Data: 2004-08-14 15:55:52
Temat: Re: Odkryte drogi vs. droga samodzielna
Od: " pyzol" <p...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
silvio manuel <s...@p...onet.pl> napisał(a):
I masz racje i jej nie masz. ( odkrywcze, nie?:)
Dla indywidualnego przezycia moment odkrycia jest zawsze i u kazdego
jednakowo wazny. Inna sprawa pozostaje zdobycie u z n a n i a za owo
odkrycie i niech ci sie aby nie wydaje,ze to pikus!:)
W nauce tak sie porobilo,ze uznanie przypada temu, kto pierwszy opublikuje
swoje odkrycie. Powinienes, jesli interesujesz sie tymi sprawami, juz
wiedziec jakie niekiedy wyscigi i podchody towarzysza publikacjom.
Przy obecnym zaawansowaniu wiedzy, odkrycia typu samodzielnego alchemika,
totalnie odizolowanego od swiata sa praktycznie niemozliwe, a i niemozliwe
byly i dawniej. CZYMS ten swoj umysl, do poruszania sie, naukowiec musial
karmic - na pewno nie li tylko dyskusja z zona o pierogach, ktore mu
podsunela na obiad. A skoro juz o zonie...
Naukowiec to czesto pyszne i zawistne bydle,niekiedy mocno podejrzanymi
etycznie drogami dazace do wypracowania sobie imienia. Dzis juz wiadomo, ze
bardzo istotny udzial w rozwoju teorii Einsteina miala jego zona. I tutaj,
sklaniam sie ku twoim tezom: jej przezycia zwiazane z odkryciem sa rownie
wazne co Alberta. Na ile przemilczenie jej imienia jest istotne - coz, tutaj
to juz sie mozna spierac. Zalezy z jakiego punktu widzenia sie sprawe
ugryzie. Sa przeslanki,ze Albert ja z tytulu wspolodkrycia zwyczajnie
wyrolowal. Dla niej samej, mialo to znaczenie ogromne, ale pominmy to, bo juz
tylko biografia i historia.
Czlowiek jest istota niestety ulomna. Niby odkrycie jest wazne dla samego
odkrycia, ale jakos nawet najwybitniejsi nie potrafia oprzec sie pokusie
zdobycia powszechnego uznania. Nie wynika to li z samej pychy, ale ma powody
nader praktyczne: im wieksze uznanie, tym latwiejszy dostep do pieniedzy na
dalsze badania, a im te badania bardziej skomplikowane, bardziej
zaawansowane, bardziej technologicznie wymagajace - tym pieniadze wazniejsze.
Poza tym, uznanie oszczedza naukowcowi...wyszydzania. To, zarowno dla niego
samego jak i kontynuacji badan, ktorymi sie zajmuje - tez wazne.
Temat,ktory podjales jest czysta ilustracja faktu,jak bardzo jestesmy zarowno
unikalna i niepowtarzalna, wylacznie s w o j a jednostka - jak rowniez
integralnym elementem otaczajacego nas swiata. To jest s p l o t, ktory
przerywa tylko smierc i tylko dla, ze sie wyraze, odchodzacego. Bo dla tych
co pozostaja, mysl, jaka pozostawil i pamiec o nim pozostaje nieodrywalna
czescia ich wlasnego doswiadczenia.
Nie ma wiec JA I SWIAT, jako dwa odrebne zbiory. Zarowno tylko JA, jak i
tylko SWIAT ( uklony dla naszego teoretyka duszy!:) rozpatrywane calkowicie
osobno w obu przypadkach zaprowadza do "bledu", bo maja "bledne" zalozenia.
No, ale i od "blednych" zalozen dochodzilo do wielkich odkryc, moze wiec i
tutaj kiedys okaze sie, iz wyzej przedstawiona opinia jest wlasnie taka
zwykla ludzka, wynikajaca z niewiedzy, pomylka:) Poki co,nic nie uzasadnia,
aby bylo inaczej.
Kaska
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|