualnie
długopis
do wypełnienia ankiety. Za pierwszym razem dostajesz także "kawałek"
legitymacji HDK ;-)
Tak zaopatrzona udajesz się do pokoiku, gdzie siedzi inne dziewcze i pyta
Cię o DO
oraz nakazuje zająć miejsce przy stoliku, gdzie inne dziewcze wykonuje
pobranie
diagnostyczne w celu sprawdzenia poziomu hemoglobiny (nie pobiorą Ci krwi,
jeżeli sama
masz kłopoty z hemoglobiną odpowiedzialną za większość ważnych procesów w
organizmie ;-) )
Na pierwszym badaniu pobierana jest krew z ręki, każde kolejne to już
zazwyczaj palec ;-)
Potem czekasz spokojnie minutę i możesz "opuścić lokal" Idziesz do
poczekalni, gdzie przy
stoliku spokojnie wypełniasz ankietę i czekasz na wezwanie lekarza, który w
między czsie dostaje
Twoje wynniki z badania wstępnego.
U lekarza pojawiasz się z wypełnioną ankietą i tam zwykłe rutynowe
sprawdzenie ankiety, pomiar
ciśnienia i osłuchanie klatki piersiowej. Jeżeli lekarz zdecyduje, że możesz
być HDK wychodzisz
znowu na korytarz i wypijasz kubek napoju lub kawę.
Udajesz się do przechodniej łazienki, gdzie zakładasz biały fartuszek i
myjesz łapki.
Potem już dalej do "pokoju kaźni" ;-)
Tam czekasz na krzesełku, aż zwolni się stanowisko i ktoś z personelu
poprosi Cię na leżankę.
BTW przydałaby mi się taka do oglądania TV ;-)
Jesteś pytana o rękę, z której mają pobrać i z tej strony podchodzi do
Ciebie Pani niosąc koszyczek
z paroma "bajerami" Sprawdza widok Twoich żył i wybiera jedną ;-)
Potem tylko zaciska na kości ramieniowej opaskę uciskową (krew nie mogąc się
wydostać do
organizmu wybierze sobie krótszą drogę przez rurkę wprost do roztworu między
innymi
cytrynianu sodu). I kulminacyjny moment - pytanie "Jak się Pani nazywa i
data urodzenia" Po
prawidłowym "logowaniu" zostajesz "podłączona do woreczka i igła przykrywana
jest zazwyczaj
gazą, a rurka przyklejana delikatnie plastrem do ręki. Do dłoni dostajesz
piłeczkę i "wyrabiasz
mięśnie" ;) Po wypompowaniu 450 ml życiodajnej tkanki ustrojstwo w dole
leżanki komunikuje
piskiem, że już się "napiło" i nie chce więcej. Wtedy "Pani Piguła" zakłada
zaciski na wężyku
elastycznym, przez który leciała krew i rozcina między nimi. Potem zwalnia
górny zacisk i pobiera
jeszcze do pełnych badań 3 probówki krwi. Potem delikatnie wyjmuje igłę i
przykłada tampon,
który masz mocno uciskać. Leżysz sobie wygodnie co najmniej 8 minut
(krzepliwość krwi) i
po tym czsie podchodzi do Ciebie "obsługa" i sprawdza czy się żyła
zamyknęła. Plasterek na miejsce
wkłucia i możesz iść po czekolady ;-)
Jeszcze jeden kubek napoju i wymarsz do poczekalni. Tam zostawiasz
"niebieskie buciki" i do
pracy.
Wyszło małe wypracowanie, ale chciałaś szczegółowo ;-)
Pozdrawiam.
WOJO
|