« poprzedni wątek | następny wątek » |
101. Data: 2005-12-15 08:48:02
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościoła"Basia Z." <bjz_@__poczta.onet.pl> napisał(a):
> Basia (nałogowa turystka duchowa w każdym calu)
Boję się pomyśleć czym jest pielgrzymka piesza...
Włóczęgostwo duchowe?
--
.......:: s i w a ::.......
.:: JID:s...@j...org ::.
-#--#--#--#--#--#--#--#--#-
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
102. Data: 2005-12-15 09:51:03
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościołaDnia Wed, 14 Dec 2005 13:14:54 +0100, siwa napisał(a) w
wiadomości:<news:gk4zpnn15quf.dlg@franolan.net>
> Ja mam tak samo i odpowiadam cytatami z Ditfurtha i de Chardina.
Zapodasz?
--
Obowiązki i prawa ucznia - forum dyskusyjne:
http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=14486
zaprasza:
Roman Gawron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
103. Data: 2005-12-15 10:44:18
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościoła"Roman G." <r...@g...pl> napisał(a):
> Zapodasz?
Całość???
Generalnie pierwsza książka Ditfurtha ma tytuł "Na poczatku był
wodór", a ostatnia "Duch nie spadł z nieba" albo "Nie tylko z tego
świata jesteśmy" (nie pamiętam). Ciekawie ewoluuował.
W racjonalny sposób przekonuje, że nie jesteśmy kawałkami mięsa.
Nie jestem jego wyznawczynią, ale czasami mnie przekonuje. Poczytaj
sobie, za dużo do streszczania. Chyba nawet nie jest wyklęty przez
kościół.
--
.......:: s i w a ::.......
.:: JID:s...@j...org ::.
-#--#--#--#--#--#--#--#--#-
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
104. Data: 2005-12-15 12:47:01
Temat: Re: Przymus chodzenia do kościołaIn article <dnp8cb$hf0$1@news.onet.pl>,
"Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> wrote:
> nie napisalam o karaniu dzieci za winy rodzicow.
>
Pała z religii to Twoim zdaniem nagroda?
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
105. Data: 2005-12-15 13:02:35
Temat: Re: Przymus chodzenia na koncertyA czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Elske"
<k...@n...o2.pl> mówiąc:
>A właściwie na bardzo
>wysokim. a co do muzyki poważnej to troszeczkę śmieszy mnie takie podejście,
>bo rodzajów tejże jest tyle co rozrywkowej, jak nie więcej.
>IMHO to kwestia znalezienia tego, który się lubi.
A muzykę poważną to trzeba lubić?
agnieszka
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
106. Data: 2005-12-15 13:08:35
Temat: Re: Przymus chodzenia na koncertyUżytkownik "Elske" <k...@n...o2.pl> napisał w wiadomości
news:dnr9jh$6gk$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Nixe" <n...@f...peel> napisał w wiadomości
> news:dnr5na$aki$1@news.mm.pl...
>> W wiadomości <news:dnq5ek$4r6$1@nemesis.news.tpi.pl>
>> Elske <k...@n...o2.pl> pisze:
>> > BTW byłas kiedyś w Filharmonii czy nie byłaś bo nie lubisz (jak mój
>> > ex)?
>> Byłam. Zmuszona przez szkołę :)
>>
> ... na wysokim poziomie. (Wyjątkowo ucięłam masakrując kontekst, ale mi do
> idei przypasowało)
Za moich dawnych lat licealnych katowano uczniów comiesięczną wizytą na
'koncercie', który był niczym innym, jak próbą, czasem nawet nie generalną.
Nie pamiętam jaki miałam zdanie przed, ale po cyklu takich sesji
znienawidziłam muzykę poważną na długo.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
107. Data: 2005-12-15 13:08:54
Temat: Re: Przymus chodzenia na koncerty
Użytkownik "Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:vjj2q11tf4i2uajpkgn3vr8ks7tti7nbkt@4ax.com...
> A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Elske"
> <k...@n...o2.pl> mówiąc:
>
> >A właściwie na bardzo
> >wysokim. a co do muzyki poważnej to troszeczkę śmieszy mnie takie
podejście,
> >bo rodzajów tejże jest tyle co rozrywkowej, jak nie więcej.
> >IMHO to kwestia znalezienia tego, który się lubi.
>
> A muzykę poważną to trzeba lubić?
>
Nie. Ale tak jak napisałam warto jest poznać zanim dojdzie się do wniosku,
że się nie lubi. Ja oczywiście nikogo nie piętnuję z tego powodu. To takie
moje IMHO tylko.
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://elske.private.pl; http://histeryczka.blog.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
108. Data: 2005-12-15 13:14:18
Temat: Re: Przymus chodzenia na koncerty
Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:43a16adc$1@news.home.net.pl...
> Za moich dawnych lat licealnych katowano uczniów comiesięczną wizytą na
> 'koncercie', który był niczym innym, jak próbą, czasem nawet nie
generalną.
> Nie pamiętam jaki miałam zdanie przed, ale po cyklu takich sesji
> znienawidziłam muzykę poważną na długo.
>
Łeee, to bez sensu. Rzeczywiście moze zniechęcić na dzień dobry. W FN były
kiedyś czwartkowe koncerty specjalnie dla dzieci. Nie za długie, z
wprowadzeniem, opisem i lekką muzyką. Fajne to było, nie wiem czy jeszcze
jest - myślmy na to właśnie chodzili.
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://elske.private.pl; http://histeryczka.blog.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
109. Data: 2005-12-15 13:17:39
Temat: Re: Przymus chodzenia na koncertyUżytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:43a16adc$1@news.home.net.pl...
>
> Za moich dawnych lat licealnych katowano uczniów comiesięczną wizytą
> na 'koncercie', który był niczym innym, jak próbą, czasem nawet nie
> generalną.
Mnie w podstawówce katowano czymś co nazywało sie "filharmonia" -
wyglądało to tak, że cała szkoła, albo klasy 1-3 czy 4-8 schodziły się
na salę gimnastyczną i tam grali muzycy z jakiejś filharmonii.
Pamietam, że było to cholernie nudne, wszyscy tam przysypiali, ni znam
nikogo kto polubiłby po tym muzykę poważną i miało tylko jedną zaletę:
nie było wtedy lekcji :))
Ania
--
***********e-mail: www.cerbermail.com/?Y8Pg93XYwQ ***********
******************** www.madej.master.pl ********************
Przeznaczenie jest jedno, ale sposobów jego realizacji wiele.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
110. Data: 2005-12-15 13:18:12
Temat: Re: Przymus chodzenia na koncertyUżytkownik "@nn" ...
>
> Mnie w podstawówce katowano czymś co nazywało sie "filharmonia" -
> wyglądało to tak, że cała szkoła, albo klasy 1-3 czy 4-8 schodziły się na
> salę gimnastyczną i tam grali muzycy z jakiejś filharmonii. Pamietam, że
> było to cholernie nudne, wszyscy tam przysypiali, ni znam nikogo kto
> polubiłby po tym muzykę poważną i miało tylko jedną zaletę: nie było wtedy
> lekcji :))
>
Koleżanka nieprzygotowana do szkoły przychodziła! A wata plus książka
gdzie?? Rozmarzyłam się... siedziało się w samym środku, bo po bokach ciało
ped. ganiało i zmuszało do wytężonej uwagi. I światła do czytania dość, nie
to co w filharmonii.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |