Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Problemy z przyszłymi teściami

Grupy

Szukaj w grupach

 

Problemy z przyszłymi teściami

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 127


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2003-08-06 20:56:22

Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "maka" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bgros7$6li$1@atlantis.news.tpi.pl...
>Może, zanim odrzucicie rady swoich rodziców, warto się
> czasem zastanowić nad tym, co mówią.


Ja jednakowoz zachowam nadal spory dystans do nalegania rodzicow na slub
mlodych po 10 miesiacach znajomosci. Tu akurat mogloby (choc nie musialo)
wyjsc na moje. Ze za wczesnie i bez wielkich szans na powodzenie.

Margola

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2003-08-06 20:57:54

Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: "Nixe" <n...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Halina tak oto pisze:

:: Ale młodzi najlepiej wiedza, co dla nich dobre.

Tak i uważam, że mają do tego pełne prawo. Nic nigdy lepiej nie nauczy,
niż_własne_błędy. Cudze są zawsze mało przekonujące.
Ja jestem wdzięczna moim rodzicom, że ingerowali zbytnio w moje dorosłe
życie. Owszem - zawsze służyli dobrą (wg ich mniemania) radą, gdy ich o to
poprosiłam, czasem coś delikatnie sugerowali, ale nigdy nie wtrącali się na
siłę. Tak jest do tej pory.
Natomiast mój mąż mając dwadzieścia kilka lat po prostu "uciekł" z domu, od
własnej matki, która mu zresztą do dziś żyć nie daje i truje dupę, co
powinien, a co nie, nie omieszkając się wypominać, że gdyby jej kiedyś
posłuchał, to teraz ... i tu następuje dłuższa wypowiedź z gatunku SF. Całe
szczęście, że wpływ na nasze życie mama męża ma zerowy.

:: Jak powiedziałam niesmiało synowi, kiedy był juz na obczyznie, zeby tyle
:: słodyczy nie jadał, bo bedzie nieszczęscie, to było wielkie oburzenie,
:: ze ja dorosłemu...itd.

Dokładnie. Zareagowałabym identycznie. Mnie coś takiego po prostu doprowadza
do szewskiej pasji.
Jak można własne, dorosłe dziecko traktować jak bezrozumnego mutanta?

:: A gdyby o tej miłosci swojej powiedział wczesniej, nie musiałby tego
:: ukrywac i zajadac...moze jakos byłoby nam obojgu lżej .Moze nie byłoby
:: tak powaznych konsekwencji tego wszystkiego.

A ja myślę, że całkiem prawdopodobne jest, że nie powiedział, bo nie chciał
słuchać niechcianych "dobrych" rad.

:: Przecież kto , jak nie matka, ma zrozumieć swoje dziecko.

Co innego zrozumieć, a co innego dyszeć komuś na karku i na siłę pokazywać
drogę.

:: Pewnie, ze są skrajne przypadki, kiedy przed rodzicami własnymi trzeba
:: "wiać", ale to sa wyjatkowe sytuacje. Najpierw trzeba próbować za
:: wszelka cene ze sobą _rozmawiać_.

Ja ze swoimi rozmawiam o wszystkim.
Może robię to właśnie dlatego, że wiem, iż zostanę zrozumiana, a nie od razu
zasypana gradem słów "a nie mówiłam!! a jakbyś mnie posłuchała, to..., a
teraz to masz, o!"

--
PozdrawiaM.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2003-08-06 21:35:30

Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: "Nixe" <n...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Xena tak oto pisze:

:: Nawet o chrzcinach dzieci? ;-)

A nienienie! Chrzcin to się głównie babcia Krzyśka czepia(ła).
Jego rodzice już mniej. Natomiast moi mają to w głębokim ... eee ...
poważaniu :-)) Słowem - a róbcie se co chcecie.

--
PozdrawiaM.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2003-08-06 21:36:36

Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: "Xena" <tatiana_przecz ze spamem@linkor.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Osobnik znany jako Nixe mieszkający pod adresem
<n...@i...pl> w poście bgrq3h$o3p$...@n...onet.pl napisał
w ten deseń:
>>> Pewnie, ze są skrajne przypadki, kiedy przed rodzicami własnymi
>>> trzeba "wiać", ale to sa wyjatkowe sytuacje. Najpierw trzeba
>>> próbować za wszelka cene ze sobą _rozmawiać_.
>
> Ja ze swoimi rozmawiam o wszystkim.
> Może robię to właśnie dlatego, że wiem, iż zostanę zrozumiana, a nie
> od razu zasypana gradem słów "a nie mówiłam!! a jakbyś mnie
> posłuchała, to..., a teraz to masz, o!"

Nawet o chrzcinach dzieci? ;-)
Xena

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2003-08-06 21:39:35

Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: "Marcin W" <w...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

No właśnie, nie zamierzam brać śłubu z mieszkaniem tylko z Nią. Nie chcę też
żeby to była pochopna decyzja i naprawdę nie zależy mi jedynie na "dupceniu"
jak to ktos napisał. Nie jestem człowiekiem, który szuka w kobiecie
rozładowania seksualnego, ale miłości, przyjaźni. Ona jest dla mnie najlepszym
przyjacielem z którym moge o wszystkim pogadać, nie mamy przed sobą oporów.
Razem przeżyliśmy ten pierwszy raz - wiem, że to dziwne, że dwoje dorosłych
ludzi przezyło to w tym wieku, ale to było cudowne i zapamiętaliśmy to jako coś
niesamowitego wręcz mistycznego. Nie kłócimy się, aczkolwiek zdarza się nam
mieć inne zdanie. Wspieramy się wzajemnie w wielu sferach życia: pracy, szkole.
Chcemy być razem, żeby budzić się przy sobie, żebym mógł zrobic jej śniadanie,
pocałować z rana. Znam dosyć dobrze jej rodziców, to są ludzie weseli i
otwarci, wiem, że mnie lubią. Pomagałem im z własnej nieprzymuszonej woli
remontować to mieszkanie, pracowałem jak robotnik a wieczorami pracowałem nad
pracą mgr. Robiłem to dla Niej i nie żałuję tego. Wcześniej nic na to nie
wskazywało, że będą stali między nami, że karzą żyć wg. ich "jedynych
słusznych" zasad. Przez to czujemy się nieszczęśliwy, wypełnia nas niesamowita
pustka. I to rozdzielenie ma być w imię czego? Jakiś chorych "zasad"? Tak,
chcemy być razem, na całe życie, ale ślub to jest decyzja dwojga ludzi a nie
ich rodziców. Czujemy się do tego zmuszani. Przecież człowiek nie może
przewidzieć wszystkiego co może przydarzyć się w życiu, to pewne że wciąż się
poznajemy, potrzebujemy czasu, żeby swobodnie, bez najmniejszego "ale" zgodzić
sięna ślub.
Pozdrawiam.
Marcin

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2003-08-06 22:01:21

Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Marcin W" <w...@p...onet.pl> wrote in message
news:1db7.00000418.3f317597@newsgate.onet.pl...

Macie prawo mieć inne zdanie niz rodzice,
nie patrzcie na nich tylko zamieszkajcie,
skoro wiedzą o tym nie pozostaje nic innego jak to zrobić.

Ich alternatywa jest mała, obrażą się na własną córkę ?


Pozdrawiam
Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2003-08-06 22:17:30

Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> wrote in
message news:bgrq1j$dcr$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "maka" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:bgros7$6li$1@atlantis.news.tpi.pl...
> >Może, zanim odrzucicie rady swoich rodziców, warto się
> > czasem zastanowić nad tym, co mówią.
>
>
> Ja jednakowoz zachowam nadal spory dystans do nalegania rodzicow na slub
> mlodych po 10 miesiacach znajomosci. Tu akurat mogloby (choc nie musialo)
> wyjsc na moje. Ze za wczesnie i bez wielkich szans na powodzenie.

Szkoda Dulczyzna z nich wyłazi, jak pisze Marcin zna ich
A przecież zdają sobie sprawę, że ich córka jest dorosła.
Można z nimi walczyć frontalnie (głosno artykułując - mieszkamy razem), ale
myśle że dla nich to prawdziwa tragedia, jak ich proboszcz zapyta o córkę co
powiedzą.

Albo po prostu mieszkać nie chwaląc się tym zbytnio.

Zadna decyzja nie jest dobra, rodziców z ich zapałem do okazywania miłości
do Boga poprzez zakazy nie zmieni się przez rozmowy.
Uleganie im to też chyba nie najlepszy pomysł.

Ja bym mieszkał i już. Przecież to tylko długi wakacyjny wyjazd, możecie
mieć dwa pokoje itp.

Jacek





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2003-08-06 22:34:38

Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: Katarzyna Kulpa <k...@k...net> szukaj wiadomości tego autora

On Wed, 06 Aug 2003 15:26:08 -0400, Halina <h...@s...ca> wrote:
: W domu u mnie nigdy nie hołdowało sie tonom słodyczy ani sztucznosci
: typu cola. Na obczyznie nareszcie "wyzwolił się" i pizze , cole,
: batoniki...tym bardziej, ze już był w zwiazku, który był dla niego
: stresem....no wiec zajadał go. Jak wiecie, ja o tym stresie (związku)
: nie wiedziałam.
: A gdyby o tej miłosci swojej powiedział wczesniej, nie musiałby tego
: ukrywac i zajadac...moze jakos byłoby nam obojgu lżej .Moze nie byłoby
: tak powaznych konsekwencji tego wszystkiego. Przecież kto , jak nie
: matka, ma zrozumieć swoje dziecko.

ja przepraszam, ale mnie sie Twoj wywod wydaje nieco zabawny. tzn.
Twoj syn przeszedl na pizze z cola, poniewaz sie zakochal? a moze po
prostu na tej obczyznie nie chcialo mu sie gotowac? :) no i to 'ukrywanie i
zajadanie" to wybacz, ale brzmi smiesznie :) jakbys pisala o chlopcu, nie o
doroslym mezczyznie.

tak na marginesie: nasuwa mi to na mysl pewne zjawisko, z ktorym spotykam
sie u rodzicow: uczucia i wybory doroslego potomka sa traktowane troche jak
jakas zgubna fanaberia, ktora im szkodzi na zdrowie, stresuje, i w ogole ze
wszech miar niepotrzebna jest. a przeciez najwazniejsze, ile synus zjadl,
czy sie wyspal i kupke zrobil. przepraszam, nie twierdze ze ten opis pasuje
do Ciebie, tak tylko mi sie skojarzylo a propos.

i jeszcze a propos innej poruszanej w tym watku kwestii. wydaje mi sie (z
obserwacji rodzicow), ze bardzo trudna rzecza w byciu rodzicem jest
przyznanie dziecku prawa do prawdziwej autonomii, jaka jest podejmowanie
roznego rodzaju ryzyka. ale zycie samo w sobie jest ryzykowne, nasze dobre
samopoczucie, zdrowie i zycie jest ciagle na cos narazone, kazdy wybor
niesie z soba takie czy inne ryzyko. nie da sie szczesliwie i w pelni zyc,
unikajac za wszelka cene niebezpieczenstw, bledow, i nie da sie szczesliwie
zyc pod cudze dyktando, chocby byly to jak najzyczliwsze i najmadrzejsze
rady. one nawet "po latach" moga okazac sie sluszne. jednak kazdy woli
wybierac sam, bo szczesliwy moze byc tylko czlowiek wolny. rozumiem, ze bol,
choroba, nieszczescie dziecka jest dla rodzicow czyms bardzo dotkliwym, ale
uwazam, ze kazdy czlowiek ma prawo bywac nieszczesliwym, chorym, i ma prawo
popelniac bledy. np. mnie zawsze denerwowala nadmierna troska matki o moje
zdrowie, bo powodowala, ze prawie czulam sie winna z powodu kazdej swojej
choroby, tak jakby to ja bolalo, nie mnie. daj mu prawo byc chorym, daj mu
prawo do ryzyka i do bledow, bo tego nie da sie uniknac.

kasica
--
"Lepsza w domu swiekra z zezem, niz tu jajko z majonezem"
- W.Szymborska

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


69. Data: 2003-08-06 22:34:48

Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: Halina <"halinab"@ sympatico.ca> szukaj wiadomości tego autora



margola & zielarz wrote:
>
> Ja jednakowoz zachowam nadal spory dystans do nalegania rodzicow na slub
> mlodych po 10 miesiacach znajomosci. Tu akurat mogloby (choc nie musialo)
> wyjsc na moje. Ze za wczesnie i bez wielkich szans na powodzenie.

Ja zdecydowałam sie na slub po 3 mcach znajomosci (z pracy) i nie
zawiodłam się nigdy nawet w drobiazgach. Wprawdzie bylismy ze soba tylko
7 lat, ale to los.
A znam parę, co "chodzili ze sobą" 10 lat a wystapili o rozwód po 3
mcach małżeństwa.
Sa ludzie, których charakter widać jak na dłoni i do których ma sie
zaufanie.
A ci, którzy chca sie zamaskować, potrafią trzymac te maske tak długo ,
dopóki im na tym zalezy. A później ..... niespodzianka.
Reasumując: przedłuzanie "chodzenia" a moze czasami "lezenia";-) ze
sobą o parę miesiecy nic własciwie nie załatwia.
Mimo takiego zdania, jestem po stronie
tych, którzy zanim złożą sobie iles przysiąg w księgach, najpierw
spróbują pobyć
ze soba w codziennych kłopotach itp.
To nie czas to sprawdzi a trudne zyciowe sytuacje najbardziej
sprawdzają.
Pozdrawiam Halina

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


70. Data: 2003-08-06 22:46:28

Temat: Re: Problemy z przyszłymi teściami
Od: Halina <"halinab"@ sympatico.ca> szukaj wiadomości tego autora



Nixe wrote:
> :: Jak powiedziałam niesmiało synowi, kiedy był juz na obczyznie, zeby tyle
> :: słodyczy nie jadał, bo bedzie nieszczęscie, to było wielkie oburzenie,
> :: ze ja dorosłemu...itd.
>
> Dokładnie. Zareagowałabym identycznie. Mnie coś takiego po prostu doprowadza
> do szewskiej pasji.
> Jak można własne, dorosłe dziecko traktować jak bezrozumnego mutanta?

A zobaczysz jak trudno patrzec jak Twoje dziecko zachowuje sie jak
bezrozumny mutant, bo zeby jadać bez zastanowienia takie paskudztwa i to
jako regułę, zeby pokazac, ze będzie robił po swojemu...Złamał sobie
zycie i zakończył w pewnym sensie moje, bo nic na swiecie dla mnie nie
jest tak wazne, jak to ,zeby był zdrowy . A nie jest i tylko wierze w
cud, bo już nie w medycynę;-(.
Ot akie bywa działanie typu " na złosc mamusi...odmrozę sobie uszy".
Ale żeby tylko uszy odmroził.
Ja mu awantur nigdy nie robiłam a tylko wymknęło mi się, ze chyba już z
tymi słodyczami przesadza. Tym bardziej, ze akurat czestowali go tacy
szczupli tymi słodyczami a sami nie jedli. A on połykał to, a tył w
oczach (całe życie był najszczuplejszy w szkole).
>
> :: A gdyby o tej miłosci swojej powiedział wczesniej, nie musiałby tego
> :: ukrywac i zajadac...moze jakos byłoby nam obojgu lżej .Moze nie byłoby
> :: tak powaznych konsekwencji tego wszystkiego.
>
> A ja myślę, że całkiem prawdopodobne jest, że nie powiedział, bo nie chciał
> słuchać niechcianych "dobrych" rad.

To akurat mu nie groziło, bo wiedział, ze takich rad nie dawałam a
raczej mówiłam, ze mnie Rodzice nie mieszali i ja mu nie będę. Tylko sam
czuł, ze to cos nie tak . I teraz widzę, ze ma poczucie, ze przekroczył
pewne normy wchodząc w zwiazek z mężatką z 3 dzieci i to tyle starszą. A
ja mu tylko powiedziałam " w miłosci tak bywa", bo przecież nie bede
dobijała leżącego. Moja rolą jest podnosić jego psychikę.
Przecięż , czy on nie widzi, ze ja jedna w całym otoczeniu najbliższym
i rodziny i kolezanek mam taka nietypową sytuację , ze ani wnuków ani on
nie ma normalnego układu rodzinnego...ale co zrobić. Tak wybrał.
Ani przez chwilę nie przychodzi mi do głowy, zeby ten zwiazek jakos
"nadwątlać". Bronię
go, jak ludzie mi wspólczują, że przeciez mógł lepiej trafić.
Odpowiadam tylko, ze co tu współczuc, jak ludzi łączy miłosć.
Oby byli ze sobą szczęsliwi .
>
> Ja ze swoimi rozmawiam o wszystkim.
> Może robię to właśnie dlatego, że wiem, iż zostanę zrozumiana, a nie od razu
> zasypana gradem słów "a nie mówiłam!! a jakbyś mnie posłuchała, to..., a
> teraz to masz, o!"

I nigdy mu nie powiedziałam "a nie mówiłam"... , bo nie wracam do
przeszłosci a tylko czasami trochę jeszcze martwię się 'na zapas".
Myslę, ze i to przepracuję, zeby być "tu i teraz".
Pozdrawiam Halina

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 13


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Prezent ślubny po ślubie ??
mowilam
Rozprawka na temat
Strach przed samotnością [Było:] Dla kogo dzieci?
martini

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »