Data: 2004-07-07 12:21:57
Temat: Re: Pedofilia. Granice człowieczeństwa a tolerancja dla choroby.
Od: nonnocere <madziach1@_bezspamu_gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Natek wrote:
> Ogólnie tak. Te zaćmienia jednak się zdarzają.
> Ja na przykład mając 9 lat pojechałam sama pociągiem
> do babci, bo zgubiłam klucz od domu :) - a przecież
> wiedziałam, że nie można się oddalać. Nic się wtedy
> złego nie stało, ale fakt że jakieś "niemożliwe" wyskoki
> miewały i inne dzieciaki.
> O jeszcze jeden swój sobie przypomniałam: wiedziałam
> że prąd, że gniazdka itd., ale kiedyś włożyłam do gniazdka
> końce drucików od gwiazdki choinkowej - żeby sobie ładnie
> poświeciła - logiczne, wkłada się dwa końce wtyczki,
> więc można i dwa druciki - nawet wiedziałam, jak działa
> izolacja - czyli że to "bezpieczne" bo druciki mają odsłonięte
> tylko końce. No i tylko gwiazdka się rozsypała i wyskoczyły
> korki :)
dziecko zrozumie co to znaczy "parzy" jak się sparzy... prawo dziecka ;)
ale w przypadku nadużyć seksualnych jest też takie instyktowne wyczucie
przez dziecko, że dane zachowanie nie jest akceptowane i ktoś może być
niebezpieczny, mimo, że w domu nikt go nie przestrzegał. Mi samej udało
się nawiać przed takim jednym panem i wiedziałam, że nie powinnam z nim
iść (cbnet też coś takiego opisywał). To się czuje w jakiś sposób, jak
nie przed to po fakcie, gdy doświdczy się takiego poczucia zbrukania i
skrzywdzenia.
> Co do tych zagrożeń od osób bliskich - tu często
> występuje zjawisko udawania, że się nie widzi
> niepokojących sygnałów. Na pewno nie zawsze
> da się je dostrzec, ale myślę że jednak dość często.
>
> Wyznał mi kiedyś dorosły mężczyzna, dlaczego nienawidzi
> swojego ojca. Otóż wiedział, jako dziecko, że ojciec w nocy
> przyłazi do jego sióstr i je maca - ten chłopak budził się
> i widział (wszystkie dzieciaki - czworo - spały w jednym dużym
> pokoju). Teraz, jako dorosły mężczyzna, jest przekonany,
> że matka nic o tym nie wiedziała i nadal nie wie. Ja w to
> nie wierzę. Tamto zdarzało się wielokrotnie i trwało latami.
> Nie wiedział albo mi nie powiedział, czy było coś więcej.
to nie do końca jest takie "udawanie". Po prostu są tak sprzeczne ze
sobą komunikaty (mój kochany mąż - mąż krzywdzący dziecko), że
uruchamiane są wszelkie możliwe mechanizmy obronne, byleby jakoś tego
nie widzieć, byleby znaleźć jakieś inne wytłumaczenie, byleby... Problem
w tym, że stwarza to warunki do tkwienia w takiej sytuacji przez lata...
A dziecko, które dorasta w takiej sytuacji ma często poczucie
skrzywdzenia nie tylko w stosunku do sprawcy przemocy, ale i tego
rodzica, który nie zareagował...
A w przypadku aktów pedofilskim IMO tak naprawdę wszyscy są ofiarami,
zarówno skrzywdzone dziecko, jak i sprawca (który często w przeszłości
sam doświadczył przemocy seksualnej), czy rodziny dziecka i sprawcy. Nie
ma bieli i czerni, są po prostu paskudne odcienie szarości. I nawet to
dziecko, które zostałe skrzywdzone, żyje z poczuciem winy.
--
Pozdrawiam, Magdalena S. (dzidzia ~IX,X 2004)
|