« poprzedni wątek | następny wątek » |
281. Data: 2004-07-30 23:06:29
Temat: Re: Poprzedni partnerzyUżytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ceeirk$42l$1@news.onet.pl...
> Nie chcę mi się szukać w necie ale coś mi tak świta że nie tak dawno Twój
> styl był inny.
Może i był inny. Teraz wynika on przede wszystki z tego, że chociaż w
ostatnich dniach tu piszę spor, to mam zupełnie inne priorytety i jestem tu,
że tak powiem, na goscinnych występach, nie angażuję się więc zanadto
psychicznie w dyskusję.
> Korciło mnie aby napisać że widać że jesteś szczęśliwa.
Dziękuję. Bo jestem.
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
282. Data: 2004-08-01 19:19:24
Temat: Re: Poprzedni partnerzyboniedydy wrote:
Ale chyba nie masz misji, żeby nawracać na to
> wszystkich?
No nie mam, ale trochę czuję się tak, jakby mi na siłę usiłowano wmówić, że
jak nie ma zazdrości, to nie ma związku( tak w skrócie)
Bo inaczej nie uwierzę, że naprawdę uwewnętrzniłaś brak
> zazdrosci.
Nic nie uwewnętrzniałam( to literówka, czy tak ma być?). Akurat w tym
związku tak się porobiło, że zazdrość jest uczuciem nieznanym.
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
283. Data: 2004-08-01 19:25:02
Temat: Re: Poprzedni partnerzyboniedydy wrote:
> To Twoje podejście, ale z moich obserwacji wynika, że jesteś raczej
> wyjątkiem. Więc życzę Ci wszystkiego najlepszego, ale przyjmij do
> wiadomości, że wiele osób reaguje inaczej.
Ja przyjmuję do wiadomości, że są osoby, które zareagują w opisany prza
Ciebie sposób. Ale... Vice versa.
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
284. Data: 2004-08-01 19:29:08
Temat: Re: Poprzedni partnerzyJacek wrote:
>
> Użytkownik "boniedydy" <b...@N...gazeta.pl> napisał w
> wiadomości news:tFzOc.51175$i27.32482@news.chello.at...
>> tzn. ze zdradą? To mnie konkretnie interesuje. I ani razu nie byłeś
>> zazdrosny?
>
> Ciężko zdradzić kogoś kto nie jest zazdrosny.
IMHO zdrada i zazdrość w tym kontekście nie mają nic wspólnego.
Nie jestem zazdrosna, mój mąż też nie, ale to nam nie przeszkodziłoby się
nawzajem pozdradzać ( tylko po co?). Jak mnie zdradzi, to nie stanę się
zazdrosna, tylko zraniona, zła, rozczarowana...
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
285. Data: 2004-08-02 07:27:55
Temat: Re: Poprzedni partnerzy
Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cejga4$9ep$4@localhost.localdomain...
> IMHO zdrada i zazdrość w tym kontekście nie mają nic wspólnego.
> Nie jestem zazdrosna, mój mąż też nie, ale to nam nie przeszkodziłoby się
> nawzajem pozdradzać ( tylko po co?). Jak mnie zdradzi, to nie stanę się
> zazdrosna, tylko zraniona, zła, rozczarowana...
Też to próbowałem boniedydy wyjaśnić
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
286. Data: 2004-08-02 10:48:20
Temat: Re: Poprzedni partnerzy
Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cekqd3$g43$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:cejga4$9ep$4@localhost.localdomain...
>
> > IMHO zdrada i zazdrość w tym kontekście nie mają nic wspólnego.
> > Nie jestem zazdrosna, mój mąż też nie, ale to nam nie przeszkodziłoby
się
> > nawzajem pozdradzać ( tylko po co?). Jak mnie zdradzi, to nie stanę się
> > zazdrosna, tylko zraniona, zła, rozczarowana...
>
> Też to próbowałem boniedydy wyjaśnić
Dziękuję, ale to naprawdę nie przekracza moich zdolności umysłowych :-] Ale
to, że Wy tak reagujecie, powtarzam do znudzenia, nie oznacza, ze wszyscy
inni muszą tak reagować.
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
287. Data: 2004-08-02 10:48:32
Temat: Re: Poprzedni partnerzy
Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cejfns$9ep$2@localhost.localdomain...
> boniedydy wrote:
> Ale chyba nie masz misji, żeby nawracać na to
> > wszystkich?
>
> No nie mam, ale trochę czuję się tak, jakby mi na siłę usiłowano wmówić,
że
> jak nie ma zazdrości, to nie ma związku( tak w skrócie)
>
> Bo inaczej nie uwierzę, że naprawdę uwewnętrzniłaś brak
> > zazdrosci.
>
> Nic nie uwewnętrzniałam( to literówka, czy tak ma być?). Akurat w tym
> związku tak się porobiło, że zazdrość jest uczuciem nieznanym.
>
> --
> Pozdrawiam
> Justyna
> "Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
> niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
288. Data: 2004-08-02 10:52:05
Temat: Re: Poprzedni partnerzyPrzepraszam, wysłało mi sięza wcześnie.
Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cejfns$9ep$2@localhost.localdomain...
> boniedydy wrote:
> Ale chyba nie masz misji, żeby nawracać na to
> > wszystkich?
>
> No nie mam, ale trochę czuję się tak, jakby mi na siłę usiłowano wmówić,
że
> jak nie ma zazdrości, to nie ma związku( tak w skrócie)
Niezupełnie. Tłumaczę osobom, które twierdziły autorytatywnie, że zazdrość
jest zawsze złem, iż wcale tak nie musi być, a dla niektórych (a na
podstawie rozmów z otoczeniem śmiem sądzić, że dla większości) osób wręcz
faktycznie jak nie ma odrobiny zazdrości, to jest tak, jakby nie było
związku. Jesli już wytłumaczyłam, to jest ok i możemy przerwać dyskusję.
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
289. Data: 2004-08-02 18:00:55
Temat: Re: Poprzedni partnerzy
"Specyjal" napisał
> np. przedstawienie partnerowi osob z którą się połówka spotyka
> może ulżyć w cierpieniu a z reguły niewiele kosztuje.
No chyba że się spotyka w sprawach zawodowych. Chociaż, czemu nie, można i
na spotkania służbowe przyprowadzać współmałżonka;)
Mój mąż ma pracę niewymiarową. Wychodzi, kiedy wychodzi, wraca kiedy wraca.
Ma nieograniczone w zasadzie możliwości, żeby spotkać się z kim chce i kiedy
chce bez mojej wiedzy. Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, żeby przedstawiał
mi osoby, z którymi się spotyka, np. na pół-służbowej kolacji. Ma ich
przywieźć do domu?
A teraz załóżmy, że spotyka się z jakąś kobietą. Co mi da mozliwość poznania
jej? W jakim sposób miałoby to ulżyć mojemu cierpieniu? Co za różnica, czy
on się będzie spotykał z kobietą znaną mi czy z nieznaną? Co za różnica, czy
będę o tym wiedzieć oficjalnie czy nieoficjalnie? Jeśli mam być zazdrosna,
to będę zazdrosna w obu przypadkach.
Nie musi
> oznaczać podporządkowania się partnerowi. Zresztą kurcze, każdy
> związek polega na różnych współzaleznościach. Jeśłi lubię słuchac
> muzyki o 0'00h bez słuchawek a partner wtedy spi to podporządkowuję
> się jego "wygodnictwu".
Może Ty się podporządkowujesz, ja po prostu nie chcę go obudzić:)
> A może pomocą będzie właśnie to, co
> > robiła Hanka - czyli, jak ktoś się wyraził, olanie tej zazdrości?
>
> NIe, bo to raczej olanie uczuć.
Równie dobrze można by powiedzieć, że olewa się uczucia dziecka, kiedy wpada
ono w histerię z powodu np. tego, że musi iść spać.
> Zazdrość to też chęć posiadania względów partnera.
Zazdrość to raczej przekonanie, że się te względy traci na rzecz kogoś
innego. W przypadku, gdy przekonanie to nie ma nic wspólnego z
rzeczywistością - partner w zasadzie musi tłumaczyć się, ze nie jest
wielbłądem.
Odwróćmy w takim
> razie sytuację, przychodzi kobieta do domu i czego chce? Ano względów
> partnera a skoro tego chce tzn., że chce w jakiś sposób spowodować w
> partnerze działanie zgodne z jej wolą. Czyli że partner powinien
> poczuć się ubezwłasnowolniony i na żądanie pieszczot powiedzieć NIE -
> "mogę robić co chcę przecież i tak cie kocham" :).
Nie bardzo rozumiem: dlaczego powinien poczuć sie ubezwłasnowolniony? To ona
go związała? I dlaczego powinien odmówić? Przecież też może mieć ochotę?;)
> Osoba
> > zazdrosna ma wtedy do wyboru: zaufać i przestać się dręczyć, dręczyć
> się
> > dalej albo zmienić partnera na takiego, który pozwoli się
> podporządkować
> > zazdrości. Może ta konfrontacja jest dobrą pomocą?
>
> Czyli wyrachować uczucia.
?
> ALe przecież jak przyjdzie do mnie znajomy alkoholik to nie bedę mu
> machał kieliszkiem pod nosem i częstował (sam powinien umieć
> zrezygnować) ale nawet czasem poczekam jakiś czas żeby nie pić na jego
> oczach. Co innego gdyby alkoholik zakazywał mi picia w ogóle i
Chodzi o to, że w omawianym przypadku zakazuje, bo w przypadku życia z
alkoholikiem, musiałbyś kryć się z tą wódeczką po kątach;) A to dopiero jest
powód do zazdrości;)
> Chodzi o to żeby czasem przy tym cukrzyku nie nęcić
> słodyczami -zwłąszcza jeśli samemu wybrało się związek z nim.
Z cukrzykiem nie mieszkam. Za to mam dzieci uczulone na cukier. Mąż nie
zamyka się z czekoladą w łazience.
> > > Generalnie w całej sprwie chodzi o znalezienie granic miedzy
> pomocą "w
> > > zazdrości" a włąsnym dobrem.
> >
> > IMO nie ma tej granicy.
>
> Jak to?
Ochrona własnego dobra będzie IMO bardzo dobrą pomocą w zazdrości.
Małgośka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
290. Data: 2004-08-03 07:40:54
Temat: Re: Poprzedni partnerzyboniedydy wrote:
> Ale to, że Wy tak reagujecie, powtarzam do znudzenia, nie oznacza, ze
> wszyscy inni muszą tak reagować.
A kto tak twierdzi?
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |