Data: 2004-02-25 07:57:54
Temat: Re: Pytanie dot. "Wybranych postow"
Od: "jbaskab" <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:c1g54t.3vs9sgn.2@ghost.h337fd5d2.invalid...
>
> "jbaskab" w news:c1elud$3ge$1@srv.cyf-kr.edu.pl...
> /.../
>
>
> > Piata godzina. Fajna, odpowiednia, aby skonczyc tą komedię omyłek.
>
> Czym skończyć? Dopisaniem się do miłosiernego śpiewu bejsbolisty?
> Pięknie.
Czy Ty Allu czytasz to co ja piszę, czy czytasz to co chcesz przeczytac:-)?
Czy też robisz sobie żarty? Jezeli tak, To powodzenia- ja tam mogę
potłumaczyć jeszcze.
Cierpliwa jestem:-)
Skonczyć komedię omyłek- tzn. nie ciagnac jej dalej, bo do niczego nie
prowadzi, a nie roztrzygnać "dobre- złe".
> Rozumiem, że posiadasz wystarczającą ilość wiedzy, aby zająć stanowisko
> zgodne z zaprezentowanym przez czołowego prymitywa grupy, tzn:
> ^^rozmawiasz z "bezmozgim kretynem", który na dodatek cierpi na
> ^^"zalosne uposledzenie etyczne" i nazywa się "alle-szui".
Zajmuję swoje własne stanowisko. Nie Twoje, nie Czarka, nie Evy. Moje.
> > Chyba psychologia to nauka która polega na zrozumieniu człowieka?
>
> Zrozumiałaś?
Spałam jeszcze:-). Miało być "zdąża do poznania człowieka"
> Chyba tak, skoro iskasz się z "bezmózgim wyznawcą Pisma Świętego",
> chełpiącym się swego czasu tym, że - cytuję:
> "ja mam tak ze mnie w zasadzie wala normy spoleczne o ile mi nie pasuja. "
>
> To rzeczywiście jest dobry materiał na wyznacznik norm etycznych.
Wybacz Allu. Od lat dziecinnych, nikt mi nie mówił z kim mam się przyjaźnić,
z kim iskać i z kim rozmawiać. Normy moralne nie przechodza na zasadzie
zarazy, by była konieczna kwarantanna. Moje normy moralne, ktore nie są
twoimi normami moralnymi, pozwalaja mi na rozmowę z Czarkiem i na
znajdowanie przyjemnosci w niej. Jestem w stanie dostrzec, że czasami Czarek
bywa cieplejszy zarówno od Ciebie jak i mnie. No i jeszcze parę innych
rzeczy:)
Koniec tematu.
>>Dwie różne historie.
> > W przypadku takiego czytania, być może, łatwiej jest zrozumieć drugą
stronę.
>
> Dla mnie to jest oczywiste i co więcej, dokładnie o tym cały czas mówię,
> nie znajdując jakoś zrozumienia.
> Czyli mam teraz rozumieć, że proponowałaś mi to w dobrej wierze?
A dałam Ci powody abyś to zinterpretował jako złośliwość? Ciekawa jestem....
> A czy rozumiesz jak ja reaguję na "radosne tańce" nad moją otwartą trumną
> odprawiane przez osobę, która nie dość, że się wyparła przeszłości,
wykopała
> mnie ze swego życia podkutymi butami, to jeszcze czerpie teraz przedziwne
> korzyści z udostępniania intymnych szczegółów ogółowi słuchaczy?
> Czy masz jakiś własny pogląd na ten rodzaj znieczulicy?
> Czy doświadczenie z historią Twojej przyjaciółki może tu być pomocne?
Sprostowanie: to co się zarzucało Evie, to brak jakichkolwiek szczegółow.
Poza tym,
na ten temat juz pisałam z Toba. I nie zamierzam więcej rozgrzebywać tej
historii.
> > I nie mów o zafałszowaniu historii. Ty dysponujesz w każdym momencie
tylko
> > swoją, subiektywnie postrzeganą a ja swoją. Na co komu potrzebna
obiektywna
> > historia? Ona zresztą nie istnieje. Jeżeli traktować ją jako
interpretacje faktów.
>
> [cieszę się, bo to moje słowa].
> Wybacz. O zafałszowaniu mówiłem w odniesieniu do mojego prywatnego życia,
> co do którego mam zdecydowanie lepszy ogląd niż ktokolwiek.
> Jeśłi więc ktokolwiek dokonuje _fałszywych_ interpretacji moich intencji,
> muszę to prostować. To ja znam własną historię a nie jej zewnętrzny
interpretator.
> A jeśli jedno wydarzenie jest interpretowane kolizyjnie przez dwie osoby,
> i prywatne roztrząsania nie przynoszą rezultatu, to uważasz, że należy je
wywlekać
> na forum? Gdzie argumenty merytorycznie przestają kompletnie mieć
znaczenie,
> a zaczyna się wolna amerykanka typu "alle-szui" i tańcowała rybazrakiem?
Znasz moje zdanie. Jezeli nie, to poczytaj moją odpowiedz Evie pare postów
wyżej, w tym samym wątku. Cos o taplaniu się w błocku...
> > Szczególnie, gdy tak jak w tym idiotycznym wątku, rozmawiają osoby
> > kompletnie się nie rozumiejące: Ja jestem, od paru dni, osobą bardzo
> > szczęśliwą, tak zupełnie bez powodu, Ty widzę, jestes pełny goryczy. Ja
> > snuję akademickie dywagacje, Ty przezywasz. Nie dziwię Ci się, ale nie
> > jestem w stanie dostroić się do Ciebie.
>
> Dlatego powiedziałem pass...
> Nie przeszkodziło Ci to jednak wejść w synchronizm z czarkiem, który
> przecież również dysponuje tylko własną historią.
A znasz taki przebój: "Bo do tanga trzeba dwojga" :)?
Aska
|