Data: 2004-06-08 06:48:27
Temat: Re: PYTANIE!!!
Od: "Odimas" <p...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Gucio" <g...@b...pl> napisał w wiadomości
news:ca2ren$nv0$7@as1-137.poznan.dialup.inetia.pl...
> Nie trzeba zakładać, że będziesz nieprzeciętny. Po prostu - robić tak,
żeby
> Tobie było dobrze. I nie martwić się, jeśli się okaże, że tak robią
> wszyscy - to nic dziwnego! Źle jest wtedy, kiedy robisz coś DLATEGO, że
> robią to wszyscy. Z czasem zatracisz się we własnej osobowości.
nie no z tym to chyba nie mam problemu ;)
> Ja miałem obawy na jaką ocenę zdam. Zawsze byłem dobrym uczniem, a w
szkole
> średniej bardzo opieprzałem się z polskiego, bo Pani mnie nie pytała, bo
> mnie lubiła i bardzo bałem się tej matury. To był jeden z powodów.
> Właściwie ja nie miałem zdecydowanego powodu próby samobójczej. Po prostu
> chciałem to zrobić, myślenie o tym dawało mi jakieś szczęście, poczucie
> wyzwolenia, sam nie wiem z czego, bo i z rodzicami było względnie dobrze,
i
> z dziewczyną i w ogóle...
To w moim przypadku jest zupelnie odwrotnie:
Z rodzicami sie nie dogaduje, zatracilem cel (nie wiem dlaczego), czuje sie
zagubiony bezsilny czuje ze nie moge nic z soba zrobic ze jezeli zostawie to
tak jak jest to bedzie konic a czuje sie slaby psychicznie zeby podjac inna
prace ( obie mysli poglebiaja moj stan) i ogolnie czuje sie juz tym
wszystkim zeczony (wlasnie placze mam nagle ataki placzu i nie moge tego
powstrzymac)
> Co się w Twoim życiu stanie w wieku 25 lat?
Nie wiem co sie stanie poprostu tak postanowilem i to to postanowienie mnie
trzyma (cos jak obsesyjne postanowienie naprawde nie wiem skad sie to
wzielo)
> "Monotonia wrogiem miłości" - to akurat nie o tym, ale powoduje chęć
zadania
> pytania: masz dziewczynę?
Nie mam dziewczyny (pewnie bys teraz spytal czy mialem ) odpowiadam ze nigdy
nie mialem raz tylko flirtowalem z taka ale trwalo to z 2 tyg. nic
specjalnego
>
> Z tego co wiem, to depresję się albo ma, albo nie, ewentualnie są wahania
> kilkomiesięczne/kilkuletnie, ale nie tak, że rano masz depresję (w pracy),
a
> wieczorem już nie (ze znajomymi). Bardziej należałoby powiedzieć, że masz
po
> prostu lepsze samopoczucie.
w podstawowce depresja po podstawowce wahania a teraz depresja silniejsza
niz w podstawowce
> Też miałem ten problem, ale ja się w swojej grupie źle czułem, bo czułem
się
> gorszy. Naśmiewali się ze mnie czasem, a mi się robiło przykro. Odłączyłem
> się z tej grupy, gdy poznałem pierwszą dziewczynę. Potem już właściwie nie
> wracałem, tzn. nie odszedłem całkowicie, bo czasem się spotykaliśmy, ale
już
> wiele się zmieniło. Jak poznałem obecną, to już się prawie całkowicie
> odłączyłem.
> Niedawno uczestniczyłem razem z nimi we wspólnym przygotowywaniu się do
> matury (jeden wieczór). Dziewczyna, która wcześniej mnie szczególnie
> drażniła, ale jednocześnie wywoływała też ogromną sympatię, powiedziała
coś
> do jednego kolegi (on czegoś nie zrozumiał, czy coś). My się śmialiśmy
razem
> z nią. A on: przestań już, dobrze? Czyli zrobiło mu się przykro, a ja,
> patrząc z boku, tego nie zauważyłem, śmiejąc się z nią - wnioskuję, że gdy
> wcześniej czułem się spychany na bok, nie było to z ich strony celowe, a
> tylko po prostu miało być śmieszne. Ale to tak tylko od tematu, odnośnie
> tego, że nie zawsze tak, jak postrzegamy rzeczywistość, tak jest.
to ja nie mam tego problemu w mojej grupie uwazaja mnie za zakreconego
ale mi sie to podoba :)
> Moi rodzice cały czas tak mówią. Ale można się przyzwyczaić. W jakiś
> sposób - miło wiedzieć, że nie tylko mnie :) I Tobie powinno być miło, że
> nie tylko Tobie to się przydarza :)
Hehe no powiedzmy ;)
>Znam jedną osobę, która też tak ma i na początku nie rozumiałem jej -
> dlaczego się nie uczy, skoro ma możliwości? U niej był problem - rodzicom
> zawsze było mało, zawsze miała za słabe oceny i zawsze mogła być lepsza.
> Nigdy nei byli z niej zadowoleni. Ona stwierdziła, że przestanie się
uczyć.
> Teraz nie jest tak źle, ale ma z niektórych przedmiotów 2, a czasem zdarza
> się zagrożenie, ale wychodzi z nich na prostą. Poza tym z pewnych rzeczy
> jest po prostu dobra. Namawiam ją - ucz się, bo nie uczysz się dla
rodziców,
> tylko dla siebie.
> Mam nadzieję, że Ty potem też to zrozumiałeś :)
Niestety nie ja bylem i jestem strasznie uparty jak oni swoje to i ja swoje
zdawalem sobie sprawe z tego co robie ale to tak na mnie dzialalo ze no nie
moglem to bylo silniejsze ode mnie
> Kiedyś, jak intensywnie się kłóciłem z matką, poszliśmy do psychologa.
> Pomogło. W ogóle ja od wczesnego dzieciństwa miałem kontakt z psychologiem
i
> ta pani mi kiedyś powiedziała, że jakbym miał problem, to mogę przyjść.
>
> Najgorsze są rodziny, kiedy rodzice mają zakodowane pewne zachowania i
> wąskie horyzonty (często ludzie o niewielkim wykształcenie), a zarazem są
> bogaci lub przynajmniej średni. Wtedy zawsze są konflikty, bo rodzice dają
> dużo pieniędzy i nie mogą zrozumieć, dlaczego dzieci w ogóle mają czelność
> być na nich w jakiś sposób źli, przecież oni im wszystko dają! I potem
> kontakt się traci, urywa, dzieci chcą się wyrwać z domu, bo tam tylko
> kłótnie i nic więcej. Ja tak akurat nie mam, bo u mnie proporcje były
mniej
> więcej pośrodku, ale znam rodzinę, w której tak właśnie jest.
Dokladnie tak jest w moim przypadku. Gadali mi ze wszystko mialem itd. a ja
tak sie odwdzieczam itp.
> A po co rozwalać motor? Żebyś nie miał czym jeździć?
nie wiem chyba dla rozladowania sie...
> Mój psycholog mało mi mówi. Dużo się pyta. Pomaga mi nauczyć się samemu
> znajdować odpowiedzi, a nie podsuwać mi gotowe rozwiązania.
> Wyjść do ludzi, to Ci by powiedział mój psychiatra. Ale psycholog bardziej
> się zagłębia. Psychologia wydaje mi się niebywale trudna.
> I psycholog nie przepisuje tabletek!
> Ale kiedyś pani psycholog stosowała względem mnie medycynę
> niekonwencjonalną - np. akupresurę.
To mozna powiedziec ze ja sam dla siebie jestem psychologiem bo ja wiem co
powinienem zrobic tylko ze ja nie mam juz sily na nic.
np. mam bardzo czesto taka mysl ze rzuce prace (bo mam zaoszczedzone troszke
kasy:) ) i zaczne zajmowac sie prostymi czynnosciami domowymi zaczne
pracowac nad soba zaczne przygotowywac sie do matury w styczniu (bo nie
pisalem) i w miare jak bede to wszystko robil to nabiore sily i zaczne cos
robic konkretnego i wlasnie wtedy jak tak mysle to momentalnie poprawia mi
sie samopoczucie ale szybko sie pogarsza bo zaraz przychodza te zle mysli
(bezsilnosc beznadzieja itd.)
> Owszem, boisz się, że nie znajdziesz innej. Poza tym możesz być typem
> człowieka, który nie lubi zmian - ja też taki jestem. Nie podoba Ci się
> sytuacja, ael w końcu do niej przyzwyczajasz się, bo nie starcza Ci
odwagi,
> żeby powiedzieć zdecydowanie: koniec! Ja nie chcę tak pracować! Tylko to
się
> w Tobie odkłada, siedzi, martwi Cię, myślisz o tym...psycholog powinien w
> Tobie wyzwolić więcej odwagi, wydaje mi się.
> A w jakim zawodzie pracujesz?
Oj co do typu to nie nie nawidze monotonii ale i tez nie mam odwagi albo to
totalne wykonczenie psychiczne mi na to nie pozwala
> A jakie to zainteresowania?
teraz to wlasciwie zadne ale jeszcze ponad pol roku temu bardzo muzyka mnie
interesowala tzn granie na gitarze
> Mobing, czyli? "Wie Pan o tym, że na Pana miejsce czeka 10-ciu innych
> kandydatów?"
no cos w tym stylu podam Ci przyklad: konczyla mi sie umowa w styczniu a oni
z takimi haslami ze mamy sobie lepiej pracy szukac bo to juz jest koniec itd
i tak przez miesiac a tu nagle dup przynosza mi umowe na czas nieokreslony i
ja juz wtedy bylem zupelnie glupi z tego co sie tam dzieje i z ich gadki :/
(oni poprostu tak gadali zebym sobie sam poszedl bo oni nie potrafia
powiedziec w prost bo w pewnym sesie to sa moi znajomi i ta praca tak
troszke po znajomosci byla)
>
> Nawet nie wiem, czy przypadkiem tego się nie da jakoś zaskarżyć
przypadkiem
> :-) Gdzieś był o tym artykuł, ale nie pamiętam gdzie, i kiedy.
> Ważne jest to, aby swoją pracą pokazać, że oni Cię nei mogą zwolnić, bo to
> ONI na tym stracą :) To najlepszy wg. mnie sposób na bezrobocie. Niestety,
> rzadko praktykowany - wśród bezrobotnych szczególnie.
Ja tam nawet nie chce pracowac....wiec generalnie mi to zwisa wolalbym zeby
mnie zwolnili
> Nie można pracować tyle! Rozumiem, że czasem problemy finansowe zmuszają,
> ale zdrowie jest ważniejsze. A mieszkając z rodzicami musisz aż tyle
> pracować?
Niestety musze tyle pracowac nie mam wyboru bo tam nie ma zmian
ps. poczytaj posta do "Flyera" tam napisalem o tym troszke
|