« poprzedni wątek | następny wątek » |
211. Data: 2004-07-28 17:41:31
Temat: Re: Poprzedni partnerzyUżytkownik kolorowa napisał:
> Oczywiście, że nie można, toteż nie piszę o wszystkich związkach, tylko o
> sytuacji omawianej w wątku. Czyli o niezrywaniu znajomości z eksami. Dla
> mnie ten fakt sam w sobie nie jest czymś, co powinno skłaniać do zazdrości
> czy podejrzeń.
Zgadzam się.
Eulalka
PS. I jak Ci się u nas podobało? Fotki widziałaś? ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
212. Data: 2004-07-28 17:43:20
Temat: Re: Poprzedni partnerzyUżytkownik kolorowa napisał:
> Tak się mówi chyba dlatego, że człowiek czuje się gorszy.
I wracamy do sedna - zazdrość to poczucie niższej wartości, brak
bezpieczeństwa, i strach.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
213. Data: 2004-07-28 18:22:51
Temat: Re: Poprzedni partnerzy
"Eulalka" napisał
> PS. I jak Ci się u nas podobało?
Bardzo:)
> Fotki widziałaś? ;)
Jakie fotki?
Małgośka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
214. Data: 2004-07-28 18:35:46
Temat: Re: Poprzedni partnerzyUżytkownik "Eulalka" <e...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ce8o9l$1gim$1@news2.ipartners.pl...
> Pewnie, że można się przyznać przed soba, że się jest zazdrosnym a
> jednocześnie - kochając - zwrócić komuś wolność.
No właśnie - przyznac się przed sobą, że jest sie zazdrosnym. A nie udawać,
że się nie jest zazdrosnym, albo tłumić to uczucie, bo sie sobie przyjęło
ideolo, że nie wolno być zazdrosnym.
I powtórzę - jeśliby kto, kochając z całego secra, szczerze nie był
zazdrosny w sytuacji, gdyby partner zdradził czy odchodził z innym/inną,
pierwsza obwołałabym go świętym.
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
215. Data: 2004-07-28 18:44:39
Temat: Re: Poprzedni partnerzy
Użytkownik "kolorowa" <v...@a...pl> napisał w wiadomości
news:ce8lfl$73g$1@news.onet.pl...
>
> "boniedydy" napisała
> > chyba jedni tu piszą o patologicznych zazdrośnikach (których nie bronię)
a
> > inni o osobach, którym zdarza się (niekoniecznie często) poczuć uczucie
> > zazdrości (i tych bronię z całych sił). Może byśmy wreszcie uzgodnili
> > podstawowe pojęcia?
>
> Mnie tam częstotliwość jest obojętna;)
Nie zauważyłaś, że piszę w zasadzie nie o częstotliwości, tylko o
patologiczności zazdrości. jeśli mój partner non stop jawnie flirtuje z
innymi, mam pełne prawo czuć sie zazdrosna bardzo często (inna sprawa, ze ja
akurat pożegnałabym sie z takim związkiem, ale są osoby, któe tego nie
robią). Jesli natomiast zabraniam mu robić jakiegokolwiek kroku bez mojej
kontroli, mimo że on nie daje mi żadnych powodów do zazdrości, jestem
patologicznie zazdrosna.
Bez względu na nią uważam, że
> zazdrość nie jest powodem, dla którego osoba, o którą ktoś jest zazdrosny,
> miałaby robić czy też raczej nie robić czegoś, czego osoba zazdrosna sobie
> nie życzy. I nie ma to nic wspólnego z szacunkiem dla uczuć ktosia.
A ja uważam, że bez problemu mogłabym zrezygnować z bardzo wielu rzeczy, na
których mi mniej zależy, jeżeli uważam, że sytuacja powiedzmy z lekka
wykracza poza konwenanse społeczne, a mój partner mógłby sie niepokoić. Jego
uczucia są mi o wiele droższe, niż wiele innych rzeczy, w tym poczucie, ze
robię wszystko to, co mi tylko przyjdzie do głowy. Najważniejsze w takiej
sytuacji jest chyba to, żeby w parze mieć wspólny system wartości i być
zgodnym ze sobą nawzajem co do tego, kiedy zazdrosć mogłaby być uzasadniona,
a kiedy nie, a także - żeby nie wystawiać sie nadmiernie na próbę. Różne
pary akceptują różny rodzaj spójnosci i swobody wewnątrz związku i jeśli
dany układ obu stronom szczerze odpowiada, to nie widzę problemu. Ty lubisz
tak, jak piszesz, kto inny - inaczej, i nie ma powodu, żeby swój punkt
widzenia narzucać wszystkim innym.
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
216. Data: 2004-07-28 18:48:31
Temat: Re: Poprzedni partnerzyWed, 28 Jul 2004 16:01:42 GMT, na pl.soc.rodzina, boniedydy napisał(a):
> Użytkownik "puchaty" <p...@b...pl> napisał w wiadomości
> news:srlvg4l48b59.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov.
..
>
>> Niby tak. Ale spróbuj kiedyś _w tej samej chwili_ zarówno kogoś kochać,
>> czyli chcieć dla niego szczęścia (tutaj szczególnie: dawać mu wolność) i
>> być o niego zazdrosnym.
>
> Uważam, puchaty, ze takie teksty jak ten mogą być szkodliwe. O wiele lepiej
> jest przyznać sie przed soba, że jest się (czy bywa) zazdrosnym, mając cały
> czas kontakt ze swoją własną_realną_osobowością i zachowując zdrowie
> psychiczne, niż tłumić zazdrośc i udawać, że się jej nie przeżywa i że się
> jest na wyższym stopniu duchowego, niż się jest w rzeczywistości.
Mam wrażenie boniedydy, że stworzyłaś sobie pewnien obraz tego "co ja sobie
tam mogę myśleć" i chcesz(?) dyskutować nie z tym, co mojego przeczytasz,
ale z tym obrazem. Nie wnikam dlaczego, Twoja sprawa.
Nigdzie nie nawołuję do tłumienia zazdrości, nigdzie nie napisałem, że
zazdrość jest czymś złym. Nikomu w końcu nie chcę wmówić, że nie może
kochać partnera nie _bywając_ o niego zazdrosnym.
Staram się zwrócić raczej uwagę na to, by potraktować zazdrość jako sygnał,
że jest coś nie tak z własnym poczuciem wartości. Dalej, by wziąć pod
uwagę, że zazdrość to nie jest składowa miłości.(swoją drogą na psd
pojawiają się ludzie, którzy twierdzą, że biją dzieci ponieważ je kochają)
Piszesz o wzbudzaniu poczucia winy. W tym wątku napisałem, że jest opinia
jakoby u źródeł zazdrości o partnera leży tęsknota za swym prawdziwym ja.
Nie widzę tu miejsca na poczucie winy - wręcz przeciwnie.
> nie
> probuj wobec czytelników stosować subtelnego szantażu moralnego, mającego
> ich przekonać, że jeśli czasem zazdroszczą, to znaczy że nie dosć kochają,
> bo jedynym efektem może być to, że ten, kto da się przekonać, poczuje sie
> winny.
Po pierwsze - skąd to właściwie wiesz?
Po drugie - nie przeceniaj mnie. Jeśli ktoś poczuje się winny, to na pewno
nie z tego powodu, że puchaty jest tutaj mniej lub bardziej przekonywujący.
Poza wszystkim mam swoje zdanie i nie widzę powodów aby je w jakiś
szczególny sposób cenzurować. Przedstawiam pewien punkt widzenia i na ten
temat oczekuję dyskusji.
Nawiasem mówiąc nie raz przedstawiałaś tutaj opinie, które mogły w
czytelnikach budzić poczucie winy. Nie wydaje mi się aby to kryterium było
dla Ciebie najważniejsze.
> Co z tego wynika dalej, nie będe się rozpisywać, to zalezy od siły
> tego poczucia winy, na pewno jednak efektem nie będzie większa miłość
> bliźniego.
Czy nie chcesz przypadkiem wzbudzić we mnie poczucia winy (jakobym swym
pisaniem tutaj zmniejszał miłość bliźniego)?
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
217. Data: 2004-07-28 19:00:01
Temat: Re: Poprzedni partnerzyUżytkownik boniedydy napisał:
> I powtórzę - jeśliby kto, kochając z całego secra, szczerze nie był
> zazdrosny w sytuacji, gdyby partner zdradził czy odchodził z innym/inną,
> pierwsza obwołałabym go świętym.
A ja myślę, że zazdrość to ostatnia rzecz jaką się wtedy czuje. Ból,
owszem, poczucie krzywdy... zazdrość... gdzies na końcu bym uplasowała
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
218. Data: 2004-07-28 19:14:01
Temat: Re: Poprzedni partnerzy28 July 2004.
*boniedydy* napisał(a):
> Jego
> uczucia są mi o wiele droższe, niż wiele innych rzeczy, w tym poczucie, ze
> robię wszystko to, co mi tylko przyjdzie do głowy.
Zgadzam się.
To IMO chyba najsensowniejsza wypowiedz w całym wątku.
--
Pozdrawiam/Regards
Piotr Majkowski
http://www.majkowscy.neostrada.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
219. Data: 2004-07-28 19:15:28
Temat: Re: Poprzedni partnerzyUżytkownik kolorowa napisał:
> Jakie fotki?
www.mag.wrota.net/dzieci/dzieci.html
Pospotkaniowe ;)
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
220. Data: 2004-07-28 20:06:17
Temat: Re: Poprzedni partnerzy
Użytkownik "boniedydy" <b...@N...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:G5QNc.29561$i27.28336@news.chello.at...
> Uważam, puchaty, ze takie teksty jak ten mogą być szkodliwe.
Co jest w nich szkodliwego ?
> O wiele lepiej
> jest przyznać sie przed soba, że jest się (czy bywa) zazdrosnym, mając
cały
> czas kontakt ze swoją własną_realną_osobowością i zachowując zdrowie
> psychiczne, niż tłumić zazdrośc i udawać, że się jej nie przeżywa i że się
> jest na wyższym stopniu duchowego, niż się jest w rzeczywistości.
Ok przyznajemy się że jestesmy zazdrośni i co dalej? Czy nie możemy pracować
nad tym aby tego natręctwa się pozbyć ?
> Nie piję
> do Ciebie, może kochasz Sowę miłością nieziemską, doskonałą, rodem z
"Hymnu
> o miłości", może gdyby uznała,że chce odejść z kimś innym, płakałbyś ze
> szczęścia, życząc jej całego serca, żeby było jej dobrze,
Moim zdaniem bardzo by cierpiał ale nie z zadrości tylko żalu za tym co
traci.
Myślę że zrobił by wszystko aby pomóc TŻ podjąc właściwą decyzję.
I myślę że dużą lepiej by na tym wyszli niż wtegy gdy targany zazdrością
robił by różne przykre i mocniej ich oddalające rzeczy.
> ale proszę, nie
> probuj wobec czytelników stosować subtelnego szantażu moralnego, mającego
> ich przekonać, że jeśli czasem zazdroszczą, to znaczy że nie dosć kochają,
Nadużywasz słowa szantaż, jaką groźbę moralną przedstawił Puchaty,
po prostu pokazał inny punkt widzenia.
> bo jedynym efektem może być to, że ten, kto da się przekonać, poczuje sie
> winny.
jakiej winy ?
> Co z tego wynika dalej, nie będe się rozpisywać, to zalezy od siły
> tego poczucia winy, na pewno jednak efektem nie będzie większa miłość
> bliźniego.
Możesz tę myśl rozwinąć
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |