« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-12-31 02:24:55
Temat: Powiedzcie...Powiedzcie, czy znaleźliście swoje miejsce w świecie?
Podglądam grupę od dawna. Polubiłam Was wszystkich i miałam nadzieję
się zadomowić... Czemuś mi to jednak nie wychodz. :(
Czuję się gdzieś bardzo daleko za Wami. Nie, to nie jest alienacja, to
poczucie, że do normalności bardzo wiele mi brakuje i że te braki nie
są do nadrobienia.
Czytam posty grupowe. Samochód? Nigdy nie będę mogła mieć prawa jazdy.
Miejsce do parkowania? I tak nigdy go nie ma. Odliczanie? Trzeba miec
od czego, choćby od renty, a ja od kwietnia nie mam dochodów i żyję z
tego, co mam na koncie. Sprzęt rehabilitacyjny? Nie stać mnie na
podstawowe leki, na badania, na cokolwiek. Zatrudnienie? Nie mam szans
ani możliwości na zatrudnienie etatowe, a i komputer staje się coraz
mniej dla mnie dostępny, ograniczenia fozyczne większe.
Czuję, że wszyscy wokół mnie idą śmiało do przodu, szybciej, wolniej...
a ja się cofam. Do stanu roślinki.
Skreślają mnie właśnie z listy studentów (studia skończyłam - nie
napisałam pracy mgr); nie mogę nic zrobić - nie stać mnie na opłacenie
czesnego. Wzywają mnie do dziekanatu w nieprzekraczalnym terminie 2
tygodni - nie mam możliwości pojechać, nie mam tutaj nikogo, kogo
mogłabym prosić o pomoc.
Muszę się wyprowadzić z domu i tylko mam nadzieję, że nie zostanę
wyrzucona siłą, zanim będę miała dokąd pójść, a nie mam pewności, czy
będę miała. Na razie muszę 'tylko' znosić przemoc psychiczną ludzi,
którzy nie tolerują żadnego przejawu słabości, niesprawności.
Nie mam oparcia w rodzinie. A najbliższy mi człowiek wybrał komfort
psychiczny, nie bycie ze mną.
Żadnej możliwości działania. A w chwilach krytycznych lęk - czy dzwonić
na pogotowie? Jeśli się okaże, że objawy nie zagrażały życiu, obciążą
mnie kosztami. Nie mam z czego zapłacić.
Może zawczasu szukać sobie jakiejś przytulnej umieralni? Jakiegoś
miejsca, które wreszcie będzie _moje_? Będę miała swoje rurki, swoje
cewniki, własny respirator. Nie będę potrzebowała w niczym pomocy. I
zawsze ktoś będzie blisko. Jakieś (złudne?) poczucie bezpieczeństwa?
Jak? Jak sobie radzić na co dzień? Jak podnosić się z łóżka i kroić
chleb? Jak nie mieć poczucia winy, że stale się sobą kogoś obarcza?
Kogoś, kto obarczony być nie chce i nie ma obowiązku; kto stale to
podkreśla?
Jak?
Scally
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2001-12-31 10:52:15
Temat: Re: Powiedzcie...Witaj Scally :-)
Powiem Ci co o tym mysle - co mysle o grupie pl.soc.inwalidzi. Mysle sobie
ze sa tu fajni ludzie, z ktorymi mozesz pogadac, podyskutowac, a czasami
poklocic :-) Mysle ze to, ze jak siebie na wzajem nie widzimy to z jednej
strony dobrze ale z drugiej zle. Czemu ? to dla tego ze tworzy sie tu
sztuczna
atmosfera, ludzie zapominaja ze sa ON i czuja sie bardziej anonimowi. Bardzo
zadko trafiaja sie tu tematy np. kto co czuje, co mysli ale czesto spotykamy
sie tu z roznymi racjami np.ten ma racje, albo ten to nie ma racji, a wiec
jest to raczej taki twor ktory wlasciwie jest bez osobowy. Nie wiem czy to
dobrze czy zle ale cos mi mowi ze tutaj nie spotkasz prawdziwego
przyjaciela. Tutaj mozesz spotkac jedynie dyskutanta. Nie mysl ze jestes w
tyle! Ty jestes daleko w przodzie! jestem tutaj juz z 2 lata i wiem ze wiele
osob lubi sie tu chwalic, ale bardzo, bardzo zadko pojawiaja sie osoby ktore
maja odwage napisac co czuja. Przeciez wiekszosc z osob na grupie to ON i
maja podobne problemy do Twoich, napewno! jestem o tym przekonany. Wiekszosc
wogole nie pisze tylko czyta, czyta i popada w coraz wieksze kompleksy :-)
Piszesz o problemach w szkole, ale na tym swiat sie nie konczy - bo czy
jakis papier ma swiadczyc ze jestes madra ? eeeee tam... Kwasniewski tez nie
ma, a wpisal sobie ze ma te wyzsze :-) papier to tylko papier - dzis jest
jutro nie ma [to informacja dla tych co boja sobie cos odliczyc :-)] ot i
wszystko... aha na te problemy ktore masz i moze ktore bedziesz miala - jest
taki jeden przyjaciel ktory bedzie z Toba do konca - ale sama musisz chcec
go znalesc.
pozdr.
Arek
----- Original Message -----
From: "Scalamanca" <s...@w...pl>
To: <p...@n...pl>
Sent: Monday, December 31, 2001 3:24 AM
Subject: Powiedzcie...
Powiedzcie, czy znaleźliście swoje miejsce w świecie?
Podglądam grupę od dawna. Polubiłam Was wszystkich i miałam nadzieję
się zadomowić... Czemuś mi to jednak nie wychodz. :(
Czuję się gdzieś bardzo daleko za Wami. Nie, to nie jest alienacja, to
poczucie, że do normalności bardzo wiele mi brakuje i że te braki nie
są do nadrobienia.
Czytam posty grupowe. Samochód? Nigdy nie będę mogła mieć prawa jazdy.
Miejsce do parkowania? I tak nigdy go nie ma. Odliczanie? Trzeba miec
od czego, choćby od renty, a ja od kwietnia nie mam dochodów i żyję z
tego, co mam na koncie. Sprzęt rehabilitacyjny? Nie stać mnie na
podstawowe leki, na badania, na cokolwiek. Zatrudnienie? Nie mam szans
ani możliwości na zatrudnienie etatowe, a i komputer staje się coraz
mniej dla mnie dostępny, ograniczenia fozyczne większe.
Czuję, że wszyscy wokół mnie idą śmiało do przodu, szybciej, wolniej...
a ja się cofam. Do stanu roślinki.
Skreślają mnie właśnie z listy studentów (studia skończyłam - nie
napisałam pracy mgr); nie mogę nic zrobić - nie stać mnie na opłacenie
czesnego. Wzywają mnie do dziekanatu w nieprzekraczalnym terminie 2
tygodni - nie mam możliwości pojechać, nie mam tutaj nikogo, kogo
mogłabym prosić o pomoc.
Muszę się wyprowadzić z domu i tylko mam nadzieję, że nie zostanę
wyrzucona siłą, zanim będę miała dokąd pójść, a nie mam pewności, czy
będę miała. Na razie muszę 'tylko' znosić przemoc psychiczną ludzi,
którzy nie tolerują żadnego przejawu słabości, niesprawności.
Nie mam oparcia w rodzinie. A najbliższy mi człowiek wybrał komfort
psychiczny, nie bycie ze mną.
Żadnej możliwości działania. A w chwilach krytycznych lęk - czy dzwonić
na pogotowie? Jeśli się okaże, że objawy nie zagrażały życiu, obciążą
mnie kosztami. Nie mam z czego zapłacić.
Może zawczasu szukać sobie jakiejś przytulnej umieralni? Jakiegoś
miejsca, które wreszcie będzie _moje_? Będę miała swoje rurki, swoje
cewniki, własny respirator. Nie będę potrzebowała w niczym pomocy. I
zawsze ktoś będzie blisko. Jakieś (złudne?) poczucie bezpieczeństwa?
Jak? Jak sobie radzić na co dzień? Jak podnosić się z łóżka i kroić
chleb? Jak nie mieć poczucia winy, że stale się sobą kogoś obarcza?
Kogoś, kto obarczony być nie chce i nie ma obowiązku; kto stale to
podkreśla?
Jak?
Scally
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.inwalidzi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2001-12-31 11:05:55
Temat: Re: Powiedzcie...Zycie kazdego z nas jest takie same. Nie ma czlowieka ktory nie doswiadcza
strosci smierci i choroby.
Tylko glupcy zamykaja na to oczy. Prawda jest trudniejsza niz tysiace
zdziczalych, oszolomionych ludzi ktorzy biegaja wokol.
Pytanie jak sobie radzic , jest nie wlasciwe. Owo jak kryje w sobie
przepasc pomiedzy tym co jest , a
tym co mogloby byc.
Nie zadawaj niemadrych pytan. Odpowiedz, na pytanie jak kryje sie teraz. W
kazdej najprostszej czynnosci.
Nie rozumiesz. Zostaw myslenie o tej gorze najrozniejszych przeszkod.
Aby przejsc 1000 mil nalezy zaczac od najmniejszego kroku .
Po co ?
A kto TUTAJ jest tak madry zeby odpowiedziec po co. Ale jesli nadal
bedziesz uciekac w nihilizm,
pustke i nijakosc egzystencji. To popelnisz duzy blad, nie mogac
doswiadczyc , dotknac tego co jest.
Prawda o Twoim cierpieniu, nie moze byc jak mlot, ktory Cie powala, ale jak
reka ktora pokazuje
punkt na nieodgadnionym horyzoncie.
Bajki, nie Twoj umysl wpadl do rozpadliny, Ty pomoz mu wyjsc z niej.
Krok po kroku w gore wyzej i wyzej.
Po co to wszystko. Nie badz taka madra.
Tu takich jest cale stado.
Otworz wreszcie oczy.
Pozdrowienia
Bogdan
Scalamanca wrote:
> Powiedzcie, czy znaleźliście swoje miejsce w świecie?
> Podglądam grupę od dawna. Polubiłam Was wszystkich i miałam nadzieję
> się zadomowić... Czemuś mi to jednak nie wychodz. :(
> Czuję się gdzieś bardzo daleko za Wami. Nie, to nie jest alienacja, to
> poczucie, że do normalności bardzo wiele mi brakuje i że te braki nie
> są do nadrobienia.
> Czytam posty grupowe. Samochód? Nigdy nie będę mogła mieć prawa jazdy.
> Miejsce do parkowania? I tak nigdy go nie ma. Odliczanie? Trzeba miec
> od czego, choćby od renty, a ja od kwietnia nie mam dochodów i żyję z
> tego, co mam na koncie. Sprzęt rehabilitacyjny? Nie stać mnie na
> podstawowe leki, na badania, na cokolwiek. Zatrudnienie? Nie mam szans
> ani możliwości na zatrudnienie etatowe, a i komputer staje się coraz
> mniej dla mnie dostępny, ograniczenia fozyczne większe.
> Czuję, że wszyscy wokół mnie idą śmiało do przodu, szybciej, wolniej...
> a ja się cofam. Do stanu roślinki.
> Skreślają mnie właśnie z listy studentów (studia skończyłam - nie
> napisałam pracy mgr); nie mogę nic zrobić - nie stać mnie na opłacenie
> czesnego. Wzywają mnie do dziekanatu w nieprzekraczalnym terminie 2
> tygodni - nie mam możliwości pojechać, nie mam tutaj nikogo, kogo
> mogłabym prosić o pomoc.
> Muszę się wyprowadzić z domu i tylko mam nadzieję, że nie zostanę
> wyrzucona siłą, zanim będę miała dokąd pójść, a nie mam pewności, czy
> będę miała. Na razie muszę 'tylko' znosić przemoc psychiczną ludzi,
> którzy nie tolerują żadnego przejawu słabości, niesprawności.
> Nie mam oparcia w rodzinie. A najbliższy mi człowiek wybrał komfort
> psychiczny, nie bycie ze mną.
> Żadnej możliwości działania. A w chwilach krytycznych lęk - czy dzwonić
> na pogotowie? Jeśli się okaże, że objawy nie zagrażały życiu, obciążą
> mnie kosztami. Nie mam z czego zapłacić.
> Może zawczasu szukać sobie jakiejś przytulnej umieralni? Jakiegoś
> miejsca, które wreszcie będzie _moje_? Będę miała swoje rurki, swoje
> cewniki, własny respirator. Nie będę potrzebowała w niczym pomocy. I
> zawsze ktoś będzie blisko. Jakieś (złudne?) poczucie bezpieczeństwa?
> Jak? Jak sobie radzić na co dzień? Jak podnosić się z łóżka i kroić
> chleb? Jak nie mieć poczucia winy, że stale się sobą kogoś obarcza?
> Kogoś, kto obarczony być nie chce i nie ma obowiązku; kto stale to
> podkreśla?
> Jak?
>
> Scally
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2001-12-31 11:08:13
Temat: Re: Powiedzcie...
"Scalamanca" <s...@w...pl> wrote in message
news:3c2fcc24@news.vogel.pl...
> Powiedzcie, czy znaleźliście swoje miejsce w świecie?
> Podglądam grupę od dawna. Polubiłam Was wszystkich i miałam nadzieję
> się zadomowić... Czemuś mi to jednak nie wychodz. :(
> Czuję się gdzieś bardzo daleko za Wami. Nie, to nie jest alienacja, to
> poczucie, że do normalności bardzo wiele mi brakuje i że te braki nie
> są do nadrobienia.
> Czytam posty grupowe. Samochód? Nigdy nie będę mogła mieć prawa jazdy.
> Miejsce do parkowania? I tak nigdy go nie ma. Odliczanie? Trzeba miec
> od czego, choćby od renty, a ja od kwietnia nie mam dochodów i żyję z
> tego, co mam na koncie. Sprzęt rehabilitacyjny? Nie stać mnie na
> podstawowe leki, na badania, na cokolwiek. Zatrudnienie? Nie mam szans
> ani możliwości na zatrudnienie etatowe, a i komputer staje się coraz
> mniej dla mnie dostępny, ograniczenia fozyczne większe.
> Czuję, że wszyscy wokół mnie idą śmiało do przodu, szybciej, wolniej...
> a ja się cofam. Do stanu roślinki.
> Skreślają mnie właśnie z listy studentów (studia skończyłam - nie
> napisałam pracy mgr); nie mogę nic zrobić - nie stać mnie na opłacenie
> czesnego. Wzywają mnie do dziekanatu w nieprzekraczalnym terminie 2
> tygodni - nie mam możliwości pojechać, nie mam tutaj nikogo, kogo
> mogłabym prosić o pomoc.
> Muszę się wyprowadzić z domu i tylko mam nadzieję, że nie zostanę
> wyrzucona siłą, zanim będę miała dokąd pójść, a nie mam pewności, czy
> będę miała. Na razie muszę 'tylko' znosić przemoc psychiczną ludzi,
> którzy nie tolerują żadnego przejawu słabości, niesprawności.
> Nie mam oparcia w rodzinie. A najbliższy mi człowiek wybrał komfort
> psychiczny, nie bycie ze mną.
> Żadnej możliwości działania. A w chwilach krytycznych lęk - czy dzwonić
> na pogotowie? Jeśli się okaże, że objawy nie zagrażały życiu, obciążą
> mnie kosztami. Nie mam z czego zapłacić.
> Może zawczasu szukać sobie jakiejś przytulnej umieralni? Jakiegoś
> miejsca, które wreszcie będzie _moje_? Będę miała swoje rurki, swoje
> cewniki, własny respirator. Nie będę potrzebowała w niczym pomocy. I
> zawsze ktoś będzie blisko. Jakieś (złudne?) poczucie bezpieczeństwa?
> Jak? Jak sobie radzić na co dzień? Jak podnosić się z łóżka i kroić
> chleb? Jak nie mieć poczucia winy, że stale się sobą kogoś obarcza?
> Kogoś, kto obarczony być nie chce i nie ma obowiązku; kto stale to
> podkreśla?
> Jak?
>
> Scally
Jak Ci mogę pomóc Scally?
--
Pozdrawiam, Pituś
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2001-12-31 11:33:51
Temat: Re: Powiedzcie...Oj, panowie, panowie. Słonie w składzie porcelany. Jeśli nie chcecie pomóc
dziewczynie, która znalazła się w trudnej sytuacji, to przynajmniej nie
róbcie złej roboty. Ten post Arka na pewno jej nie podbudował. Co do opinii
o grupie, to taka ona jest jacy my sami. Może nie zostanę przyjaciółką
Scally, bo to słowo ma dla mnie bardzo zobowiązujące znaczenie. Ale jej
koleżanką chciałabym być, jeśli tylko ona zechce. A jeśli idzie o uczucia,
to nie wiem czy wyrażanie ich na grupie jest dowodem na jej integrację i
dobre współdziałanie. Nie chciałaby, żeby o moich zmartwieniach i kłopotach
wiedzieli wszyscy. Zwłaszcza osoby anonimowe, które potem mogłyby je w
niewłaściwy sposób komentować.
Scally, czekaj na wiadomość ode mnie na priva.
Pozdrawiam - Basia.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2001-12-31 11:38:11
Temat: Re: Powiedzcie...Dzięki, Piotrze. Krótko i konkretnie.
Pozdrawiam - Basia.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2001-12-31 11:39:01
Temat: Re: Powiedzcie...
Użytkownik Pituś <p...@a...waw.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a0pgut$g7c$...@p...acn.pl...
>
> "Scalamanca" <s...@w...pl> wrote in message
> news:3c2fcc24@news.vogel.pl...
> > Powiedzcie, czy znaleźliście swoje miejsce w świecie?
> > Podglądam grupę od dawna. Polubiłam Was wszystkich i miałam nadzieję
> > się zadomowić... Czemuś mi to jednak nie wychodz. :(
> > Czuję się gdzieś bardzo daleko za Wami. Nie, to nie jest alienacja, to
> > poczucie, że do normalności bardzo wiele mi brakuje i że te braki nie
> > są do nadrobienia.
> > Czytam posty grupowe. Samochód? Nigdy nie będę mogła mieć prawa jazdy.
> > Miejsce do parkowania? I tak nigdy go nie ma. Odliczanie? Trzeba miec
> > od czego, choćby od renty, a ja od kwietnia nie mam dochodów i żyję z
> > tego, co mam na koncie. Sprzęt rehabilitacyjny? Nie stać mnie na
> > podstawowe leki, na badania, na cokolwiek. Zatrudnienie? Nie mam szans
> > ani możliwości na zatrudnienie etatowe, a i komputer staje się coraz
> > mniej dla mnie dostępny, ograniczenia fozyczne większe.
> > Czuję, że wszyscy wokół mnie idą śmiało do przodu, szybciej, wolniej...
> > a ja się cofam. Do stanu roślinki.
> > Skreślają mnie właśnie z listy studentów (studia skończyłam - nie
> > napisałam pracy mgr); nie mogę nic zrobić - nie stać mnie na opłacenie
> > czesnego. Wzywają mnie do dziekanatu w nieprzekraczalnym terminie 2
> > tygodni - nie mam możliwości pojechać, nie mam tutaj nikogo, kogo
> > mogłabym prosić o pomoc.
> > Muszę się wyprowadzić z domu i tylko mam nadzieję, że nie zostanę
> > wyrzucona siłą, zanim będę miała dokąd pójść, a nie mam pewności, czy
> > będę miała. Na razie muszę 'tylko' znosić przemoc psychiczną ludzi,
> > którzy nie tolerują żadnego przejawu słabości, niesprawności.
> > Nie mam oparcia w rodzinie. A najbliższy mi człowiek wybrał komfort
> > psychiczny, nie bycie ze mną.
> > Żadnej możliwości działania. A w chwilach krytycznych lęk - czy dzwonić
> > na pogotowie? Jeśli się okaże, że objawy nie zagrażały życiu, obciążą
> > mnie kosztami. Nie mam z czego zapłacić.
> > Może zawczasu szukać sobie jakiejś przytulnej umieralni? Jakiegoś
> > miejsca, które wreszcie będzie _moje_? Będę miała swoje rurki, swoje
> > cewniki, własny respirator. Nie będę potrzebowała w niczym pomocy. I
> > zawsze ktoś będzie blisko. Jakieś (złudne?) poczucie bezpieczeństwa?
> > Jak? Jak sobie radzić na co dzień? Jak podnosić się z łóżka i kroić
> > chleb? Jak nie mieć poczucia winy, że stale się sobą kogoś obarcza?
> > Kogoś, kto obarczony być nie chce i nie ma obowiązku; kto stale to
> > podkreśla?
> > Jak?
> >
> > Scally
>
> Jak Ci mogę pomóc Scally?
>
> --
> Pozdrawiam, Pituś
>
ech, to p. życie, może jakoś wspólnymi siłami postaramy się coś wymyśleć
w końcu co X głów to nie jedna
Pozdrawiam Piotr.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2001-12-31 12:39:37
Temat: Re: Powiedzcie...
Użytkownik interpio <i...@h...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@n...vogel.pl...
Użytkownik Pituś <p...@a...waw.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a0pgut$g7c$...@p...acn.pl...
>
> "Scalamanca" <s...@w...pl> wrote in message
> news:3c2fcc24@news.vogel.pl...
> > Powiedzcie, czy znaleźliście swoje miejsce w świecie?
> > Podglądam grupę od dawna. Polubiłam Was wszystkich i miałam nadzieję
> > się zadomowić... Czemuś mi to jednak nie wychodz. :(
> > Czuję się gdzieś bardzo daleko za Wami. Nie, to nie jest alienacja, to
> > poczucie, że do normalności bardzo wiele mi brakuje i że te braki nie
> > są do nadrobienia.
> > Czytam posty grupowe. Samochód? Nigdy nie będę mogła mieć prawa jazdy.
> > Miejsce do parkowania? I tak nigdy go nie ma. Odliczanie? Trzeba miec
> > od czego, choćby od renty, a ja od kwietnia nie mam dochodów i żyję z
> > tego, co mam na koncie. Sprzęt rehabilitacyjny? Nie stać mnie na
> > podstawowe leki, na badania, na cokolwiek. Zatrudnienie? Nie mam szans
> > ani możliwości na zatrudnienie etatowe, a i komputer staje się coraz
> > mniej dla mnie dostępny, ograniczenia fozyczne większe.
> > Czuję, że wszyscy wokół mnie idą śmiało do przodu, szybciej, wolniej...
> > a ja się cofam. Do stanu roślinki.
> > Skreślają mnie właśnie z listy studentów (studia skończyłam - nie
> > napisałam pracy mgr); nie mogę nic zrobić - nie stać mnie na opłacenie
> > czesnego. Wzywają mnie do dziekanatu w nieprzekraczalnym terminie 2
> > tygodni - nie mam możliwości pojechać, nie mam tutaj nikogo, kogo
> > mogłabym prosić o pomoc.
> > Muszę się wyprowadzić z domu i tylko mam nadzieję, że nie zostanę
> > wyrzucona siłą, zanim będę miała dokąd pójść, a nie mam pewności, czy
> > będę miała. Na razie muszę 'tylko' znosić przemoc psychiczną ludzi,
> > którzy nie tolerują żadnego przejawu słabości, niesprawności.
> > Nie mam oparcia w rodzinie. A najbliższy mi człowiek wybrał komfort
> > psychiczny, nie bycie ze mną.
> > Żadnej możliwości działania. A w chwilach krytycznych lęk - czy dzwonić
> > na pogotowie? Jeśli się okaże, że objawy nie zagrażały życiu, obciążą
> > mnie kosztami. Nie mam z czego zapłacić.
> > Może zawczasu szukać sobie jakiejś przytulnej umieralni? Jakiegoś
> > miejsca, które wreszcie będzie _moje_? Będę miała swoje rurki, swoje
> > cewniki, własny respirator. Nie będę potrzebowała w niczym pomocy. I
> > zawsze ktoś będzie blisko. Jakieś (złudne?) poczucie bezpieczeństwa?
> > Jak? Jak sobie radzić na co dzień? Jak podnosić się z łóżka i kroić
> > chleb? Jak nie mieć poczucia winy, że stale się sobą kogoś obarcza?
> > Kogoś, kto obarczony być nie chce i nie ma obowiązku; kto stale to
> > podkreśla?
> > Jak?
> >
> > Scally
>
> Jak Ci mogę pomóc Scally?
>
> --
> Pozdrawiam, Pituś
>
ech, to p. życie, może jakoś wspólnymi siłami postaramy się coś wymyśleć
w końcu co X głów to nie jedna
Pozdrawiam Piotr.
To jest na poważnie:
Może Scalamanca podałaby swój numer konta bankowego, adres
myślę, że w ten sposób udało by się jej pomóc.
A to półżartem:
Pituś kupmy na stadionie X-lecia - dwie giwery
i przy pomocy takich mocnych argumentów (bez)prawnych załatwimy
pomoc dla Scalamac'i w gminie i w innych urzędach.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2001-12-31 13:33:42
Temat: Re: Powiedzcie...
Użytkownik "interpio" <i...@h...pl> napisał w wiadomości
news:3c305d03@news.vogel.pl...
Użytkownik interpio <i...@h...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@n...vogel.pl...
Użytkownik Pituś <p...@a...waw.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a0pgut$g7c$...@p...acn.pl...
>
> "Scalamanca" <s...@w...pl> wrote in message
> news:3c2fcc24@news.vogel.pl...
> > Powiedzcie, czy znaleźliście swoje miejsce w świecie?
[......]
> >
> > Scally
>
> Jak Ci mogę pomóc Scally?
>
> --
> Pozdrawiam, Pituś
>
ech, to p. życie, może jakoś wspólnymi siłami postaramy się coś wymyśleć
w końcu co X głów to nie jedna
Pozdrawiam Piotr.
To jest na poważnie:
Może Scalamanca podałaby swój numer konta bankowego, adres
myślę, że w ten sposób udało by się jej pomóc.
____
O ile mi wiadomo to kilka osob ma pewne dojscia do prasy itd.
moznaby " Scally " skontaktowac z nimi aby napisac jakis artykul
a w nim podane konto na ktore moznaby wplacac.
Co Wy na to ????
--
-
Pozdr.....
RS/Szymon
______________
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2001-12-31 14:02:01
Temat: Re: Powiedzcie...
Użytkownik RS/Szymon <r...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a0ppcp$n39$...@n...onet.pl...
>
> Użytkownik "interpio" <i...@h...pl> napisał w wiadomości
> news:3c305d03@news.vogel.pl...
>
> Użytkownik interpio <i...@h...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> napisał:3...@n...vogel.pl...
>
> Użytkownik Pituś <p...@a...waw.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> napisał:a0pgut$g7c$...@p...acn.pl...
> >
> > "Scalamanca" <s...@w...pl> wrote in message
> > news:3c2fcc24@news.vogel.pl...
> > > Powiedzcie, czy znaleźliście swoje miejsce w świecie?
> [......]
> > >
> > > Scally
> >
> > Jak Ci mogę pomóc Scally?
> >
> > --
> > Pozdrawiam, Pituś
> >
> ech, to p. życie, może jakoś wspólnymi siłami postaramy się coś wymyśleć
> w końcu co X głów to nie jedna
> Pozdrawiam Piotr.
>
> To jest na poważnie:
> Może Scalamanca podałaby swój numer konta bankowego, adres
> myślę, że w ten sposób udało by się jej pomóc.
> ____
>
> O ile mi wiadomo to kilka osob ma pewne dojscia do prasy itd.
> moznaby " Scally " skontaktowac z nimi aby napisac jakis artykul
> a w nim podane konto na ktore moznaby wplacac.
> Co Wy na to ????
>
> --
>
> -
> Pozdr.....
> RS/Szymon
> ______________
Witam
RS/SZymon masz całkowitą rację, tylko niektóre z osób niepełnosprawnych są
zbyt nie śmiałe aby wystawiać swoją biedą i niepełnosprawność przed oblicza mediów,
aby prosić o coś drugą osobę i wreście aby rządać od instytucji państwowych to co im
się jako ludziom należy - czyli normalne życie.
interpio
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |