« poprzedni wątek | następny wątek » |
141. Data: 2004-11-12 10:40:30
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Użytkownik "Lia" <L...@a...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:n0iyhykzesjj.dlg@iska.from.poznan...
> Bez przesady, Sowo :]
Czemu ja bez przesady a moja przedmówczyni nie?
> Ja też nie mam w zwyczaju pokazywać wieczorem wszystkiego co "upolowałam"
> i
> przyniosłam do domu. Jak mam nowy błyszczyk to się maluję i każę oceniać i
> podziwiać, ale podkładu czy pudru - do głowy by mi nie przyszło, żeby się
> z
> tego "spowiadać".
Czemu błyszczkiem można się "pochwalić", ale już z podkładu : "spowiadać"?
> Normalne, i to zarówno przy kontach wspolnych, jak i rozdzielnych.
NO-WŁA-ŚNIE.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
142. Data: 2004-11-12 10:41:53
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Użytkownik "Eulalka" <e...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cn20n8$8vm$1@theone.laczpol.net.pl...
>
> > Jeśli dzisiaj, jakimś cudem Twoje dochody miesiączne wzrosną stale o
2000
> > tys zł miesiącznie- już za pół roku będziesz uważała, ze przydałoby się
> > więcej kasy- choć wydaje Ci się to wielką kwotą.
>
> No akurat to mi się wielką kwotą nie wydaje - na zycie, by przeżyć muszę
> mieć co miesiąc dużo więcej.
Ale ja mówię o dodatkowej kwocie. Masz to co masz teraz i nagle dostajesz
ekstra 2000 co miesiąc.
> Zauważ, że problemy w dogadaniu się o finanse sporadycznie dotykają
> ludzi zamożnych. To w dużej mierze problem tych co żyją od 1. do 1.
Nie znam zbyt wielu zamożnych ludzi to się nie wypowiadam.No może jedna
Pani, która na ostatnim zebraniu w szkole ptrzy ustalaniu składki na
prezenty mikołajowe z oburzeniem zareagowała na przedsatwione propozycje z
tekstem, że za taką sumę to się da g.... kupić. Ale to ta ze szpanujących
jak sądzę. Ci co żyją od 1 do 1 na pewno więcej myślą na codzień o kasie-
ale nie oznacza to, że się tłumaczą, kłócą- radzą sobie. Dla mnie
wychodzenie z finansowych dołków- jest cennym doświadczeniem. Pokazuje-
wzajemną lojalność, wyrzeczenie się ważnych czasem potrzeb, ograniczanie
egoizmu i wspólne marzenia. Wysiłek na drodze do ich realizacji. Pomijając
już, że ma się wspólną historię ( a pamiętasz jak kiedyś jedliśmy te zupki)
moim zdaniem buduje się w ten sposób wspólnotę. I to naprawdę nie zależy od
tego czy ma się dwa konta, czy jedno czy 5- chodzi o podejście do pieniędzy.
Tak jak napisała Sowa.
> Właśnie - jak się ktoś wyłamuje, to musi się potem tłumaczyć ;)
Ale jak się wyłamuje? I co to znaczy tłumaczyć? Co najmniej powinien
odpracować!
> Własnie - tylko, że ja obseruję takie sytuację w otoczeniu. I stąd mam
> takie a nie inne wnioski.
> Zresztą - mój mąż był z tych, co jak mu przypadkiem 400 zł w kieszeni
> zostało to kupił cokolwiek - ot taki typ.
Zawsze uważałam, że jestem pod szczęśliwą gwiazdą urodzona (sama data o tym
świadczy ) ale miło się upewnić.
> zycie i potrzeba a nawet na ekstrawagancję mogę wziąć. Ale sądzę, że
> łatwiej gospodarowac finansami, gdy zajmuje sie tym jedna osoba i ma
> kontrolę nad wpływami i wydatkami.
Fakt! U mnie tak właśnie to wygląda. Ja jestem taką osobą- i mam jasność co
do całości finansów. Nigdy jednak nie musiałam z niczego się tłumaczyć ani
mój mąż. Szczerze mówiąc nie zazdroszczę księgowym- i nie lubię tego robić,
ale rzeczywiście jest wygodniej i łatwiej.
Nie ma potem niespodzianek, że ktoś
> coś kupił a na rachunki zabrakło. Poza tym fajnie się planuje wieksze
> wydatki.
:))) Tak. Ostatnio moja córeczka mówi- jak juz będziemy mieli majątek
to........ I maluje dom ze stajnią dla konia. Bo to jest jej wielkie
marzenie- mieć konia. Może to głupie ale jestem pewna, że kiedyś będzie tego
wymarzonego konia miała.
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
143. Data: 2004-11-12 10:46:25
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cn21di$pfo$1@inews.gazeta.pl...
>
> > bo widza wypieki na twarzy swojej zony, ktora np po prostu cieszy sie z
> > nowego swtereka.
>
> Uch, a już się zaczynałam zastanawiać, czy aby nie prezentujemy jakiegoś
> odosobnionego dziwactwa interesując się przyjemnostkami współmałżonka,
nawet
> jeśli są to akurat przyjemnostki zakupowe.
> Sowa - co i swoje "sweterki" prezentuje z radością i mężowskie z
> zainteresowaniem ogląda. :-)
Jak najbardziej dziwactwo! Jak najbardziej! Do dziś nie mogę się otrząsnąć
jak napisałam na grupę, że lubię wspólnie z mężem spędzać czas i razem
chodzimy na imprezy. Po prostu- patologia :)
Także z niesmiałością mówię, że ja też z radością pokazuję i z uwagą oglądam
co mąż przydarł do domu z wyprawy na giełdę...
Co więcej wiem jaki prezent sprawi mu radość- no ale to juz naprawdę poważne
odchylanie od normy :)
Tym niemniej pozdrawiam ciepło,
Kaśka
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
144. Data: 2004-11-12 10:55:22
Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Uzytkownik "=sve@na=" <s...@h...com> napisal w wiadomosci
news:cn21f7$pni$1@inews.gazeta.pl...
>
>
> Nie zawsze latwo to cos ubrac w slowa:
Nie zawsze- pytanie tylko czy sie zastanowic i napisac cos sensownie czy
byle co, byle szybko
>>
> Pewnie jeszcze wiele pominelam, ale to tak na poczatek. I jakos tam o
> kontach mowy nie ma.
Zgadzam sie ze wszystkim co napisalas. Bardzo mi sie to podoba. Ale nie wiem
kiedy sie to wszystko ma dziac.
Dal jasnosci- nie widze nic zlego i zdroznego w osobnych kontach. Nie uwazam
tez, ze wspólne posilki sa warunkiem wiecznej milosci. Jednak potrzebna jest
jakas przestrzen do wzajemnej komunikacji. Gdzie ona jest- jak jedzenie
osobno, spedzanie wolnego czasu osobno, praca osobno? Jak sie to podsumuje
to wychodzi, ze zycie osobno. No bo po co komu wtedy zwiazek? To bylo w moim
pytaniu- dla zaspokojenia potrzeb seksualnych?
Moze przerysowuje ale celowo.
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
145. Data: 2004-11-12 11:12:54
Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...Kaszycha wrote:
> Zgadzam sie ze wszystkim co napisalas. Bardzo mi sie to podoba. Ale nie wiem
> kiedy sie to wszystko ma dziac.
Fakt - coraz trudniej o te wspolna czasoprzestrzen, dlatego tak wazne
jest jej nalezyte wykorzystanie, kiedy juz sie nadarzy. Inaczej zwiazek
staje sie przedsiebiorstwem.
> Dal jasnosci- nie widze nic zlego i zdroznego w osobnych kontach. Nie uwazam
> tez, ze wspólne posilki sa warunkiem wiecznej milosci. Jednak potrzebna jest
> jakas przestrzen do wzajemnej komunikacji. Gdzie ona jest- jak jedzenie
> osobno, spedzanie wolnego czasu osobno, praca osobno? Jak sie to podsumuje
> to wychodzi, ze zycie osobno. No bo po co komu wtedy zwiazek? To bylo w moim
> pytaniu- dla zaspokojenia potrzeb seksualnych?
> Moze przerysowuje ale celowo.
Masz duzo racji.
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
146. Data: 2004-11-12 11:15:21
Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Uzytkownik "=sve@na=" <s...@h...com> napisal w wiadomosci
news:cn25rn$hi8$1@inews.gazeta.pl...
> Masz duzo racji.
Ciesze sie, ze sie zgadzamy.
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
147. Data: 2004-11-12 11:37:25
Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...Kaszycha wrote:
>>>przyjacielem jak najbardziej- ale to przynajmniej w moim wypadku o
>>>wiele, o wiele za mało!
>>
>>ROTFL. Rozumiem, ze gdybym dodala do tego, co napisalam, ze mamy jedno
>>konto i jemy z jednego gara, to juz upowaznialoby do stwierdzenia, ze
>>laczy nas wieczna milosc ?
>
> Śmiech przez łzy jak podejrzewam! Nie umiesz niestety napisać na czym
> budujesz wspólnotę- tylko wciskasz oczywiste prawdy, które ja uważam za
> warunek konieczny związku ale na pewno nie wystarczający. Dla mnie przyjaźń
> to przyjaźń a miłość to miłość- ale lepiej nie wnikać bo się nadmiernie
> zestresujesz :(
Może jednak wniknij, bo nie odpowiedziałaś -- czy jeśli Dunia (i ja, bo
w tej materii myślę i działam podobnie) połączy konta i wdzieje
fartuszek kuchenny to wtedy związek będzie pełen? IMO Dunia doskonale
opisała to, co składa się na związek; też uważam, że dzieci, wspólne
konta czy jedzenie z jednej miski są _dopełnieniem_ do _już_ udanego
związku.
Pozdrawiam,
Karola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
148. Data: 2004-11-12 12:00:28
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...Kaszycha wrote:
>>Widać nigdy Ci na chleb nie zabrakło.
>
> Byłabyś ciężko zdziwiona jak bywało w moim życiu. Czas studiów był finansowa
> katastrofą- ale przeżyliśmy. Dwa miesiące chodzilismy na przykład na
> stołówkę studencką na zupki, które były dostępne bez żetonu. Ponieważ
> przeżyliśmy, chociaż chodziliśmy głodni spać czasami mam bardzo
> zdystansowany stosunek do pieniędzy. Wiem, że gdy dam sobie radę za grosze-
> bo juz kiedyś to zrobiłam.
Ty wiesz, Ruda, poza karotenem[1] mamy jeszcze trochę wspólnego. :] Z
moich uogólnionych obserwacji wynika, że ludzie, którzy przeżyli kiedyś
tzw. "wgryzanie się w parapety", mają potem do pieniędzy stosunek albo
obsesyjny i ogarnia ich mania posiadania, chcą ciągle więcej i wiecej,
jakby chcieli sobie tym wynagrodzić, że kiedyś pieniędzy nie mieli; albo
prezentują pogląd, że bez pieniędzy da się żyć, są ważniejsze rzeczy do
zamartwiania się nimi. Ja, po przejściu przez finansowe "rowy
mariańskie" i "himalaje", doszłam do wniosku, że pieniądze się ma, albo
się nie ma, na pewno nie są czymś, o czym się marzy i rozmyśla i czym
się zamartwia[2].
[1] TŻ po pierwszym spotkaniu nazwał mnie "Karotenem", co było bardzo
urocze i oryginalne, bo inni zwykli nazywać "Marchewką". ;]
[2] Zwłaszcza, że chyba nigdy nikomu nie przybyło na koncie od samego
martwienia się, co bezskutecznie usiłuję wytłumaczyć TŻ ilekroć jesteśmy
pod kreską.
Pozdrawiam,
Karola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
149. Data: 2004-11-12 12:20:21
Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Kaszycha wrote:
> jakas przestrzen do wzajemnej komunikacji. Gdzie ona jest- jak jedzenie
> osobno, spedzanie wolnego czasu osobno, praca osobno?
Oj, Kasiu, Kasiu - i znow wychodzi na to, ze czytasz posty po lebkach i
czepiasz sie ludzi.
Po pierwsze, nie pisalam nigdy o posilkach jedzonych osobno, tylko o
jedzeniu czegos innego (= gotowanie dwoch obiadow)
Po drugie, chyba nigdy nikomu to nie chodzilo o spedzanie osobno calego
czasu wolnego (bo zdaje sie, ze odwolujesz sie do dawno zmarlego watku),
tylko o potrzebe spedzania _czasem_ czasu z innymi ludzmi
Rozumiem, ze Ty chodzisz wszedzie z mezem, jednakze nie moge dopatrzyc
sie patologii w fakcie, ze ktos chce czasem byc sam
Po trzecie, co do pracy - to chyba wieksza czesc par pracuje w roznych
miejscach... i akurat tu smiem twierdzic, ze to wychodzi ludziom na zdrowie.
D.
--
http://de.geocities.com/dunia77de/magic_moments_pl.h
tml
http://de.geocities.com/dunia77de/jeziora.html
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
150. Data: 2004-11-12 12:20:42
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...Axel wrote:
>>Mieszkańcy warszawy są specyficzni jeśli opowiadają o jakieś rzeczy
>>najchętniej dodają firmę
>>albo koniecznie cenę.
>>"Kupiłem sobie meble do kuchni za 30 000"
>>"Mam nowe perfumy wydałam na nie majątek"
>
> Dlaczego akurat "mieszkancy Warszawy"? Jakas fobia, czy co?
Nie, po prostu głupia generalizacja. Coś jak: "Prawnicy to złodzieje"
albo "Lekarze to mordercy". :> Pewnie zdanie: "_Niektórzy_ mieszkańcy
Warszawy _w pewnych sytuacjach_..." nie oddałoby w pełni zgorszenia
Jacka. ;]
MSPANC,
Karola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |