Użytkownik "Adam Pietrasiewicz"
<t...@p...adres.e-mail> napisał w wiadomości
news:YNCGBC21112003174124nqcvrg@cbyobk.pbz...
........................
> Ja bym chciał na wszelki wypadek wyjaśnić. ja nie uważam, że dla
inwalidów
> są tylko PFRONy i Caritasy. Ja uważam, że skoro inwalidzi nie
potrafią
> przyzwoicie zorganizować się w stowarzyszeniu czy fundacji, która
dbałaby o
> ich interesy, to nie bardzo sobie wyobrażam dlaczego mieliby lepiej
dziłać
> w partii politycznej. Sam Pan zauważył, że partia taka miałaby
chronić i
> walczyć o interesy tej grupy społecznej.
>
> Przyjmijmy, że faktycznie taki byłby cel tej partii.
>
> Proszę mi w takim razie wyjaśnić CO miałoby ją odróżniać od
> fundacj/stowarzyszenia które również miałoby dbać o interesy
inwalidów? CO
> partia może, czego fundacja nie może?
---------------------------------------------
Ależ proszę najuprzejmiej. Z powodu braku odpowiedniej legislacji
każda, powt. KAŻDA organizacja typu stowarzyszenie, nie mająca
charakteru partii politycznej zawsze będzie tylko petentem wobec
sprawujących władzę. Od tych ostatnich będzie zależało czy i w jakim
stopniu postulaty formułowane przez tego rodzaju organizacje będą
brane pod uwagę. Dla mnie to jest tylko jeszcze jedna z możliwych form
żebractwa. Nie oznacza to jednak, bym potępiał totalnie powstawanie i
działanie takich organizacji, bo one spełniają dość pożyteczną rolę
szczególnie w wymiarze lokalnym, niosąc pomoc, czy też samopomoc
wszędzie tam, gdzie zinstytucjonalizowanie nadmiernie molochy dotrzeć
nie mogą i zapewne nigdy nie zechcą.
---------------------------------------------
> Jedynym dodatkowym elementem w przypadku partii jest możliwość
> bezpośredniego udziału we władzy. No więc doświadczenie dnia
codziennego
> pokazuje nam, że gdy chodzi o jakieś interesy grup społecznych, to
pojęcie
> "interesy" należy zwyczajnie rozumieć jako "pieniądze", bo to w
zasadzie
> tylko o to chodzi.
--------------------------------------------
A jakżeż chce Pan rozumieć słowo "interesy" w systemie w którym
szczęśliwie (albo i mniej dla niektórych) przyszło nam żyć. Oczywiście
o pieniądze! Nie oznacza to jednak, by ON które dorwą się do władzy
miały ograbiać z pieniędzy innych. Przykład wielu osób na tej grupie
przekonuje, że jest całe mnóstwo ON pełnych godności, honoru i
mających jedynie ambicję godnego życia, a także uzyskania warunków do
tego , by być samodzielnymi i swoje pieniądze zarabiać, a nie odbierać
innym. Jednak tak długo, jak nie będą miały rzeczywistego i twórczego
głosu w sprawie kształtowania rzeczywistości w której żyjemy -
wszystko pozostanie tylko w granicach chciejstwa. Problem polega więc
nie na tym , by dorwać się do władzy=pieniądze (kanon dla większości
obecnych polityków, których tężyzna wynika z mocy "w gębie" albo
ordynackich powiązań z młodości), ale by mieć wpływ na kształt
wspólnego dobra jakim jest nasze państwo. Raczył Pan rozpocząć z
"grubej rury" (teoretycznie oczywiście), że co to by się działo gdyby
kalecznicy przejęli władzę w Polsce. Po prostu horror. Istotnie tak
mogłoby być, ale to nigdy się nie sprawdzi. Praktyka pokazuje jednak,
że nie pogardzenia jest wpływ dość ograniczony np. na szczeblu
lokalnym. Ponadto możliwe są koalicje (tu problem wyboru oczywiście),
czy Pan Wicepremier Pol z marginalnej partyjki byłby tym kim jest,
gdyby nie koalicja?
-----------------------------------------------
> W przypadku już istniejących instytucji pieniądze przepływają źle,
są
> marnotrawione po drodze, trafiają nie tam, gdzie powinny. Nie ma
znanego
> mechanizmu, który by zmienił taką sytuację. Partia polityczna też
nic tutaj
> nie poradzi, a wniosłaby jedynie problemy, jakie niesie za sobą
bliskość
> władzy - problemy, które dodałyby się do problemów "interesów"
środowisk,
> które miałaby reprezentować.
------------------------------------------------
Co mogę na to powiedzieć? Jeśli nie polityka, nie ruchy społeczne w
stowarzyszeniach , to kto? Może Episkopat? Episkopat jednak może objąć
tylko część władzy: nad duszami (choć jest b. wiele opornych), a kto
zajmie się ciałami, naszymi powłokami doczesnymi (to one nam ON
najwięcej przysparzają problemów).
-----------------------------------------------
> Zwrócę Panu jeszcze uwagę na to, że na liście partii, którą Pan
przesłał
> JEST już partia inwalidów. Jakoś niewiele o niej słychać
niestety....
-----------------------------------------------
Oczywiście! Listę "obrabiałem" w miarę starannie i na wiele nazw
zwróciłem uwagę. A Pan zauważył, że te wszystkie partie emerytów i
rencistów to też "kalecznicy" (chyba, że chodziłoby o rencistów z
"awansu społecznego"). Tych ostatnich teraz też będą wyłapywać, co
mnie osobiście kojarzy się z zajęciem hycli, bo tym ludziom ktoś w
majestacie prawa te renty jednak przyznał.
Polecałbym Pańskiej uwadze, Panie Adamie mechanizmy wyborcze do
samorządów. Otóż ordynacja wyborcza do nich jest kalką tej, która
służy wyborom do parlamentu. Dzięki temu straciliśmy dobre kilka lat
na przepychanki na szczeblu samorządowym, bo rady miejskie, gminne czy
inne zamiast zająć się czynieniem dobra na swych podwórkach stały się
przedłużeniem areny walk politycznych, które znamy choćby z relacji
telewizyjnych posiedzeń Sejmu. A tak fajnie miało być w Polsce
powiatowo- gminnej... Niech Pan spróbuje przy tak przyjętej ordynacji
wyborczej zostać radnym (gdyby przypadkiem taki pomysł przyszedł Panu
do głowy) jeśli nie startuje Pan z jakiejś listy partyjnej. Pisze Pan,
że o tej partii inwalidzkiej nie słychać. Gdzie? W Warszawie? To
oczywiste, bo nie dla Warszawy ją zrobili, ale gdyby tak popytać w
Ciechocinku, to kto wie...?

pozdrawiam
--
Zbig A G