Data: 2002-07-12 13:45:57
Temat: Re: Po co nam światopogląd
Od: "Mefisto" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "amnesiac_wawa" <a...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:aghvtg$nga$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Mefisto":
>
> > Oczywiste jest, że nie
> > wikłałbym sie w metafizykę, gdybym miał dobre ustawienia wrodzone
> strategii
> > życiowej (tzn inteligencji emocjonalnej, odwagi, aktywności fizycznej
> itd.)
> > i do tego jeszcze był idealnie wychowywany. No, ale tak nie jest i w
> dodatku
> > lubię spekulować, co też mam wrodzone. I w tym punkcie chyba sie
różnimy.
> > Musiałem użyć swej inteligencji, by zbudować sobie lepszą i bardziej
> > kompletna wizję świata i przydaje mi się ona - lepiej rozumiem ludzi.
>
> Mogę tylko powiedzieć: your choice, my friend. :) Zauważ jednak, że "aby
> zbudować sobie lepszą i bardziej kompletną wizję świata" można posłużyć
się
> innymi narzędziami niż metafizyka!
Można, ale to już zależy od predypozycji umysłowych.
Jak stwierdził (z pewnością znany
> niektórym uczestnikom grupy) John Dewey: "to poezja i sztuka, a nie Bóg i
> prawda, są tym, co popycha nas do przodu i w górę".
Ja bym powiedział - nie zamiast, a również.
> > > 2. Skąd wiesz, że to, co wg Ciebie, jest "rzeczywistością_obiektywną"
w
> > > istocie nią jest?
> >
> > A to już tylko zalezy od mojej defnicji. Po prostu jakoś nazwałem to, w
> czym
> > uczestniczę. Dla wygody.
>
> No właśnie. I mamy coś, co z braku lepszej nazwy, pozwolę sobie określić
> jako paradoks PowerBoxa ;) "To, co postrzegam, jest rzeczywistością tylko
> dlatego, ze przyjąłem takie założenie". Ale czy w istocie może być silnym
> oparciem coś, co ma tak "kruche" podstawy?
To nie tak. To, co postrzegam jest rzeczywistością, bo akurat tak to
nazwałem i to nie ja jeden. Masz rację dalej, gdzie piszesz, że używam
słownictwa wypracowanego przez kulturę. Jeżeli nie chcesz używać tej nazwy -
twój wybór, przyjmuję do wiadomości. Mnie jest po prostu wygodniej.
> > > 3. Jakie warunki musi spełnić "procedura weryfikacji" przedstawień z
> > > "rzeczywistością_obiektywną"?
> >
> > Cóż, tu akurat możnaby wpiąć te Twoje narzędzia radzenia sobie w życiu.
> > Pomyłki w efekcie przynoszą spadek zadowolenia, trafienia poprawiają
> > samopoczucie.
>
> IMO Twoje rozumowanie tutaj przebiega w następujący sposób:
> Przekonanie "X" jest "zgodne z rzeczywistością" ponieważ jest "użyteczne".
Niezupełnie. Przekonanie "X" może być jakąś teoria o małym zasięgu, a jego
skuteczność przejawia się tym, że podnosi poziom mojego zadowolenia. Coś
takiego chyba masz na mysli, gdy piszesz o radzeniu sobie w życiu. (Popraw
mnie, jeśli się mylę). Natomiast jeżeli chcę rozszerzyć stosowalność swoich
narzędzi, muszę sobie zadać pytanie, dlaczego akurat mi to służy i co to
znaczy, że mi służy. Tu już się wchodzi na teren "kim jestem?". Odpowiedzi,
definicji samego siebie, szukam na gruncie biologii, antropologii,
psychologii, socjologii - i jeszcze tych innych nauk, które po drodze
zahaczyliśmy. A metafizyka to najdalszy poziom wyjasnienia i najszerszy
możliwy kontekst. I coś mi się zdaje, że wszystkie nauki zmierzają w stronę
metafizyki. Przykład, który mnie ostatnio fascynuje: ewolucja pewnego
podstawowego pojęcia. "Gen" to już nie kawałek cząsteczki DNA, ale coś
niesamowitego: przepisuje się z pokolenia na pokolenie, dąży do
wyeliminowania innych genów lub wchodzi z nimi w sojusze, zmienia ciała...
samo zaś jest niematerialne.
> Zauważ, że w tej sytuacji "przekonania" odnosisz jedynie do
"użyteczności".
> Kategoria "rzeczywistości obiektywnej" jest - by tak rzec - "pusta"
> znaczeniowo.
Nie pusta. Jedynie ciężka do zdefiniowania. Ta definicja to ostateczna
odpowiedź na pytanie "o co w tym wszystkim chodzi?".
> > > 4. Jakie elementy "rzeczywistości_obiektywnej" są JEJ przypisane, a
> jakie
> > są
> > > produktem "podmiotu_poznającego" i skąd o tym wiesz?
> > > itd. itp.
> >
> > Zależnie od kontekstu i aktualnych potrzeb - albo się przeciwstawiam
> reszcie
> > świata, albo uznaję za jego cześć. Zależnie od tego, czy mi zależy na
> jakims
> > wstępnym sklasyfikowaniu nowego elementu rzeczywistości, czy na analizie
i
> > modyfikacji relacji z nim.
>
> No, ale trochę nie o to mi chodziło. Podam popularny przykład. Czy "czas"
i
> "przestrzeń" są elementami "rzeczywistosci obiektywnej" czy też są to -
jak
> chciał Kant - "formy naoczności" (chaos doświadczeń zmysłowych
"porządkowany
> jest" w czasie i przestrzeni na poziomie umysłu)?
IMO czas i przestrzeń są relacjami między mna i zewnętrzem, sposobami
uporządkowania wrażeń. Nie mogę ich odnieść wyłącznie do siebie, bo również
i Ty i parę jeszcze innych osób operuje tymi sposobami. Ale z drugiej strony
to ja jestem tym, kto porządkuje własne wrażenia, a nie ów "drugi koniec
relacji". Czyli wygląda na to, że istnieje jakis wzorzec wyższego rzędu,
zawierający owe wymiary, którego ja (i nie tylko ja) jestem realizacją.
> A jak już odpowiesz w
> jakiś sposób na to pytanie, to spróbuj odpowiedzieć na następne: skąd o
tym
> wiesz? Zapewniam łamanie głowy ;)
A, to już mi każdy Twój post zapewnia :)
Reszta w nastepnym poscie.
Mefisto
|