« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2007-03-28 08:35:54
Temat: Planowanie potomstwa i parę obawWitam wszystkich,
Planujemy powoli z żoną pierwsze dziecko, a ja mam w związku z
powyższym parę pytań.
Zasadniczo pierwsza sprawa jest taka, że zawsze obawiałem się czy
wszystko z ciążą pójdzie ok i dziecko urodzi się zdrowe (chodzi mi tu
zarówno o fizyczne, jak i psychiczne zdrowie dziecka), w zasadzie jest
to jedyna obawa i nie przestaję o tym myśleć. Moje pytanie jest takie:
czy jeśli obydwoje jesteśmy zdrowi i w ciąży nie będzie powikłań (o
tym zaraz) to czy mamy się czego obawiać? Czy ryzyko tego, że dziecko
będzie dotknięte jakimś zespołem jest duże?
Co do powikłań to czy takie przeziębienie/katar podczas ciąży może
zwiększyć jakoś takie ryzyko? Generalnie rzadko chorujemy, żona
właśnie katarzy się regularnie co zimę, ale w zasadzie poza jakimiś
mniejszymi przeziębieniami nic nam nie dolega. Czy organizm kobiety w
ciąży jest bardziej podatny na infekcje, czy jest to czysto
indywidualna sprawa? Co może wywołać komplikacje zagrażąjące dziecku
podczas ciąży?
Sprawa kolejna jest taka, że obydwoje jesteśmy nosicielami genów
syndaktylii, więc pewnie może się zdarzyć, że dziecko będzie miało
problemy z palcami, bo już wiem, że genu tego wyeliminować się nie da
i z tym się liczymy.
Czy fakt, że od roku pracuję ze sprzętem radiowym (w normach emisji
pola elektromagnetycznego oczywiście) może mieć jakieś znaczenie?
Jakie badania mogę lub powinienem wykonać, aby być bardziej pewnym, że
wszystko zacznie i skończy się pomyślnie?
Być może nie najmądrzejsze są te pytania, ale proszę zrozumieć moje
obawy :)
Pozdrawiam
Tadek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2007-03-28 08:59:15
Temat: Re: Planowanie potomstwa i parę obaw
Użytkownik "gugielmeister" <g...@g...com> napisał w
wiadomości news:1175070954.711348.221590@d57g2000hsg.googlegrou
ps.com...
Witam wszystkich,
Planujemy powoli z żoną pierwsze dziecko, a ja mam w związku z
powyższym parę pytań.
Jakie badania mogę lub powinienem wykonać, aby być bardziej pewnym, że
wszystko zacznie i skończy się pomyślnie?
Być może nie najmądrzejsze są te pytania, ale proszę zrozumieć moje
obawy :)
>
Twoje obawy są zrozumiałe. Zajrzyj na strone www.optymalni.org.pl Za
posrednictwem tej strony można rownież spotkać się z lekarzami.
Pozdrawiam Jurek M.
W ciąży...bez nadwagi.
Pani Martyna Cichosz z Zawodzia k/Częstochowy ma czwórkę
dzieci - syna i trzy córki. Najmłodsza Basia to maleńka, 9-miesięczna[1],
prawdziwa szczęściara. Nie dość, że jest oczkiem w głowie wszystkich
domowników, to jeszcze przyszła na świat już jako optymalna. Dzięki swojej
mamie...
- Od ilu miesięcy dieta optymalna gości w pani domu, w Zawodziu?
- Prawie dwa lata żywię się optymalnie (dokładnie 23 miesiące),
chociaż tak podświadomie, to byłam już optymalna z domu, tłuste mięsa i
jajka były naszym podstawowym pożywieniem. Babcie dożyły sędziwego wieku-
jedna 86, a druga 89 lat. I nie chorowały... jak tylko zaczęłam znów tak
jeść wrócił mi młodzieńczy nastrój, energia, pachniało mi wszystko, czego
do tej pory nie zauważałam. Poza tym wcześniej chorowałam na łuszczycę,
miałam złą przemianę materii, trądzik z bliznami. Teraz widzę, że te blizny
mi się cofają. I łuszczyca się nie wysypuje. Jest z czego się cieszyć.
- Kiedy zaszła pani w ciążę, żywiła się pani optymalnie...
- Pięć miesięcy.
- Będąc tak "niedojrzałą" jeszcze optymalną, nie bała się pani, że
będzie coś nie tak, że to żywienie może jednak nie jest dobre?
- Bałam się, to chyba uzasadnione. Miałam wątpliwości, ale w czasie
ciąży - jak dziecko się rozwijało - przekonywałam się coraz bardziej, że nie
ma lepszego modelu żywienia. Bo jeżeli zjadłam dobrą jajecznicę i dobrze
się czułam, żadnych wymiotów, nudności itp., i jeszcze po wizycie u
lekarza, słyszałam, że wszystko w porządku, to moje obawy znikały.
- Jak wygląda pani dieta w czasie ciąży. Jadła pani czegoś więcej?
- Miałam większe zapotrzebowanie na węglowodany - ciągnęło mnie do
pieczywa, ale unikałam owoców. Wywnioskowałam, że jeżeli ten instynkt
zdrowego odżywiania jest już obudzony w organizmie, wtedy kobieta ma "dobre"
smaki - na to, co akurat potrzeba jej i dziecku do prawidłowego
funkcjonowania i rozwoju. I tego się trzymałam.
- Robiła pani jakieś błędy żywieniowe?
- Oj, przekonałam się, że można popełniać błędy, będąc w ciąży. I
zaraz powiem jakie. Mój lekarz przepisał mi witaminy. "Najważniejsze
pierwsze 3 miesiące" - powiedział. Do każdej matki by to przemówiło. Brałam
te witaminy przez 3 dni. Organizm miałam już jednak "przestawiony" i po
zażyciu tych witamin nie mogłam spać, jeść. Odrzucało mnie nawet od jajek.
Martwiłam się. Zajrzałam wtedy do książki dr. Kwaśniewskiego. Tak trafiłam,
że akurat znalazłam interesujący mnie fragment: "Nadmiar witamin jest
szkodliwy". Bo jak organizm jest "naładowany" witaminami[2] naturalnymi, to
po co mu sztuczne? Odsunęłam te witaminy i ...ulga, wtedy wiedziałam już w
czym rzecz.
- Lekarz wiedział, że jest pani na ŻO?
- Chociaż pan doktor był wobec mnie bardzo opiekuńczy (ze względu na
najstarszego syna, którego urodziłam z dziecięcym porażeniem mózgowym), nie
wiedział, że żywię się "inaczej". Po co? Jeszcze by mnie wysłał na glukozę?
- A jak przebiegał poród?
- Rodziłam łatwo. Na porodówce najpierw chodziłam, potem dostałam
zastrzyk znieczulający, wody odeszły i właściwie się zaczęło. Równo,
głęboko oddychałam. Położna dziwiła się jednak, że nie mam mocniejszych
skurczów. Czekałyśmy. Troszkę mnie to już zniecierpliwiło. Powiedziałam
położnej, że choć nic mnie nie boli, to będę przeć sama. I za chwilę ona
mówi: "Już coś widać, proszę teraz, teraz...". I praktycznie tak dwa razy
mocno się zaparłam i już. Usłyszałam: "córka". Mam porównanie - przy
poprzednich porodach miałam więcej dolegliwości. Basię rodziłam z krzyża,
łożysko wyszło pięknie - całe. Pierwszy raz je widziałam. Koleżanki z sali
się dziwiły: to już? I jeszcze coś, co mnie bardzo ucieszyło. Przed ciążą
udało mi się schudnąć 4 kg. W czasie ciąży utyłam 6 kg, a po porodzie.....6
kg schudłam (czyli 3 kg - dziecko i 3 kg - łożysko i wody płodowe). Nie
utyłam ani 10 dag!!! Na korytarzu, na porodówce mijałam się z paniami i
pytałam - "Przed czy po?", bo kobiety tyją po 20, 30 kg. A ja, jak już
wychodziłam i ubrałam się, to każdy mi zazdrościł - brzucha nie miałam
wcale.
- Oczywiście karmiła pani piersią zaraz po porodzie?
- Tu pojawił się problem. Zaraz po porodzie nie miałam pokarmu. Ale
przystawiałam małą do piersi i czekaliśmy...Wcale nie płakała. To, co już w
łonie mamy się najadła - wystarczyło. Nie minęły dwa dni - już miała co
jeść.
Basia ma 9 miesięcy. Karmię ją cały czas piersią, choć w 4-tym miesiącu po
prostu 2 dni nie chciała w ogóle jeść, ciągnąć z piersi. Zaniepokoiłam się.
Dawałam jej wtedy gorzką herbatkę. Wytrzymała dwa dni i potem znów dobrze
jadła. Dla porównania - poprzednie dzieci karmiłam do ok. 4-go miesiąca, bo
potem nie chciały i już. Na szczęście Basia jest optymalna i wie, co dla
niej dobre... Po urodzeniu mała ważyła 3 kg i z początku przybierała po 0,5
kg co miesiąc. Teraz ma 7,5 kg i już tak nie przybiera na wadze. Każdy mówi,
że jest taka delikatna, drobniutka, ale tak przecież ma być!!! Zaczynają
wyrzynać się jej ząbki. Zaczęłam więc też trochę ja dokarmiać - żółtko,
twarożek własnego wyrobu ze śmietanką, odrobinka ziemniaczka ze śmietanką,
skórka z golonki, boczek gotowany. Spróbowałam raz jej dać krowiego mleka -
pluła, jak nie wiem co...
- Basia jest bardzo spokojna...
- Już w szpitalu zaobserwowałam, że u innych dzieci zdarzały się
wrzaski i płacz bez powodu, a u niej nie - jeśli płacze, to ma mokro albo
chce jeść. Nie ma innej możliwości.
- Czy znajduje pani czas na inne zajęcia?
- Mino czwórki dzieci, w tym jednego niepełnosprawnego, umiem sobie
wygospodarować czas, np. na spotkanie z koleżanką. Gotuję przecież tylko
jedno syte danie. Lubię haftować, a chciałabym kiedyś malować. Pasjonuje
mnie krajobraz. Mój sukces to tegoroczna podróż na Mazury, do teściów - 600
km samochodem. Mąż był w domu, a myśmy wojażowali. Basia spisała się
znakomicie spała sobie grzeczniutko w foteliku, a na wakacjach kąpała się w
jeziorze i w morzu. I wcale nie chorowała.
- Co powiedziałaby pani przyszłym mamom?
- Żeby były po prostu optymalnymi mamami. Dla siebie i dziecka. Żeby
się nie bały i były otwarte na wiedzę. Jestem osobą pogodną, zawsze się
śmiałam i zawsze postępowałam tak, żeby nie mnożyć problemów i nie zarażać
nimi innych. Problemy mijają. A mnie mijają szybciej odkąd żywię się
optymalnie...
----------------------------------------------------
----------------------------
[1] Tekst był pisany w październiku 2oo2 roku.
[2] W jajkach, mięsie, podrobach jest 13 witamin, wszystkie znane nauce.
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2007-03-28 09:28:47
Temat: Re: Planowanie potomstwa i parę obaw
> Być może nie najmądrzejsze są te pytania, ale proszę zrozumieć moje
> obawy :)
proponuje poszukac dobrego ,zaufanego ginekologa i z nim pogadac.
a przede wszytskim nie zamartwiac sie na zapas.
zycze aby nie tylko na planowaniu sie skonczylo.
p.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2007-03-28 10:18:04
Temat: Re: Planowanie potomstwa i parę obawgugielmeister wrote:
>
> Sprawa kolejna jest taka, że obydwoje jesteśmy nosicielami genów
> syndaktylii, więc pewnie może się zdarzyć, że dziecko będzie miało
> problemy z palcami, bo już wiem, że genu tego wyeliminować się nie da
> i z tym się liczymy.
> Czy fakt, że od roku pracuję ze sprzętem radiowym (w normach emisji
> pola elektromagnetycznego oczywiście) może mieć jakieś znaczenie?
czyli swiadomie narazasz dziecko na takie wady oraz posiadanie genu, hmmmm.
Kochasz dziecko od poczatku widze. Jak dziecko zapyta dlaczego skazales go na
ten gen (jak oboje macie to chyba szansa przeniesienia jest nie mala) to co
powiesz, ze chciales miec mala zabaweczke bez wzgledu na wszystko? Komplikacje
w ciazy to ryzyko ktore podejmuje kazdy, wystarczy poczytac o roznych
deformacjach i sa tam czestosci wystepowania 1/1000, 1/500, 1/2000 itp. Wylicz
srednia i podejmij ryzko. Zapytaj w poradni genetycznej jakie ma dziecko szanse
na przejecie prawidlowych/nosicielstwo zlych genow, pewnie wieksze niz 1/8.
Pocieszajace ze wada moze nie jest jakas katastrofalna, sam wiesz jak wygladaja
Twoje dlonie i zony (albo czlonkow rodziny), mocnych deformacji nie zrobisz tak
by wygladalo to pieknie zapewne - zdrowie psychiczne juz narazasz bo zawsze
rowiesnicy lubia szydzic z takich wad. Sama skore rozetna i bedzie ladnie ale
jak zrost w obrebie kosci to juz nie wiem.
Monitorowac mozesz USG i w razie co aborcje zrobic dla powaznych wad (innych i
gorszych niz ta ktora juz mozesz "podarowac" oczywiscie), nawet nielegalna ale
nie wiem czy akceptujesz takie zabiegi.
Sa matki rodzace dzieci z ciezkimi zespolami lubia sobie wmowic ze moze za
nastepna ciaza bedzie wszystko OK a jak nie jest to placz przed kamera i
zbiorka pieniedzy a dzieciom i tak nic nie pomoze i musza okropnie cierpiec.
Kiedys w TV bylo o rodzinie gdzie co jakies pokolenie nie mialo palcow lub
kikutki 2cm, i tak sie plodzili chyba bez chwili namyslu, co jak co ale zycie
bez palcow troche uciazliwe i narazone na drwiny innych. Dziwni sa ci ludzie.
Szkodliwosci fal e-m nie jest ludzkosc do konca pewna, zapewne wieksze dawki
przy jakis nadajnikach nie dzialaja leczniczo :|
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2007-03-28 10:41:53
Temat: Re: Planowanie potomstwa i parę obawDnia Wed, 28 Mar 2007 12:18:04 +0200, Papkin napisał(a):
> konca
pozwolę się wtrącić.
troszkę przesadzasz.
wiadomo, że jest duże zagrożenie wady ale z taką wadą można żyć.
znam dziewczynę z taką wadą, obecnie udało jej się zdobyć protezę.
są o wiele gorsze wady.
uważam, że ta nie jest aż drastyczna aby rezygnować z potomstwa.
to tylko moje zdanie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2007-03-28 11:03:53
Temat: Re: Planowanie potomstwa i parę obawOn 28 Mar, 12:18, "Papkin" <s...@s...net> wrote:
> czyli swiadomie narazasz dziecko na takie wady oraz posiadanie genu, hmmmm.
> Kochasz dziecko od poczatku widze. Jak dziecko zapyta dlaczego skazales go na
> ten gen
[...]
Twoje oburzenie wskazuje, że źle sprecyzowałem swoją wypowiedź. Być
może zabrzmiało to, jakbym stwierdził jednoznacznie, że tak czy
inaczej dziecko będzie. Nic podobnego, pytam o wszelkie badania, te
genetyczne z całą pewnością wykonamy oboje i jeśli się okaże, że
ryzyko poważnej wady jest duże, wtedy podejmiemy odpowiednią decyzję
(pojęcie "planowanie").
Pozdrawiam
Tadek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2007-03-28 16:25:53
Temat: Re: Planowanie potomstwa i parę obawJurek napisał(a):
> Twoje obawy są zrozumiałe. Zajrzyj na strone www.optymalni.org.pl Za
> posrednictwem tej strony można rownież spotkać się z lekarzami.
do gugielmeister- na Twoim miejscu nie słuchałabym "rad" Jurka- taki
grupowy oszołom, który uważa, że jedzenie jajek i śmietany to panaceum
na wszystkie schorzenia, od bólu ucha po zapalenie przydatków;).
Jak już Ci ktoś wyżej doradzał- warto porozmawiać z sensownym
ginekologiem, który na pewno dobrze doradzi. Osobiście uważam, że nie
powinieneś się za bardzo przejmować nosicielstwem- gdyby ludzie
wiedzieli o wszystkich defektowych genach, które posiadają, to przyrost
naturalny zmniejszyłby się o połowę- bo ludzie ze strachu przestaliby
starać się o dzieci. A jak widać zdecydowana większość dziecinek, nawet
jeśli ma jakieś niewielkie problemy zdrowotne, cieszy się dobrym zdrowiem.
pzdr.
R*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2007-03-28 16:55:28
Temat: Re: Planowanie potomstwa i parę obaw
Użytkownik "Jurek" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:eudn6s$i4h$1@atlantis.news.tpi.pl...
>Bo jeżeli zjadłam dobrą jajecznicę i dobrze się czułam, żadnych wymiotów,
>nudności itp.
A niby czemu mialaby miec? Ja nie jestem "optymalna" i w ciazy jadlam
jajecznice i tez nie rzygalam
> na to, co akurat potrzeba jej i dziecku do prawidłowego funkcjonowania i
> rozwoju. I tego się trzymałam.
Z tego samego powodu ja zarlam kilogram pomaranczy dziennie. Niezly wynik
biorac pod uwage ze NIENAWIDZE cytrusow pod zadna postacia. Nie jestem w
stanie wypic herbaty z cytryna, o soku pomaranczowym nie wspominajac. Przed
ciaza nie zjadlabym mandarynki czy pomaranczy, po ciazy zreszta tez nie
spojrzalam na cytrusy. A w ciazy - zakwaszałam nawet wode mineralna kwaskiem
cytrynowym:)
> Mój lekarz przepisał mi witaminy. "Najważniejsze pierwsze 3 miesiące" -
> powiedział. Do każdej matki by to przemówiło. Brałam te witaminy przez 3
> dni. Organizm miałam już jednak "przestawiony" i po zażyciu tych witamin
> nie mogłam spać, jeść.
A ja rzygalam po kazdych witaminach bo mam nietolerancje cynku. Wymiotuje
nawet jak mam paste cynkowa zalozona do zeba. I czego to niby ma dowodzic?
> Mam porównanie - przy poprzednich porodach miałam więcej dolegliwości.
Ja nie mam porownania. Rodzilam raz - ale chyba zdecydowanie latwiej niz ten
porod opisany powyzej. A ona rodzila po raz trzeci - porod wiec pewnie i tak
bylby prostszy niz poprzednie nawet gdyby zywila sie lisciem salaty dziennie
>W czasie ciąży utyłam 6 kg, a po porodzie.....6 kg schudłam
Heh, ja w ciazy przytylam 4kg. W szpitalu bylam 5 dni. Wychodzac z niego
wazylam 10 kg mniej niz przychodzac:)
>Zaraz po porodzie nie miałam pokarmu. Ale przystawiałam małą do piersi i
>czekaliśmy...
Standardowa procedura i standardowe zakonczenie. Im czesciej przystawiasz
tym wiecej pokarmu,
>Po urodzeniu mała ważyła 3 kg i z początku przybierała po 0,5 kg co
>miesiąc. Teraz ma 7,5 kg i już tak nie przybiera na wadze.
I co w tym dziwnego? gdyby przyrost o 1/2kg/mc utrzymywal sie przez cale
zycie to wylicz sobie ile bys teraz wazyl
Reasumujac - standardowe wspominki matki, ktore z optymalnoscia i jej
plusami nie maja nic wspolnego. jedynie ciezko mi uwierzyc zeby babka ktora
urodzila wczesniej 3 dzieci mogla plesc takie oczywiste rzeczy wiazac je
jedynie z faktem ze zre optymalnie:-)
Angie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |