Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Pieniądze w małżeństwie - czyli ...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Pieniądze w małżeństwie - czyli ...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 311


« poprzedni wątek następny wątek »

211. Data: 2004-11-13 12:03:54

Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Karolina \"duszołap\" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> szukaj wiadomości tego autora

Sowa wrote:

>>Chodzi o zachwycanie się tym, co dla TŻ ważne, tak? No więc jeśli dla
>>obojga nowy sweterek nie mieści się w kategorii "Ważne", to w czym
>>problem?
>
> W manipulacji jaka postanowiła przeprowadzić, próbując udowodnić, że będąc
> posiadaczka oddzielnego konta, _codziennie_ robi duże zakupy

A skąd wiesz, że nie robi? Na ile umiem czytać napisała: "rozmawiamy,
ale na pewno nie o _moich codziennych_ zakupach; meza nie za bardzo
obchodzi, ze _kupilam dzis_ 2 swetry w Reserved," -- więc chyba
dyskutujesz z własnymi założeniami. Ja tam jestem w stanie uwierzyć, że
ktoś codziennie kupuje sobie dwa sweterki, tiszerta i puder. Sue me. :>

> ubraniowo/kosmetyczne i odwrotnie niż w "innych domach" nikogo to nie
> obchodzi na tyle, żeby sobie pokazać co się kupiło.
> Nie mów mi, że nie odczytujesz intencji tego posta i owej wyliczanki, którsa
> jak podejrzewam miała zwalić z nóg. :-)

Każdy sądzi po sobie. Nie mam kompleksów na punkcie ometkowania i nie
węszę wszędzie złych intencji, szpanu i snobizmu, więc metki
potraktowałam wyłącznie informacyjnie -- ot, Agnieszka napisała że C&A,
Art Deco itp. żeby rozmówcy zorientowali się, o jakie kwoty chodzi i z
jakich kwot Agnieszka nie ma ochoty się tłumaczyć mężowi. Trudno, żeby
Agnieszka (i każdy inny piszący na usenet) odpowiadała za to, co się
komu jak kojarzy i jak kto interpretuje.

> Tyle, że wyszła z kiepskich założeń i temu obrywa - IMO - zasłużenie.

Jasne. Skoro Sowa nie kupuje codziennie dwóch sweterków, tiszerta i
pudru, to założenia Agnieszki są kiepskie. A logika tydzień temu poszła
na spacer, ktokolwiek widział, ktokolwiek wie... :>

> Zauważ, że właściwie nikt jej nie stara się przekonywać do uwspólnienia
> kont, a jedynie staram się jej zasugerować, że mimo wspólnego konta nie
> tłumaczę się z zakupów bo nie w ilości kont tkwi "haczyk".

Sowa, ale o czym Ty mówisz?

Iwon(k)a napisała:
ale niektorych obchodzi, bo widza, ze obchodzi to ich zony. i nie
sluchaja tego jak klawisze w wiezieniu o podwyzszonym rygorze dla zon,
ale sluchaja tego bo widza wypieki na twarzy swojej zony, ktora np po
prostu cieszy sie z nowego swtereka.

Ty dodałaś:
Uch, a już się zaczynałam zastanawiać, czy aby nie prezentujemy jakiegoś
odosobnionego dziwactwa interesując się przyjemnostkami współmałżonka,
nawet jeśli są to akurat przyjemnostki zakupowe.
Sowa - co i swoje "sweterki" prezentuje z radością i mężowskie z
zainteresowaniem ogląda. :-)

Kaszycha:
Także z niesmiałością mówię, że ja też z radością pokazuję i z uwagą
oglądam co mąż przydarł do domu z wyprawy na giełdę...

-- nie mów więc, że _w tej odnodze wątku_ chodzi o wspólne konta, bo
wyraźnie chodzi o pianie z zachwytu na widok "nowego sweterka żony".



Pozdrawiam,
Karola (co tylko w tym roku kupiła sobie 37 sweterków, snobka wstrętna)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


212. Data: 2004-11-13 12:07:25

Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Karolina \"duszołap\" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> szukaj wiadomości tego autora

Kaszycha wrote:

> Jeszcze tylko jedno na zakończenie wątku. Nie moge się oprzeć wrażeniu ( nie
> dotyczy to tylko Dunii), że opisywane relacje są powierzchowne, niepełne i
> mało prawdziwe. Mówię, że to tylko wrażenie. W moim życiu ostro zwalczam
> wszelką powierzchowność i dlatego się odezwałam.

Ależ dlaczego nie posuniesz się dalej i nie napiszesz, że masz monopol
na dobry związek i szczerze współczujesz tym śmiejącym się przez łzy
kobitkom, tkwiącym w tych swoich smutnych, powierzchownych, zakłamanych,
przyjacielsko-partnerskich związkach, opartych tylko i wyłącznie na
seksie, z osobnymi kontami i osobnymi garami, i gdzie TŻ nie sika po
nogach na widok nowego sweterka swojej TŻ? Przecież to smutne, żałosne i
w ogóle do bani!

A ja tam się cieszę, że jeśli TŻ się zapomni i doda mi "majonezu do
sałatki" to nie będzie jeszcze oznaczało, że już mnie nie kocha. Ale
nasz związek nie opiera się na "pamiętaniu, kto pije bez cytryny".



Pozdrawiam,
Karola (Live and let die.)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


213. Data: 2004-11-13 12:57:53

Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Sowa" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik ""Karolina \"duszołap\" Matuszewska"" <g...@i...wytnij.pl>
napisał w wiadomości news:cn4tdu$rku$1@nemesis.news.tpi.pl...

>> Zauważ, że właściwie nikt jej nie stara się przekonywać do uwspólnienia
>> kont, a jedynie staram się jej zasugerować, że mimo wspólnego konta nie
>> tłumaczę się z zakupów bo nie w ilości kont tkwi "haczyk".
>
> Sowa, ale o czym Ty mówisz?

O tym, o co ją pytałam i co mnie w tym wątku interesuje - czemuż to,
kompletnie nie mając doświadczenia z uwspólnionym kontem, sugeruje
posiadaczom takowego, że trzeba się tłumaczyć z wydatków.

Sowa

BTW - dużo sobie wyczytałaś z tego co piszę. Najwyraźniej Twoje talenty
wyczytawania , co to autor chciał napisać pisząc, wcale nie sa mniejsze niz
moje, tylko strona barykady przeciwna.

> Pozdrawiam,
> Karola (co tylko w tym roku kupiła sobie 37 sweterków, snobka wstrętna)

A od kiedy to ilość, automatycznie przechodzi w jakość, że od razu "snobka"?
Poza tym ten rok ma już trochę więcej dni niż 37, więc nadal wychodzi na
moje . ;-)



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


214. Data: 2004-11-13 13:04:23

Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Sowa" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik ""Karolina \"duszołap\" Matuszewska"" <g...@i...wytnij.pl>
napisał w wiadomości news:cn4teo$1j0$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Ale nasz związek nie opiera się na "pamiętaniu, kto pije bez cytryny".

Jak mniemam ( po swoim skromnym i nie reprezentatywnym przykładzie
oczywiście) Wasz związek opiera się ma miłości, ale jak babcie kocham, nie
bardzo wiem, jak owa miłość się objawia, skoro brak zainteresowania stron
dla tego co ów ukochany lubi/nie lubi, co go cieszy/nie cieszy, co
interesuje/nie interesuje.
Nic nie sugeruję, po prostu jestem ciekawa.

Sowa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


215. Data: 2004-11-13 13:05:16

Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Karolina \"duszołap\" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> szukaj wiadomości tego autora

Kaszycha wrote:

>>Przyjaźń _jest_ związkiem.
> Tak a mama i siostra to rodzina - oczywiste! Nie wiem szczerze mówiąc jak
> rozumieć Twój post, na pewno obraża albo moją albo Twoją inteligencję...
> Przecież jasne jest, że dyskutujemy o związku w rozumieniu zwiazku dwoja
> ludzi typu małżeństwo, konkubinat i ewentualnie potomstwo jeśli ktoś ma lub
> miał ochotę.

Więc pytałaś, czy z przyjaciółmi wchodzę w małżeństwo czy w ewentualne
potomstwo? :>

>>Ale skąd wzięłaś, że seks jest ISTOTĄ związku, a nie np. efektem,
>>skutkiem ubocznym, whatever?
> Seks efektem ubocznym- czego- przyjaźni?

Dlaczego istotą, a nie _na przykład_ efektem ubocznym albo różowym
słoniem w skarpetkach?

>>Czy z mojej pisaniny wynika dla Ciebie, że
>>nic nie jest ważne, byle pod kołdrą się układało?
> Tak wynikało- pod kołdrą się układa z TŻ a poza tym z przyjaciółmi.

Aha. Cóż. No cóż. Aha.

>>Istotą związku jest
>>wszystko, co się na ten związek składa -- miłość, seks, zaufanie,
>>szacunek, "wspólne sprawy". Zdarzyło mi się tak w życiu, że poznałam
>>mężczyzn, z którzy spełniali wszystkie te założenia, za wyjątkiem
>>fizycznego pociągu, więc nie zostaliśmy partnerami, a przyjaciółmi --
>>ale to nijak nie czyni z seksu podstawy związku. Łapiesz? Seks jest tym,
>>co odróżnia mój związek z TŻ a z MBF, ale nie stanowi rdzenia tegoż
>>związku.
> No więc napisz co stanowi rdzeń- poza tym co możesz robić z przyjaciółmi i
> własną mamą.

Istota = rdzeń. Teraz przeczytaj to, co zacytowałaś.

>>Zmuszona jestem jednak prosić o pokazanie palcem. Gdzie więc piszę, że
>>seks to istota związku?
> Napisz w związku z tym co odróżnia związek z przyjcielem od związku z TŻ.
> Jeśli seks nie jest tym istotnym powodem.

A potrafisz pojąć różnicę między "seks jest tym, co różni związek taki
od owakiego" od "seks jest *rdzeniem* (istotą, podstawą, warunkiem
koniecznym i wystarczającym) związku"?

>>Hmm... Tak. Wspaniały przyjacielski układ i udany seks -- to przepis na
>>dobry związek według duszołap.
> Gratuluję dobrego samopoczucia. Oby jak najdłużej trwało. Ale nie
> zazdroszczę. Ile lat jesteś w tym związku tak z ciekawości. Ma wrażenie, że
> nie dłużej niz 4 lata

Oho, zaczyna się. No nic nie powiem, przecież Ty i tak wiesz lepiej, że
mój związek jest powierzchowny, zakłamany, płytki, głupi i jakitam. Ale
mimo to uważasz się pewnie za osobę tolerancyjną, prawda? Że zacytuję
Agnieszkę K.: "nie jestem rasistą, ale miejsce asfaltu jest na ulicy".

>>>Dokładnie tym jest rodzina. Wspólnym życiem.
>>Czyli odkąd wyprowadziłam się z domu Mama przestała być moją rodziną? A
>>wszystkie kuzynki, ciotki, babcie i wujkowie nigdy nią nie byli?
> Zależy co jest dla Ciebie piorytetem?

Miłość, zaufanie, szacunek, przyjaźń -- takie tam duperele. Broń Boże
coś tak ważnego, jak codzienne wysyłanie komuś sygnału "Kocham Cię!"
poprzez niewrzucenie mu cytryny do herbaty.

> Dla mnie od momentu usamodzielnienie
> najwżniejszy jest związek z mężem. Nadal mam świetny kontakt z rodzicami,
> bratem- ale nie są już świadkami i obserwatorami mojego życia. Od zawsze
> mieszkałam daleko od rodziców i teściów. To też w moim przekonaniu ważny
> element szczęśliwej rodziny. O wielu problemach nie mają pojęcia- bo nie
> mogliby pomóc a zamartwialiby się na darmo.

Czyli rodzina wg. Ciebie to ci, co z nami mieszkają i gapią się na nas
almost 24h/d? Weird, ale każdy ma prawo do własnej interpretacji, ja nie
muszę się z nią zgadzać.

>>Bo do wspólnego przeżywania radości zawsze się ktoś znajdzie, naprawdę
>>ważni są ci, którzy zostają przy Tobie kiedy nie jest kolorowo.
> A ja znów się przekonuję, że dopiero jak odniesiesz prawdziwy sukces i Twoi
> przyjaciele pozostaną niezmeinni- to coś znaczy.

"Sukces ma wielu ojców. Porażka jest sierotą."

> Nie będę Ci niczego wmawiać i nie mam takiego zamiaru. Gdy mój mąż wyjechał
> za chlebem i półtora roku budziłam się bez niego to miałam jasność, że nie
> mam rodziny i jestem zupełnie sama ze wszystkimi sprawami. (...)

A my z TŻ się właśnie szykujemy do mojego wyjazdu 500km dalej, na długi
czas. W żadnym wypadku nie uważamy tego za koniec związku, bo już nie
będziemy sobie herbaty parzyć i zastanawiać się, skąd wziął się wspólny
debet i jak go wspólnie spłacić.

>>Udało Ci się mnie przekonać, że inaczej pojmujemy słowo "przyjaźń". Bo
>>IMO przyjaciele są od tego, żeby ich wyciągać w nocy z łóżka (bądź być
>>przez nich wyciąganą) kiedy przyjdzie chandra lub choroba;
> A co zrobisz gdy Twoi przyjaciele są 200 km od Ciebie i możesz co najwyżej
> zadzwonić-tak jak jest w tej chwili ze mną.

Wyciągnę z łóżka telefonem. All hail TP SA. Hail, hail, hail and kill.

> Przestają być przyjaciółmi-
> przecież to już nie spełnia Twoich kryteriów udanego związku, prawda?

Znów jestem zmuszona prosić, żebyś mi pokazała gdzie coś napisałam --
tym razem pokaż, gdzie napisałam, że przyjaciel musi być tuż obok, a
najlepiej żeby spał w nogach łóżka, żeby go daleko nie trzeba było
szukać, jak zajdzie potrzeba. AFAIR to Ty pisałaś, że odległość kończy
rodzinę, dla mnie odległość to małe miki, może ostudzić znajomości, ale
nie przyjaźń i nie miłość.

> Ale rzadko bywają na 80- urodzinach seniora rodu i nie pamiętają w związku z
> tym dowcipów, które opowiada i nie widzieli jak śmiesznie wytrząsał wodę gdy
> go polaliśmy w Śmingus- Dyngus? Możesz co najwyżej przyjaciałom o tym
> opowiedzieć ale oni nie dorzucą nic od siebie. Dla mnie to duża różnica.

Ale bywają na urodzinach Miśka i pamiętają, jak Misiek umazał Baśkę
satatką 5 lat temu w Sylwestra. Męża mogło przy tym nie być, co najwyżej
można mu o tym opowiedzieć. I, niestety, mi się już zdarzyło opłakiwać z
przyjaciółmi śmierć bliskiego znajomego. Nie jeden raz, co gorsza.

>> IMO jeśli z jakąś osobą nie mogę
>> zrobić wszystkiego tego, co napisałaś, to nie jest to mój _przyjaciel_,
>> a najwyżej bliski znajomy, kumpel itp.
> Wychodzi mi, że nie w Twoim przekonaniu nie mam przyjaciół tylko bliskich
> kumpli. Bliski znajomy od czasów podstawówki hmmmmm.

Ja mam bliskich znajomych jeszcze z piaskownicy. Fakt, że nie chcę/nie
mogę powiedzieć im wszystkiego o sobie, dzielić się swoim wewnętrznym
światem itp. świadczy o tym, że to bliscy znajomi, a nie przyjaciele.
Przyjaciel to dla mnie duże słowo, za duże, żeby nim szafować na lewo i
prawo. Hint: przyjaźni nie mierzy się długością znajomości, niektórych
śmiertelnych wrogów znam dłużej, niż MBF.

> Nie zgadzam się. Widać,
> ze próg czułości ustawiony mamy w bardzo odległych miejscach. U mnie
> intymność jest zarezrwowana dla męża.

I dlatego nie możesz zrozumieć tego, co piszę o -- niewielkiej w sumie
-- różnicy między TŻ a MBF. Bo ja z *P*rzyjaciółmi wchodzę w bardzo
intymne związki (i nie chodzi tu o intymność fizyczną, a duchową).

>>Z drugiej strony nie
>>posuwałabym się do stwierdzenia, że jeśli mąż zapominiał o tym, że żona
>>nie lubi Metalliki, to przestaje być rodziną.
> A czemu niby to piszesz? Niby z czego ten wniosek wynika? Na pewno czegoś
> takiego nie napisałam bo to kompletna bzdura.

No jak to? To dla Ciebie przyjaźń, zaufanie, seks i inne takie bzdury to
stanowczo za mało do stworzenia prawdziwej rodziny, bo trzeba jeszcze
pamiętać, że żona nie lubi majonezu, a córka herbaty z cytryną.

>>> Uważaj z tą wyobraźnią- bo zaprowadzi na manowce. Po co niby dzieci
>>> mają być wychowywane w związkach skoro tak wiele pełnych rodzin czeka
>>> na adopcję?
>>Słucham?
> O to właśnie chodzi- przeczytaj na głos to co piszesz i posłuchaj, najlepiej
> patrząc w lustro!

Czy możesz rozwinąć myśl? Jasno i w miarę zwięźle napisać, co miałaś na
myśli pisząc o mojej wyobraźni i dzieciach, zamiast odsyłać mnie do
lustra? Uczesałam się już dzisiaj, umyłam ząbki, wyglądam całkiem
nieźle, dziękuję, ale nie wiem, czy z mojego szałowego balejażu
wyczytam, co Kaszycha miała na myśli (o ile jeszcze sama wie).



Pozdrawiam,
Karola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


216. Data: 2004-11-13 13:08:08

Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Karolina "duszołap" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> napisał
w wiadomości news:cn4teo$1j0$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Ale
> nasz związek nie opiera się na "pamiętaniu, kto pije bez cytryny".

A możesz napisać na czym się opiera ?

Jacek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


217. Data: 2004-11-13 13:14:21

Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Karolina \"duszołap\" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> szukaj wiadomości tego autora

Sowa wrote:

>>Sowa, ale o czym Ty mówisz?
>
> O tym, o co ją pytałam i co mnie w tym wątku interesuje - czemuż to,
> kompletnie nie mając doświadczenia z uwspólnionym kontem, sugeruje
> posiadaczom takowego, że trzeba się tłumaczyć z wydatków.

To super, ale w tej odnodze było o pianiu z zachwytu nad zakupami TŻ. W
tej odnodze. W tej odnodze, gdzie napisałaś, że Was z Puchatym rajcują
Wasze zakupy, a gdzie już nie pisałaś o kontach.

> BTW - dużo sobie wyczytałaś z tego co piszę. Najwyraźniej Twoje talenty
> wyczytawania , co to autor chciał napisać pisząc, wcale nie sa mniejsze niz
> moje, tylko strona barykady przeciwna.

Ja nie drążę wątku osobnych kont, tylko zachwytu nad zakupami TŻ, a
obecnie również Twoich zarzutów, że Agnieszka nie kupuje codziennie
dwóch sweterków, tiszerta i pudru, co oczywiście Ty wiesz najlepiej, bo
codziennie dostajesz wyciąg z konta Agnieszki. Nespa?

>>Pozdrawiam,
>>Karola (co tylko w tym roku kupiła sobie 37 sweterków, snobka wstrętna)
> A od kiedy to ilość, automatycznie przechodzi w jakość, że od razu "snobka"?

A to snobstwo odnosi się jakoś do jakości? Myślałam, że snob to taki
ktoś, co kupi każde gie, byle miało modną i dobrze widoczną metkę.

> Poza tym ten rok ma już trochę więcej dni niż 37, więc nadal wychodzi na
> moje . ;-)

Serio serio? Sowa, Ty chodzisz ze mną na zakupy, że wiesz ile czego
dziennie kupuję? I za Agnieszką pewnie też... Holender, nieźle się
musisz nabiegać między Warszawą, Rzeszowem i 3City... ;]



Pozdrawiam,
Karola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


218. Data: 2004-11-13 13:24:43

Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Karolina \"duszołap\" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> szukaj wiadomości tego autora

Sowa wrote:

>>Ale nasz związek nie opiera się na "pamiętaniu, kto pije bez cytryny".
>
> Jak mniemam ( po swoim skromnym i nie reprezentatywnym przykładzie
> oczywiście) Wasz związek opiera się ma miłości, ale jak babcie kocham, nie
> bardzo wiem, jak owa miłość się objawia, skoro brak zainteresowania stron
> dla tego co ów ukochany lubi/nie lubi, co go cieszy/nie cieszy, co
> interesuje/nie interesuje.

Mojego TŻ interesuje psychiatria i fotografia. Mnie struny i sf&f. Mam
zacząć studiować medycynę, czy on ma się poświęcić i zrobić drugi
fakultet? Jeśli nie podzielamy jakichś swoich pasji (a tych, które
podzielamy mamy pod dostatkiem, bo my oboje "multiinstrumentaliści"), to
wolimy wzruszyć ramionami, niż ja miałabym udawać, że przeokropnie
interesuje mnie nowy filtr do makrofoto, albo TŻ miałby się nudzić
oglądając wykłady Kaku na Discovery, bo mnie to rajcuje jak mało co. Ja
się cieszę, że on ma swoje pasje, jego cieszy, że ja mam swoje. Nie
musimy się oboje zachwycać Słowackim.



Pozdrawiam,
Karola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


219. Data: 2004-11-13 13:36:07

Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Karolina "duszołap" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> napisał
w wiadomości news:cn525g$ivv$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Mojego TŻ interesuje psychiatria i fotografia. Mnie struny i sf&f. Mam
> zacząć studiować medycynę, czy on ma się poświęcić i zrobić drugi
> fakultet? Jeśli nie podzielamy jakichś swoich pasji (a tych, które
> podzielamy mamy pod dostatkiem, bo my oboje "multiinstrumentaliści"), to
> wolimy wzruszyć ramionami, niż ja miałabym udawać, że przeokropnie
> interesuje mnie nowy filtr do makrofoto, albo TŻ miałby się nudzić
> oglądając wykłady Kaku na Discovery, bo mnie to rajcuje jak mało co. Ja
> się cieszę, że on ma swoje pasje, jego cieszy, że ja mam swoje. Nie
> musimy się oboje zachwycać Słowackim.

Ale dalej nie napisałaś czym się objawia, bo jak zrozumiałem Twój post
to napisałaś o pasjach. A stan o którym piszesz może dotyczyć zarówno
przyjaciół jak i małżonków.

Jacek





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


220. Data: 2004-11-13 13:50:33

Temat: Re: Pieni?dze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Karolina \"duszołap\" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jacek wrote:

> Ale dalej nie napisałaś czym się objawia, bo jak zrozumiałem Twój post
> to napisałaś o pasjach. A stan o którym piszesz może dotyczyć zarówno
> przyjaciół jak i małżonków.

Napisałam wcześniej w tym wątku i nie chce mi się pisać kolejny raz
tylko dlatego, że Tobie nie chce się czytać tego, co padło wcześniej.



Pozdrawiam,
Karola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 21 . [ 22 ] . 23 ... 30 ... 32


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Oświadczenie
kobieta-dziecko i mężczyzna
Dwie kobiety i ja jeden
pies w domu vs syn
co kupić teściom? pomocy

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »