Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE

Grupy

Szukaj w grupach

 

Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 40


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2005-08-10 14:25:23

Temat: Re: Problemy w zwiazku
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "mfd" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ddce7t$bpj$1@inews.gazeta.pl...

> Hipoteza pierwsza: ona może być "złym jedynakiem", czyli istotnie ma
wszelkie
> cechy stereotypowo przyklejane jedynemu dziecku. W szczególności myślę tu
o
> posuniętym do ekstremum egocentryzmie.

Skad sie bierze taki "zly jedynak"?
Duch

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2005-08-10 14:42:44

Temat: Re: Problemy w zwiazku
Od: "coyotek" <c...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


> > Po tym co napisalem teraz czy nadal uwazasz, ze powinienem uciekac i jak
> > najszybciej zapomniec?
> > Bo ja mysle, że powinienem powalczyc o jej zagubioną duszyczkę przez
wzgląd
> > na to co miedzy nami bylo i być moze mogloby być nadal.
> >
> > A żałować to moge kiedys tego, że nic nie zrobilem...
> >
>
> Walki o zagubione duszyczki bardzo często (fakt, nie zawsze; zależy od
> stopnia i rodzaju zagubienia) kończą się właśnie toksycznymi związkami.
> Porównania ekstremalne, ale obrazowe... zakochany chłopak narkomanki też
> próbuje wciąż walczyć o jej duszyczkę. Kobieta psychopaty wciąż uważa, że
> nauczy go kochać i że to jest wszystko przejściowe, że jego duszę ona
właśnie
> uleczy... Wiesz, o czym mówię? Znam takich przypadków kilkanaście,
wszystkie
> historie z bardzo złym końcem.
>
> Cóż, powiem tak - bądź bardzo ostrożny, naprawdę. Jeśli trzeźwo uważasz,
że
> to wszystko jest do wyprostowania, próbuj. Ale pamiętaj - maksimum
czujności.
> Staraj się jak najczęściej spoglądać na sytuację z boku. Wiem, to trudne,
ale
> sytuacja jest moim zdaniem groźna.
>
> Oczywiście, cały czas zapominam dodać ważnej rzeczy - nie mogę was do
końca
> zdiagnozować, bo was nie widzę razem i nie znam kobiety, przede wszystkim.
> Także oczywiście, wnioskując jedynie z tego, co piszesz, mogę się mylić co
do
> oceny sytuacji. Myślę jednak, że i bez tego "disklajmera" sam o tym dobrze
> wiesz.


Wiem, że może sie nie udać. Jednak przed nami jeszcze dobre kilka lat (3-4
albo wiecej) studiowania. Przez ten czas jedynie mogloby sie nam udac
zamieszkac razem, ale droga do zalegalizowania zwiazku bardzo daleka. Przez
ten czas moglibysmy sie poznać jeszcze bardziej i stwierdzic jak bardzo do
siebie pasujemy. Napewno po drodze pojawioby sie o wiele wiecej poważnych
problemow, ktore musielibysmy wspolnie rozwiazac, wiec jeszcze nie raz
zostalibysmy wystawieni na probe. Jezeli przetrwalibysmy to wszystko to
dopiero moglibysmy myslec o spedzeniu przyszlosci razem. Na pewno nie
chcialbym ciagnac zwiazku bez przyszlosci.

Uwazam wlasnie, ze wszystko jest do wyprostowania. Kwestia przemowienia jej
do rozsadku i przedstawienia faktów. A fakty są takie, że mój alkoholizm
sprowadzał sie do wypicia piwa przy obiedzie i to musialo być odpowiedni
schlodzone, odpowiedniego gatunku oraz musiałem mieć ochote:) To naprawde
wytlumaczenia Jej tego tak, żeby to Ona sama wyciagnela wnioski. Nigdy nie
dawalem Jej nawet powodów do obaw. Alkohol piłem naprawde z iwlką kulturą.
Moje koleżanki trzymałem na dystans. Praktycznie nie utrzymywalem kontaktow
z wolnymi kobietami, jedynie z takimi ktore maja swoje zwiazki i są w nich
szczesliwe. Nie mialem żadnych tajemnic. Rozmowy na gg z innymi osobami,
smsy od i do innych osob - o wszystkim wiedziala. Widząc, że nadal Ją
martwią moje kontakty ze znajomymi zaproponowałem, że dam jej hasła do
mojego gg, dal jej nr tel. nr gg do wszystkich, niech sie znimi pozna i
niech sama przekona sie, że nie ma sie czego obawiac. Troche to pomagalo.
Osoby ktore poznala osobiscie przestawaly byc juz dla niej zagrozeniem.
Stopniowo w ten sposob moglaby sie calkowicie wyleczyc, bo w pewnym momencie
nie mialaby juz sie o co martwić.

--
Pozdrawiam
coyotek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2005-08-10 14:46:15

Temat: Re: Problemy w zwiazku
Od: "coyotek" <c...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


> > Hipoteza pierwsza: ona może być "złym jedynakiem", czyli istotnie ma
> wszelkie
> > cechy stereotypowo przyklejane jedynemu dziecku. W szczególności myślę
tu
> o
> > posuniętym do ekstremum egocentryzmie.
>
> Skad sie bierze taki "zly jedynak"?

Poprostu rodzice cala milosc i energie przelewaja w calosci na jedno
dziecko. Inwestuja wszystko w swoja pocieche, bo ona jest dla nich
wszystkim. Czeste sa przypadki, że jedynak ma zapewnione wszystko na jak
najlepszym poziomie. Jest przyzwyczajany od dziecka, że ma wszystko. Miłości
rodzicow nie musi dzielić z rodzeństwem, tylko ma wszystko dla siebie.
Dlatego później jedynaki będąc w zwiazkach są zaborcze i chorobliwie
zazdrosne, tak jak ja i moja była dziewczyna.

Jezeli sie myle to niech mnie ktos poprawi.

--
coyotek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2005-08-10 15:07:54

Temat: Re: Problemy w zwiazku
Od: "MAG" <mag27@to_wywal.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

(...) jednak można
> powiedzieć, że to jej choroba/problemy nas rozdzieliły. (...)

Zakładając od początku poważne podejście obydwu stron to właśnie z powodu
problemów, z którymi ktoś nie daje sobie rady związki się rozpadają. To nie
jest złe. Tak jest i już. Próbujesz, próbujesz... i próbujesz ile
wytrzymasz, a potem rezygnujesz, bo Cię to przerasata i tyle. A potem boli,
jakby na znak, że to było coś ważnego. A następnie... kwarantanna (lub wręcz
przeciwnie, kwestia osobnicza) i od nowa...
Moim zdaniem niezwykle rzadko zdarza się nagłe lub mnie nagłe "odpodobanie"
(o ile spodobanie się nie było powierzchowne).

Kurczę, jakoś to niezbyt optymistycznie zabrzmiało... No ale nie zawsze jest
tak, że się wybiera między dobrym a złym, czasem trzeba wybrać to mniej złe.
Wyobraź sobie dwie sytuacje:
1. chłopak nie wytrzymuje z zazdrosną dziewczyną i mimo najszczerszych uczuć
ją rzuca.
2. mąż po kilku, kilkunastu latach małżeństwa opuszcza chorą psychicznie
żonę, bo nie radzi sobie z jej urojeniami.
Tak być nie musi, ale możliwe, że jedynym, co różni te sytuacje może być
czas i... zobowiązania. Który z nich jest większym gnojem? Masz oczy i wolny
wybór. Widzisz to, co piękne i to, co przerażające. A to, jak te dwie sprawy
teraz wartościujesz wróci do Ciebie w przyszłości. Jak będzie pięknie to nie
ma sparwy. A jak nie będzie? Też trzeba będzie to znieść, kochać, opiekować
się itd... mimo osamotnienia upokorzeń. Jesteś gotów na taką ewentualność?

Może rzeczywiście jak ktoś radził warto, żeby(ście) udała/li się do
specjalisty.

Pozdrawiam,
MAG


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2005-08-10 15:28:06

Temat: Re: Problemy w zwiazku
Od: "coyotek" <c...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


> (...) jednak można
> > powiedzieć, że to jej choroba/problemy nas rozdzieliły. (...)
>
> Zakładając od początku poważne podejście obydwu stron to właśnie z powodu
> problemów, z którymi ktoś nie daje sobie rady związki się rozpadają. To
nie
> jest złe. Tak jest i już. Próbujesz, próbujesz... i próbujesz ile
> wytrzymasz, a potem rezygnujesz, bo Cię to przerasata i tyle. A potem
boli,
> jakby na znak, że to było coś ważnego. A następnie... kwarantanna (lub
wręcz
> przeciwnie, kwestia osobnicza) i od nowa...
> Moim zdaniem niezwykle rzadko zdarza się nagłe lub mnie nagłe
"odpodobanie"
> (o ile spodobanie się nie było powierzchowne).

Pomimo, że zachowywalismy sie czasami jak niedojrzałe nastolatki, to sam
zwiazek i uczucia byly bardzo powazne. Na początku troche czasu musialo
uplynąć nim Ona powiedziala "kocham", bo dla Niej do bardzo poważne wyznanie
i nie rzuca go tak na wiatr. Potrzebowała czasu na upewnienie się co tak
naprawde czuje. Ja również jestem stały w uczucuach. Jeszcze nie chce
rezygnowac, mam jeszcze troche sily powalczyc.

> Kurczę, jakoś to niezbyt optymistycznie zabrzmiało... No ale nie zawsze
jest
> tak, że się wybiera między dobrym a złym, czasem trzeba wybrać to mniej
złe.
> Wyobraź sobie dwie sytuacje:
> 1. chłopak nie wytrzymuje z zazdrosną dziewczyną i mimo najszczerszych
uczuć
> ją rzuca.
> 2. mąż po kilku, kilkunastu latach małżeństwa opuszcza chorą psychicznie
> żonę, bo nie radzi sobie z jej urojeniami.
> Tak być nie musi, ale możliwe, że jedynym, co różni te sytuacje może być
> czas i... zobowiązania. Który z nich jest większym gnojem? Masz oczy i
wolny
> wybór. Widzisz to, co piękne i to, co przerażające. A to, jak te dwie
sprawy
> teraz wartościujesz wróci do Ciebie w przyszłości. Jak będzie pięknie to
nie
> ma sparwy. A jak nie będzie? Też trzeba będzie to znieść, kochać,
opiekować
> się itd... mimo osamotnienia upokorzeń. Jesteś gotów na taką ewentualność?
>
> Może rzeczywiście jak ktoś radził warto, żeby(ście) udała/li się do
> specjalisty.

Jak już napisalem wczesniej, mielibysmy okazje do głębszego sprawdzenia
siebie nawzajem w roli pary. Jezeli w tym czasie poradzilibysmy sobie z
problemami to moglibysmy spokojnie zalożyć, że z poźniejszymi problemami
sobie również poradzimy. Mysle, ze gdyby uwierzyla w siebie i w to, ze
potrafi sobie poradzic z takimi problemami oraz w gdyby zaufala mi troszke
bardziej to bylaby szansa na pozbycie sie Jej lęków przed roznymi rzeczami.

Dopiero jak będe w 100% pewny, ze podobne sytuacje nie powtorzą sie w
przyszlosci to moge zacząć myslec o małżeństie. Tak jak pisałem mamy przed
sobą jeszcze studia, tak więc dużo czasu przed ewentualnym pobraniem sie.
Jezeli teraz udaloby sie Ją wyleczyć z takich problemów i owe problemy nie
wróciłyby przez kilka lat to mógłbym śmiało przypuszczać, że już nigdy nie
wrócą, a jeżeli wrócą to sobie z nimi poradzimy, bo potrafimy.

Co do specjalisty to mysle ze bliska osoba z jej rodziny moze wystąpić w tej
roli. Musze jedynie odpowiednio Ją nakierować i przedstawić podłoże tych
problemów.

--
coyotek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2005-08-11 14:00:28

Temat: Re: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: Olek Olowski <o...@t...pll> szukaj wiadomości tego autora

Anička jíž ne Lipková wrote:

> Witam
>
>
>>chetnie wyslucham Waszych opini (...) Dalej to już
>>ja przejolem inicjatywe. (...) Oboje jedynacy, studiujemy, chcemy sie
>>uczyc, mamy dość wysokie ambicje, raczej jestesmy inteligentni:)
>
>
> Ktoś, kto uważa się za inteligentna a popełnia takie karygodne błędy
> ortograficzne wcale inteligentem nie jest.

pragne zwrocic uwage iz wielu geniuszy cierpialo na dysortografie.
osobiecie tez na nia cierpie.
jednym z badan byl test iq i wcale nie wyszlo ze jestem debilem :)

ktos kto myli inteligencje (umiejetnosc wyk wiedzy) z ortografia chyba
nie jest zbytnim inteligentem... :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2005-08-11 14:25:12

Temat: Re: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: Przemek <fiolet79;-)bez_smieci@toto;-)wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Anička jíž ne Lipková wrote:

> Witam
>
>> chetnie wyslucham Waszych opini (...) Dalej to już
>> ja przejolem inicjatywe. (...) Oboje jedynacy, studiujemy, chcemy sie
>> uczyc, mamy dość wysokie ambicje, raczej jestesmy inteligentni:)
>
> Ktoś, kto uważa się za inteligentna a popełnia takie karygodne błędy
> ortograficzne wcale inteligentem nie jest.

Może uwaga nie na temat, ale oburza mnie do żywego więc ripostując odpowiem
następująco:
KTOŚ KTO tak pisze i myśli SAM JEST NIEINTELIGENTNY i niech sobie poczyta
coś o dysleksji i popyta mądrych ludzi, a nieprzemądrza się na grupie.
Poza tym facet ma rzeczywiście problem i może jest trochę roztargniony, a to
chyba nie grzech.............prawda, czy może się mylę.........
--
PRZEMEK. >>Julian Tuwim powiedział kiedyś:
"Wykształcenie:
to, co mądremu pokazuje, jak mało umie,
głupiemu zaś daje złudzenie, że umie dużo"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2005-08-11 15:37:52

Temat: Re: Problemy w zwiazku
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "coyotek" <c...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ddd3vc$12b$1@news.onet.pl...

Pewnie tak jest, byc moze niektore jedynaki tak maja, inne nie - ciekawe co
o tym decyduje?

Ale jesli tak jest, to ladnie jest widoczna cecha tego swiata - jesli masz
za dobrze,
nie jestes narazony na trudnosci typu dzielenie sie z bratem/siostra,
to potem trudniej jest sie w zyciu przystosowac.
Pozdrawiam,
Duch

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2005-08-11 16:09:08

Temat: Re: Problemy w zwiazku "nie do przeskoczenia" - DŁUGIE
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Olek Olowski wrote:

> ktos kto myli inteligencje (umiejetnosc wyk wiedzy) z ortografia chyba
> nie jest zbytnim inteligentem... :)

Ale wiesz, nie wystarczy mieć inteligencję, trzeba z niej również korzystać
( i np. zainstalować sobie słownik) ;-)
--
Pozdrawiam
Justyna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2005-08-11 21:35:57

Temat: Re: Problemy w zwiazku
Od: "L" <l...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Mnie sie nasuwa na mysl osobowosc symbiotyczna lub DDA.

Tak czy inaczej (czy tez jeszcze inaczej) najpierw terapia a pozniej
powroty- tak ja bym zrobila.

Co zrobisz Ty ?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

psychotropy (SSRI) a potencja
beton
przyjaciel szatana
problem z psychiką (a moze sercem)
[ot] problem

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »