Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Psychuszka (psp) podoba mi sie

Grupy

Szukaj w grupach

 

Psychuszka (psp) podoba mi sie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 49


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2010-01-27 19:49:44

Temat: Re: Psychuszka (psp) podoba mi sie
Od: "kiwiko" <k...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Robakks" <R...@g...pl> napisał w wiadomości
news:hjq3pb$5ia$1@inews.gazeta.pl...
> "kiwiko" <k...@o...pl>
> news:hjq34v$s2b$4@atlantis.news.neostrada.pl...
>> "narciasz" <n...@g...com>
>> news:f8f26191-5843-4a5d-9dfd-560ae29084eb@21g2000yqj
.googlegroups.com...
>
>>> ... dlaczego? - ano dlatego:
>>> Gdy bylem maly mieszkalem u dziadkow. Czesto siadalem przed ich
>>> olbrzymim zegarem, dostrzegajac w nim przyjacielska dusze, bo zegar
>>> nigdy nie milczal (jak ja) i prawie zawsze dobiegaly z jego wnetrza
>>> jakies odglosy, spokojnie poswistywal, tykal, chrobotal trybami
>>> tajemniczych kol, sapal, jeczal i wzdychal, jakby jego wnetrznosci z
>>> trudem trawily mijajace godziny (niczym Robal - jest tu teraz? -
>>> akurat nie ma).
>>> Gdy zapadala ciemnosc, jego flegmatyczne ruchy stawaly sie dla mnie
>>> pociecha.
>>> Dopoki ten staruszek stal na strazy, nic zlego nie moglo sie zdarzyc.
>>>
>>> Psychuszka (psp), prawie nigdy nie milknie calkowicie (teraz ja
>>> zaklocam spokoj nocny). Nawet w nocy slychac szmery i przytlumione
>>> halasy, nad ktore wyrywa sie czasami krzyk - kogos z roztrojem
>>> nerwowym (niepokojace przypomnienie, ze zlo nie spi), lub glosne
>>> zawodzenie.
>>> Spoczynek prawie nigdy nie jest calkowity - podobnie - jak sen nocny w
>>> koszarowej sypialni, pelnej dzwiekow, urywanego kaszlu, chrapania,
>>> mamrotanych przez sen przeklenstw i pierdzenia. Jednym slowem, trwa
>>> ciagly halas.
>>>
>>> Cisza sprawia przyjemnosc - jesli, jest wynikiem swiadomego wyboru.
>>> "Spiewaj mi ciszy wybrana" - pisal Hopkins - swietujac rozkosze
>>> religijnego odosobnienia.
>>> Jednak klasztor moze byc miejscem dosc halasliwym: nieustanny trzask
>>> zamykanych drzwi, tupot stop po drewnianych podlogach ciagnacych sie w
>>> nieskonczonosc korytarzy, brzek naczyn kuchennych w porach posilkow.
>>>
>>> Jako ze slowo pisane tez jest swego rodzaju dzwiekiem, zatruwanie
>>> halasem jest bardziej niebezpieczne dla zdrowia fizycznego i
>>> psychicznego niz wiekszosc zanieczyszczen chemicznych. Kazdy potrafi
>>> wymienic wlasna litanie znienawidzonych halasow: warkot samochodu, jek
>>> mechanicznych tartacznych pil, wrzask kocurow i wron, bzyczenie
>>> komarow, ryk motocykli bez tlumikow oraz wszelkiego rodzaju
>>> mlodziezowa muzyka.
>>>
>>> Kiedy po raz pierwszy uslyszalem w Aksaraju spiew muezina,
>>> niewzmocniony jakakolwiek aparatura, dlugo pozostawalem pod jego
>>> urokiem. Gdy kilka lat pozniejm, znalazlem sie w Kuwejcie,
>>> wsluchiwalem sie ze zdumieniem w dzwieki dobiegajace z pobliskiego
>>> minaretu. Wezwanie na modlitwe poprzedzone trzaskiem i zgrzytami,
>>> wywrzaskiwane bylo tym razem z ogluszajaca sila przez megafony.
>>>
>>> Bicie dzwonow koscielnych - chrzescijanski odpowiednik spiewu muezina
>>> - bywa przykra inwazja - zwlaszcza, jesli przyjdzie mieszkac blisko
>>> koscielnej wiezy.
>>> Ale dzwony slyszane z oddali... - grzeja serce. Nigdzie nie czulem
>>> tego rownie silnie, jak we Wloszech. Do dzis pamietam wieczorne bicie
>>> dzwonow w Como, niosace sie wzdluz brzegow jeziora Como. Niezaklamany
>>> glos chrzescijanstwa, nasycony wiara, nadzieja i miloscia.
>>>
>>> Do przyjemnych odglosow naleza: porykiwanie bydla wracajacego do
>>> zagrody o zachodzie slonca, krzyk mew, pozegnanie dnia przez kolonie
>>> gawronow, szepty z dziecinnej sypialni w ktorej dziewczynka z
>>> niezwykla powaga opowiada na dobranoc bajki mlodszemu braciszkowi,
>>> buczenie ostrzegawczych syren transatlantyku przedzierajacego sie
>>> przez mgle.
>>> Sluchanie z dystansu przydaje im jeszcze slodyczy.
>>>
>>> Gdy jestem na przyjeciu, wole usiasc z boku - zamiast, wdawac sie w
>>> wymiane banalnych madrosci. Slucham, jak intensywny gwar glosow
>>> dobiegajacych z oddali przechodzi w lagodny szum zlewajacych sie
>>> dzwiekow.
>>> Moim idealem stalo sie dotrwanie do konca przyjecia bez odezwania sie
>>> jednym slowem, poza zwyczajowym przywitaniem i pozegnaniem, ktorych
>>> trudno uniknac.
>>> W ten sposob, czlowiek wiecej sie uczy i nie obraza nikogo.
>>>
>>> W miare jak staje sie starszy, odzywam sie coraz mniej. Podziwiam
>>> feldmarszalka Moltkego - ktory, potrafil milczec w siedmiu jezykach.
>>> Gdy juz poloze sie spac, zadaje sobie czesto pytanie:
>>> Czy powiedziales dzis cos, co naprawde warte bylo powiedzenia?
>
>> mozna mi powiedziec wszystko, bo uwielbiam sluchac
>>
>> kiwiko
>
> Prawda, że pięknie pisze? :-)

prawda, pięknie


> Jak sądzisz kiwiko: czy oczekuje na coś?
> Ed

na zainteresowanie?

kiwiko


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2010-01-27 20:00:42

Temat: Re: Psychuszka (psp) podoba mi sie
Od: "Robakks" <R...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

"kiwiko" <k...@o...pl>
news:hjq5gp$43g$4@atlantis.news.neostrada.pl...
> "Robakks" <R...@g...pl>
> news:hjq3pb$5ia$1@inews.gazeta.pl...
>> "kiwiko" <k...@o...pl>
>> news:hjq34v$s2b$4@atlantis.news.neostrada.pl...
>>> "narciasz" <n...@g...com>
>>> news:f8f26191-5843-4a5d-9dfd-560ae29084eb@21g2000yqj
.googlegroups.com...

>>>> ... dlaczego? - ano dlatego:
>>>> [...]
>>>> W miare jak staje sie starszy, odzywam sie coraz mniej. Podziwiam
>>>> feldmarszalka Moltkego - ktory, potrafil milczec w siedmiu jezykach.
>>>> Gdy juz poloze sie spac, zadaje sobie czesto pytanie:
>>>> Czy powiedziales dzis cos, co naprawde warte bylo powiedzenia?
>>
>>> mozna mi powiedziec wszystko, bo uwielbiam sluchac
>>>
>>> kiwiko
>>
>> Prawda, że pięknie pisze? :-)
>
> prawda, pięknie
>
>
>> Jak sądzisz kiwiko: czy oczekuje na coś?
>> Ed
>
> na zainteresowanie?
>
> kiwiko

Może na tę odrobinę serca?
Ed

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2010-01-27 20:20:41

Temat: Re: Psychuszka (psp) podoba mi sie
Od: "kiwiko" <k...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Robakks" <R...@g...pl> napisał w wiadomości
news:hjq619$e04$1@inews.gazeta.pl...

> Może na tę odrobinę serca?
> Ed
myślisz, że nie wie, że tyle już ma?

kiwiko


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2010-01-27 20:34:59

Temat: Re: Psychuszka (psp) podoba mi sie
Od: "Robakks" <R...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

"kiwiko" <k...@o...pl>
news:hjq7r7$eak$4@nemesis.news.neostrada.pl...
> "Robakks" <R...@g...pl>
> news:hjq619$e04$1@inews.gazeta.pl...

>> Może na tę odrobinę serca?
>> Ed

> myślisz, że nie wie, że tyle już ma?
>
> kiwiko

Próbuję postawić siebie na emigracji (w wyobraźni) i tak sobie
myślę: "Litwo, Ojczyzno moja ty jesteś jak zdrowie".
Ciekawe za czym bym bardziej tęsknił - za krajem
czy ludźmi życzliwymi?
Robakks
*°"˝'´¨˘`˙.^:;~>¤<×÷-.,˛¸

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2010-01-27 20:40:53

Temat: Re: Psychuszka (psp) podoba mi sie
Od: narciasz <n...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On Jan 27, 3:34 pm, "Robakks" <R...@g...pl> wrote:

> Próbuję postawić siebie na emigracji (w wyobraźni) i tak sobie
> myślę: "Litwo, Ojczyzno moja ty jesteś jak zdrowie".
> Ciekawe za czym bym bardziej tęsknił - za krajem
> czy ludźmi życzliwymi?

Emigracja, nie dla ciebie. Tacy jak ty, koncza na dworcach.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2010-01-27 21:39:10

Temat: Re: Psychuszka (psp) podoba mi sie
Od: "kiwiko" <k...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Robakks" <R...@g...pl> napisał w wiadomości
news:hjq81i$ktc$1@inews.gazeta.pl...
> Próbuję postawić siebie na emigracji (w wyobraźni) i tak sobie
> myślę: "Litwo, Ojczyzno moja ty jesteś jak zdrowie".
> Ciekawe za czym bym bardziej tęsknił - za krajem
> czy ludźmi życzliwymi?
> Robakks
> *°"˝'´¨˘`˙.^:;~>¤<×÷-.,˛¸
wszędzie można spotkać życzliwych ludzi i zacząć nowe życie. I chociaż nie
wyobrażam sobie rozstania to nie potrafiłabym nikogo zatrzymać

kiwiko


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2010-01-27 22:47:36

Temat: Re: Psychuszka (psp) podoba mi sie
Od: narciasz <n...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

"kiwiko" wrote:

> wszędzie można spotkać życzliwych ludzi i zacząć nowe życie. I chociaż nie
> wyobrażam sobie rozstania to nie potrafiłabym nikogo zatrzymać
>
> kiwiko


I bardzo dobrze Kiwiko!
Napisze ci prawde, Najprawdziwsza. Jedni musieli - pamietaj, inni nie
widzieli swej przyszlosci, w marazmie owczesnej Polski. Wiele powodow
sklada sie na to ze Polske opuscili.
Moze przyblize Ci perspektywe emigranta, moze zrozumiesz co za tym
slowem sie kryje. Moze?

Tylu ich znam, emigrantow zyjacych kazda noga w innym swiecie. Sa to
tacy, ktorzy tesknia strasznie za SWOIM domem i chca wracac do niego,
ale jak tylko pojada na miesiac wakacji, to tesknia strasznie by
wracac spowrotem (sam to znam z autopsji. Bylem - po 21 latach - w
Polsce w ub. roku.

Moj dom w "GH" (Golden Horseshoe) jest moim domem. Czego chciec
wiecej? Spedzone tu lata uwazam za najlepsze jakie mi sie przydarzyly,
a jesli mialabym umrzec jutro, uwazalabym nadal ze wyjazd z Polski byl
najlepsza rzecza jaka mi sie w zyciu przydazyla.

Oswajanie nowych terytoriow trwa czasem dluzej, czasem krocej. Dosc
szybko oswoilem sie z miejcem ktore lubie - bez tego, zawsze trawa
jest bardziej zielona po drugiej stronie plotu. Znam takich, ktorzy
nie wracaja bo ich wiza dawno stracila waznosc, wiec wyjazd oznaczalby
opuszczenie Kanady na zawsze.
Siedza tu nadal nielegalni obiecujac sobie ze jeszcze tylko kilka
tygodni, jeszcze kilka dolarow na koncie i juz koniec tej meki.
Wreszcie, wyjada, na zawsze.
Jedni i drudzy i trzeci - jakkolwiek ich sytuacje dziela lata swietlne
- kiedy mysla dom - mysla o innym miejscu, innym kraju.
Chocby siedzieli tu niewiarygodnie dlugo. Wracaja, czasem na stare
lata dopiero.

Wyjezdzaja ci co emigracje traktuja jako stacje przesiadkowa - epizod
- szanse na ekonomiczne odkucie sie, nauczenie czegos, zobaczenie
innego swiata. Ale i ci, pelni energii i ciekawosci zalamuja sie kiedy
okazuje sie ze bez wzgledu na bagaz umiejetnosci i doswiadczen w nowym
kraju, trzeba zaczac wszystko od zera.

Wracaja zdolne, wyksztalcone dziewczyny zmeczone praca sprzataczki czy
kelnerki, ktora okazala sie byc jedynym dostepnym sposobem zarabiania
na zycie - i ci, co po wielu latach - nieraz - wypelnionych sukcesami
zawodowymi i osobistymi nie potrafia odnalezc sie w kraju, ktory na
zawsze pozostanie dla nich obcym. Czasem, potrzeba masy czasu by
zrozumiec ze Polska, jest prawdopodobnie jedynym na ziemi krajem,
gdzie obcych traktuje sie lepiej niz swoich.
Nawet dlugie lata przezyte tu, nie gwarantuja wpasowania sie w dlugi
ciag ludzkich pokolen ktore ten kraj tworza. Ze nie wystarczy umiec
odpowiedziec bezblednie na wszystkie pytania w tescie na obywatelstwo
by przynalezec, byc czescia, byc u siebie.
Sa tu w miejscu ktore wybrali z takich czy innych powodow, ale bez
wzgledu na to skad pochodza i co tu przezyli - tesknia.
- Za zbieraniem grzybow w lasach lubuskich. Za domowym drim-sum i pora
deszczowa na Tajwanie. Za gremialnym szalenstwem malomiasteczkowych
Oktoberfest. Za dziadkiem w Pendzabie ktorego pewnie juz nie zdaza
zobaczyc. Za pewnym magicznym miejscem w parku miejskim w Seulu, o
ktorym nikt nie wie...
- Paradoksalne! - to zwykle male rzeczy budza najwiecej tesknot. Ci,
co mowia ze chca wracac nie uzywaja wielkich slow.
Mowia; "mama" ale, nie "Ojczyzna".
Mowia; "przyjaciele" ale, nie "Patriotyzm" (slowo patriotyzm =
"patriotism" tu jest prawie nie uzywane).
Mowia; "domowy krupnik" ale, nie "tradycja".
Tych wielkich rzeczy, ktore sa suma malych jakos w nich nie widac -
dopoki, nie wyjada naprawde, nie stopia sie ze zrodlem swoich tesknot,
nie powroca do tego, co - choc moze nie wiedzieli o tym - pozwala im
czuc sie czescia czegos wiekszego, stabilnego, dajacego poczucie
sily.

Znam tez innych - takich, co zostali tu i najpewniej zostana juz na
zawsze, ktorzy zyja ponad tesknota, zadowoleni z losu przesadzonego
drzewa.
Najczesciej zostaja ci, ktorych trzymaja tu mieszane malzenstwa - i
dzieci urodzone - albo sukces w interesach, czy fakt nabycia swojego
pierwszego domu, takiego ich, prawdziwego. Ci predzej czy pozniej
zaczynaja czuc sie u siebie, nawet wtedy, gdy po latach tu spedzonych
nie umieja zaspiewac urodzonemu tu dziecku kolysanki po angielsku, nie
rozumieja wszystkich angielskich dowcipow. Po czesci, dlatego zapewne
ze nowa, kochana amerykanska rodzina daje rownie mocne
poczucie przynaleznosci jak tamta, zostawiona gdzies tam.
- Pewnie jest w tym takze cos z ciazenia rzeczy, ktore gromadzone,
wytwarzaja wlasne pole grawitacji - co trzyma mocniej niz stare
tesknoty.

Sa jednak i tacy, ktorzy nie maja tu nic, nie dorobili sie niczego
godnego. Nie zasiadaja w zarzadzie zadnej wielkiej korporacji, a mimo
to zostali i zostana i nawet tesknia mniej niz inni lub zgola nie
tesknia wcale. Czasami dlatego ze swiadomosc mizerii ekonomicznej
kraju z ktorego przyjechali, jest wystarczajaco mocna by nie miec
najmniejszej ochoty porzucac kraju masla orzechowego i taniej
benzyny.
Czasami dlatego, ze zbyt boja sie zaczynac wszystko od nowa, po raz
kolejny, tym razem w kraju co powinien byc bliski, a stal sie obcy, bo
nic nie stoi w miejscu, ludzie i miejsca sie zmieniaja. Powstale od
czasu ich wyjazdu i zapetlone przez lata nici miedzyludzkich
zaleznosci tworza juz siec w ktorej nikt, kto nie uczestniczyl w jej
budowie, nie zdola sie polapac. Czasami, powrot rowna sie przyznaniu
do porazki a ambitna dusza woli raczej dac sie upokarzac obcym w obcym
kraju, niz znosic ironie i docinki ziomali. Czasami... - oh, bywa tyle
powodow zupelnie roznych, czasem madrych czasem nie. Jednak fakt
pozostaje. Dlaczego?

Emigracja nie jest dla kazdego, gdyby bylo inaczej, zapewne nikt z
tych co urodzili sie w biednych lub miotanych niepokojami krajach nie
zostalby w miejscu skad pochodzi. Nawet nie to jest najtrudniejsze ze
czasem wyjazd, rowna sie dlugiemu okresowi wyrzeczen, odkladania na
bilet kazdych zarobionych pieniedzy, czasem ryzykowaniu zdrowiem czy
zyciem by dostac sie do upragnionej Coca-Cola plynacej ziemi
obiecanej. I nie tym ze bilet czasem, bywa w jedna strone.
Najtrudniejszy jest krok, ktory wyrywa ze znanego, ze wspolnoty
pokolen budujacych wspolna rzeczywistosc, jezyk, obyczaje i prawa,
historie i legendy. Wszystkiego, co pozwala czuc sie bezpiecznie,
mogac liczyc na czyjas pomoc w potrzebie, na czuly gest w smutku,
slowo pociechy czy rade w zgryzocie.

Ci co zostaja, czesciej niz inni potrafia zyc ze swiadomoscia
nieustannego bycia odmiencem-Guliwerem w krainie Liliputow, lub
odwrotnie. Odmiencem, jakkolwiek czesto uznanym za pozytecznego
czlonka spolecznosci i porzadnego w sumie czlowieka. Nawet wtedy, gdy
bez chwili zastanowienia odpowie na pytanie; "Crunchy or smooth",
albo; "Yankees or Mets". - Nawet, jesli z niepoprawnie obcym akcentem
wyrecytuje tekst: "Star Spangled Banner".
Dowodza miliony przykladow, daje sie tu zyc w taki sposob i
niekoniecznie trzeba sie w tym celu zamykac w etnicznym getcie
Chinatown, dzielnicy zydowskiej, ruskiej, Little Poland czy innych.

Czesto lapie sie na tym, ze nie rozumiemy sie zbyt dobrze. Jest jednak
cos, co nas laczy. Ameryka wierzy bardziej w prawo ziemi niz w prawo
krwi. Ktokolwiek wybral jej ziemie na miejsce gdzie narodzi sie jego
dziecko, automatycznie czyni je amerykanskim obywatelem - niezaleznie
z jakiego kraju sam pochodzi w jakim mowi ojczystym jezyku, do jakich
modli sie bogow. To pewna emocjonalna wlasciwosc.
Cenie sobie bardziej wiezy wynikle z wyboru - niz te, co wynikly z
niezaleznego od mojej woli zbiegu okolicznosci. Bardziej wierze w
przywiazanie wynikajace z
glebokiego szacunku do osob ktorych dotyczy, niz z biologicznego
pokrewienstwa.
Moich rodzicow kochalem duzo bardziej za to ze byli cudownymi, prawymi
i ciekawymi ludzmi, niz za to ze podarowali mi calkiem przyzwoity
zestaw chromosomow.
Ludzi z ktorymi sie wiaze, szanuje za to jacy sa, a nie za to ze sa w
ogole. Niby drobiazg, a robi caly hektar roznicy.

Nie wroce do Polski. Obserwowanie glupot zycia tam codziennego, malych
i podlych politykow. - I nie dlatego ze paczki u "Blikle"-go nie tak
juz dobre jak kiedys.
Nie wroce bo w odroznieniu od pierwszego - ten drugi dom, to sprawa
wyboru i choc kochac mozna oba ta wybrana milosc znaczy dla mnie
wiecej.
Jakkolwiek zdarza sie - jak to w zyciu - czasem ubolewac nad
konsekwencjami raz podjetych decyzji, to moj wybor, akt woli, may
way!

http://www.youtube.com/watch?v=G1tGdoA6mCc

Najpiekniejsza i najstraszniejsza konsekwencja bycia doroslym
czlowiekiem. Dom moj jest tam, gdzie sam sie mecze, poce, by go od
fundamentow budowac, czasem blogoslawiac a czasem przeklinajac wybor,
zawsze powtarzajac (a jakze - z ciezkim, obcym akcentem) moze zbyt
podniosle w calej tej do gruntu zwyczajnej sytuacji zdanie, od dwoch
wiekow martwego Amerykanina:
"Give me liberty, or give me death"...

Byc Polakiem... - to ani zaszczyt, ani chluba, ani kurwa przywilej.
- To samo jest z oddychaniem.
Nie spotkalem jeszcze czlowieka, ktory jest dumny z tego ze oddycha.
Polakiem jestem jednak, bo sie w Polsce urodzilem, wzroslem,
wychowalem, nauczylem, bo w Polsce bylem szczesliwy i nieszczesliwy.
Polak, bo dla czulego przesadu, ktorego zadna racja ani logika nie
potrafie wytlumaczyc.
Polak, bo mi tak w domu rodzicielskim po polsku powiedziano, bo mnie
tam polska mowa od niemowlectwa karmiono, bo mnie matka nauczyla
polskich wierszy i piosenek.
Polak, bo po polsku spowiadalem sie z niepokojow pierwszej milosci i
po polsku belkotalem o jej szczesciu i burzach.
Polak dlatego takze, ze brzoza i wierzba sa mi blizsze niz palma i
cyprys, a Mickiewicz i Chopin drozsi niz Szekspir i Beethoven.
Drozsi dla powodow, ktorych znowu zadna racja nie potrafie uzasadnic.
Polak, bo przejalem od Polakow pewna ilosc ich wad i zalet
narodowych.
Polak, bo moja nienawisc dla homofobow i faszystow polskich jest
wieksza, niz homofobow i faszystow innych narodowosci. I uwazam to za
bardzo powazna ceche mojej polskosci.

