Data: 2002-12-30 22:12:46
Temat: Re: Podczas rozprawy kobieta może bezkarnie kłamać ...
Od: "Jakub Berent" <j...@l...com.p1>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Nie przesadzaj z owa retoryka nienawisci
Może brzmi to zbyt patetycznie. Nie sądzę jednak, abym bardzo się
pomylił domniemując, że głównym motywem Panów z SOPO jest poczucie
krzywdy i chęć rewanżu podszyta głębokim uprzedzeniem.
> (zwlaszcza jesli chcesz ja porownywac do retoryki nienawisci
> antysemickiej)..
Porównanie kontrowersyjne, ale - jak sama przyznajesz - obrazowe.
Daleki jestem od tożsamej oceny ojców walczących o swoje prawa
i antysemitów. Zauważam jedynie subtelną zbieżność w sposobie
formułowania argumentów, bo i motyw wydaje mi się ten sam - nie-
nawiść. Z tym, że uczucie towarzyszące ojcom rozumiem i uważam
za usprawiedliwione. W przypadku antysemitów nie specjalnie wiem,
o co im chodzi, bo i może nie bardzo staram się zrozumieć, ale
to już wykracza poza zasadniczy temat wątku.
> a le co ty czy ja , ludzie, ktorzy nie znaja z pierwszej reki
> problemu, mozemy sie tutaj wypowiadac?
Możemy. Na co dzień podejmowane są _decyzje_, które bezpośrednio
nie dotyczą osoby występującej w roli arbitra. Tymczasem my tu
sobie tylko spokojnie _dyskutujemy_ i chyba krzywdy nikomu w ten
sposób nie robimy. Gdyby w rozmowie brała udział osoba, którą
problem dotknął osobiście, pewnie uznalibyśmy ją za bardziej
wiarygodną. Mimo to uważam, że nasze - powiedzmy - czysto teo-
retyczne dywagacje nie są pozbawione sensu a już na pewno nie
zasługują na naganę.
> nie dawajmy upustu swoim emocjom - w sposob agresywny, krytykancki
> i uzywajac ekstremalnych niezupelnie trafnych, acz niewatpliwie
> obrazowych, porownan.
'Ekstremalne porównanie' starałem się wytłumaczyć i mam nadzieję,
że nie dolałem oliwy do ognia przypisując obu grupom ten sam motyw
działania osadzony jedynie (czy raczej _aż_) w innym kontekście.
Wydaje mi się, że w naszej rozmowie przestały pojawiać się nowe
argumenty i zaczynamy powoli iść w stanowiska. Stąd to zaczepne
porównanie i niebezpieczeństwo pojawienia się kolejnych.
Podsumujmy zatem, co zostało do tej pory powiedziane ze wskazaniem
podobieństw w naszych stanowiskach:
+ zgadzamy się, że problem istnieje;
+ zgadzamy się, że problem należy rozwiązać;
+ zgadzamy się, że ojcowie są rozżaleni i rozumiemy ich sytuację
na tyle, na ile to możliwe u osób niedoświadczonych problemem;
+ zgadzamy się, że emocje nie są najlepszym doradcą.
Wygląda więc na to, że zasadniczo nasze spojrzenie na problem
jest zgodne. Odnoszę wrażenie, że tym, co nas poróżniło jest
stosunek nie do zagadniena a do jednej ze stron - walczących
o swoje prawa ojców. Trudno to zwerbalizować, ale wydaje mi się,
że trafne będzie stwierdzenie, iż Ty darzysz ich empatią i współ-
czuciem, a ja tylko rozumiem. Jednocześnie zdaję sobie sprawę,
że zrozumiałe, agresywne wypowiedzi zamiast przybliżać, oddalają
tych Panów od domyślnie zamierzonego celu - rozwiązania problemu.
Zarzucasz mi krytykanctwo. Skromnością się nie popiszę, bo uważam,
że przedstawiając moją wizję działalności stowarzyszenia (przyp.:
rekomendacje adwokatów, nagłaśnianie precedensów, pomoc w proce-
durach) bliższy jestem tzw. konstruktywnej krytyce. Inna sprawa,
że faktycznie adresatem tych słów powinno być przede wszystkim
stowarzyszenie.
Na koniec chciałbym podziękować za - z mojego punktu widzenia
- rzeczową dyskusję i mam nadzieję, że wśród wielu wątków o te-
matyce 'okołosercowej' pojawi się jeszcze niejednokrotnie taki
rarytas. ;) A kończę, bo uważam, że dalsza wymiana argumentów
ani nie przekona mnie do większej empatii wobec skrzywdzonych
przez wymiar sprawiedliwości ojców, ani Ciebie nie odwiedzie
od przekonania, że straszny ze mnie krytykant. ;)
Pozdrawiam serdecznie,
--
Jakub Berent
|