Data: 2011-06-15 18:51:12
Temat: Re: Oj Pole...
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Dnia Wed, 15 Jun 2011 18:56:44 +0200, Paulinka napisał(a):
>
>> Ikselka pisze:
>>> Dnia Wed, 15 Jun 2011 18:36:51 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>> Ikselka pisze:
>>>>> Dnia Wed, 15 Jun 2011 17:59:23 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>>>
>>>>>> Ikselka pisze:
>>>>>>> Dnia Wed, 15 Jun 2011 14:12:11 +0200, medea napisał(a):
>>>>>>>
>>>>>>>> W dniu 2011-06-15 09:41, Chiron pisze:
>>>>>>>>> To nie pozostanie bez wpływu na domowników. Co innego- chwilowa
>>>>>>>>> zachcianka na kolory, a zupełnie czym innym przypisanie ich na trwałe
>>>>>>>>> do ścian swojego mieszkania. Jednak- skoro się na to zdecydowali- to
>>>>>>>>> na prawdę ciekawie może być popatrzeć na nich z punktu widzenia
>>>>>>>>> psychologii- jaką tworzą rodzinę i jak się to ma do tych kolorów.
>>>>>>>> Założę się, że są bardzo nieszczęśliwi,
>>>>>>> Owszem, coś wiem o tym. M.in. są "ujajeni" kredytem na całe życie
>>>>>>> (mieszkanie na studia dziecku kupili w Wawce, a ono po studiach nie chcąc
>>>>>>> samo się finansować uciekło na następne do Holandii i utrzymują je w tej
>>>>>>> Holandii - dorosłe, pod trzydziestkę - gwoli scisłości).
>>>>>>> Mają ciągle miny na kwintę i ciągle komuś czegoś zazdroszczą na prostej
>>>>>>> zasadzie - że ciągle ktoś gdzieś ma coś lepszego niż oni. Nie potrafią się
>>>>>>> z niczego cieszyć tym sposobem. Chore.
>>>>>>>
>>>>>>>> w ogóle nie mają przyjaciół,
>>>>>>> Już nie. Odkąd "przyjaciele" poszli na emerytury i już nie mogą niczego
>>>>>>> załatwić, poszli w odstawkę.
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>>> ciągle się kłócą
>>>>>>> Tak, ciągle na siebie wrzeszczą. Nawet w codziennych sprawach - to
>>>>>>> potworne.
>>>>>>>
>>>>>>>> a dzieciom jeść nie dają.
>>>>>>> No nie - dają forsę. Dziecko uciekło do Holandii.
>>>>>>>
>>>>>>>> A, i do kościoła nie chodzą.
>>>>>>>>
>>>>>>> Ano nie chodzą...
>>>>>> To po co była ta cała wyprawa do nich? Celem było podziwianie mieszkania
>>>>>> po remoncie, czy chodziło o to, żeby im dupy obrobić w internecie,
>>>>>> wyjaśnij proszę, bo nie kumam.
>>>>> Nie wyprawa - zostałam wciągnięta z ulicy, zawitawszy do nich w innej
>>>>> sprawie.
>>>>>
>>>>> Co do "obrabiania dupy" - nie podaję danych osobistych, wiec i tak nie ma
>>>>> znaczenia, komu, co i czy rzeczywiscie obrabiam. Podobnie mogę podac opis
>>>>> dowolnego mieszkania i ludzi. To zwykła relacja, jakich miliony wszędzie.
>>>>> Więc bardzo proszę bez posądzeń.
>>>> To co napisałaś jak piasek między zębami, strasznie mi trzeszczy. Nie
>>>> lubię czegoś takiego i tyle.
>>> Prawda czasem kole i trzeszczy. Ot co.
>> Świetnie zatem znasz tę prawdę jak na relację, jakich masz miliony wszędzie.
>> Nie mój cyrk, nie moje małpy. Na szczęście nie otaczam się ludźmi,
>> którzy mimo, że traktują znajomość ze mną powierzchownie, później mają
>> na mój temat bardzo dużo do powiedzenia.
>
> Oczywiście masz pojęcie o tym, co o Tobie mówią 3-)
Nie daję im ku temu powodów. Z prostej przyczyny nie utrzymuję żadnych
powierzchownych znajomości, nie opowiadam ludziom, którzy nic dla mnie
nie znaczą o swoim życiu i nie zapraszam ich do domu. Szkoda mi na to
czasu.
--
Paulinka
|