« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-11-09 18:12:45
Temat: zdrada-jak budować na nowo?Pytanie, jak w temacie. Czy komuś się udało i czy było warto? Trwam w wielkim
zamęcie i nie wiem co dalej. Kocham, ale czy dam radę. Czy mogę uwierzyć, że on
także kocha (tak przynajmniej mówi)? Zostałam zraniona i pozbawiona wiary w
miłość. Nie był to przelotny romans, ale kilkumiesięczne płomienne uczucie
opate bardziej na więzi duchowej jak cielesnej. Jak zapomnieć o kłamstwach,
którymi byłam karmiona, dopóki fakty czarno na białym nie świadczyły o czymś
innym. Jesteśmy małżeństwem przeszło osiem lat, mamy wspaniałą córeczkę, ale
czy to wystarczy? Powoli popadam w paranoję. Ciągle jestem czujna i sprawdzam.
Nie mogę narazie zaufać. Czy to mija? A tamta kobieta jest ciągle obecna,
ponieważ utrzymują kontakty na polu zawodowym i tak będzie dalej. Codziennie
zastanawiam się co będzie dalej, nie potrafię sobie znaleźć miejsca w domu i w
pracy. To tak boli. Wiem, że czas goi rany, ale czy warto walczyć. Jeżeli
pomimo walki polegnę będzie jeszcze gorzej.
oszukana żona
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2004-11-09 20:53:38
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?ibggraf napisał(a):
> Pytanie, jak w temacie. Czy komuś się udało i czy było warto? Trwam w wielkim
> zamęcie i nie wiem co dalej. Kocham, ale czy dam radę. Czy mogę uwierzyć, że on
> także kocha (tak przynajmniej mówi)? Zostałam zraniona i pozbawiona wiary w
> miłość. Nie był to przelotny romans, ale kilkumiesięczne płomienne uczucie
> opate bardziej na więzi duchowej jak cielesnej. Jak zapomnieć o kłamstwach,
> którymi byłam karmiona, dopóki fakty czarno na białym nie świadczyły o czymś
> innym. Jesteśmy małżeństwem przeszło osiem lat, mamy wspaniałą córeczkę, ale
> czy to wystarczy? Powoli popadam w paranoję. Ciągle jestem czujna i sprawdzam.
> Nie mogę narazie zaufać. Czy to mija? A tamta kobieta jest ciągle obecna,
> ponieważ utrzymują kontakty na polu zawodowym i tak będzie dalej. Codziennie
> zastanawiam się co będzie dalej, nie potrafię sobie znaleźć miejsca w domu i w
> pracy. To tak boli. Wiem, że czas goi rany, ale czy warto walczyć. Jeżeli
> pomimo walki polegnę będzie jeszcze gorzej.
> oszukana żona
>
ROZWÓD
mallu
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2004-11-09 21:20:08
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?Jak to mowia - mozna wybaczyc ale nie zapomniec.
Sprobowac jeszcze oczywiscie mozna, ale watpie zebys jeszcze zaznala
pelni szczescia z tym czlowiekiem.
pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2004-11-10 00:17:09
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?"ibggraf" <i...@b...pl> wrote in message
news:5e1e.000001f1.4191089c@newsgate.onet.pl...
> Pytanie, jak w temacie. Czy komuś się udało i czy było warto?
ty podejmij decyzje. nie opieraj jej na opiniach innych.
owszem posluchac mozesz, ale nie podejmuj decyzji woparciu o
decyzje innych. ok 30% par po zdradzie jest w stanie
zyc na nowo, i calkiem im sie to udaje. niekiedy taka
zdrada to zimny prysznic, po ktorym przychodzi opamietanie.
niektorzy nie potrafia juz zyc z taka osoba i ok 70% konczy
sie rozwododmi. na pewno nie decyduj juz teraz, a nieco
ochlon. pomysl co byc teraz chciala, rzucic, czy probowac.
i czy twoj maz wie co chce, was, czy kochanke.
jesli kochasz na pewno dasz rade na poczatek, potem sama
zobaczysz czy dasz rade. nie decyduj na dluzej, ale na razie
na teraz. jak ochloniesz zadecydujesz na dluzej. jesli chcesz
walczyc to imo walcz, zebys sobie nigdy nic nie zarzucila.
lepiej ci bedzie z tym zyc, cokolwiek sie stanie.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2004-11-10 07:54:43
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?
Myslę, że powinnaś się zastanowić, czy sytuacja jest jasna. Tzn. czy mąż
zdradzał Cię i ma pretensje do Ciebie o coś, czy
zdradzał bo akurat nawinęła mu się okazja, tzn. np. spędzał dużo czasu w
pracy, wyjeżdzał na konferencję, itd. Wiesz, z
punktu widzenia osoby zdradzonej, jest trudno. Dużo zależy od Twojego męża i
Jego zachowania. Czy zależy mu
na utrzymaniu małżeństwa? To jest pytanie zasadnicze. Bo jeśli zdecydujesz
się wybaczyć (to Twoja decyzja) to z czasem
może zapomnisz o przykrych chwilach ale w małżeństwie, przy najbliższej
okazji to wróci, w jakiejś sytuacji i tu trzeba
będzie się wykazać "brakiem pamięci" żeby nie przywoływać koszmarów z
przeszłości. Ale o tym może powiedzą Ci inni a ja
obiegam od tematu. Otóż, chodzi mi o to, że masz prawo od męża również
wymagać podjęcia decyzji: czy chce być z Tobą, czy
nie. Ba, nawet tego żeby zmienił swoje środowisko. Ale wiadomo jak to jest z
pracą w dzisiejszych czasach. To była by
trudna decyzja. Dal Ciebie, dużo zależy czy pracujesz czy nie. Jak pomoc
rodziny? Z tego co piszesz takich deklaracji albo nie ma
albo ciągle masz wątpliwości i żyjesz w niepewości, że może znowu Cię
okłamuje. Moim zdaniem powinnaś zachować spokój
ale nie ukrywaj swoich uczuć. Płacz, mów co czujesz, nie ukrywaj się z tym,
niech mąż wie co Ci zrobił. Ale jak już postawisz grubą kreskę to
staraj się nie wracaćdo przeszłości. W malżenstwie mojego kuzyna była taka
sytuacja, że żona przez wiele lat mu wypominała błędy i to sięw końcu
skończyło, jak byli już starzy, rozejściem po ponad 30 latach. Co za sens
tego, skoro mu wybaczyła? Czyli rozumiem, że postanowiłaś małżeństwo
ratować.
To nie pozostaje Ci nic innego jak zaufać mężowi ponwnie. Ale jeśli znowu
Cię zawiedzie to masz dwa wyścia, albo będziesz żyła
z takim człowiekiem albo sama sobie ułożysz życie. Wtedy, powinnaś
przeprowadzić to a miarę szybko i bezboleśnie.
Jak budować:
- ponownie zaufać mężowi
- nie wyciągać spraw z przeszłości, zacisnąć zęby
- dużo wymagać od męża ale i od siebie
- dbać o siebie, wykazać się swoimi zainteresowaniami, pójść do kina, do
teatru np. sama a męża zostawić z córką (nutka zazdrości się przyda)
- niech mąż wcześniej wraca z pracy, wyjdźcie gdzieś razem
itp.
Wogóle uważam, że jak już dać szansę swojemu małżeństwu to trzeba nad tym
popracować. Musicie to zrobić razem, wspólnie. A Ty nawet jeśli przez
pewien,
musiałabyś nauczyć się więcej pokory, zacisnąć zęby, to zrób to a potem
będziesz wiedziała, że zrobiłaś wiele. Ale po pewnym czasie powinnaś wrócić
myślami do punktu wyjścia i zastanowić się (nawet jeśli wszystko wróci do
normy a właściwie przede wszystkim jak wróci) zastanowićsię ja obecna
sytuacja (ta w przyszłości) ma siędo obecnej i wcześniejszej, sprzed zdrady.
Jeśli nie ma róźnic i oboje tkwicie w tym samym punkcie, to nawet jeśli jest
akurat dobrze, to zastamnowił bym się czy to wogóle ma sens (oczekiwanie na
kolejny "przełom"?).
proxy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2004-11-10 08:20:02
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?> Pytanie, jak w temacie. Czy komuś się udało i czy było warto? Trwam w
wielkim
> zamęcie i nie wiem co dalej. Kocham, ale czy dam radę. Czy mogę uwierzyć,
że on
> także kocha (tak przynajmniej mówi)? Zostałam zraniona i pozbawiona wiary
w
> miłość. Nie był to przelotny romans, ale kilkumiesięczne płomienne uczucie
> opate bardziej na więzi duchowej jak cielesnej. Jak zapomnieć o
kłamstwach,
> którymi byłam karmiona, dopóki fakty czarno na białym nie świadczyły o
czymś
> innym. Jesteśmy małżeństwem przeszło osiem lat, mamy wspaniałą córeczkę,
ale
> czy to wystarczy? Powoli popadam w paranoję. Ciągle jestem czujna i
sprawdzam.
> Nie mogę narazie zaufać. Czy to mija? A tamta kobieta jest ciągle obecna,
> ponieważ utrzymują kontakty na polu zawodowym i tak będzie dalej.
Codziennie
> zastanawiam się co będzie dalej, nie potrafię sobie znaleźć miejsca w domu
i w
> pracy. To tak boli. Wiem, że czas goi rany, ale czy warto walczyć. Jeżeli
> pomimo walki polegnę będzie jeszcze gorzej.
> oszukana żona
Walczyłem ---> poległem
Jedyne zdrowe rozwiązanie to kopa zdrajcy i powolutku do przodu.
powodzenia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2004-11-10 09:59:31
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?"wolf" <w...@o...pl> wrote:
> Walczyłem ---> poległem
Wspolczucie. Choc czasem i tak bywa.
> Jedyne zdrowe rozwiązanie to kopa zdrajcy i powolutku do przodu.
Patrzysz przez swoj pryzmat. Ile osób tyle rozwiazan. Tobie sie nie udalo, komu
innemu moze sie to udac. Trudna sztuka ale mozliwa. Aby wybaczyc zdrade i
odbudowac zwiazek trzeba bardzo wiele wymagac równiez od siebie. A to faktycznie
nie dla kazdego i nie w kazdej sytuacji wykonalne.
pzdr
agi
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2004-11-10 10:05:29
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?
Użytkownik "ibggraf" <i...@b...pl> napisał w wiadomości
news:5e1e.000001f1.4191089c@newsgate.onet.pl...
Witam serdecznie:)
Od jakiegoś czasu czytam grupę, ale jakoś tak się złożyło, że nigdy nie
pisałam.
Przykro mi bardzo, że zaczynam od takiego tematu, ale ponieważ sama
przechodziłam
bardzo niedawno podobne problemy (cóż, właściwie nadal w tym tkwię)
postanowiłam
jednak coś napisać.
Dwa dni po 6 rocznicy ślubu (było to dokładnie rok temu) mój mąż oświadczył
mi,
że zakochał się w innej kobiecie i odchodzi od nas. Mamy dwie córeczki -
starsza ma
teraz prawie 7 lat, młodsza prawie 3. Nie będę pisać przez co przechodziłam,
bo to nie
ma w zasadzie sensu. Przez wiele miesięcy walczyłam o ten związek jak
mogłam. Nie udało się.
Złożyłam pozew o rozwód - jeszcze z nadzieją, że jednak mąż się otrząśnie,
że dotrze do niego
co się dzieję. Im bardziej się starałam, tym bardziej byłam raniona. Na
zimno, z wyrachowaniem,
wręcz sadystycznie. Nie poznawałam człowieka, z którym przeżyłam 10 lat.
Wszystko to jest z pewnością zupełnie typową opowieścią serwowaną w takich
przypadkach.
Sęk w tym, że to nie była pierwsza zdrada mojego męża. Zdażyło się to już
kiedyś wcześniej,
a ja zdecydowałam się z nim zostać. Naiwnie uwierzyłam, że miłość jest
najważniejsza i wystarczająca,
aby pokonać wszystkie problemy. Teraz z perspektywy lat wiem, że to był błąd
odczytany jako
przyzwolenie na takie zachowanie. Przez wiele lat żyłam w co raz gorszej
depresji, myśląc o sobie
jako o bezwartościowej, nieważnej, beznadziejnej osobie - z pewnością nie
kobiecie.
Nie żałuję, że starałam się ten związek utrzymać, ale nigdy więcej nie
zdecydowałabym się na taką walkę...
Zwyczajnie nie przeżyłabym tego ponownie.
Jestem teraz po długotrwałej terapii, nie czuję się wyleczona, ale mogę żyć,
co więcej... żyję:)
Nie piszę tego, byś traktowała moje wynurzenia jako poradę czy jakiąkolwiek
podpowiedź.
Ot, sprowokowała mnie zbieżność przeżyć...
gouge
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2004-11-10 10:53:28
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?
Użytkownik "gouge" <g...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cmsp8m$97q$1@news.onet.pl...
>> Nie piszę tego, byś traktowała moje wynurzenia jako poradę czy
jakiąkolwiek
> podpowiedź.
> Ot, sprowokowała mnie zbieżność przeżyć...
Pozdrawiam serdecznie- i dziękuję, że napisałaś dla nas wszystkich....
Prawdziwe słowa, bez emocji- dają do myślenia, chyba każdemu. Dziękuję
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2004-11-10 10:59:11
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?>
> Użytkownik "ibggraf" <i...@b...pl> napisał w wiadomości
> news:5e1e.000001f1.4191089c@newsgate.onet.pl...
>
>> Sęk w tym, że to nie była pierwsza zdrada mojego męża. Zdażyło się to już
> kiedyś wcześniej,
> a ja zdecydowałam się z nim zostać. Naiwnie uwierzyłam, że miłość jest
> najważniejsza i wystarczająca,
> aby pokonać wszystkie problemy. Teraz z perspektywy lat wiem, że to był błąd
> odczytany jako
> przyzwolenie na takie zachowanie.
Ja też wybaczyłam i zdecydowałam się zostać z mężem.
Bardzo to przeżyłam ,nadal boli ( minął rok ) ale staram się żyć
normalnie ,chociaż nie jest to łatwe.Tylko nie potrafię już mu zaufać
i bardzo się boję ,że to kiedyś może się powtórzyć ,a gdyby tak się stało
już nie potrafiłabym żyć.
pozdrawiam,
K.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |