« poprzedni wątek | następny wątek » |
101. Data: 2004-11-11 11:39:21
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Użytkownik "Jolanta Pers" <o...@a...pl> napisał w
wiadomości news:5e1e.0000043d.4192152e@newsgate.onet.pl...
> Mój moje odjechane zwalcza - pewnie dlatego, że nie może podebrać. A
lubię. Jak
> zobaczycie kogoś, kto będzie miał na sobie czarne dżinsy i czarnego
t-shirta, a
> do tego skarpetki w fioletowo-zielone fale, owieczki, gekony, wielkie
serca
> układające się w napis "Heart Beat", imitację cyrkonii albo wypukłe
kropeczki,
> to jest duża szansa, że będę to ja.
To musisz wyglądać zajebiście*.
* Używanie dziwacznej terminologii, uzasadnione jako
określony środek stylistyczny, jest całkowicie ortogonalne w stosunku do
mojej niewątpliwej perfekcji składniowej, gramatycznej, ortograficznej i
estetycznej ;)
Pozdrawiam
Andrzej
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
102. Data: 2004-11-11 11:39:35
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...Eulalka <e...@w...pl> napisał(a):
> Użytkownik Jolanta Pers napisał:
> > Przyjedź, Kraków piękne miasto, tylko uprzedź co wolisz zobaczyć -
> > odjechane
> > skarpetki czy odjechanego t-shirta.
>
> Nie da się 2 w jednym?
Na specjalne życzenie ewentualnie mogę, aczkolwiek tak na co dzień to jednak
byłaby to przesada - jako poważny pracownik poważnej firmy w pracy ograniczam
się do jednego odjechanego elementu.
> Eulalka, co była w Krakowie kilka razy i bardzo jej się podobało
Kraków rzondzi bezwględnie.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
103. Data: 2004-11-11 18:14:14
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Użytkownik "Agnieszka Krawczyk" <m...@N...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:cmt830$qki$1@inews.gazeta.pl...
> Iwon\(k\)a <i...@p...onet.pl> napisał(a):
>
>> a w drugim przypadku
>> swiadczy to raczej o braku komunikacji w malzenstwie i podejmowaniu
>> decyzji malzenskich po kawalersku.
>
> ależ to jest właśnie owe "tlumaczenie sie" ktore jak ktos wyzej próbowal
> udawadniac przy wspolnym koncie nie istnieje!
U jednych pewnie istnieje, u innych nie istnieje, nikt tu nie uogólniał więc
i Ty nie uogólniaj swoich wymysłów na wszystkich jak leci, ja się pytam skąd
u osób mających rozdział kont przeświadczenie, że musieli by się tłumaczyć.
Bo dla mnie tym samym sugerują, że ich partnerzy to sknery i jak ktoś to IMO
zabawnie określił "domowe gestapo", i tylko niewiedza utrzymuje ich zapędy w
ryzach.
> jesli chce sie w zwiazku uniknac awantur i posądzeń o podejmowanie decyzji
> po
> kawalersku to trzeba (niestety) przy wspólnym koncie ostrzegac partnera o
> checi/fakcie kupienia na przykład sprzetu sportowego o wartości 400 PLN; i
> dla mnie i mojego TŻta takie tlumaczenie byloby upokarzajace,
A Wy ze sobą w ogóle rozmawiacie? Ja już pomijam kwestię ile ów sprzęt
sportowy kosztuje - 40, 400, czy 4000 zł, to ja bym się na pewno z mężem
jakoś zgadała - bo po prostu jest mi najbliższą osobą i pewnie bym chciała
się podzielić tą informacją, może poradzić, może pochwalić, a potem na pewno
nastąpiła by prezentacja zakupu i cena i tak by wypłynęła na jaw - więc co
za różnica - jak małżonek gderliwy to i tak może poczęstować tekstem
"powinnaś odkładać sobie na czarną godzinę, a nie trwonić na głupoty". Metek
na pewno bym nie zrywała, zamazywanie cen markerem tez bym raczej nie
uskuteczniała.
No i nie musiała bym się ograniczać do stanu tylko swojego konta, a awantury
jakoś na tym punkcie nie zaliczyliśmy. Może brak nam zapędów
"gestapowskich". :-)
> obowiązkowe; przy osobnych kontach moge wydac w ciagu 1dnia wszystko co na
> nim mam i jedyna konsekwencja mojej decyzji bedzie to, ze do konca
> miesiaca
> nie bede miala co jesc w pracy, nie bede miala na paliwo do samochodu itp,
> ale nie MUSZĘ mu sie tlumaczyc, ze to zrobilam i dlaczego, ewentualnie
> mogę
> jak bede miała ochotę ; natomiast konswekwencje ulanskiej fantazji w
> przypadku wspolnego konta moga byc bardzo bolesne dla obu stron
To już problem braku przepływu informacji, albo nieumiejętności
gospodarowania posiadanymi środkami.
Nie wiem jak u innych posiadaczy wspólnych kont, ale ja sobie różne
drobiazgi typu kosmetyki, książki, ubrania po prostu kupuję, mając jedynie
na uwadze ogólne zasoby gotówki - jak są większe, to więcej i droższe
kupuję, jak mniejsze, to się ograniczam - wole mieć co jeść, niż kolejną
pierdołę w domu. Większe zakupy ustalamy/informujemy się o nich (z
oddzielnych kont raczej i tak były by nie możliwe, lub trzeba by na nie
ciułać), największe i tak są najpierw wspólnie obgadywane czy w ogóle nas
stać i czy wolimy np. zmienić "samochód"*, spłacać raty i się szczypać, czy
lepiej wyluzować i przehulać. :-)
Nie czuję ze strony męża żadnej presji na temat swojej "rozrzutności", zdaję
sobie też sprawę, że pieniądze na jednym koncie w sumie wyglądają na
większe, więc czasami może niepotrzebnie je trwonimy (np. rasowy kot kupiony
z doskoku i w ramach "spaceru" był nam potrzebny jak dziura w moście, ale
fajnie popatrzeć jak nosi ten swój lisi ogon po domu - konta rozdzielone,
prawdopodobnie jego cena na tyle by uszczknęła, że raczej skończyło by się
na podrapaniu po głowie//siebie, nie kota :->//), ale to już w nas problem(?
o ile to w ogóle jest problem), nie w ilości kont i dostępności do nich.
Sowa
Ja tylko dodam, że znam małżeństwa, gdzie świetnie sprawdzają się, lub nie
sprawdzają się kompletnie oba modele, jak i model - jedna osoba trzyma kasę.
I we wszystkich tych modelach, zdarzają się TZ-owie/ki którzy zrzędzą i
wymagają wyjaśnień. Więc różnie bywa nie zależnie od systemu.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
104. Data: 2004-11-11 18:41:55
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Użytkownik "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:41922E4F.BB2B964E@poczta.onet.pl...
>
> A co z
> drobiazgami, tzw. pierdulkami, których zakup niekoniecznie masz ochote
> kazdorazowo konsultowac z wspolmalzonkiem?
Ja nie konsultuję. Bo niby czemu?
Przecież nie rujnuję nas finansowo.
Przecież na konto wpływają także moje zarobki.
(nawet gdyby nie wpływały, to tez jednak jakaś kwestia porozumienia pomiędzy
małżonkami i wspólnej dbałości i odpowiedzialności za siebie.)
Przecież wiem jak z finansami w ogóle i na ile mogę sobie wobec tego
pozwolić.
Męża tez nie rozliczam i nie oczekuje tłumaczenia się.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
105. Data: 2004-11-11 18:52:18
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Użytkownik "Qrczak" <q...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cmt9mb$cau$1@atlantis.news.tpi.pl...
> A co się dzieje, kiedy w układzie "jedne pieniadze, jedno konto" nasz
> wspaniały TŻ oddala się w bliżej nieznanym kierunku unosząc ze sobą tegoż
> konta zawartość? Albo nawet nie oddala się a po prostu radośnie wydaje z
> nagła wszystko, biorąc jeszcze dodatkowo "mały" kredycik.
Osobne konta Cię od tego nie chronią jeżeli jesteś mężatką.
Tylko rozdzielność majątkowa przeprowadzona prawnie.
Co z tego że Ci zostanie Twoje konto ( o ile TZ nie zna pinu i tez go nie
szczyści), jak TZ zniknie a bank przyjdzie egzekwować od Ciebie z Twojego
konta należne mu pieniądze. Co gorsza jak TZ splajtuje zawodowo, to tez Ty
będziesz w świetle prawa zobowiązana pokrywać ewentualne zadłużenia, bez
względu ile kont będziecie mieli.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
106. Data: 2004-11-11 20:17:54
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cn0bpk$s18$1@inews.gazeta.pl...
> Przecież na konto wpływają także moje zarobki.
> (nawet gdyby nie wpływały, to tez jednak jakaś kwestia porozumienia
pomiędzy
> małżonkami i wspólnej dbałości i odpowiedzialności za siebie.)
To tak jak u mnie. Moje chwilowo nie wpływają i nie ma to żadnego znaczenia.
Tak samo jak wtedy gdy byłam w domu z dziećmi jak i wtedy gdy wpływały
zarządzanie finansami wyglądało identycznie.
Pozdrawiam
Kaśka
Ps. Czytam sobie różne wypowiedzi i zastanawiam się po co w ogóle niektórym
osobom TŻ. Konta osobne, jedzenie osobne, wyjścia na imprezy osobno....
Czyżby chodziło tylko o seks?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
107. Data: 2004-11-11 20:19:01
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...Sowa <m...@w...pl> napisał(a):
> A Wy ze sobą w ogóle rozmawiacie? Ja już pomijam kwestię ile ów sprzęt
> sportowy kosztuje - 40, 400, czy 4000 zł, to ja bym się na pewno z mężem
> jakoś zgadała - bo po prostu jest mi najbliższą osobą i pewnie bym chciała
> się podzielić tą informacją, może poradzić, może pochwalić, a potem na
pewno
> nastąpiła by prezentacja zakupu i cena i tak by wypłynęła na jaw
owszem wyobraz sobie, ze rozmawiamy, ale na pewno nie o moich codziennych
zakupach; meza nie za bardzo obchodzi, ze kupilam dzis 2 swetry w Reserved,
spodnie w Kappahl i kurtke w C&A oraz podklad pod cienie Art Deco w cenie 38
PLN, chociaz przez dluzsza chwile zastanawialam sie czy czasem nie kupic bazy
Lumene w podobnej zreszta cenie, nie zawracam mu dupy codziennie po zakupach
wyjmujac wszystko co zdobylam, zachwalajac, pokazujac ceny i przymierzajac
przy nim, ani ja nie czuje potrzeby mowienia mu o wszystkim co kupilam ani
odworotnie, jesli jest cos szczegolnie ciekawego czy wartosciowego dla mnie
to oczywiscie mu mowie jednak nie jest to glowny punkt programu jak w
niektorych domach
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
108. Data: 2004-11-11 20:31:21
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...Użytkownik Agnieszka Krawczyk napisał:
> owszem wyobraz sobie, ze rozmawiamy, ale na pewno nie o moich codziennych
> zakupach; meza nie za bardzo obchodzi, ze kupilam dzis 2 swetry w Reserved,
> spodnie w Kappahl i kurtke w C&A oraz podklad pod cienie Art Deco w cenie 38
> PLN, chociaz przez dluzsza chwile zastanawialam sie czy czasem nie kupic bazy
> Lumene w podobnej zreszta cenie
W domach, w których o pieniądzach się rozmawia, zazwyczaj nie kupuje się
Lumene.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
109. Data: 2004-11-11 20:41:35
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Użytkownik "Agnieszka Krawczyk" <m...@N...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:cn0hfl$laj$1@inews.gazeta.pl...
Kappahl i kurtke w C&A oraz podklad pod cienie Art Deco w cenie 38
> PLN,
Mieszkańcy warszawy są specyficzni jeśli opowiadają o jakieś rzeczy
najchętniej dodają firmę
albo koniecznie cenę.
"Kupiłem sobie meble do kuchni za 30 000"
"Mam nowe perfumy wydałam na nie majątek"
> chociaz przez dluzsza chwile zastanawialam sie czy czasem nie kupic bazy
> Lumene
I cóż Cię odwiodło ? To tak potrzebna rzecz.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
110. Data: 2004-11-11 20:42:45
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Użytkownik "Agnieszka Krawczyk" <m...@N...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:cn0hfl$laj$1@inews.gazeta.pl...
> owszem wyobraz sobie, ze rozmawiamy, ale na pewno nie o moich codziennych
> zakupach; meza nie za bardzo obchodzi, ze kupilam dzis 2 swetry w
Reserved,
> spodnie w Kappahl i kurtke w C&A oraz podklad pod cienie Art Deco w cenie
38
> PLN,
To akurat ma się nijak do poprzedniego. Ja na przykład zwykle robię tego
typu zakupy (ubrania, kosmetyki, książki itd.itp.), płacąc za nie kartą
kredytową do wspólnego rachunku i często nawet nie pokazuję mężowi swoich
zakupów, bo wiem, że i tak by go nie zainteresowały (książka, jakieś fajne
spodnie to może jeszcze tak, ale pudry i szminki z większą satysfakcją
przedysktuję z koleżanką :-)). Raz na miesiąc natomiast TŻ każe mi tylko
odfajkować swoje zkupy na wydruku przed zapłaceniem (:-)) bez najmniejszego
komentarza, chyba że żartobliwie coś rzuci. Faktem jest, że zdaję sobie
sprawę, ile mogę na te moje zachcianki wydać. Wydaje mi się, że cała
tajemnica dobrego współżycia (finansowego:-)) nie tkwi w tym, czy konta są
wspólne, czy osobne, ale właśnie w odpowiedzialności za domowy budżet obojga
małżonków i ogólnie dorosłości w kwestii wydawania pieniędzy. A nie wg
modelu "pół litra na raz, zapałkę na czworo", choć i taki ma pewnie swój
urok :-).
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |