Data: 2008-08-27 21:57:23
Temat: Re: Peak Oil - swiatowy kryzys tuz tuz?
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
tren R wrote:
>>>>> obyś miał kurwa michał rację.
>>>>> bo wiesz - "nikogo nie stać" ale to kwestia jakiegoś zbiegu
>>>>> okoliczności, granicy, za którą już trudno się zatrzymać mimo
>>>>> kosztów.
>>>> Myślę, że rozpętujący wojny nigdy nie liczą wszystkich kosztów
>>>> społecznych, liczą ich część jedynie. Nawet, jeśli ekonomia wojny
>>>> daje pozytywny wynik, to nieobliczalne fatalne jej skutki budzą
>>>> demony wiele, wiele lat w przód. Zemsta i eskalacja nienawiści
>>>> przez kilka następnych pokoleń. Zawsze lepiej jest budować aniżeli
>>>> niszczyć.
>>> tyle, że nie mamy "momentu zero".
>>> są zaszłości, historia - zemsta i eskalacja nienawiści mogą być
>>> odwetem. dotykamy tego samego co przy temacie lustracji - nie da się
>>> zamiesć pod dywan. trzeba wyczyścić do "momentu zero". zresetować
>>> system, bo za dużo już błędów sie napatoczyło.
>>> więc budować możemy, ale dobudowywać kolejne piętro na chwiejącej
>>> się wieży - niesłychanie ryzykowna koncepcja.
>> Oczywiście pogląd, że dałoby się zniwelować wszystkie nawarstwione
>> zaszłe świństwa i błędy do poziomu "zero", jest utopią. Oczyszczanie
>> generuje kolejne demony (tak jak w lustracji).
> nigdy nie resetujesz komputera? oczyszczanie generuje demony w
> śmieciach. ot co.
Oczyszczam komputer, który jest moją własnością. Nie oczyszczam komputera
mojego zięcia. Świat, naród, społeczeństwa nie są własnością żadnego
decydenta, więc ja sobie wypraszam, żeby ktoś coś mi coś oczyszczał bez
mojej zgody. Nawet kiedy nie mam racji. Dlatego próby "uzdrawiania"
społeczeństwa przez jedną rację najmojszą, są pod publiczkę. Dla ludzi
nieskomplikowanych i nie zajmujących się na codzień tzw. myśleniem. Naprawdę
nie pojmuję, co mi może pomóc, że ktoś publicznie rozliczy kogoś z
przeszłości. Ja wolę sam siebie rozliczać. Tyle błędów w życiu popełniłem,
że jest co poprawiać. Nie muszę rozliczać innych. Mam siebie.
Twoja przeszłośc jest nieskazitelna, to możesz się zająć "sprzątaniem" u
sąsiadów. ;)
> Ci, co mają cesję na
>> niesienie sprawiedliwości, także dopuszczaja się nieprawości i to
>> różnie ocenianych przez różnych obserwatorów. Dlatego uważam, że
>> hasła podobne do "nie można zamiatać pod dywan" albo "nie można
>> budować na chwiejnych postawach" są demagogiczne i nie
>> odzwierciedlają właściwej postawy.
> idąc tym tokiem rozumowania, nie możemy potępiać i rozliczać np
> zbrodni niemieckich - a jakoś żydzi tyle lat po wojnie nie są skorzy
> odpuścić. tak czy inaczej - temat mamy przewałkowany. ja jestem
> zwolennikiem rzetelnej szkoły niemieckiej w tym przypadku. koniec
> kropka.
Co to znaczy według Ciebie "potepiać i rozliczać"? Puszczać w obieg swoje
przekonania? Sądy są od tego, żeby karac zbrodnie. Nie partie i pojedynczy
obywatele.
Nie wiem na czym szkoła niemiecka polega, ale przypuszczam, że nie na
napuszczaniu jednych na drugich przez wzajemną podejrzliwość i rzucanie
kalumni bez zdania uprawnionych do osądu organów (sądów).
>>> nie wiem czy jest recepta na brak wojen - skoro w rodzinie ludzie
>>> się kłócą a czasami zabijają, to co dopiero z "onymi". ale sądzę, że
>>> skracanie dystansu między nami a "onymi" zmniejsza
>>> prawdopodobieństwo hekatomby.
>> Dokładnie tak. Recepty takiej nie ma i raczej nie będzie, ponieważ
>> coraz więcej jest nas na świecie i mądrość nie nadąża widocznie za
>> ilością. Będzie coraz trudniej o globalne "zrozumienie" siebie
>> nawzajem? ;(
> nie wiem, ale ja cię na pewno czasem kurwa nie rozumiem :)
Dobrze, że tylko czasem.
To dziwne, bo nie jestem skomplikowany. :)
Mam takie odczucie, że napięcie między światem muzułmańskim, w którym jak
rak zakorzenił się terroryzm, a nami - czyli tym światem "cywilizowanym",
rośnie. Wzajemne niezrozumienie widać jak na dłoni. My gówno wiemy o nich, a
oni gówno wiedzą o nas. Oni są przekonani, że jeśli zetrą nas z powierzchni
ziemi, to im będzie lepiej - a nam niewiele już brakuje, żeby zacząć myśleć
tak samo.
--
pozdrawiam
michał
|