Data: 2004-02-08 21:36:37
Temat: Re: Pomóżcie mi!! Ona chce się zabić!!
Od: "Juhas" <u...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>> Jeśli to zrobię, ona po raz kolejny zawiedzie się na człowieku, któremu
>> ufała.
>
>Na początek mam prośbę - ustosunkuj się jakoś do zarzutów Tycztomka,
>który widzi w Twojej re(we)lacji szczeniacki wygłup.
Hmmm, z takimi sprawami się nie igra.
<ciach>
>Bardzo łatwo
>utracić to zaufanie, a wtedy znika ostatnia szansa na kontrolowany
>rozwój sytuacji.
Dokładnie
>Do Juhasa - cały czas traktujesz swoją koleżankę poważnie
>i z szacunkiem. Liczysz się z jej wolą, jesteś lojalny. Zastanawiam
>się, czy w opisanej sytuacji jest to skuteczny sposób postępowania.
>Powiedz sam, co byś wolał - być na jej pogrzebie z "czystym"
>sumieniem (bo jej do końca nie zdradziłeś) czy obserwować ją
>z daleka - nadąsaną na Ciebie - przez całe jej długie życie.
Oczywiście, że to drugie. Ale zrozum, że gdybym powiedział o tym jej matce,
to by to niewiele jej życie przedłużyło.
Kilka dni. To by ją jeszcze bardziej dobiło.
>znajomych,
>proboszcza, straż pożarną...
Czy ja dobrze zrozumiałem? Chcesz ją zamknąć w wariatkowie??
>> Stracę ją... OK, przeżyje. Ale jak długo? Dzień? Dwa? Myślisz, że matka
coś
>> jej pomoże? Jedyne, co mogłaby zrobić, to zabrać ją do psychiatry. Ale
czy
>> sądzisz, że matka ma wpływ?
>> Nie ma.
>
>W razie czego tylko matka (przy okazji - co z ojcem?) może ją wysłać
>na przymusowe leczenie. A depresja jest uleczalna (zaleczalna). Wyobrażasz
>to sobie? Zastrzyk w żyłę - i znika totalna beznadzieja, wraca chęć
życia...
>No - tak w wielkim uproszczeniu. ;-)
Sam mam depresję. Jakby się kto pytał - zdiagnozowaną. Jakby ktoś się
jeszcze pytał - przez jakiś czas brałem fluoksetynę, jednak przestałem.
|