Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Re: Podobieństwa czy różnice?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Podobieństwa czy różnice?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 7


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-07-02 14:48:23

Temat: Re: Podobieństwa czy różnice?
Od: <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Sokrates wrote:

> Co bardziej cementuje rodzinę, podobieństwa, czy
> różnice charakterów partnerów? (...) Najłatwiej odpowiedzieć na
> zadane przeze mnie pytania stwierdzeniem, że dla udanego
> związku potrzebne jest jedno i drugie w rozsądnych
> ilościach, ale może można ten temat jakoś rozwinąć?


Podobienstwa w kwestiach zasadniczych, jak najwiecej róznic w rzeczach mniej
istotnych :)
Dlaczego tak uwazam? Nie wyobrazam sobie zgodnego stadla, jesli oboje róznia
sie _zasadniczo_ w kwestiach wiary, wychowania dzieci, lojalnosci wobec siebie,
bliskosci badz oderwania od rodziny czy wreszcie np. kwestii finansów. W pewnym
momencie róznica pogladów jest zbyt wielka i zbyt doskwiera w rzeczach
fundamentalnych aby mogli zyc razem i aby nie narastala zlosc, zal, poczucie
krzywdy i niezrozumienia.
Natomiast róznice w pozostalych kwestiach? Daja wiecej tematów, mozliwosci do
rozmowy, przemyslen, poznawania, nie nudzenia sie w zwiazku i przede wszystkim -
uczenia sie kompromisów w zyciu codziennym.
pzdr
agi

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-07-03 05:14:17

Temat: Re: Podobieństwa czy różnice?
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:718b.000070a0.3d21bd36@newsgate.onet.pl...

> Podobienstwa w kwestiach zasadniczych, jak najwiecej
róznic w rzeczach mniej
> istotnych :)

Krótko, zwięźle i bardzo trafnie ujęłaś to jednym zdaniem.
Oto właśnie chodzi. Problemem może być kwestia wychowywania
dzieci. Przypuszczam (trochę po sobie), że jest to główna
rzecz, o której najmniej szczegółowo omawia się przed
ślubem. Myśli się wtedy raczej o innych sprawach. Nie w
kwestii posiadania dzieci, lecz właśnie szczegółów ich
wychowywania. Przykład: nie zgadzamy się z żoną np. w
sprawie karmienia dziecka. Nasz jak pewnie większość jest
niejadkiem i żona urządza cyrki, żeby chłopak chciał zjeść
tyle, ile ją zadowoli. Własnoręcznie go karmiła, zabawiała,
jada gdzie chce. Ja mam zupełnie inne zdanie. Wolę chłopaka
przegłodzić, żeby sam przyszedł po jedzenie, niż biegać za
nim i karmić. Uważam, że pewne zachowania przy stole powinny
być wpajane już od samego początku, nie odwracając uwagi
dziecka od jedzenia. Tzn. nie ma zabawiania w czasie
posiłków. Najbardziej drażni mnie pozwolenie żony na
oglądanie bajek w trakcie jedzenia, ponieważ, gdy obserwuję
w tym czasie syna, to wyraźnie zauważam, że niepotrzebnie
spowalnia to konsumcję. Ogólnie mówiąc jest to odwracanie
uwagi od jedzenia, mające na celu spowodowanie, że zje
więcej a trwa to wg mnie za dlugo. Nie idzie żonie tego
wytłumaczyć a poza tym teraz owiele trudniej jest odzwyczaić
go od obecnego stylu zjadania posiłków. W sprawie wiary
również masz rację, z tym, że w praktyce nie koniecznie musi
to być warunkiem. Jeśli każda ze stron traktuje sprawy wiary
lub jej braku indywidualnie, nie narzucając swoich przekonań
drugiej stronie, to nie ma to wpływu na cementowanie związku
(piszę oczywiście od siebie). Sprawy finansów poruszane były
w innym wątku. Od siebie napiszę, że jeśli ktoś rozdziela
finanse, to oznacza, że traktuje wspólnotę małżeńską w
sposób selektywny czyli niepełny i mnie to nie pasuje.
Traktowanie finansów jako formy pewnej niezależności od
partnera odbieram jako stawianie pewnej bariery między nimi
i taki związek wg mnie ma bardziej charakter partnerski niż
małżeński w pełnym tego słowa znaczeniu i jest dla mnie
mniej wartościowy. Reasumując- zgodność w sprawach
fundamentalnych jest podstawą związku, jednakże zgodność ta
może i powinna posiadać pewien margines wzajemnej
tolerancji. W sprawie drobnych różnic, to wydaje mi się, że
z jednej strony jest to bardzo dobre, ponieważ ciekawiej
jest żyć w zróżnicowaniu. Jest przez to szersze pole do
rozmów, do poznawania nowego i innego, choć i ta kwestia
posiada swoją drugą stronę medalu, powodującą, że każda ze
stron interesuje się zupełnie czymś innym i może się spotkać
z brakiem zainteresowania drugiej strony i vice wersa. Pewna
ilość zgodności również w tej drobnicy ma też duże
znaczenie. Myślę sobie również, że bardzo istotną, nie
poruszaną jeszcze sprawą w tym wątku jest posiadanie
wspólnych celów w małżeństwie przez cały czas jego trwania.
Taka wspólna droga ku różnym celom jest bardzo istotna i
należy do kanonu zasad fundamentalnych udanego małżeństwa,
ponieważ wyznacza w nim "jednotorowość" i umożliwia
podporządkowanie indywidualnych różnic osiągnięciu wspólnego
celu(ów)
Darek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-07-03 06:44:54

Temat: Re: Podobieństwa czy różnice?
Od: "Tashunko" <l...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Sokrates" napisał w wiadomości :

Reasumując- zgodność w sprawach
> fundamentalnych jest podstawą związku, jednakże zgodność ta
> może i powinna posiadać pewien margines wzajemnej
> tolerancji. W sprawie drobnych różnic, to wydaje mi się, że
> z jednej strony jest to bardzo dobre, ponieważ ciekawiej
> jest żyć w zróżnicowaniu. Jest przez to szersze pole do
> rozmów, do poznawania nowego i innego, choć i ta kwestia
> posiada swoją drugą stronę medalu, powodującą, że każda ze
> stron interesuje się zupełnie czymś innym i może się spotkać
> z brakiem zainteresowania drugiej strony i vice wersa. Pewna
> ilość zgodności również w tej drobnicy ma też duże
> znaczenie. Myślę sobie również, że bardzo istotną, nie
> poruszaną jeszcze sprawą w tym wątku jest posiadanie
> wspólnych celów w małżeństwie przez cały czas jego trwania.
> Taka wspólna droga ku różnym celom jest bardzo istotna i
> należy do kanonu zasad fundamentalnych udanego małżeństwa,
> ponieważ wyznacza w nim "jednotorowość" i umożliwia
> podporządkowanie indywidualnych różnic osiągnięciu wspólnego
> celu(ów)

Bardzo ładnie to ująłeś .
Nasz związek cementuje się od 12 lat , w tym ostatnie 5 przypada na
nasze małżeństwo , macierzyństwo , ojcostwo:)
Fakt , że długo przed ślubem się przyjaźniliśmy sprawił , że
poznaliśmy się na wielu płaszczyznach. Były różnice charakterów i
zainteresowań . Były też swego rodzaju klapki na oczach zwłaszcza w
wypadku mojego TŻ : wymyślił sobie dawno temu jakiś taki mój obraz ,
którego nie chciało mu się korygować , co mnie doprowadzało do
szewskiej pasji :) Stąd wyniknęło małe nieporozumienie , ale to już
daleka przeszłość. Mąż - dusza artystyczna nie podejrzewał , że we
mnie też coś takiego jest , że wiedzą i widzą to wszyscy tylko nie On
, że trzeba do tego sięgnąć .
Powiem tak : najbardziej cenię sobie w naszym związku to , że
potrafimy ze sobą rozmawiać, dyskutować , jeśli zdarzają się sprzeczki
, a w każdym małżeństwie się powinny czasem zdarzyć - szybko je
rozwiązujemy . Im dłużej jesteśmy ze sobą tym więcej się siebie uczymy
, tym więcej chcemy się nauczyć , poznać , zrozumieć poglądy ,
odczucia , uczucia. Szanujemy swoje prace , zainteresowania ,
słabości. Różnic jest sporo jak się okazuje , ale z czasem ja
nauczyłam się , że drugą osobę trzeba przyjąć taką jaka jest , kochać
ją taką i nie próbować zmieniać na własną modłe i według własnych
potrzeb czy wyobrażeń. Dorastamy do wielu spraw, takich , które kiedyś
były błahe , a teraz są ważne.
Różnimy się w sprawach wiary , ale mam nadzieję, że i tę kwestię uda
nam się rozwiązać.
Zauważyłam , ze dopiero po ślubie zaczęliśmy odkrywać w sobie te
prawdziwe cechy , słabości , pewne zachowania - co jest raczej
nagminne. Podoba nam się to , bo okazuje się , że coraz więcej jest
podobieństw i coraz więcej spraw , które nas zbliżają. Są chwile , a
zdarzają się codziennie gdy czytamy własne myśli i gdy jedno coś mówi
drugie się denerwuje, ze właśnie chciało to powiedzieć. Śmiejemy się ,
że przyda nam się to na starość jak powyciągamy szczęki do szklanki i
trudno będzie nam mówić:)))))
Kwestia wychowania dzieci: fakt , są różnice , ale o tych dyskutujemy
, czasem burzliwie , czasem z wyrzutami , ale i przy nich się uczymy.
Jak to kiedyś napisała bardzo ładnie Sandra : wychowujemy się nawzajem
. I uczymy się od siebie - dzieci to ogromna skarbnica wiedzy jeśli
poświęcimy im dużo czasu , zaczniemy ich obserwować , słuchać ,
będziemy traktować ich jak równorzędnych , wartościowych ludzi.
Myślę, że na wychowanie dzieci duży wpływ wbrew pozorom ma to co
wynieśliśmy z domu. TŻ nie cierpi tego jak wychowywali Go rodzice, ale
czasem jak się zdenerwuje na któreś dziecko , wykrzykuje dokładnie to
, o czym kiedyś mi opowiadał cytując ojca :((( I to mnie bardzo smuci
, ale mówię mu o tym.
Właśnie na tym opiera się moje małżeństwo : na zaufaniu , kiedyś
nadszarpniętym przez męża i mocno przeze mnie przepłakanym , ale
widocznie coś musi się zdarzyć , aby mogło się zdarzyć coś lepszego.
A to lepsze właśnie się dzieje i oby dzieło się zawsze:)))))) Do tego
co mamy teraz dochodziliśmy długo , krok po kroczku , starając się
oboje i wyciągając wnioski z porażek . Do ostatniego wniosku , o tym "
lepszym" - ja też dochodziłam długo , ale dzisiaj wierzę , że tak
właśnie jest:)
Kwestia finansowa : u nas pełna wspólnota , razem decydujemy o
wydatkach , mąż załatwia rachunki , bo ja mam dość rozliczeń w pracy i
nie mam do tego głowy:))
Osiąganie wspólnych celów: myślę, że jeden udało nam się osiągnąć -
wbrew obawom TŻ , że nie sprawdzi się jako mąż i ojciec stanowimy
naprawdę udane małżeństwo , a On bardzo często przytula mnie i niemal
ze łzami w oczach, często naprawdę ze łzami mówi , że jestem najlepszą
rzeczą , jaka mu się w życiu zdarzyła ( w tym miejscu zawsze
przeprasza za sprowadzenie mnie do " rzeczy" ) , że codziennie
dostrzega we mnie cechy , o które kiedyś mnie nie podejrzewał , że
jestem ucieleśnieniem jego , a byłabym nie tylko Jego , marzeń. I ja
znając mojego TŻ , jego podejście do życia , kobiet itp. wiem , że
jest to ogromne wyznanie.

Na koniec powiem coś jeszcze . Fakt , że jest jak jest sprawia , że
często boję się aby to nie pękło . Strach jest chyba naturalny ,
chociaż staram się go unikać jestem niepoprawną " myślicielką" , a
myślenie o głupotkach to moja specjalność i według TŻ najgorsza wada
.Nie sposób się z tym nie zgodzić , ale trudno z tym walczyć:)))))

Niniejszego , długiego wyciągu z własnego podwórka dokonała
pozdrawiająca wszystkich...
Joanka:)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-07-03 08:45:30

Temat: Re: Podobieństwa czy różnice?
Od: Marzenka <m...@f...net> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Wed, 3 Jul 2002 08:44:54 +0200, podpisując się jako "Tashunko"
<l...@p...onet.pl>, napisałeś (aś) :


>Kwestia finansowa : u nas pełna wspólnota ,

U nas jest tak samo...a znam parę która:

jemu dziadkowie kupili mieszkanie i zamieszkali razem.
Sa ze soba ladnych pare lat, planuja wspolna przyszlosc a mieszkajac
ze soba: kazdy po polowie placi czynsz (to to jeszcze w skarjnych
przypadkach jestem w stanie zrozumiec), ale co lepsze: kazde z osobna
robi sobie zakupy i kazde samo sobie gotuje - no dla mnie pelen odjazd
w kaloszach ;)
Nie jestem w stanie zrozumiec jak tak bardzo mozna sie liczyc z
pieniedzmi (a nie brakowalo im ich), ze nawet osobno gotuja razem
mieszkajac i planujac wkrotce slub.
Ja na jej miejscu podziekowalabym za takie widoki partnerstwa w
zwiazku na przyszlosc i powiedzialabym temu panu - zegnam czule :))))
No suma sumarum - po pol roku mieszkania razem - on jej powiedzial, ze
ma sie wyprowadzic do rodzicow, bo jemu szkoda kasy i on chce to
mieszkanie wynajac komus a sam idzie mieszkac do swoich rodzicow.
W chwili obecnej ona mieszka u swoich rodzicow, on u swoich,
mieszkanie jest wynajmowane a plany na przyszlosc odsuwaja sie coraz
dalej. Widuja sie raz na tydzien - wiec ja prorokuje, ze ze slubu to
nici beda - no ale moge sie mylic.
W czaach gdy jeszcze ze soba mieszkali i jako pary jezdzilismy na
wypady - ja n. z moim wtedy jeszcze nie mezem bedac para mielismy
wspolna kiese i razem sobie z tego jedzenie kupowialismy, lody, browce
itp. - bylismy para i bylo to dla nas normalne zeby sie jak Zydzi nie
liczyc (to moje a to Twoje).
I tylko opisywana przezemnie para nie robila wspolnej kiesy na wyjazd.
U nas chlop dzwigal ciezszy plecak a kobita lzejszy (wiadomo kazdy
facet chce dbac o swoja kobiete) a u nich kazdy targal swoje.
A moze takie zwiazki to norma?
m

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-07-03 08:47:58

Temat: Re: Podobieństwa czy różnice?
Od: "Tashunko" <l...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marzenka" <m...@f...net> napisał w wiadomości
news:rsd5iu8fq0eaq81bfdnsojei86gsg8a6hd@4ax.com...
>
> U nas jest tak samo...a znam parę która:
/ ciach/
> A moze takie zwiazki to norma?

To ja nie chce do takiej normy:)))))
Ale ...ich wybór:)
Każdy sobie żyje tak jak chce , ja bym nie poszła na taki układ za nic
na świecie , ale może Oni maja inne zdanie. Prosze bardzo! Wolno Im:)

Pozdrówka!
Joanna




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-07-03 09:08:06

Temat: Re: Podobieństwa czy różnice?
Od: Dominika Widawska <d...@m...szczecin.pl> szukaj wiadomości tego autora

ot, wzielo mnie na autopodsumowanie.

Sokrates wrote:
>
> Problemem może być kwestia wychowywania
> dzieci. Przypuszczam (trochę po sobie), że jest to główna
> rzecz, o której najmniej szczegółowo omawia się przed
> ślubem. Myśli się wtedy raczej o innych sprawach. Nie w
> kwestii posiadania dzieci, lecz właśnie szczegółów ich
> wychowywania.

z przyjemnoscia stwierdzam, ze dosc czesto omawiamy detale
z tej dziedziny, choc dziecek nie posiadamy. :-)
zaprzyjaznione rodzinki sa dzietne, wiec mamy material do
rozwazan.
ale zgadzam sie, ze to czesto omijany temat, niestety...
radoscia napawaja mnie sytuacje, gdy bez slow niemalze sie
okazuje, ze bysmy podobnie cos tam w danej sytuacji...

> W sprawie wiary
> również masz rację, z tym, że w praktyce nie koniecznie musi
> to być warunkiem. Jeśli każda ze stron traktuje sprawy wiary
> lub jej braku indywidualnie, nie narzucając swoich przekonań
> drugiej stronie, to nie ma to wpływu na cementowanie związku
> (piszę oczywiście od siebie).

brak nacisku i chec wspolpracy w tej kwestii w naszym akurat
przypadku wywolaly ujednolicenie stanowisk, poczatkowo
rozbieznych.
jedna rodzina nie jest zachwycona, ale my wiemy, ze to nasza
sprawa, wiec nawet zbytnio nam tego nie okazuja. :-)

> Sprawy finansów poruszane były
> w innym wątku. Od siebie napiszę, że jeśli ktoś rozdziela
> finanse, to oznacza, że traktuje wspólnotę małżeńską w
> sposób selektywny czyli niepełny i mnie to nie pasuje.

nam takoz. jakos nie przyszlo nam nawet do glowy, ze mozna
inaczej.

> Traktowanie finansów jako formy pewnej niezależności od
> partnera odbieram jako stawianie pewnej bariery między nimi
> i taki związek wg mnie ma bardziej charakter partnerski niż
> małżeński w pełnym tego słowa znaczeniu i jest dla mnie
> mniej wartościowy.

jak pieniedzy jest dosc, to chcemy wydawac je na siebie
nawzajem.
znaczy, ja na TZ, on na mnie. jak brakuje, to nie wyobrazam
sobie,
ze jedno czyni cyrki by na zycie i rachunki nastarczyc,
a drugie realizuje swoje hobbystyczne potrzeby...

> Myślę sobie również, że bardzo istotną, nie
> poruszaną jeszcze sprawą w tym wątku jest posiadanie
> wspólnych celów w małżeństwie przez cały czas jego trwania.

ja tak sobie jeszcze mysle, ze te wspolne cele powinny byc
takze "pozadzieciowe". dzieci wyfruwaja, bywa, ze sie wypinaja
(ja wiem, ze to "wina rodzicow", ale kto jest pewny, ze jemu sie
uda
i jego dzieci "sie nigdy nie wypna"?), ciezko wtedy...

Dominika
(Darku, a nie daloby rady, zebys czasem robil akapity
albo dzielil mysli, albo cos w tym stylu?)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-07-03 09:19:17

Temat: Re: Podobieństwa czy różnice?
Od: Katarzyna Dziurka <d...@u...edu.pl> szukaj wiadomości tego autora



Marzenka wrote:
>
> ale co lepsze: kazde z osobna
> robi sobie zakupy i kazde samo sobie gotuje - no dla mnie pelen odjazd
> w kaloszach ;)

Mało ego, to absurdalna rozrzutnosć ! To wychodzi znacznie drożej !
Ja tej parze raxzej dobrze ni wróżę, zwłąszca, jesli sie pobiorą, pojaw
sie dziecko i ona prze jakis czas nie będzi pracować zawodowo.

Katarzyna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Podobieństwa czy różnice?
BezpiecznySex.pl - Totalna rewolucja seksualna
OT Architekt wnętrz
Jakie domowe metody walki ze szczurami?
Taaaka ciiiisza....

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »