Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Przykazanie miłości.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Przykazanie miłości.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 116


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2009-11-15 10:19:44

Temat: Przykazanie miłości.
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

..."Kochaj bliźniego swego, jak
siebie samego", czyli najpierw trzeba kochać siebie, a dopiero potem
bliźniego. I to nie znaczy, że należy go kochac bardziej, niż siebie, lecz
dokładnie tak samo - "jak siebie samego", nie WIĘCEJ.
Czyli jeśli bliźni sprawia ci ból, dyskomfort, zawodzi - nie masz obowiązku
go kochać. Tak jest z żonami bitymi przez mężów, z osobami pokrzywdzonymi
przez postronnych, itp.

Religia katolicka nie zmusza mnie do miłosci wobec umyślnie krzywdzących
mnie. Mam kochać NAJPIERW siebie, potem bliźniego - i próbować ZRÓWNAĆ tę
drugą wartość z pierwszą a nie odwrotnie. I tylko zrównać, bowiem miłowanie
bliźniego nie może przewyższać mojej miłości własnej.
Czyli: nie mam obowiązku umyślnie zadawac sobie bólu, aby kochać bliźniego.

--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2009-11-15 10:27:27

Temat: Re: Przykazanie miłości.
Od: "Prawusek" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


"XL" <i...@g...pl> wrote in message
news:iwha54r38dg0.6h5lhdfp847u.dlg@40tude.net...
> ..."Kochaj bliźniego swego, jak
> siebie samego", czyli najpierw trzeba kochać siebie, a dopiero potem
> bliźniego. I to nie znaczy, że należy go kochac bardziej, niż siebie, lecz
> dokładnie tak samo - "jak siebie samego", nie WIĘCEJ.
> Czyli jeśli bliźni sprawia ci ból, dyskomfort, zawodzi - nie masz
obowiązku
> go kochać. Tak jest z żonami bitymi przez mężów, z osobami pokrzywdzonymi
> przez postronnych, itp.

Kiepska z ciebie chrześcijanka... :-)))))))))))))))
Nie zapominaj o nadstawianiu wszsytkich policzków mężowi i innym...

> Religia katolicka nie zmusza mnie do miłosci wobec umyślnie krzywdzących
> mnie. Mam kochać NAJPIERW siebie, potem bliźniego - i próbować ZRÓWNAĆ tę
> drugą wartość z pierwszą a nie odwrotnie. I tylko zrównać, bowiem
miłowanie
> bliźniego nie może przewyższać mojej miłości własnej.
> Czyli: nie mam obowiązku umyślnie zadawac sobie bólu, aby kochać
bliźniego.
>
> --
>
> Ikselka.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2009-11-15 10:27:31

Temat: Re: Przykazanie miłości.
Od: Jaracz <j...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

XL wrote:
> ..."Kochaj bliźniego swego, jak
> siebie samego", czyli najpierw trzeba kochać siebie, a dopiero potem
> bliźniego. I to nie znaczy, że należy go kochac bardziej, niż siebie, lecz
> dokładnie tak samo - "jak siebie samego", nie WIĘCEJ.
> Czyli jeśli bliźni sprawia ci ból, dyskomfort, zawodzi - nie masz obowiązku
> go kochać. Tak jest z żonami bitymi przez mężów, z osobami pokrzywdzonymi
> przez postronnych, itp.
>
> Religia katolicka nie zmusza mnie do miłosci wobec umyślnie krzywdzących
> mnie. Mam kochać NAJPIERW siebie, potem bliźniego - i próbować ZRÓWNAĆ tę
> drugą wartość z pierwszą a nie odwrotnie. I tylko zrównać, bowiem miłowanie
> bliźniego nie może przewyższać mojej miłości własnej.
> Czyli: nie mam obowiązku umyślnie zadawac sobie bólu, aby kochać bliźniego.
>
znowu cos wonchala albo palila?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2009-11-15 10:45:10

Temat: Re: Przykazanie mi?o?ci.
Od: Nemezis <6...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora


Prawusek wrote:
> "XL" <i...@g...pl> wrote in message
> news:iwha54r38dg0.6h5lhdfp847u.dlg@40tude.net...
> > ..."Kochaj bli?niego swego, jak
> > siebie samego", czyli najpierw trzeba kocha? siebie, a dopiero potem
> > bli?niego. I to nie znaczy, ?e nale?y go kochac bardziej, ni? siebie, lecz
> > dok?adnie tak samo - "jak siebie samego", nie WI?CEJ.
> > Czyli je?li bli?ni sprawia ci b?l, dyskomfort, zawodzi - nie masz
> obowi?zku
> > go kocha?. Tak jest z ?onami bitymi przez m??w, z osobami pokrzywdzonymi
> > przez postronnych, itp.
>
> Kiepska z ciebie chrze?cijanka... :-)))))))))))))))
> Nie zapominaj o nadstawianiu wszsytkich policzk?w m?owi i innym...
>
> > Religia katolicka nie zmusza mnie do mi?osci wobec umy?lnie krzywdz?cych
> > mnie. Mam kocha? NAJPIERW siebie, potem bli?niego - i pr?bowa? ZR?WNA? t?
> > drug? warto?? z pierwsz? a nie odwrotnie. I tylko zr?wna?, bowiem
> mi?owanie
> > bli?niego nie mo?e przewy?sza? mojej mi?o?ci w?asnej.
> > Czyli: nie mam obowi?zku umy?lnie zadawac sobie b?lu, aby kocha?
> bli?niego.
> >
> > --
> >
> > Ikselka.

Ten drugi policzek, to jest próba zrozumienia drugiego człowieka,
próba wejścia w jego rację nawet jak zadaje ból, zrozumienie racji
nawet wroga, to ucina mechanizm walki, nie chodzi o to aby się z
wrogiem zgadzać, ale nie zamykać się automatycznie na niego, gdyż jak
się zamkniemy, to będziemy wojować często nie znając przyczyn jego
postępowania.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2009-11-15 10:46:17

Temat: Re: Przykazanie miłości.
Od: "Aicha" <b...@t...ja> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "XL" napisał:

> Czyli jeśli bliźni sprawia ci ból, dyskomfort, zawodzi - nie masz
> obowiązku go kochać. Tak jest z żonami bitymi przez mężów, z
> osobami pokrzywdzonymi przez postronnych, itp.

Coś Ci dzwoni, ale tylko w jednym uchu.
http://nadzieja.pl/infobiblia/polski/nieprzyjaciele.
html

--
Pozdrawiam - Aicha (płci niewiadomej;))

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2009-11-15 10:54:13

Temat: Re: Przykazanie miłości.
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:iwha54r38dg0.6h5lhdfp847u.dlg@40tude.net...
> ..."Kochaj bliźniego swego, jak
> siebie samego", czyli najpierw trzeba kochać siebie, a dopiero potem
> bliźniego. I to nie znaczy, że należy go kochac bardziej, niż siebie, lecz
> dokładnie tak samo - "jak siebie samego", nie WIĘCEJ.
> Czyli jeśli bliźni sprawia ci ból, dyskomfort, zawodzi - nie masz
> obowiązku
> go kochać. Tak jest z żonami bitymi przez mężów, z osobami pokrzywdzonymi
> przez postronnych, itp.
>
> Religia katolicka nie zmusza mnie do miłosci wobec umyślnie krzywdzących
> mnie. Mam kochać NAJPIERW siebie, potem bliźniego - i próbować ZRÓWNAĆ tę
> drugą wartość z pierwszą a nie odwrotnie. I tylko zrównać, bowiem
> miłowanie
> bliźniego nie może przewyższać mojej miłości własnej.
> Czyli: nie mam obowiązku umyślnie zadawac sobie bólu, aby kochać
> bliźniego.
>
.

Dokładnie tak. Tylko- jest część dalsza:
Mateusz 22:37 A On mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z
całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej.
38 To jest największe i pierwsze przykazanie.

--
Serdecznie pozdrawiam

Chiron


1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak

2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2009-11-15 13:14:53

Temat: Re: Przykazanie miłości.
Od: Nemezis <6...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora


Jaracz wrote:
> XL wrote:
> > ..."Kochaj bli�niego swego, jak
> > siebie samego", czyli najpierw trzeba kochaďż˝ siebie, a dopiero potem
> > bli�niego. I to nie znaczy, �e nale�y go kochac bardziej, ni� siebie,
lecz
> > dok�adnie tak samo - "jak siebie samego", nie WI�CEJ.
> > Czyli je�li bli�ni sprawia ci b�l, dyskomfort, zawodzi - nie masz
obowi�zku
> > go kocha�. Tak jest z �onami bitymi przez m��w, z osobami pokrzywdzonymi
> > przez postronnych, itp.
> >
> > Religia katolicka nie zmusza mnie do mi�osci wobec umy�lnie krzywdz�cych
> > mnie. Mam kocha� NAJPIERW siebie, potem bli�niego - i pr�bowa�
ZR�WNA� t�
> > drug� warto�� z pierwsz� a nie odwrotnie. I tylko zr�wna�, bowiem
mi�owanie
> > bli�niego nie mo�e przewy�sza� mojej mi�o�ci w�asnej.
> > Czyli: nie mam obowi�zku umy�lnie zadawac sobie b�lu, aby kocha�
bli�niego.
> >
> znowu cos wonchala albo palila?

Myślisz że Ikselcia przed komputerem aby się pobudzić, najpierw wypala
z pół kilo marychy , a następnie nasypuje sobie na podkładkę pod
myszkę kilo koki i w miarę pisania dymi i wciąga? Ja myślę, że ona
tak ma bez tych wspomagaczy.;)




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2009-11-15 13:59:35

Temat: Re: Przykazanie miłości.
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:iwha54r38dg0.6h5lhdfp847u.dlg@40tude.net...
> ..."Kochaj bliźniego swego, jak
> siebie samego", czyli najpierw trzeba kochać siebie, a dopiero potem
> bliźniego. I to nie znaczy, że należy go kochac bardziej, niż siebie, lecz
> dokładnie tak samo - "jak siebie samego", nie WIĘCEJ.
> Czyli jeśli bliźni sprawia ci ból, dyskomfort, zawodzi - nie masz
> obowiązku
> go kochać. Tak jest z żonami bitymi przez mężów, z osobami pokrzywdzonymi
> przez postronnych, itp.
>
> Religia katolicka nie zmusza mnie do miłosci wobec umyślnie krzywdzących
> mnie. Mam kochać NAJPIERW siebie, potem bliźniego - i próbować ZRÓWNAĆ tę
> drugą wartość z pierwszą a nie odwrotnie. I tylko zrównać, bowiem
> miłowanie
> bliźniego nie może przewyższać mojej miłości własnej.
> Czyli: nie mam obowiązku umyślnie zadawac sobie bólu, aby kochać
> bliźniego.
>


...i jeszcze coś. Właściwie- to można stwierdzić, że to trochę truizm. To
znaczy: można kogoś kochać mniej niż siebie. Pismo zaleca: tak jak siebie
samego. Jednak_nie_można_kochać_bardziej_niż_siebie. To po prostu
niewykonalne. Miłość- to dawanie. Nie można komuś dać czegoś, czego się nie
posiada. Nie można więc kogoś kochać bardziej niż siebie.

--
Serdecznie pozdrawiam

Chiron


1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak

2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2009-11-15 15:00:12

Temat: Re: Przykazanie miłości.
Od: "Robakks" <R...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

"XL" <i...@g...pl>
news:iwha54r38dg0.6h5lhdfp847u.dlg@40tude.net...

> ..."Kochaj bliźniego swego, jak
> siebie samego", czyli najpierw trzeba kochać siebie, a dopiero potem
> bliźniego. I to nie znaczy, że należy go kochac bardziej, niż siebie, lecz
> dokładnie tak samo - "jak siebie samego", nie WIĘCEJ.
> Czyli jeśli bliźni sprawia ci ból, dyskomfort, zawodzi - nie masz
> obowiązku
> go kochać. Tak jest z żonami bitymi przez mężów, z osobami pokrzywdzonymi
> przez postronnych, itp.
>
> Religia katolicka nie zmusza mnie do miłosci wobec umyślnie krzywdzących
> mnie. Mam kochać NAJPIERW siebie, potem bliźniego - i próbować ZRÓWNAĆ tę
> drugą wartość z pierwszą a nie odwrotnie. I tylko zrównać, bowiem
> miłowanie
> bliźniego nie może przewyższać mojej miłości własnej.
> Czyli: nie mam obowiązku umyślnie zadawac sobie bólu, aby kochać
> bliźniego.
>
> --
>
> Ikselka.

Te słowa w ewangelii Mateusza brzmią tak:
"honora patrem et matrem et diliges proximum tuum sicut te ipsum."
[Mt 19:19 Vulgata]
Ten wyrwany z kontekstu fragment pokazuje mądrość żydowskiego
mędrca Jezusa z Nazaretu, którego nauki zmieniły oblicze świata.
Posłużył się przykazaniem: "honora patrem tuum et matrem..."
aby pokazać niemożliwość, którą wyraził słowami:
" I zasię powiadam wam: Że snadniej wielbłądowi przez ucho igielne
przejść, niż bogatemu wnijść do królestwa Bożego. "
O co chodzi?
Ano o drobiazg: "Kochaj bliźniego swego"
Jezus doskonale wiedział, że nie da się kochać na rozkaz... :)
Edward Robak* z Nowej Huty
~>°<~ c:psp,psr
miłośnik mądrości i nie tylko :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2009-11-15 19:05:24

Temat: Re: Przykazanie miłości.
Od: Iza <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On 15 Lis, 11:19, XL <i...@g...pl> wrote:
> ..."Kochaj bliźniego swego, jak
> siebie samego", czyli najpierw trzeba kochać siebie, a dopiero potem
> bliźniego. I to nie znaczy, że należy go kochac bardziej, niż siebie, lecz
> dokładnie tak samo - "jak siebie samego", nie WIĘCEJ.
> Czyli jeśli bliźni sprawia ci ból, dyskomfort, zawodzi - nie masz obowiązku
> go kochać. Tak jest z żonami bitymi przez mężów, z osobami pokrzywdzonymi
> przez postronnych, itp.
>
> Religia katolicka nie zmusza mnie do miłosci wobec umyślnie krzywdzących
> mnie. Mam kochać NAJPIERW siebie, potem bliźniego - i próbować ZRÓWNAĆ tę
> drugą wartość z pierwszą a nie odwrotnie. I tylko zrównać, bowiem miłowanie
> bliźniego nie może przewyższać mojej miłości własnej.
> Czyli: nie mam obowiązku umyślnie zadawac sobie bólu, aby kochać bliźniego.
>
> --
>
> Ikselka.

Coś tam wspominałaś wczoraj o jakiejś fotce Twej z bawimbawim...no
pokaż się...pokaz,
ładnie proszę :)
__________
pozdrawiam
Iza
ps. sie odwdzięczę ;))

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 10 ... 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: DZIADEK hr. Sas
Rozwarstwienie w polsce ktoś z wrażliwością w końcu zobaczył.
He..he...
Piosenka aktorska - czyli odchamić się w domowym zaciszu
Cudowne dzieci...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »