« poprzedni wątek | następny wątek » |
81. Data: 2005-07-26 19:44:45
Temat: Re: ***Potrzebuję obiektywnej oceny***Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:dc5eu0$7f5$1@news.onet.pl...
> i to jest skutek? potraktowanie czegos na podlodze jako smiecia?
> czyli do nastepnego sprzatania stapasz po tym, omijasz itp
Sprzątam za pierwszym razem - czyli dziecko nie sprzątnęło - ja traktuję
jako śmieć i wyrzucam. Ale to zależy od tej rzeczy i od wieku dziecka -
zwkle wędrowało na szafę z odpowiednim komentarzem. To był kij. A marchewką
było wspólne sprzątnie, dawniej zamieniane w zabawę. Teraz też sobie je
dzieciaki urozmaicają ;))
> > Tak.
>
> psychologiczny terror ;)))
Być może, ale naturalny ;) Ja postępuję podobnie. Mam dość impulsywny
charakter - łatwo się wzburzam, łatwo mi przechodzi. A dzieci wiedzą, że jak
nie mam humoru - to naprawdę nie potrafię wykrzesać z siebie entuzjamu do
zabawy z nimi ;)))
Pozdrawiam
Jola Emilka (10 l) Piotruś (5,5 l)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
82. Data: 2005-07-26 19:45:11
Temat: Re: ***Potrzebuję obiektywnej oceny***Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:dc2v6g$f6p$1@news.onet.pl...
> - a jak kto nie jest
> > glodny, to mu obiad niepotrzebny.
>
> niekoniecznie.
Wychowałam dwójkę niejadków. Jak nie jest głodny - nie potrzebuje obiadu.
> >nie rozumiem, czemu jedzenie
> > ma byc obowiazkiem dziecka, a nie jego prawem.
>
> czy ma dziecko prawo zjesc czekolade przed obiadem?
Czy dziecko powinno w ogóle jeść czekladę? :)
Czeklada nie powinna być nagrodą za jedzenie - nawet nie powinno się
sugerować takiego związku (nie zjadłeś obiadu - brak czekolady - czyli brak
nagrody)
Pozdrawiam
Jola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
83. Data: 2005-07-26 19:45:51
Temat: Re: ***Potrzebuję obiektywnej oceny***Użytkownik "Old Rena" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:dc3qu2$g9j$1@amigo.idg.com.pl...
> Ja po takiej historii pewnie bym porozmawiała z synem przed snem. Bez
> oskarżeń, bez pytań "dlaczego". O sobie, o tym jak się o niego bałam i o
> jego siostrę, jak mi przykro, gdy się drażni z siostrą... Jak mi miło,
> gdy się zgodnie bawią i jestem z niego wtedy dumna. I takie tam, byle
> prawdziwe.
Ja porozmiałabym dużo wcześniej - zaraz po powrocie do domu (po
ochłonięciu).
> Masz rację, to był błąd krzyczeć na sześciolatka (skutek był do
> przewidzenia, dziecko sie zacięło i już).
Oczywiście, że to błąd. Ale czasem tak bywa, że człowieka poniesie... Z
drugiej strony nie wiemy jaki rodzaj krzyku to był - czy tylko głośne
wołanie (przekrzyczeć młodsze dziecko), czy coś więcej.
> IMO mamie przydała by się refleksja, spokojne spojrzenie na siebie i
> swoje dzieci. Przemyślenie innych sposobów reakcji na przyszłość.
Albo zastanowienie się, czy traktuje dzieci równo. Ja nie czytałam
"Rodzeństwo..." ale w takich wypadkach zwykle trzymałam się zasady, że jak
ktoś pierwszy wziął zabawkę, to drugi jej nie wydziera. Niezależnie od tego,
czy był to starszy, czy młodszy. A jak była wielka wojna, to zabierałam
przedmiot sporu ;) - wtedy się jednoczyli wobec wspólnego zagrożenia i
ustalali jakieś wspólne rozwiązanie ;) W sumie jednak nie pamiętam większych
konfliktów.
>Może
> poświęcenie w ciągu dnia wyłącznej uwagi starszemu dziecku choćby przez
> pół godziny... Może wieczorne czytanie jego ulubionych książek...
Wszyscy wiemy, że dzieci mogą być zazdrosne, jak się pojawi młodsze
rodzeństwo, ale potem łatwo o tym zapomnieć i uznać, że to starsze już nie
ma powodu do takich uczuć, albo jest na nie za duże ... A to błąd.
Pozdrawiam
Jola Emilka (10 l) Piotruś (5,5 l)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
84. Data: 2005-07-26 19:46:06
Temat: Re: ***Potrzebuję obiektywnej oceny***Użytkownik "Mariusz Kruk" <M...@e...eu.org> napisał w wiadomości
news:slrndebufr.qad.Mariusz.Kruk@epsilon.rdc.pl...
> Nie. Za parę minut dzieci o wszystkim zapomną (może poza samym faktem
> wzburzenia) i to nic nie da.
Nie mój synek. Z nim dopiero po ochłonięciu warto rozmawiać. I zapewniam -
świetnie o wszystkim pamięta.
> >Moje dzieci zresztą często same wtedy przyznają mi rację i mówią,
> >że właściwie sami nie wiedzą, dlaczego tak się zachowali.
>
> Bo już zapomniały.
Bo w stanie wzburzenia trudno jest rozsądnie myśleć. Wtedy wyłącza się
logika, a najważniejsze stają się uczucia. Dorosłemu czasem trudno zapanować
nad negatywnymi emocjami, a co dopiero dziecku. Ono się tego dopiero uczy.
Pozdrawiam
Jola Emilka (10 l) Piotruś (5,5 l)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
85. Data: 2005-07-26 21:17:31
Temat: Re: ***Potrzebuję obiektywnej oceny***W wiadomości <news:mvo93fgsd2zp$.5994gnif8pn5$.dlg@40tude.net>
Roman G. <r...@g...pl> pisze:
> Zuchwały bunt przeciw rodzicom to lanie.
A może najpierw należałoby się zastanowić nad przyczynami tego buntu. Rzadko
kiedy siedzą one w samym dziecku (tym bardziej, że to dopiero kilkulatek), a
najczęściej są pochodną wcześniejszego postępowania rodzica. Dziecko buntuje
się, bo najczęściej nie potrafi inaczej wyrażać emocji, a robi to, by
zwrócić na siebie uwagę, by pokazać swój żal, w ten sposób wyraża swoje
poczucie niesprawiedliwości. Nie potrafi inaczej, bo nie potrafi jeszcze
usiąść i porozmawiać, co je gnębi. Dlaczego za coś takiego karać i to
jeszcze laniem?
> Przewinieniem nie była tu ucieczka, lecz bunt. I za to lanie.
Bunty to normalne etapy rozwoju dziecka. Karanie go za coś takiego (zamiast
zrozumienia przyczyn, zamiast rozmów, weryfikacji sposobu swojego
postępowania wobec dziecka), to jakaś koszmarna pomyłka i najprostsza droga
do ukształtowania zahukanego osobnika z wyraźnymi problemami emocjonalnymi.
> W związku z tym należy matkę napiętnować, a gówniarzowi darować, tak?
Demagogiczne skakanie z jednej skrajności w drugą :-/
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
86. Data: 2005-07-26 21:20:00
Temat: Re: ***Potrzebuję obiektywnej oceny***W wiadomości <news:17nswbpqo8fiz$.15hu6p1n31l0h$.dlg@40tude.net>
Roman G. <r...@g...pl> pisze:
> To niech mnie chwilowo nienawidzi.
Skąd ta pewność, że_tylko_chwilowo?
> Czy mój kolega, koleżanka, żona przejawiają
> zachowania typowe dla wieku dziecięcego i czy są na etapie
> kształtowania zrębów osobowości, czy też osobowość tę mają
> ukształtowaną?
A co to ma do rzeczy? Czy dorosłe osoby nie popełniają żadnych błędów?
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
87. Data: 2005-07-26 21:30:47
Temat: Re: ***Potrzebuję obiektywnej oceny***W wiadomości <news:1tuxe6nf4lqyy$.1azg4gveyyqwe.dlg@40tude.net>
Roman G. <r...@g...pl> pisze:
> Dziecko ma szanować moje zdanie i basta! To jego obowiązek.
Dziecko_może_szanować Ciebie i Twoje zdanie, jeśli sobie na to zasłużysz.
To NIE jest jego obowiązkiem i nie wiem, skąd coś takiego w ogóle przychodzi
Ci do głowy.
> W zamian oczywiście uczynię wszystko, aby było mu w życiu dobrze - tu
> i teraz oraz w przyszłości.
Robisz wszystko, by było mu dobrze, bo powołałeś je na świat i jesteś za nie
odpowiedzialny.
Nie robisz tego w zamian za miłość i szacunek do siebie, bo dziecko nie
służy do tego, by Cię bezwarunkowo kochało i szanowało. Poczęcie, utrzymanie
i wychowanie dziecka to nie jest transakcja wiązana.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
88. Data: 2005-07-26 21:34:27
Temat: Re: ***Potrzebuję obiektywnej oceny***W wiadomości <news:1kw5pd0t4t7fp.1jquosensdl5o.dlg@40tude.net>
Roman G. <r...@g...pl> pisze:
> Dziecko nie rodzi się jako tabula rasa. To mit.
I obalił go właśnie Roman G :-/
Dziecko to nie tabula rasa, ale i nie konkretnie z góry zaprogramowany
organizm, na który nie ma się żadnego wpływu. Teza, że niektóre dzieci rodzą
się z gruntu podłe, złośliwe i wredne (itp.) jest równie śmieszna, co
niedorzeczna.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
89. Data: 2005-07-26 21:56:35
Temat: Re: ***Potrzebuję obiektywnej oceny***Roman G. wrote:
> Prawda jest jednak
> taka, że dzieci są jak wszyscy ludzie - niektóre mają po prostu podłe
> skłonności i trzeba z tą podłością walczyć.
juz rozumiem, skad sie biora twoje takie, a nie inne poglady
na wychowywanie dzieci.
-- kasica
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
90. Data: 2005-07-27 06:50:27
Temat: Re: ***Potrzebuję obiektywnej oceny***Roman G. <r...@g...pl> napisał:
> W rodzinie, gdzie relacje międzyludzkie są prawidłowe i dziecko na co dzień
> czuje rodzicielską miłość, rodzic nie staje się wrogiem z tego tylko
> powodu, że boleśnie wymierzył sprawiedliwość w sytuacji, gdy dziecko samo
> się o tę sprawiedliwość prosiło. Rodzic kocha, ale sprawiedliwość wymaga,
> aby za złe karał. I to rodzice muszą w domu rządzić, nie dziecko. Próby
> podważania tego muszą się dla dziecka skończyć nieprzyjemnie.
> Analogiczne zwyczaje panują w stadach zwierząt, jako ludzie wyrzekamy się
> ich na własną zgubę. Kwestionowanie pozycji samca lub samicy alfa grozi
> bolesnymi konsekwencjami.
Rozumiem, ze jako ojciec rodziny jestes samcem alfa.
Rozumiem, ze kiedy stracisz sily fizyczne zaaprobujesz rzadzenie
nowego samca alfa (np. twojego syna) bo takie sa zwyczaje stada.
> Dziecko ma szanować moje zdanie i basta! To jego obowiązek.
:-)
Do szanowania nie mozna nikogo zmusic (tak samo jak do milosci), a na
pewno nie biciem. Ono sie moze najwyzej Ciebie bac, a to zupelnie co
innego.
> W zamian oczywiście uczynię wszystko, aby było mu w życiu dobrze - tu i
> teraz oraz w przyszłości. Bo je bardzo kocham i ono to czuje na co dzień.
Czuje to zwlaszcza jak je bijesz.
Myslalam, ze takie poglady sa na wymarciu, ale jednak nie - jednym slowem
film "Pręgi" zawsze aktualny :-(
pozdrowienia,
Lila
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |