Data: 2010-05-10 20:41:00
Temat: Re: Piękne chwile, wspaniałe wspomnienia.
Od: medea <X...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Magdulińska pisze:
> Zapomniałabym - dziękuję za dedykację - piękna piosenka - tylko cholerny
> wyciskacz łez.
> Wiem, że zasługuję na miłość i szacunek - jak każdy z nas.
Wiesz, kiedyś byłam szaleńczo zakochana w pewnym Apollinie. Miał prawie
2 metry wzrostu, brunet o niebieskich oczach, wyglądał jak Hugh Grant
tylko był jeszcze ładniejszy, bo nie miał takiej angielskiej szczęki. ;)
Do tego był pływakiem, więc wyobraź sobie jego posturę. Kiedy szliśmy
ulicą, to wszyscy się za nami (a właściwie za nim) oglądali. A do tego
ten jego głos i tajemniczość! ;)
Problem w tym, że jakoś nie mogliśmy się dogadać. Nie to, żebyśmy się
kłócili, ale coś nie grało - byliśmy jakby z zupełnie innych światów.
Pewnego razu nie wytrzymałam, powiedziałam, że to nie ma sensu i po
prostu wyszłam od niego, żegnając się. Prawdopodobnie oczekiwałam, że
wybiegnie za mną, zacznie mnie zatrzymywać, przekonywać i takie tam
dyrdymały. ;) No ale nie stało się. Jak tylko od niego wyszłam, zalałam
się rzewnymi łzami i nie mogłam przestać. Pojechałam do przyjaciółki,
opowiadałam jej wszystko, płacząc jak najęta. Coraz bardziej zaczęłam
upajać się słowami typu: "życie straciło dla mnie sens, już nigdy tak
nie pokocham, wszyscy mężczyźni to dranie" i w końcu uświadomiłam sobie,
że zachowuję się jak aktorka jakiegoś łzawego melodramatu. I strasznie
mnie to rozbawiło, i już sama nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy
płakać. No i mi przeszło. Nie od razu, ale to mi bardzo pomogło.
Wprawdzie jakiś czas jeszcze "nasze" wspólne miejsca budziły
wspomnienia, no i każdy podejrzanie wysoki brunet przyciągał mój wzrok
;), ale kiedy mój Apollo po chyba dwóch miesiącach wpadł do mnie, żeby
zaprosić mnie do kina (wtedy jeszcze nie było komórek), to już nie
bardzo miałam ochotę. A dzisiaj to Bogu dziękuję, że się z moim Apollo
nie związałam na dobre, bo to by była chyba jakaś porażka. ;)
Ewa
|