Data: 2006-08-24 03:11:43
Temat: Re: Pokora? :)
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:ecc3im$lls$1@news.onet.pl...
> Pokora -no własnie czym waszym zdaniem jest?
Czy ja stale muszę się od Was uczyć? :-)))
Fakt, że pokora graniczy z tchórzostwem.
Fakt, ze pokora to wiedza o swoich ułomnościach.
I fakt że niewiedza "o dobru" jest tchórzostwem.
To trzecie, jest skomplikowane.
Za radiem "Maryja" zaufaj, a nie będziesz tchórzem.
Lub jak Cebe napomknął
(ten co czcionkę polską olewa)
"Pokora to bezwzględna otwartość w zderzeniu z konsekwencjami
/skutkami własnych działań/poczynań/zachowań."
Czyli przejmowanie, na siebie konsekwencji, w zamian za tłumaczenie się,
przypadkiem, szczęściem, rolą UFO, czy innymi "niewyjaśnionymi".
Pokora wobec bezwzględnie nadrzędnej siły, to bohaterstwo,
tak jak pokora, wobec bólu prozaicznego, wydumanego, fizycznego,
to tchórzostwo.
Jeśli orędownikiem wiedzy o dobru, jest policjant. To dostanie
"za nic", jest tak głębokim stresem, że graniczy z samobójstwem.
Gdybyś w komunie został pobity przez (osobiście) Stalina,
nosiłbyś to piętno wiedzy z dumą.
(ojciec narodów Cię uczył)
kawka na ławkę :-)
Siedzę w pustym gabinecie,. Szefa nie ma.
A jego ulubiona piłka bejsbolowa leży na stole.
Bawię się nią. Podziwiam. Mistrzostwa grupy F.
Nagle rzucam ją o ścianę. Jak inną. A ta rykoszetem po
chińskiej porcelanie, dumie szefa, wali mnie w łeb.
Prosto w czółko.
Ocknąłem się.
Szef... podrzucający swą piłkę. Okruchy.
Zwiastujący siniak ból głowy.
Tak naprawdę, to nie wiem nic o szefie, ani o bejsbolu
(machło się czasami), ani o chińskich fajansiarskich,
a łeb boli jakbym, chemii się z pięć lekcji nauczył o węglowodanach.
A łeb boli.
Zmykam.
Pokora?
Trudne słówko (brawo Sky :-)))
ett
|