Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.rmf.pl!news.ipa
rtners.pl!news.task.gda.pl!news.man.szczecin.pl!not-for-mail
From: Dominika Widawska <d...@m...szczecin.pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: Podobieństwa czy różnice?
Date: Wed, 03 Jul 2002 11:08:06 +0200
Organization: http://aci.com.pl/
Lines: 66
Message-ID: <3...@m...szczecin.pl>
References: <afs8es$9qc$1@news.tpi.pl> <7...@n...onet.pl>
<afu0u0$qd4$1@news2.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: avocado.man.szczecin.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: zeus.man.szczecin.pl 1025687286 24596 212.14.1.73 (3 Jul 2002 09:08:06 GMT)
X-Complaints-To: u...@n...man.szczecin.pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 3 Jul 2002 09:08:06 +0000 (UTC)
X-Mailer: Mozilla 4.7 [en] (Win98; I)
X-Accept-Language: pl,en
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:17099
Ukryj nagłówki
ot, wzielo mnie na autopodsumowanie.
Sokrates wrote:
>
> Problemem może być kwestia wychowywania
> dzieci. Przypuszczam (trochę po sobie), że jest to główna
> rzecz, o której najmniej szczegółowo omawia się przed
> ślubem. Myśli się wtedy raczej o innych sprawach. Nie w
> kwestii posiadania dzieci, lecz właśnie szczegółów ich
> wychowywania.
z przyjemnoscia stwierdzam, ze dosc czesto omawiamy detale
z tej dziedziny, choc dziecek nie posiadamy. :-)
zaprzyjaznione rodzinki sa dzietne, wiec mamy material do
rozwazan.
ale zgadzam sie, ze to czesto omijany temat, niestety...
radoscia napawaja mnie sytuacje, gdy bez slow niemalze sie
okazuje, ze bysmy podobnie cos tam w danej sytuacji...
> W sprawie wiary
> również masz rację, z tym, że w praktyce nie koniecznie musi
> to być warunkiem. Jeśli każda ze stron traktuje sprawy wiary
> lub jej braku indywidualnie, nie narzucając swoich przekonań
> drugiej stronie, to nie ma to wpływu na cementowanie związku
> (piszę oczywiście od siebie).
brak nacisku i chec wspolpracy w tej kwestii w naszym akurat
przypadku wywolaly ujednolicenie stanowisk, poczatkowo
rozbieznych.
jedna rodzina nie jest zachwycona, ale my wiemy, ze to nasza
sprawa, wiec nawet zbytnio nam tego nie okazuja. :-)
> Sprawy finansów poruszane były
> w innym wątku. Od siebie napiszę, że jeśli ktoś rozdziela
> finanse, to oznacza, że traktuje wspólnotę małżeńską w
> sposób selektywny czyli niepełny i mnie to nie pasuje.
nam takoz. jakos nie przyszlo nam nawet do glowy, ze mozna
inaczej.
> Traktowanie finansów jako formy pewnej niezależności od
> partnera odbieram jako stawianie pewnej bariery między nimi
> i taki związek wg mnie ma bardziej charakter partnerski niż
> małżeński w pełnym tego słowa znaczeniu i jest dla mnie
> mniej wartościowy.
jak pieniedzy jest dosc, to chcemy wydawac je na siebie
nawzajem.
znaczy, ja na TZ, on na mnie. jak brakuje, to nie wyobrazam
sobie,
ze jedno czyni cyrki by na zycie i rachunki nastarczyc,
a drugie realizuje swoje hobbystyczne potrzeby...
> Myślę sobie również, że bardzo istotną, nie
> poruszaną jeszcze sprawą w tym wątku jest posiadanie
> wspólnych celów w małżeństwie przez cały czas jego trwania.
ja tak sobie jeszcze mysle, ze te wspolne cele powinny byc
takze "pozadzieciowe". dzieci wyfruwaja, bywa, ze sie wypinaja
(ja wiem, ze to "wina rodzicow", ale kto jest pewny, ze jemu sie
uda
i jego dzieci "sie nigdy nie wypna"?), ciezko wtedy...
Dominika
(Darku, a nie daloby rady, zebys czasem robil akapity
albo dzielil mysli, albo cos w tym stylu?)
|