« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2003-02-06 17:44:44
Temat: Re: Problem-osadzcie sami
"Maja " <m...@N...gazeta.pl> wrote in message
news:b1e54o$n87$1@inews.gazeta.pl...
> Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> napisał(a):
>
> > Z boku myślę tak: po następnym "dowcipnym" komentarzu Twojego
> > męża wytłumacz mu po cichutku na stronie, że takie teksty wcale
> > nie czynią z niego osoby atrakcyjnej towarzysko, a wręcz
> > przeciwnie - większość ludzi czuje się zażenowana takim czyimś
> > zachowaniem i wcale nie budzi ono sympatii ani podziwu. I że
> > bardzo często sympatia będzie po _Twojej_ stronie, nawet jeśli
> > nie zostanie to głośno wyrażone. To po pierwsze.
A czy probowals z nim porozmawiac na trzeźwo, alkohol po prostu
puszcza pewne bariery i dlatego wyrzuca to co ma w głowie.
Może chciałby abyś troche schudła, ale boi się tego powiedzieć
bo wie że niezbyt dobrze to odbierzesz.
>
> > Po drugie - piszesz "Postanowilam, ze do pracy pojde jak synek
> > skonczy roczek". Czy mąż miał przy tym postanawianiu coś do
> > powiedzenia? Tak czy inaczej, niech jedno z Was spróbuje
> > przekonać drugie, że możecie albo nie możecie, albo musicie móc
> > sobie pozwolić na taki stan rzeczy - wypominanie każdego wydatku
> > do niczego nie prowadzi, a z drugiej strony argument "bo tak
> > postanowiłam" to słaby argument.
>
> To ja postanowila, ze pojde po roczku. O to sie wlasnie kolocimy. Ale nie
> klocimy sie dlatego, ze mamy malo pieniedzy. Uwazam, ze naprawde nie mamy
> powodow do narzekania. Tylko dla mojego TZ to wciaz malo. Nie wazne ile
> mielibysmy pieniedzy i tak bedzie wciaz malo.
> A jesli chodzi o prace. Nie mieszkamy w Polsce. Nie chce zatrudniac zadnej
> opiekunki do dzieci, szczegolnie do synka.
A co jest zlego w opiekunkach?
> Wole poscic dzieciaka do polskiego
> zlobka, bo wtedy bede duzo spokojniejsza. Natomiast moj maz moglby
zostawic
> dzieci komu tylko popadnie, i to nie zart, abym tylko mogla pojsc do
pracy.
> Ale to wynika chyba z tego, ze sam byl tak chowany.
> Rodzice byli nastawieni tylko na zarabianie pieniedzy. Dzieci chowaly sie
> same. Nigdy nie bylo zadnego szacunku dla nauki, moze dlatego jak
spotkalam
> meza pierwszy raz, to oczywiscie byl ustawiony materialnie. Mieszkal za
> granica, plywal, tylko, ze nawet nie mial matury( nie zrozumcie mnie zle z
ta
> matura. Bo w jego przypadku chodzilo o to, ze w szkole sredniej zamiast
> przystapic do matury wolal wyjechac za granice z przyzwoleniem swojej
matki)
>
> I to ja go zmobilizowalam, zrobil mature, licencjat, magistra a teraz robi
> tutaj MBA-a.
I chwala Ci za to
> > Po trzecie - jeśli mąż twierdzi, że się w domu obijasz, powiedz
> > mu, że rozumiesz (a rozumiesz, prawda?) jego zmęczenie pracą
> > zarobkową i to, że w porównaniu z tym "siedzenie" w domu wydaje
> > się luksusem, ale tak naprawdę to też kupa ciężkiej, męczącej -
> > choć w inny sposób - roboty.
Zdecydowanie praca w domu to jedna z gorszych robót, ale moze warto odrzucic
polski stereotyp i zatrudnic gosposię.
> Doloz do tego, ze corka ma problemy logopedyczne, wiec trzeba z nia
cwiczyc
> pol godziny dziennie, poprawiam jej polski i ucze ja pisac i czytac po
polsku
> i wyjdzie Ci, ze pracuje 35 godzin dziennie.
> A tu przychodzi maz z pracy i widzac, ze jest tylko zupa, mowi, ze chce go
> chyba zaglodzic na smierc.
Ugotuj na dwa dni bedzię latwiej
> Problem w tym, ze to konto wcale nie jest takie szczuple.
> Poza tym jego praca jest naprawde dobra i dobrze platna i jest praca w
biurze
> ( choc nie do konca). Kiedys jezdzil na 8, pozniej stwierdzil, ze sa
> potrzebne pieniadze, wiec jedzil na 7, potem 6, a teraz na 5.
> Gdyby mogl to nie wychodzilby z pracy w ogole.
> Probuje tlumaczyc, ze w zyciu sa jeszcze inne rzeczy rownie wazne jesli
nie
> wazniejsze.
> I tu nie ozemy sie dogadac w ogole. Jesli to by pominac, pasujemy do
siebie
> bardzo, ale kwestie materialistyczne niestety dziela nas i to bardzo.
niestety to czeste robi karierę powinnas zaczać organizowac wieczory i
popoludnia
w sposob aktywny lyzwy, kregle, rozne wspolne wyjscia,
inny sposob to wykupienie wczasow takie wykupione cięzko jest przelozyc.
Pozdrawiam
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2003-02-06 18:25:41
Temat: Re: Problem-osadzcie sami<ciach> po przeczytaniu wszystkiego, co wcześniej tu napisano.
Maju, mnie też groziło to, że wpadnę w taką patową sytuację jak Ty. Nie
wpadłam. Moja mama była pracocholiczką (czy jak tam to się pisze ;) i przy
pierwszych symptomach u męża zapytałam go: Czy żyje, żeby pracować, czy
pracuje, żeby żyć? Jeśli to pierwsze, to kwalifikuje się do lekarza...
Od czasu, do czasu pytam go znowu, to działa jak na razie:
Żyjesz, żeby pracować, czy pracujesz, żeby żyć?
> Serdecznie pozdrawiam
> Majka
Sadira
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2003-02-07 09:14:07
Temat: Re: Problem-osadzcie samiJejku,czytam i się załamuję.
Kobietki moje kochane,czy naprawde nie widzicie,że ci faceci (tu
akurat o dwa konkrety chodzi TZ Sagi i Pasji) nie zasługują na Was?
Czy naprawdę macie ochotę codziennie fundowac sobię porcję
poniżających słów,gestów,min ze strony TZ?
Nawet,jeśli Wam nic nie powie,to będziecie miały pełną świadomość
faktu,że są z Wami z przymusu,nie szanują Was i najchętniej cofnęliby
cza so ileś tam lat.
Sago,a może zmiana podejścia Twojego TZ wynika z powrotu do byłej
dziewczyny,emocjonalnego przynajmniej. Może tego nie
zarejestrowałaś,bo zbiegło się to w czasie z ciążą? Może nosił się z
zamiarem odejścia i wtedy dowiedział się,i cały plan runął?
Nie narażajcie swoich dzieci na wykrzywienie emocjonalne poprzez
negatywną atmosferę w domu.
Teraz,mając cudownego już wkrótce męża mogę powiedzieć, że wynagradza
mi całe lata,kiedy miałam ochotę wystawić moich rodziców za drzwi,
byle tylko zapomnieć o koszmarnej atmosferze wzajemnej nienawiści.
pozdr
cherokee
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2003-02-08 13:13:46
Temat: Re: Problem-osadzcie sami
<s...@p...onet.pl> wrote in message
news:595a.00000660.3e42a8a4@newsgate.onet.pl...
> <ciach> po przeczytaniu wszystkiego, co wcześniej tu napisano.
>
> Maju, mnie też groziło to, że wpadnę w taką patową sytuację jak Ty. Nie
> wpadłam. Moja mama była pracocholiczką (czy jak tam to się pisze ;) i przy
> pierwszych symptomach u męża zapytałam go: Czy żyje, żeby pracować, czy
> pracuje, żeby żyć? Jeśli to pierwsze, to kwalifikuje się do lekarza...
>
> Od czasu, do czasu pytam go znowu, to działa jak na razie:
>
> Żyjesz, żeby pracować, czy pracujesz, żeby żyć?
Ja byłem o krok od tego by zostać takim pracocholikiem
co najdziwniejsze to wcale nie rządzą pieniędzy ale jakoś specyficznie
rozumiana potrzeba zapewniania bytu rodzinie, zapewnienie im tego
wszystkiego
czego sam nie miąłem.
Jacek
wracający z nart ;-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |