Data: 2000-07-11 20:36:56
Temat: Re: Problem...
Od: Saanale <s...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Axel D." wrote:
>
> Witam!
>
> Tym razem to ja mam problem i nie wiem co na to poradzic. Moze ktos z
> was byl w podobnej sytuacji - na pewno ktos byl, bo to klasyczna
> sytuacja...[ciach]
Mam podobny problem. Tylko jestem jego przeciwnym biegunem. Zatruwam co
jakis czas życie mojemu chłopakowi. Na szczęscie zdarza się to coraz
rzadziej. Kocham go a jednak cos mi nie pozwala cieszyć się tą miłoscią.
Wiecznie mam jakies wątpliwosci. Utrudniam wszystko. Gdyby to zależało
wyłącznie ode mnie, zerwałabym ten związek już dawno temu. Mój facet
wytrzymuje moje fochy. Jest niesamowicie cierpliwy. Kocham go za to
bezgranicznie a jednoczesnie ta wzrastająca w moim sercu miłosc nie
pozwala mi go ranić. Dlatego im bardziej kocham tę osobę, tym silniejszy
jest żal i chciałabym dla dobra tej osoby zniknąć z jej życia. To jest
bezsensowne, zamknięte koło. Moja miłosć z każdym dniem jest coraz
większa. Zaczyna mnie przytłaczać:-))))). Teraz pada deszcz a ja mam
ochotę wybiec na podwórko i wykrzyczeć gwiazdom spiącym nad chmurami jak
bardzo kocham mojego mężczyznę. Wierz mi, jestem pewna, że nasza wieczna
rozłąka, do której bezsensownie dążę, bardziej zniszczy mnie niż jego,
chociaż każdego dnia mi powtarza, że jestem dla niego całym swiatem.
saanale
|