Data: 2007-11-28 18:12:39
Temat: Re: Odkryj w sobie boginie...
Od: Ikselka <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Flyer napisał(a):
> Ikselka; <fik579$17c$1@atlantis.news.tpi.pl> :
>
>
>>Flyer napisał(a):
>>
>>
>>>Chciałbym tylko naprostować Mistrza, że uświadomienie sobie gry jest też
>>>grą, a przynajmniej wstępem do gry pt. "leczenie się z gry", skoro
>>>wszystko jest grą - zdecydowanie wolę punkt widzenia filozofii zen,
>>>która zakłada, że żeby przestać grać, trzeba przestać myśleć i zacząć
>>>odczuwać.
>>
>>
>>Tylko gdzie ten "guziczek", to filozofia zen nie bardzo tłumaczy - a
>>chyba najłatwiej znaleźć go w... łóżku?
>
>
> Poszukiwanie "guziczka" mz. wynika z chęci posiadania kontroli nad
> procesem, asekurowaniu się w temacie "jak przestanie mi odpowiadać to
> wyjdę", ew. chęci podporządkowania całego procesu swoim dotychczasowym
> cechom osobowości - czyli "chcę się zmienić, ale tak żebym był takim jak
> dotychczas/miał to samo co dotychczas/był tak samo oceniany".
Wydaje mi się, że każdy chciałby przynajmniej spróbować takiej zmiany i
oczywiście masz rację z tym asekurowaniem się - każdy marzy o
"guziczku", ale bardziej boi się jego zgubienia po przemianie i braku
możliwości powrotu do poprzedniego stanu w razie rozczarowania, zupełnie
tak jak to się zdarzyło Mateuszowi zamienionemu w szpaka ("Akademia Pana
Kleksa").
Trzeba wielkiej determinacji i kosekwencji, aby na tyle siebie zmienić,
tyle rzeczy przewartościować, aby stać się zupełnie innym, naprawdę
innym, nie pozując ani trochę na... "filozofa".
Jest jedno małe "ale".
Drzemie we mnie wielka podejrzliwość, bo się już tyle razy natknęłam na
ludzi, którzy swoją odmiennością mnie fascynowali (och, tylko nie bierz
tego do siebie, Ciebie na tyle jeszcze nie poznałam), którzy wydawałoby
się pokazywali mi świat od nieznanej strony - a potem czar pryskał, bo
oto wszystko okazywało sie gumową dekoracją, z której powietrze samo
nagle zeszło przez nową dziurkę w starej, kiepskiej powłoce, pośród
setek gumowych łatek, umiejętnie maskowanych...
Dlatego może należałoby cenić sobie najbardziej ludzi może czasem mało
ciekawych, u których jednak nie musimy się obawiać gejzerów ani
migotania osobowości czy nastawienia do świata. Z takim człowiekiem jest
po prostu bezpiecznie - jego przyjmujemy od początku takim, jakim jest,
wszystko od początku jest znane, akceptowane, jemu można zaufać, że nie
zburzy także i naszego porządku świata swoją nagłą przemianą.
A jeśli to my sami skłonni jesteśmy w pewnym momencie do wolty, to
należy brać pod uwagę jej konsekwencje już nie tyle dla samego siebie,
co dla ludzi i zjawisk życia bezpośrednio z nami powiązanych, od nas
uzależnionych.
No i tym samym wracam do punktu wyjścia - czyli chęci odpowiedzi na
pytanie, skąd się bierze w nas chęć asekuracji w momencie impulsu
popychającego nas do zmiany siebie. Czy tylko z obawy o własny komfort?
Zmieniając siebie wpływamy na życie wszystkich wokół, niezależnie od
tego, czy oni sami tego chcą i czy uznają nas "zmienionych" za "swoich".
Nie zawsze tak się dzieje, dlatego czasem warto pozostać takim, jak
dotychczas, nawet o wiele mniej atrakcyjnym dla otoczenia, a nawet, o
zgrozo! dla samego siebie, tylko po to, aby nie burzyć/łamać życia bliskim.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Dlatego jeśli ktoś spyta, jak moja rodzina wytrzymuje ze mną, odpowiem:
zawsze byłam taka, jak jestem :-)
Taką mnie wybrał mąż i ja jego, no a dzieci - cóż, wyjścia juz nie miały
innego oprócz tego, aby się zawziąć i po prostu się urodzić :-D
A co do stosunku mnie samej do siebie - to jest Wam wiadomy: totalne
samouwielbienie i zen nie jest mi potrzebne do szczęścia, czego
wszystkim życzę ;-P
--
XL wiosenna
"Ci, którym natura każe się trzymać z dala od wspólnoty ... , nie
potrzebują też obrony, bo brak zrozumienia nie może ich ugodzić, są
bowiem poza kręgiem światła, a miłość znajdzie ich wszędzie. Nie
potrzebują też pokrzepienia, bo jeśli chcą pozostawać prawdziwi, mogą
czerpać tylko z siebie, zatem nie można im pomóc, przedtem
nie zaszkodziwszy." Franz Kafka
|