Ale, przede wszystkim Polak dlatego, ze mi sie tak podoba.
e
Ps. Chodzi o to, ze rola za gleboko utkwila w psychice - niektorym. I
moze to, ze wszyscy wciaz utozsamiaja sie z ta rola...
Ktos kto zagral w serialu Klossa, zdarza sie ze budzi sie w nocy i
mowi do zony: "Najlepsze kasztany sa na placu Pigalle". Zona mowi:
Jerzy! - co ty ? A on: "Jestem Hans Kloss pani mnie z kims myli". I
wiem, ze to nie pani jest moim kontaktem.
- A juz kompletnie sie gubi, gdy chodzi po miescie. Nie moze przejsc
spokojnie obok zegarmistrza. Musi zajrzec. Wchodzi i mowi: "W zeszlym
roku o tej porze padal deszcz" a zegarmistrz - bo zwykle znaja odzew -
mowi: "Deszcz, deszcz ze sniegiem". Po czym obydwaj sie smieja w
rozpaczy.

Mimo wszystko szkoda mi Karewicza, Gral przeciez Jagelle w Krzyzakach,
a na ulicy - caly czas: "Brunner, ty swinio"
Przeciez takie slowa (nie pamietam?) w zadnym odcinku sie nie
pojawily.
Coz, niektore role zagrane w dobrej wierze przynosza fatalne
konsekwencje.
Gdy raz zagramy w harakterystycznej masce - ta na zawsze pozostaje na
naszej twarzy. Niech dzis sprobuje ktory, zedrzec ze swojej gemby
maske glupola?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2010-01-28 09:17:26

Temat: Re: Psychuszka (psp) podoba mi sie
Od: "Robakks" <R...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

"narciasz" <n...@g...com>
news:ff92e660-ba35-4541-8511-62e2f0b4c974@21g2000yqj
.googlegroups.com...
> On Jan 27, 3:34 pm, "Robakks" <R...@g...pl> wrote:

>> Próbuję postawić siebie na emigracji (w wyobraźni) i tak sobie
>> myślę: "Litwo, Ojczyzno moja ty jesteś jak zdrowie".
>> Ciekawe za czym bym bardziej tęsknił - za krajem
>> czy ludźmi życzliwymi?

> Emigracja, nie dla ciebie. Tacy jak ty, koncza na dworcach.

Dzięki. :-)
W odpowiedzi zacytuję Ci peesa z dzisiejeszego posta na psf
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PS. Nie crosspostuję tego wątku na psp bo się robi szum seksualno -
emocjonalny, który nie sprzyja refleksji. Piszę do miłośników mądrości
do jakich Ciebie Andrzeju zaliczam, a nie do zwolenników szarpanka
za jąderka i cipeczki. ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miłego szarpanka ;)*
Edward Robak* z Nowej Huty
~>°<~
miłośnik mądrości i nie tylko :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2010-01-28 17:37:00

Temat: Re: Psychuszka (psp) podoba mi sie
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Tue, 26 Jan 2010 17:05:53 -0800 (PST), narciasz napisał(a):

> Czy powiedziales dzis cos, co naprawde warte bylo powiedzenia?

Ja zadaję inne: "Czy wysłuchałeś dziś kogoś?"
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2010-01-28 17:47:16

Temat: Re: Psychuszka (psp) podoba mi sie
Od: narciasz <n...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On Jan 28, 12:37 pm, XL <i...@g...pl> wrote:
> Dnia Tue, 26 Jan 2010 17:05:53 -0800 (PST), narciasz napisał(a):
>
> > Czy powiedziales dzis cos, co naprawde warte bylo powiedzenia?
>
> Ja zadaję inne: "Czy wysłuchałeś dziś kogoś?"
> --
>
> Ikselka.

Wielu.
Odpowiedzialem im podobnie jak Tobie:
Z calej palety przeroznych konwencji i dopuszczalnych form
obyczajowych ostaly sie wlasciwie jedynie te, ktore maja wartosc
uzyteczna. Oczywiscie, ze wszelkie formy zachowywania sie sa nadal
wazne i istniec beda zawsze - bez nich - czlowiek nie potrafilby po
prostu zyc! Ale ich wartosc przestano mierzyc wzorcami ideologicznymi.
Liczy sie obecnie raczej ich przydatnosc praktyczna i wartosc
estetyczna.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 . 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Galerianki
Re: (.) punkt = wyobrażenie ?
NIE SZUKAJCIE...
Komputer i decyzje
Zrobią z wami porzadek

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »