Data: 2008-06-04 06:31:19
Temat: Re: Prawie osiągnęłam sukces....
Od: "i...@g...pl" <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 3 Jun 2008 23:07:40 -0700 (PDT), Matb napisał(a):
> Chodzi o jakis rodzaj sabotowania własnych wysiłków, i o
> to, że dzieje się to niemal schematycznie...
Jeśli masz odczucie sabotowania własnych wysiłków, to wg mnie bardzo
wartościowe, bo zauważasz własne potencjalne możliwości i ich
niewykorzystanie.
Czyli jesteś o krok od mobilizacji. Musisz się tylko trochę postarać i
większość celów osiągniesz.
> W buddyzmie jest stwierdzenie, że przyczyną wszelkiego cierpienia jest
> 'pragnienie'. Innymi słowy- jeśli jesteś zadowolony z tego co masz,
> jesteś szczęśliwy.
To głęboka prawda. Ale czemu akurat buddyzm? - buddyzm (jak każda religia,
ale może on najbardziej) jest zbiorem zasad wziętych żywcem z życia i te
prawdy są tak podstawowe i oczywiste, że dziwię się, iż ludzie muszą szukać
aż buddyzmu (religii), zamiast je dostrzec sami na własny użytek... Może po
prostu nie każdy to potrafi, wtedy rozumiem.
To tak, jak aerobik - nie każda kobieta potrafi sama się zmobilizować do
ćwiczeń, musi w grupie, w dodatku jak wykupi karnet i ma ustalony terminarz
zajęć... Mnie tam takie sposoby niepotrzebne, mam swoje samodzielne
"dojścia do sedna" (a religia - owszem, istnieje w moim życiu, ale jako
wtórność, POTWIERDZENIE tego, co osiągnęłam sama) :-)
A Ty, jak spróbujesz, to dasz sobie radę :-)
> Nie jest łatwo przeskoczyć nagle na nowy tryb myślenia, a nawet jeśli
> nie jest on nowy, to często się go gubi, ja gubię.
> Samo przypomnienie tez przynosi jakis efekt ulgi, przynajmniej nie mam
> juz takiego dola. Lepiej myslec o tym co sie osiagnęło niż o tym czego
> się nie osiągnęło.
Czyli o szklance w polowie pełnej :-)
> To drugie doprowadza mnie do stanu "skłębkowania
> podkołdrowego" - Zwinać się w kłębek i przeczekać pod kołdrą, aż zły
> czas minie, tylko że to nie rozwiązuje problemów.
A nie lepiej ten czas spróbować zużytkowac na przyjemności lub dla innych
ludzi? Choćby odwiedzić babcię np., u której się nie było od... ho ho ;-)
> Może i nie jestem najlepsza, ale idę do przodu. Dysonans między tym co
> jest, a tym co chciałabym żeby było, wcale nie stanowi siły
> napędowej. Częsciej jest przyczyna dołów, żalów, rezygnacji.
> A przecież dopóki walczysz, dopóty jesteś zwycięzcą - gdzieś tak
> pisali.
> Lepiej mi.
Chciałabym i życzę.
|