Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: PODZIEKOWANIA Prunesquallor'a, Alfreda zresztą

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: PODZIEKOWANIA Prunesquallor'a, Alfreda zresztą

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-11-06 19:47:10

Temat: Re: PODZIEKOWANIA Prunesquallor'a, Alfreda zresztą
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Witam !

dr Prunesquallor <p...@p...promail.pl> napisał
w <8u63id$ar8$1@news.tpi.pl>...

> Moja droga się skończyła - na długo przed doskonałością.
> Ale z tym też trzeba umieć się pogodzić...
Ej doktorku !!!
Cóż to za "tryb dokonany" ???

Każdy tekst jest zaledwie jak cień rzucony na ścianę. Patrząc
na niego można próbować się domyślać, jaka wyglądała postać,
która go 'rzuciła', ale ... 'właśnie taki jak akurat widać'... cień
może 'rzucić' niemalże dowolna osoba, czy nawet ... płaska, odpowied-
nio przycięta dykta ...

> Żegnam Was.
> Kupiłem za radą Roberta
>
> > From: <Robloy>
> > Sent: Tuesday, October 31, 2000 6:27 AM
> > Subject: Re: Pomocy!
> > Mysle ze "Smith and Wesson" rozwiazuje konflikty bardzo szybko!
> > Robert
>
> doskonały egzemplarz polecanej pomocy i sądzę, że rozwiąże on wiele
> kłopotów Gormenghast - przynajmniej moje i przynajmniej w tym wcieleniu...
> --
> Serdeczności
> dr Prune, Alfred zresztą...
> ~~~~~~~~~~~~~~~~~
> PS. A że z Gormenghast zwykle wieje grozą - to normalka.

Rzeczywiście powiało z Zamku niezłą grozą. Tak się składa, że oglądałem
niedawno reportaż o Tomku Beskińskim i ... tfu, tfu, powyższy 'cień' zbyt-
nio przypomniał mi tamtą postać... Jeśli nawet CZŁOWIEK, który 'rzuca' ta-
kie jak powyższy tekst 'cienie' - nie ma nic wspólnego z 'efektem Beksiń-
skiego', to ... mimo wszystko jestem zmuszony w tym miejscu napisać coś tak,
jakby ten 'cień' był rzeczywiście bardzo podobny. (Kiedyś na pl.soc.religia
przepuściłem podobny post, który na szczęście zauważył i skomentował Jaryła,
a ja dość długo chodziłem nieźle struty... To tak ku uwadze i zastanowieniu
grupowiczów: newsy są _publiczne_, i ... piszą tu ... wszyscy. Pewnych po-
stów NIE WOLNO 'mijać bokiem'... Szczególnie powinno dotyczyć to tzw. profe-
sjonalistów... Marzenie ściętej głowy... gdy nie widać podciętych żył, czy
sprawozdania z płukania żołądka...)

Napisałeś:
> Moja droga się skończyła - na długo przed doskonałością.

Tak się składa, że ... od długiego czasu próbuję opisać, jak wyglądają
drzwi zamykające drogę do powyższego celu, pilnie przy tym obserwując, iż
olbrzymia większość ludzi stoi do nich dokładnie plecami i ... wrzeszczy
jak oparzona, gdy tylko zwrócić im nawet najdrobniejszą uwagę, że właściwy
kierunek jest _dokładnie_ przeciwny do tego, w którym tak z uporem maniaka
i niezmąconą pewnością 'jedynej słuszności' sobie patrzą ... i pędzą na zła-
manie karku...

Ale często jest tak, że to, co pracowicie i w wielkim wysiłku SAMI odkrywa-
my - inni już dawno odkryli ...- a co więcej - ich czyste, doskonałe wnio-
ski leżą ... zakurzone w jakiejś zapomnianej książeczce na półce. Ktoś w tym
miejscu mógłby powiedzieć, że głupotą jest wyważanie otwartych przez innych
drzwi, ale właśnie takie twierdzenie okazuje się być ... czystym bezsensem.
Bowiem jest tak, że ... _nie_można_ poprawnie zrozumieć tego, czego samemu...
się nie wymyśliło, w taki sposób, jakby nie istniał żaden autorytet, a na
dany temat nikt jeszcze zupełnie niczego nie powiedział.

Okazuje się, że to, co próbowałem opisać i co ... za diabła nie docierało
(i nie dociera) do "pożal się boże" tutejszych 'profesjonalistów', nie mówiąc
już o niczemu niewinnej 'szarej publice' ... opisał CZARNO NA BIAŁYM już
w 1968 r. (sic!) Abraham H. Maslow w pracy "W stronę psychologii istnienia".

W tej 'książeczce' takie osoby jak Ty, bary, czy Melisa (ale nie od razu
i nie bez dużego myślowego wysiłku) powinny _ZOBACZYĆ_, gdzie się 'ukrywają'
i jak wyglądają "drzwi do doskonałości"...

Dlaczego większość ludzi jest TOTALNIE ślepa ???
Cytuję:
<< Psycholodzy amerykańscy [i nasi 'kopiści' ich śladem] wysłuchali wezwa-
nia Allporta do zajęcia się psychologią idiograficzną, lecz niewiele w tym
kierunku zdziałali. To samo da się powiedzieć nawet o psychologach klinicz-
nych. [Nasze 'psychologstwo' zdobyło się tu nawet na ... wielce agresywny
wysiłek, i podobnie myślącemu jak Maslow - K. Jankowskiemu wytoczyło _za_
_naukowe_poglądy_ sądowny proces i zmusiło do emigracji... za ocean.]
Obecnie istnieje dodatkowo presja w tym kierunku ze strony fenomenologów
i egzystencjalistów; temu naciskowi będzie bardzo trudno się oprzeć, a
właściwie, jak sądzę teoretycznie jest to nawet niemożliwe. Jeśli badanie
niepowtarzalności jednostki nie pasuje do tego, co podaje nam nauka, tym
gorzej dla takiej koncepcji nauki. I ona będzie musiała ulec przetworzeniu.>>
Dalej:
<< Tak zwana teoria uczenia się opiera się u nas prawie wyłącznie na moty-
wacji wynikającej z braku z celami leżącymi zwykle na zewnątrz organizmu,
to znaczy chodzi tu o uczenie się najlepszego sposobu zaspokojenia potrze-
by. Między innymi dlatego nasza psychologia ucznia się jest ograniczoną su-
mą wiedzy, użyteczną wyłącznie na niewielkich obszarach życia i stanowi
przedmiot zainteresowania tylko innych "teoretyków uczenia się". >>

Cała praca Maslowa sprowadza się do pozornie prostego podziału na dwa _cał-
kowicie_odmienne_ sposoby myślenia ludzi: a) percepcji motywowanej brakiem,
b) percepcji motywowanej wzrostem.
Popatrzywszy się wokół widać, że ... Maslow zbytnio uległ marzeniom - mó-
wiąc "temu naciskowi będzie bardzo trudno się oprzeć"... bo nie docenił
siły 'argumentów' (czytaj: biologicznych faktów) 'przemawiających' za 'pę-
dem do sukcesu w wyścigu szczurów', czyli myśleniem opartym wyłącznie na a).

Z drugiej strony: przeczytawszy choć kilka tekstów geniuszy i wartościowych
uczonych, twórców czy religijnych mistyków (i analizując przy tym historię
/fakty z ich życia) wyraźnie widać, że jakakolwiek sensowna działalność
W DOWOLNEJ DZIEDZINIE WYMAGA umiejętności CZYSTEGO MYŚLENIA wyłącznie w
trybie b) całkowicie oczyszczonym z percepcji typu a) (ja tryb "b)" w swoich
postach nazywałem "polowym" w odróżnieniu od "szeregowego" "a)" ).

Mam nadzieję, że z perspektywy Maslowa przynajmniej dla niektórych stanie
się jasne, że ... obydwa tryby myślenia są związane z FIZYCZNIE INNYM ro-
dzajem pracy mózgu i dlatego stanowią o ... zupełnie innym pojmowaniu
"percypowanych" obiektów, teorii czy modeli i w konsekwencji o wyciąganiu
_zupełnie_ innych wniosków. (Tego, że obydwa tryby percepcji są w mózgu
fizycznie 'inaczej realizowane' - u Maslowa jeszcze nie znalazłem, to mój
wniosek/hipoteza).
Analizując teksty wielkich (m.in. Einsteina) wyraźnie widać, iż jedynie
wartościowy jest tryb myślenia/"percepcji motywowanej wzrostem" (W KAŻDEJ
DZIEDZINIE), zaś "ANIMALNY" (termin Maslowa) tryb a) - całkowicie zaburza
i zniekształca właściwe rozumienie dowolnej rzeczy, a tym bardziej osoby.

Ta dychotomia jawnie uwidacznia się w ... 'obrzydzeniu' do pospólstwa,
(w tym naukawego) - które mniej lub bardziej jawnie pokazywali WSZYSCY
wartościowi twórcy i uczeni - podkreśla ją fakt, iż praktycznie zawsze
byli zmuszeni izolować się od bezmyślnego otoczenia...


Tak więc doktorku nigdzie nie uciekaj, a poszukaj Maslowa. Z przyjemnością
z Tobą (i innymi zdolnymi polowo myśleć) z tej perspektywy - _cały_ _czas_
_p_o_w_o_l_u_t_k_u_ - podyskutuję...

"Dar osiągnięcia harmonii w życiu rzadko idzie w parze z błyskotliwą inte-
ligencją".
Albert Einstein

(Reakcja prof. Brodziaka - cytuję: "wypsnęło się" - na powyższe zdanie poka-
zuje, jak łatwo źle zrozumieć bardzo istotne wypowiedzi wielkich. Gdyby
Albert zastąpił "błyskotliwą inteligencję" np. bystrością umysłu w sensie
"od ręki, bez myślenia wszystkowiedzący nieomylny bystrzacha" z miejsca
właściwa treść jego myśli byłaby jasna. Ale skubaniec najwyraźniej lubił
'ubierać' pewne swoje stwierdzenia w formę testu na inteligencję, bowiem
nie jedyny to przypadek... Zresztą świetnego, bo ... cóż - głupcy wyciąga-
jąc swoje wnioski zawsze przy takich okazjach dochodzą do wniosku, że Al-
bert (czy podobnie dowolny inny geniusz) musiał akurat skretynieć, gdy wy-
powiadał coś, czego oni nie są w stanie pojąć...)

Pozdrawiam serdecznie
JeT.

P.S.
org. "Toward a Psychology of Beign" by Litton Educational Publishing 1968
wyd. polskie: tłum. Irena Wyrzykowska, Instytut wydawniczy Pax, W-wa 1986 r.
ISBN 83-211-0654-4
Jeśli kogoś książka zainteresuje, a nie będzie miał do niej dostępu - posta-
ram się co ważniejsze fragmenty z niej zeskanować, choć 'na bank' nie obie-
cuję...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2000-11-12 21:45:27

Temat: Re: PODZIEKOWANIA Prunesquallor'a, Alfreda zresztą
Od: "dr Prunesquallor" <p...@p...promail.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jerzy Turynski wrote in message news:01c04829$e3423580$0b01a8c0@jtt...
> Witam !

Witam Pana Jerzego
Witam Wszystkich,
Wspaniałych, Spokojnych i Niespokojnych, Zagubionych i Radosnych,
Błądzących i Odnalezionych, Wielkich i Małych, którzy też kiedyś będą Wielcy...

Wybaczcie mi, iż muszę powtórzyć tutaj część opublikowanego już tekstu.
Poniżej jednak znajduje się stosowne nawiązanie do inspirującego mnie
artykułu pana Jerzego, jak też skromna próba polemiki.

***

Droga Przemian jest zawiła i trudna, ale dostępna każdemu Uważnemu.
Najważniejsze chyba jest w niej Poszanowanie Dla Siebie Samego, gdyż ono to
daje wiarę we własne siły, w moce drzemiące gdzieś w przepastnych wnętrzach
czaszek naszych. Następnym krokiem, jak mi się wydaje, jest dostrzeżenie prawdy,
iż dla Każdego Bytu znajdzie się jakaś odpowiednia nisza, harmonizująca z jego
wewnętrzną ekspresją - niekoniecznie więc trzeba się szarpać ze sobą pragnąc
na siłę i wbrew całemu światu przylgnąć do miejsc i ludzi, którzy nas nie chcą.
Jeśli nas nie chcą, a nam mimo to bardzo zależy, aby być właśnie wśród nich -
odrobina konformizmu nigdy nie zaszkodzi. Szacunek dla samych siebie wskazuje
na jedyną drogę - Poszanowanie Innych Bytów. I wcale nie musi to oznaczać
rezygnacji z własnych, Dojrzałych Ideałów.
Pozwólmy więc Dojrzeć naszym Ideałom, naszym Formom Ekspresji, ZANIM
odważymy się wybuchnąć nimi na światło dzienne. Poświęćmy czasem jeden tydzień
a czasem kilka lat na to, by Słuchać i Doskonalić się od Doskonalszych. A takich
można znaleźć wokół, gdy tylko się jest Uważnym. I gdy tylko pozwoli się im mówić...

Odbyłem daleką podróż. Podróż Przemienienia. Myślę, że każdemu takie podróże
są potrzebne. Powroty z nich (jeśli są), są Czystą Radością. To tak, jakby wejść
mozolnie na skraj wysokiej przepaści i ... zatrzymać się nie widząc dalszej drogi.
I nagle, jakimś niezwykłym splotem przemian energetycznych, z jednego Bytu
stać się Innym, z pokracznego, zaskorupiałego gada monotonnie kiwającego swą
gęsto uzębioną, długą paszczą - stać się nagle Ptakiem...
Rozsunąć skrzydła na boki, odskoczyć i ... poszybować lekko, bez żadnego wysiłku
nad polany, łąki i lasy, z szumem Wolności w uszach, z błogością Oderwania się
od przeszłości. Z tej Nowej perspektywy, wszystko co było dotychczas, staje się marne
i płoche. Staje się Małe. A pierś rozsadza uczucie Zachwytu nad Nowymi Możliwościami,
których nijak w skórze gada dostrzec nie było można...

I tylko cień rzucany przez naszą sylwetkę na twardy, ziemski grunt, wydaje się być
ciągle taki sam... jak figura wycięta z tektury i zawieszona pod niebem na nitkach
wiatru.

***

Dokładnie tak, jak mówi Jerzy

> Każdy tekst jest zaledwie jak cień rzucony na ścianę. Patrząc na niego
> można próbować się domyślać, jaka wyglądała postać, która go 'rzuciła',
> ale ... 'właśnie taki jak akurat widać'... cień może 'rzucić' niemalże dowolna
osoba,
> czy nawet ... płaska, odpowiednio przycięta dykta ... (...)

I nieco dalej

> Rzeczywiście powiało z Zamku niezłą grozą.

Przepraszam za spowodowanie moją skromną osobą niepokoju w przyjaznych
duszach. Czasem nie nad wszystkimi siłami da się zapanować, choć człowiek
w bojach zaprawiony... Dziękuję za troskę, gdyż w tym przypadku jest ona
przejawem autentycznej i chwalebnej odpowiedzialności człowieka za człowieka.
Wzorem ponad wszystko...

> (...) Kiedyś na pl.soc.religia
> przepuściłem podobny post, który na szczęście zauważył i skomentował (...),
> a ja dość długo chodziłem nieźle struty... To tak ku uwadze i zastanowieniu
> grupowiczów: newsy są _publiczne_, i ... piszą tu ... wszyscy. Pewnych po-
> stów NIE WOLNO 'mijać bokiem'... Szczególnie powinno dotyczyć to tzw.
> profesjonalistów... Marzenie ściętej głowy...

Nie dziwię się profesjonalistom. To, o czym mówisz Jerzy, dotyczyć mogłoby
jedynie profesjonalistów z Ideami, a takich chyba niewielu się ostało. Ponadto,
nawet jeśłi co jakiś czas pojawiają się tutaj, rozkładają bezradnie ręce wobec
przedziwnych zjawisk tego pastwiska, czy też piaskownicy czasami...
Bezradność - czyżby to była nowa cecha profesjonalistów? Znawców ludzkich
dusz?

> Napisałeś:
> > Moja droga się skończyła - na długo przed doskonałością.

Cieszę się, że zmieniłem zdanie dotyczące końca mej drogi. Myślę, że to,
o czym piszę w pierwszej części listu, zostało dokładnie opracowane przez
profesora Dąbrowskiego i znane jest pod hasłem "dezintegracji pozytywnej".

> Tak się składa, że ... od długiego czasu próbuję opisać, jak wyglądają
> drzwi zamykające drogę do powyższego celu,

Przyznam, że wielce szanuję Twoje Opracowania, mam ich pełen zbiór (to rzecz
względna), nawet, za Twoją namową próbowałem kiedyś przekopać się przez
biografie Einsteina... Niestety - ułomności ludzkie pokonały mnie zanim dotarłem
do własnych wniosków i skojarzeń. Nie byłem zatem gotowy podjąć z Tobą
rzeczowej rozmowy... Dzisiaj też zresztą nie jestem - i to jest dowód na mizerię
ludzkich możliwości, na konieczność przyznania się przed sobą samym o dotarciu
do kresu...

> pilnie przy tym obserwując, iż
> olbrzymia większość ludzi stoi do nich dokładnie plecami i ... wrzeszczy
> jak oparzona, gdy tylko zwrócić im nawet najdrobniejszą uwagę, że właściwy
> kierunek jest _dokładnie_ przeciwny do tego, w którym tak z uporem maniaka
> i niezmąconą pewnością 'jedynej słuszności' sobie patrzą ... i pędzą na zła-
> manie karku...

W tej postawie widzę jednak błąd metodyczny - jeśli pozwolisz na polemikę.
W większości bowiem przypadków metoda działań winna być podporządkowana
warunkowi skuteczności, a ta uwarunkowana jest najczęściej całą gamą postaw
emocjonalnych, naturalnych odbiorcom naszych idei, kimkolwiek by oni nie byli.
Najistotniejszą z tych postaw jest opór przed "zwracaniem uwagi" - banalna cecha
ludzkiego umysłu - choćby uwaga dotyczyła najbardziej bezdyskusyjnych tez.

> Ale często jest tak, że to, co pracowicie i w wielkim wysiłku SAMI odkrywa-
> my - inni już dawno odkryli ... (...)
> Okazuje się, że to, co próbowałem opisać i co ... za diabła nie docierało
> (i nie dociera) do "pożal się boże" tutejszych 'profesjonalistów', nie mówiąc
> już o niczemu niewinnej 'szarej publice' ... opisał CZARNO NA BIAŁYM już
> w 1968 r. (sic!) Abraham H. Maslow w pracy "W stronę psychologii istnienia".

W tym miejscu - pozwól - wytnę opisową część Twego postu odsyłając
zaintersowanych do źródła. Nie chcę bowiem, aby, dotknięci naturalną cechą
ludzkiego umysłu - skłonnością do rozpraszania swej uwagi - przedwcześnie
utracili zainteresowanie naszym dialogiem.

(...)
> Ta dychotomia jawnie uwidacznia się w ... 'obrzydzeniu' do pospólstwa,
> (w tym naukawego) - które mniej lub bardziej jawnie pokazywali WSZYSCY
> wartościowi twórcy i uczeni - podkreśla ją fakt, iż praktycznie zawsze
> byli zmuszeni izolować się od bezmyślnego otoczenia...

I w tym widzę sedno problemu. To izolowanie się jest bowiem wygodną ucieczką
przed realiami. Rozdźwięk pojawia się bowiem na styku potrzeb akceptacji dla
własnych osiągnięć, a faktyczną niemożnością i niechęcią "zejścia" w obszary
językowe niezbędne dla osiagnięcia tegoż celu. Efektem jest ucieczka w górę,
czyli w izolację - do własnych hermetycznych czasem wyobrażeń.

> Tak więc doktorku nigdzie nie uciekaj, a poszukaj Maslowa. Z przyjemnością
> z Tobą (i innymi zdolnymi polowo myśleć) z tej perspektywy - _cały_ _czas_
> _p_o_w_o_l_u_t_k_u_ - podyskutuję...

Jestem otwarty na rozmowy z Tobą. Jednak obawiam się iż skuteczność ich może
być niejednoznaczna z wielu powodów. Po pierwsze nazywanie mnie doktorkiem
jest o tyle uzasadnione, iż jestem zaledwie domorosłym medykiem w Gormenghast,
co jednak w tym gronie nie powinno jak sądzę powodować niczyjej niechęci do
mojej skromnej osoby. Po drugie - Twoje, jak i Innych zainteresowanie tak marną
jak moja istotą przyczyniło się, do przeobrażeń mej duszy - czemu dałem wyraz
w oddzielnym liście (powtórzonym w pierwszej części tegoż). Wierny mój ...
nieokreślony bliżej towarzysz, dostarczył mi w porę kopie listów dotyczących reakcji
tego forum na moje zniknięcie i przyznam, nie było to obojętne na przebieg procesów
myślowych jakich zaznałem w samotności... koczując po bezdrożach Gormenghast.
Moja transformacja, jak sądzę, jest skończona i zupełna. Co nie znaczy iż wykluczam
pojawienie sie w przyszości nowych czynników, nowych wyzwań, którym mam
nadzieję sprostać z pomocą Twoją, Maslowa i Uważnych Grupowiczów.
Tą drogą jeszcze raz dziękuję za zainteresowanie i okazaną mi pomoc.

(...)
> Pozdrawiam serdecznie
> JeT.

--
Serdeczności
dr Prune, Alfred zresztą...
~~~~~~~~~~~~~~~~~


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

[ wartosci ]
do hansa1
pozegnanie
Powitanie
RE: Co zrobic - "milosc" po raz n-ty

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »