Data: 2004-06-07 22:49:18
Temat: Re: PYTANIE!!!
Od: "Gucio" <g...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Odimas" <p...@a...pl> napisał w wiadomości
news:ca1aeu$qsd$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Mialem isc po tym jak kompa rozwalilem ale nie poszedlem bo uznalem ze
musze
> sobie sam poradzic ( ja zawsze musze inaczej niz inni) tak jest z
wszystkim
> lubie jak ludzie maja mnie za nieprzeciatnego osobnika :-]
Nie trzeba zakładać, że będziesz nieprzeciętny. Po prostu - robić tak, żeby
Tobie było dobrze. I nie martwić się, jeśli się okaże, że tak robią
wszyscy - to nic dziwnego! Źle jest wtedy, kiedy robisz coś DLATEGO, że
robią to wszyscy. Z czasem zatracisz się we własnej osobowości.
> mam 21 a jezeli chodzi o egzaminy itp to to nie dziala na mnie zbyt
> stresujaco
Ja miałem obawy na jaką ocenę zdam. Zawsze byłem dobrym uczniem, a w szkole
średniej bardzo opieprzałem się z polskiego, bo Pani mnie nie pytała, bo
mnie lubiła i bardzo bałem się tej matury. To był jeden z powodów.
Właściwie ja nie miałem zdecydowanego powodu próby samobójczej. Po prostu -
chciałem to zrobić, myślenie o tym dawało mi jakieś szczęście, poczucie
wyzwolenia, sam nie wiem z czego, bo i z rodzicami było względnie dobrze, i
z dziewczyną i w ogóle...
> Ja tez na ogol jestem spokojny to sa takie wybuchy wczoraj mialem ochote
Dzisiaj też miałem wybuch. Wszystko leciało mi z rąk. Ręce mi się trzęsły.
Spadła mi komórka. W tym momencie cisnąłem kluczyk od samochodu na podłogę.
Rozleciał się. Potem próbowałem to składać. Dodatkowe nerwy. Rodzice byli
źli.
> zrobie to dopiero w wieku 25 lat jezeli nadal bedzie do dupy nie wiem jak
to
Co się w Twoim życiu stanie w wieku 25 lat?
> wszystko mija. Mam strasznie malo znajomych i jeszcze robimy jedno i to
> samo zawsze :/
"Monotonia wrogiem miłości" - to akurat nie o tym, ale powoduje chęć zadania
pytania: masz dziewczynę?
> zauwazylem ze jak jestem z ludzmi to w ogole nie mam
> depresji niby szukam znajomych ale okazalo sie ze to nie jest takie proste
Z tego co wiem, to depresję się albo ma, albo nie, ewentualnie są wahania
kilkomiesięczne/kilkuletnie, ale nie tak, że rano masz depresję (w pracy), a
wieczorem już nie (ze znajomymi). Bardziej należałoby powiedzieć, że masz po
prostu lepsze samopoczucie.
> (szukam odpowiednich).
Też miałem ten problem, ale ja się w swojej grupie źle czułem, bo czułem się
gorszy. Naśmiewali się ze mnie czasem, a mi się robiło przykro. Odłączyłem
się z tej grupy, gdy poznałem pierwszą dziewczynę. Potem już właściwie nie
wracałem, tzn. nie odszedłem całkowicie, bo czasem się spotykaliśmy, ale już
wiele się zmieniło. Jak poznałem obecną, to już się prawie całkowicie
odłączyłem.
Niedawno uczestniczyłem razem z nimi we wspólnym przygotowywaniu się do
matury (jeden wieczór). Dziewczyna, która wcześniej mnie szczególnie
drażniła, ale jednocześnie wywoływała też ogromną sympatię, powiedziała coś
do jednego kolegi (on czegoś nie zrozumiał, czy coś). My się śmialiśmy razem
z nią. A on: przestań już, dobrze? Czyli zrobiło mu się przykro, a ja,
patrząc z boku, tego nie zauważyłem, śmiejąc się z nią - wnioskuję, że gdy
wcześniej czułem się spychany na bok, nie było to z ich strony celowe, a
tylko po prostu miało być śmieszne. Ale to tak tylko od tematu, odnośnie
tego, że nie zawsze tak, jak postrzegamy rzeczywistość, tak jest.
> podstawowce kiedy zaczynalem zaczynalem sie uczyc to oni przychodzili i
> mowili mi "co sie stalo Pioter sie uczy gdzie to zapisac!" to zawsze
Moi rodzice cały czas tak mówią. Ale można się przyzwyczaić. W jakiś
sposób - miło wiedzieć, że nie tylko mnie :) I Tobie powinno być miło, że
nie tylko Tobie to się przydarza :)
> dzialalo na mnie w taki sposob ze zucalem ksiazki i specjalnie sie nie
> uczylem
Znam jedną osobę, która też tak ma i na początku nie rozumiałem jej -
dlaczego się nie uczy, skoro ma możliwości? U niej był problem - rodzicom
zawsze było mało, zawsze miała za słabe oceny i zawsze mogła być lepsza.
Nigdy nei byli z niej zadowoleni. Ona stwierdziła, że przestanie się uczyć.
Teraz nie jest tak źle, ale ma z niektórych przedmiotów 2, a czasem zdarza
się zagrożenie, ale wychodzi z nich na prostą. Poza tym z pewnych rzeczy
jest po prostu dobra. Namawiam ją - ucz się, bo nie uczysz się dla rodziców,
tylko dla siebie.
Mam nadzieję, że Ty potem też to zrozumiałeś :)
> oni znowu to samo i tak przez cala podastwowke (nie potrafili zauwazyc
tego
> jak to na mnie dziala!)
Kiedyś, jak intensywnie się kłóciłem z matką, poszliśmy do psychologa.
Pomogło. W ogóle ja od wczesnego dzieciństwa miałem kontakt z psychologiem i
ta pani mi kiedyś powiedziała, że jakbym miał problem, to mogę przyjść.
Najgorsze są rodziny, kiedy rodzice mają zakodowane pewne zachowania i
wąskie horyzonty (często ludzie o niewielkim wykształcenie), a zarazem są
bogaci lub przynajmniej średni. Wtedy zawsze są konflikty, bo rodzice dają
dużo pieniędzy i nie mogą zrozumieć, dlaczego dzieci w ogóle mają czelność
być na nich w jakiś sposób źli, przecież oni im wszystko dają! I potem
kontakt się traci, urywa, dzieci chcą się wyrwać z domu, bo tam tylko
kłótnie i nic więcej. Ja tak akurat nie mam, bo u mnie proporcje były mniej
więcej pośrodku, ale znam rodzinę, w której tak właśnie jest.
> Ja chcialem rozwalic motor ale przezyc chcialem wjechac w takie miejsce ze
A po co rozwalać motor? Żebyś nie miał czym jeździć?
> Moze masz racje co do psychologa a powidz mi co Ci takiego powiedzial
Mój psycholog mało mi mówi. Dużo się pyta. Pomaga mi nauczyć się samemu
znajdować odpowiedzi, a nie podsuwać mi gotowe rozwiązania.
Wyjść do ludzi, to Ci by powiedział mój psychiatra. Ale psycholog bardziej
się zagłębia. Psychologia wydaje mi się niebywale trudna.
I psycholog nie przepisuje tabletek!
Ale kiedyś pani psycholog stosowała względem mnie medycynę
niekonwencjonalną - np. akupresurę.
> powinienem zrobic ale nie potrafie nie wim dlaczego ale nie potrafie w
pracy
> czuje sie jak wiezien nie wiem dlaczego nie potrafie jej zmienic choc
> probowalem (moze to strach przed bezrobociem)
Owszem, boisz się, że nie znajdziesz innej. Poza tym możesz być typem
człowieka, który nie lubi zmian - ja też taki jestem. Nie podoba Ci się
sytuacja, ael w końcu do niej przyzwyczajasz się, bo nie starcza Ci odwagi,
żeby powiedzieć zdecydowanie: koniec! Ja nie chcę tak pracować! Tylko to się
w Tobie odkłada, siedzi, martwi Cię, myślisz o tym...psycholog powinien w
Tobie wyzwolić więcej odwagi, wydaje mi się.
A w jakim zawodzie pracujesz?
> nie potrafie znalezc ludzi ktorzy maja podobne zainteresowania do moich.
A jakie to zainteresowania?
> ze znerwicowaniem to moze masz racje bo od ponad pol roku szef stosowal
> mobing na poczatku to olewalem nie sluchalem tego co gadaja robilem swoje
Mobing, czyli? "Wie Pan o tym, że na Pana miejsce czeka 10-ciu innych
kandydatów?"
> oni chcieli zeby sie ktos sam zwolnil bo im tak latwiej.
Nawet nie wiem, czy przypadkiem tego się nie da jakoś zaskarżyć przypadkiem
:-) Gdzieś był o tym artykuł, ale nie pamiętam gdzie, i kiedy.
Ważne jest to, aby swoją pracą pokazać, że oni Cię nei mogą zwolnić, bo to
ONI na tym stracą :) To najlepszy wg. mnie sposób na bezrobocie. Niestety,
rzadko praktykowany - wśród bezrobotnych szczególnie.
> Kiedys pilke nozna i kulturystyke (bez srodkow dopingujacych) no i w tym
> czasie bylo ok ale praca na noc i czasem po 15h to sie czlowiekowi nie
chce
> cwiczyc :/
Nie można pracować tyle! Rozumiem, że czasem problemy finansowe zmuszają,
ale zdrowie jest ważniejsze. A mieszkając z rodzicami musisz aż tyle
pracować?
Gucio
|