| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-07-04 15:08:05
Temat: Re: Prawo do adopcji dla homoseksualistówOn Thu, 4 Jul 2002 14:50:18 +0200, Piotr Kasztelowicz wrote:
>On Thu, 4 Jul 2002, Vicky wrote:
>
>> Myślę, że zaistniałby poważny problem, któremu z nich mówić mamo, a któremu
>> tato :-)
>
>wydaje sie jednak, ze rodzina zlozona z dzieci oraz rodzicow dwojga plci
>nie jest rodzina do konca prawidlowa. Oczywiscie w pewnych przypadkach
>tak bywa dzieci wychowuja samotne matki czy sa rodziny zlozone z
>kobiety dziecka i drugiej kobiety (matki tej matki czy siostry)
>ale z psychologicznego punktu widzenia dziecko wie, ze mialo
>jakiegos ojca, ktory zginal, odszedl albo byl uzyty przez kobiete
>jako reproduktor. W tym wlasnie ostatnim przypadku wydaje sie,
>ze jest najwiecej problemow bo dziecko nie moze odszukac wowczas
>drugiego rodzica a czesto chce wiedziec kim byl ojciec, chociaz
>bylby najgorszym lobuzem. Czyli z punktu widzenia interesu
>dziecka lepiej aby bylo zaadoptowane przez rodzine zlozona
>z kobiety i mezczyzny niz dwoch mezczyzn, z ktorych jeden
>mialby sie wcielac w role matki a drugi ojca ?!
>
A ja przypomne dziadka Freuda.:)
HOMOSEKSUALIZM A ADOPCJA
(czyli psychologia dla ubogich)
"Mizantrop: - nie rozumiem tej powszechnej czułości
okazywanej dzieciom; przecież to przyszli dorośli!"
- Zdzisław Kałędkiewicz
Kiedy na jednej z polskich internetowych grup dyskusyjnych
podjęto po raz kolejny temat homoseksualizmu: jego genezy,
ekspansji, ewentualnych zagrożeń, domagania się prawa do
adopcji dzieci przez pary homoseksualne, postanowiłam zamieścić
tę wypowiedź, o której na innej grupie dyskusyjnej, wyrażono
się - psychologia dla ubogich! Niby takie byle co. Może i byle
co, ale zawsze? ;-)
Homoseksualista, który opowiadał się za legalizacją
adopcji dzieci przez homoseksualne pary zdawał się być bardzo
pewnym siebie. Zbyt dobrze nie pamiętam jego argumentacji, była
jakoś w tym stylu: W USA już dopuszcza się adopcje dzieci przez
homoseksualistów. Oczywiście w niektórych stanach istnieją
jeszcze opory, ale już niedługo i one będą przełamane. Po
prostu z punktu widzenia psychologicznego nie istnieje żadna
przeszkoda.
Nie spodobało mi się ani to "po prostu", ani ten beztrosko
założony brak jakichkolwiek psychologicznych konsekwencji dla
adoptowanego dziecka. Akurat w tym punkcie absolutnie się nie
zgadzam. Wolno mi się nie zgadzać? To będę się nie zgadzać!
Homoseksualista pragnący w jak najlepszej wierze zaadoptować
dziecko twierdzi z całym przekonaniem, że z punktu widzenia
psychologicznego nie istnieje żadna przeszkoda. Nie zgadzam się
- istnieje i to bardzo poważna, niebywale ciążąca w skutkach
konsekwencja, mimo że cała sprawa rozgrywa się w polu
podświadomości. Kompleks Edypa wraz z kompleksem kastracji,
oczywiście! Kompleksy będące jedynie instynktowną, symboliczną
rozgrywką na podłożu dziecięcej seksualności. Tak właśnie,
dziecięcej seksualności. Od prawidłowego rozegrania się,
przezwyciężenia tego kompleksu zależy zdrowie psychiczne, jak
również orientacja popędu.
Instynktowny, niezbędny dziecku świat to rodzina. Ta
rodzina MUSI być trójkątem: matka, ojciec i dziecko. Aż trudno
sobie wyobrazić jak poważne bywają psychiczne powikłania, gdy
zabraknie w tym trójkącie choć jednego "wierzchołka" albo nawet
istnieje ojciec, ale jest przez matkę zdominowany lub jeszcze
gorzej zupełnie ignorowany (tzw. ojciec nie nazwany) -
konsekwencje są bardzo poważne.
Przytaczam za "Słownikiem psychologii" Larousse'a:
"Kompleks Edypa, uczucie będące wynikiem erotycznego
przywiązania dziecka do rodzica przeciwnej płci. Analizując
nerwice, Freud odkrył fakty, które schematycznie dadzą się
sprowadzić do dwóch współzależnych relacji: miłość do rodzica
przeciwnej płci i wrogość do rodzica tej samej co dziecko płci.
Zgrupował je w zespole nazwanym przez odwołanie się do mitu
greckiego kompleksem Edypa.
Jak pamiętamy, przeznaczeniem Edypa, syna króla Teb Lajosa
i królowej Jokasty, było zabić swego ojca i poślubić matkę.
Wychowywany przez obcych ludzi i nie znający rodziców Edyp
zabija pewnego dnia nieznajomego mężczyznę (swego ojca Lajosa),
odgaduje zagadkę Sfinksa i w nagrodę otrzymuje rękę Jokasty.
Kompleks Edypa nie ma w sobie nic patologicznego. Dopiero jego
rozwój, w przypadku gdy konflikt nie zostanie przezwyciężony,
może doprowadzić do przekształcenia się kompleksu w chorobę.
Stanowi on normalny etap psychicznego rozwoju dziecka. Od
ukazania się prac psychoanalityków nie podważa się już
istnienia dziecięcej seksualności.
Około 4-5 roku życia chłopiec odczuwa głęboką miłość do
matki, będącej dla niego najbardziej godną zainteresowania i
najbliższą osobą płci żeńskiej. Jednocześnie chłopiec odczuwa
agresję wobec ojca, w którym upatruje szczęśliwego rywala.
Zarazem podziwia jego siłę i zalety i zazdrości mu ich.
Wewnętrzny konflikt i wynikające stąd napięcie są zazwyczaj
przezwyciężane poprzez stłumienie skłonności seksualnych aż do
okresu dojrzewania oraz identyfikacje z ojcem: nie buntując
się, chłopiec będzie się uczył, jak stać się równie męskim jak
on i jak stać się mniej zależnym od matki. U dziewczynek
zaobserwować można analogiczną sytuację. Gdy ewolucja
osobowości nie przebiega w sposób normalny, kompleks Edypa może
stać się przyczyną nerwicy.
Kompleks kastracji, nieuzasadniona obawa utraty części
swojego ciała. W rzeczywistości jest to w mniejszym stopniu
obawa o ciało jako takie, w większym natomiast o system emocji
związanych z symboliczną wartością fallusa. U dorosłego ten
nieuświadomiony kompleks świadczy o trwaniu dziecinnego lęku
związanego z przynależnością do określonej płci.
Oba kompleksy są ze sobą ściśle związane, ujawniają się
wraz z odkryciem anatomicznej różnicy między płciami. ŻEBY STAĆ
SIĘ SEKSUALNIE NORMALNYM, KAŻDE DZIECKO MUSI ROZWIĄZAĆ KOMPLEKS
EDYPA I LĘK PRZED KASTRACJĄ (podkreślenie moje - MN).
Psychoanalitycy uważają, że kompleks kastracji stanowi dla
jednostki najpoważniejszy szok emocjonalny całego życia. Jego
przedłużone w czasie objawy MOGĄ WPŁYNĄĆ NA PÓŹNIEJSZY ROZWÓJ
SEKSUALNOŚCI (podkreślenie moje - MN) oraz przyszłe związki
międzyludzkie.
Pierwotnie kompleksy nie są patologiczne, ale mogą stać
się czynnikiem zaburzającym funkcjonowanie jednostki w
następstwie późniejszych lub wtórnych hipertrofii, jakim mogą
ulec. Gdy nie rozwiąże się ich W SPOSÓB NATURALNY, wywołują u
dziecka zmiany charakterologiczne..."
To tyle tytułem przypomnienia tego ważnego chyba aspektu
współczesnej psychologii. Jak w sensie psychicznym będzie
rozwijało się dziecko, gdy zabraknie tego symbolicznego
ustosunkowania się DO OBU ODMIENNYCH PŁCI? Według mnie istnieje
ogromne ryzyko, że będzie to rozwój poważnie zaburzony. Aż chce
się krzyknąć za Januszem Wasylkowskim: "Uświadamiajmy rodziców!
Dzieci same sobie poradzą!"
Tu ktoś zaoponował, że takie teorie Freuda uroczyście
włożono już do trumienki bardzo dawno temu. Czy faktycznie? Czy
niezbyt pochopnie? Zacytowałam odnośny fragment z encyklopedii,
ale spojrzenia na to zagadnienie nie wyniosłam ani sprzed
wiekami ukończonych studiów, ani ot tak sobie. W zeszłym roku
zostałam wysłana z pracy na naukowe sympozjum z psychologii
klinicznej zorganizowane w Paryżu.
Tam właśnie w ten sposób naświetlono nam sprawę
seksualności dziecięcej. Dokładnie tak! Do dziś mam wyrysowany
jak byk ten trójkąt rodziny, z uwzględnieniem nieuniknionych,
bo instynktownych PODŚWIADOMYCH relacji i wszelkich możliwych w
tych relacjach zaburzeń. Rysunek mam w notatkach, bo z tablicy
skopiować łatwo, natomiast same notatki robione moim dość
kiepskim francuskim nie bardzo nadawały się tutaj do
precyzyjnego, jak to niektórzy się domagają, tłumaczenia. I
tylko dlatego sięgnęłam do encyklopedii, wybierając dokładnie
fragment IDENTYCZNY do zaproponowanych nam na tym sympozjum
rozważań. To nie ja dla własnego widzi mi się nagle wskrzesiłam
Freuda. Pewne jego teorie faktycznie padły (opierał się
przecież na codziennej pracy z pacjentami i szukał trochę w
ciemno), inne stały się podwaliną współczesnej psychologii, nie
mówiąc już, że nikt inny jak on pozostaje ojcem tak modnej
dzisiaj i jakby nie było skutecznej psychoanalizy.
Teraz to już sama nie wiem, czy ta francuska nauka jakąś
przedpotopowa i byle zbijać kabzę, wciska profesjonalistom
ściągającym z całego kraju na takie sympozjum jakieś zupełnie
nieaktualne byle co? ;-0 Albo może odwrotnie, może gdzie
indziej lub ci, którym akurat tak wygodnie, szybciutko
pogrzebali dziadka Freuda? We Francji on żyje. W dzisiejszej
Francji
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-07-04 15:21:53
Temat: Re: Prawo do adopcji dla homoseksualistów"Magdalena Nawrocka" <m...@w...fr> wrote in message
news:20020704150726.EVZI2227.viefep16-int.chello.at@
jupiter.micznet.fr...
> On Thu, 4 Jul 2002 14:50:18 +0200, Piotr Kasztelowicz wrote:
>
> >On Thu, 4 Jul 2002, Vicky wrote:
> >
> >> Myślę, że zaistniałby poważny problem, któremu z nich mówić mamo, a
któremu
> >> tato :-)
> >
> >wydaje sie jednak, ze rodzina zlozona z dzieci oraz rodzicow dwojga plci
> >nie jest rodzina do konca prawidlowa. Oczywiscie w pewnych przypadkach
> >tak bywa dzieci wychowuja samotne matki czy sa rodziny zlozone z
> >kobiety dziecka i drugiej kobiety (matki tej matki czy siostry)
> >ale z psychologicznego punktu widzenia dziecko wie, ze mialo
> >jakiegos ojca, ktory zginal, odszedl albo byl uzyty przez kobiete
> >jako reproduktor. W tym wlasnie ostatnim przypadku wydaje sie,
> >ze jest najwiecej problemow bo dziecko nie moze odszukac wowczas
> >drugiego rodzica a czesto chce wiedziec kim byl ojciec, chociaz
> >bylby najgorszym lobuzem. Czyli z punktu widzenia interesu
> >dziecka lepiej aby bylo zaadoptowane przez rodzine zlozona
> >z kobiety i mezczyzny niz dwoch mezczyzn, z ktorych jeden
> >mialby sie wcielac w role matki a drugi ojca ?!
> >
> A ja przypomne dziadka Freuda.:)
[cut]
A ja jako odtrutkę na dziadka Freuda-Frauda polecam "Uwodzicielski urok
psychoanalizy, czyli chytrość antyrozumu." Ernesta Gellnera :-)
Saulo
--
"Przeciw biologicznie rozumianej naturze wymierzone są następujące
instytucje: budzik, krawat, socjalizacja, kultura, nóż, widelec, wierność
małżeńska."
amnesiac_wawa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-07-04 15:50:55
Temat: Re: Prawo do adopcji dla homoseksualistów"Magdalena Nawrocka" <m...@w...fr> napisał w wiadomości
news:20020704150726.EVZI2227.viefep16-int.chello.at@
jupiter.micznet.fr...
> Teraz to już sama nie wiem, czy ta francuska nauka jakąś
> przedpotopowa i byle zbijać kabzę, wciska profesjonalistom
> ściągającym z całego kraju na takie sympozjum jakieś zupełnie
> nieaktualne byle co? ;-0 Albo może odwrotnie, może gdzie
> indziej lub ci, którym akurat tak wygodnie, szybciutko
> pogrzebali dziadka Freuda? We Francji on żyje. W dzisiejszej
> Francji
A ja od siebie dodam, chociaż nie chce mi się na razie szukać w psychologii
rozwojowej,
czym taki brak rodzica przeciwnej płci skutkuje w praktyce.
Na przyklad tym, że idealizuje się związki i często się je
"przegrywa", skąd bowiem ma się takie dziecko nauczyć,
jak Na Codzień, dzień po dniu, wygląda życie ?
Z literatury ? Filmu ? Z podglądania innych rodzin
przez "dziurkę od klucza" ? Niestety, nie da się.
E;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-07-06 18:23:55
Temat: Re: Prawo do adopcji dla homoseksualistówOn Thu, 4 Jul 2002 17:50:55 +0200, "EvaTM" <e...@i...pl> wrote:
>A ja od siebie dodam, chociaż nie chce mi się na razie szukać w psychologii
rozwojowej,
>czym taki brak rodzica przeciwnej płci skutkuje w praktyce.
>Na przyklad tym, że idealizuje się zwi?zki i często się je
>"przegrywa", sk?d bowiem ma się takie dziecko nauczyć,
>jak Na Codzień, dzień po dniu, wygl?da życie ?
??? Nie rozumiem twojego punktu widzenia. Dlaczego niby dziecko
mialoby sie nie nauczyc wzorcow spolecznych od homoseksualnej pary
ktora by je wychowywala?
>Z literatury ? Filmu ? Z podgl?dania innych rodzin
>przez "dziurkę od klucza" ? Niestety, nie da się.
Z obserwacji swoich rodzicow. Ze niby co? Nie kloca sie? Nie musza
zajmowac sie domem czy co takiego innego jest w zwiazku
homoseksualnym? Przeciez *seksualnosc sprowadza sie, ni mniej ni
wiecej, do tego jak uwarunkowany jest nasz pociag seksualny i w zaden
sposob nie definiuje czy osoba potrafi tworzyc zdrowy partnerski
zwiazek.
Pozdrawiam
kender
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |