Data: 2005-12-30 19:58:26
Temat: Re: Pantoflarstwo - cd -po blokadzie na serverze
Od: "Diana" <a...@a...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "vonBraun" <interfere@O~wywal~2.pl> napisał w wiadomości
news:dp3tg2$10ra$1@news2.ipartners.pl...
> > Trzeba by te badania jeszcze zreplikować. Bo, jak na razie,
> > eksperyment to mimo wszystko jedna z najlepszych dostępnych
> > psychologii metod badania przyczynowości.
>
> Lub służy (przynajmniej w psychologii społecznej) nadawaniu waloru
> naukowości twierdzeniom psychologów społecznych.
Jakaś awersja do psychologii społecznej? :)
> > Po to się replikuje badania, nierzadko zmieniając też po jednym
> > elemencie, zależnie od tego, co dany badacz zamierza podważyć w
> > interpretacji badań poprzednika.
>
> Sorki - ale to uwaga nieistotna dla problemu
Dla problemu nie, natomiast istotna w świetle tego co piszesz o
interpretacji i nadinterpretacji. Błądzić jest rzeczą ludzką, a pomimo
całego dostępnego aparatu statystycznego i metodologicznego, właśnie moment
interpretacji wyników jest tym, gdzie najłatwiej ujawniają się prywate
przekonania. Wątpię czy tego w ogóle można uniknąć. Natomiast replikacja
jest dość dobrą bronią przeciw takiemu nieintencjonalnemu rzutowaniu
własnych oczekiwań na wyniki. Tak sobie tylko off-topiczę. :)
> zupełnie gdzie indziej. Problem który sygnalizowałem brzmi - jak to
> się dzieje, że sprzeczne z intuicją twierdzenia psychologów
> społecznych da się wyprowadzić z eksperymentów których wyniki jesteśmy
> w stanie przewidzieć intuicyjnie.
Zauważ, że przewidywane zależności są sprzeczne z intuicją jeszcze PRZED
sformułowaniem problemu badawczego i zaprojektowaniem eksperymentu.
Przynajmniej z punktu widzenia autora badania. W chwili, gdy badacz
podejmuje decyzję o zweryfikowaniu danego problemu, eksperyment projektowany
jest kierunkowo: tak, aby możliwe było sprawdzenie tej i tylko tej
zależności, przy możliwie dokładnym wyeliminowaniu wszelkich zmiennych
zakłócających, które w nieeksperymentalnych warunkach zaciemniają obraz
regularnego wpływu (jeżeli taki istnieje) jednej zmiennej na drugą. A więc
już w samym projekcie eksperymentu zawarta jest wyekstrahowana z szumu i tła
informacja, kierująca uwagę na dwie (lub więcej) zmiennych, pozostających ze
sobą w zwązku przyczynowo-skutkowym. Weźmy klasyczne badanie Milgrama z
aplikowaniem wstrząsów elektrycznych. Gdyby uczynić je przedmiotem
eksperymentu j.w., to intuicja mi mówi ;), że w grupie kontrolnej wyniki nie
odbiegałyby od intuicyjnych, tzn. badani sądziliby, że większość uczestników
nie uległa naciskom badacza. Natomiast, tam gdzie procedura zostałaby
ujawniona, rzetelnie od a do z, badani wynik eksperymentu przewidzieliby
prawidłowo. Dlaczego? Może działa tu po prostu ludzka tendencja do
potwierdzania, a nie podważania napływających danych? A więc siłą rzeczy
oczekują, że dany eksperyment musi przynieść wynik pozytywny. Ciekawie
byłoby sprawdzić to samo w przypadku eksperymentów, w których hipotezy się
NIE potwierdziły. Mogłoby to dać odpowiedź na pytanie czy rzeczywiście
działa tutaj coś na kształt pozytywnego sprzężenia zwrotnego.
> Przyczyną zagadki może być powszechne nadinterpretowanie wyników badań.
> Czyli RZETELNIE wyjaśnij procedurę i zadaj zamknięte pytania dotyczące
> wyników. Sprawdź czy poziom trafnych odpowiedzi jest powyżej losowego.
> Intuicja mi mówi, że otrzymasz wynik niezgodny z Twoją intuicją ;-)))
> Co więcej byłby to dość dobry dowód głoszonej przez Ciebie tezy o
> zawodności intuicji w pewnych "szczególnych" ... hehe... warunkach ;-)
Więcej. Potem możemy ten eksperyment powtarzać na kolejnych, coraz wyższych
poziomach. :) Otrzymując raz wynik zgodny, a raz niezgodny z intuicją. ;)
> Protestuję! Prawa ogólne istnieją niezależnie od tego, czy zostały
> zweryfikowane empirycznie, czy nie,
Z pozycji badacza ich nie ma. A przynajmniej nie powinno być. Z pozycji
badacza prawa ogólne mogą mieć status hipotezy badawczej. Bez względu na to,
jak bardzo ów badacz stara się, by hipoteza okazała się prawem. :)
> Mam też pewne podejrzenia związane z lekturą opisów momentów
> odkrywania takich prawd: sposób ich doświadczania może
> graniczyć/polegać_na czymś co inaczej nazywamy mistycyzmem -
> podejrzewałbym zwłaszcza, że procesy poznawcze/emocjonalne związane z
> dokonywaniem przełomów, wprowadzaniu nowych paradygmatów w nauce mogą
> mieć z tym coś wspólnego.
Powszechne skażenie nauki osobowością badacza? Notabene, świetnie o
niemożności "czystego", wolnego od własnych uprzedzeń, doświadczeń i
kulturowych uwarunkowań dokonywania odkryć pisze Lem w "Głosie Pana".
> Zwłaszcza że zapewnia kontynuację grantu w roku następnym;-)
Nie wiem, nie doświadczyłam, ale intuicja mi mówi, że możesz mieć rację. :)
Pozdrawiam,
Diana
|