Data: 2006-01-18 09:38:54
Temat: Re: Pytanie o dwa nazwiska :)
Od: "Norbert" <a...@w...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Wprawdzie ponoć studenci dzielą sie na samouków i....nieuków, czyli jak
> ktoś chce, to i tak wiedze sobie zdobędzie, jednak...
> Miałem przyjemność pracować z pewną wykładowczynią, prawdopodobnie
> najbardziej zorientowaną w pewnym temacie osobą w kraju. Jej wykłady mogli
> docenić tylko "koneserzy". Rzeczywiście wrypanie nawet słowo w słowo tego
> co mówiła nie dałoby nawet cienia nadziei na zdanie egzaminu. Bo jej
> wykłady szły obok programu. Miała swój żelazny harmonogram, który
> cyzelowała z wykładu na wykład. Dzień wykładu był świętością - było
> wiadomo, że na pewno nie przyjmie nikogo, bo przygotowuje się do wykładu.
> Dopieszczała każde słowo, by nie zostawiać cienia dwuznaczności. Wstawiała
> najbardziej aktualne informacje, czasami pochodzące z dopiero co
> wyłożonego w czytelni piśmiennictwa.
> Mam od tej pory wrażenie, że właśnie po to są wykłady. Są dla wybranych.
Tez chcialbym takie wyklady.
> To co piszesz o "nowych książkach" to w pewnym sensie mit. Studia muszą
Pisze tez o internecie, jest Medline i inne zrodla, w miare aktualne.
> wyrabiać specyficzną zdolność krytycznego podchodzenia do poznawanego
> tekstu. Jeśli rwie się jak pajęczyna, to chyba nie jest wiele wart. Po
> studiach ludzie muszą sięgać często po fachową literaturę, która w chwili
> drukowania w pewnym części już jest zdezaktualizowana. Ale tylko w części.
> Człowiek rozumny powinien wiedzieć, co z czytanej informacji jest
> prawdziwe, co prawdopodobne, a co bardzo wątpliwe. Nieczęsto się przecież
> zdarza, by cały fragment wiedzy stawał nagle na głowie. Rozwój wiedzy jest
> raczej ewolucyjny.
> Powoływanie się na to, że z wiedza wyniesiona z wykładu nie zaliczy się
> nawet działu nic nie znaczy. Bo jak można na poważnie myśleć, że może
Chodze na wyklady z patomorfologii od poczatku bo mi sie spodobaly, nawet
jak jeszcze nie wiedzialem ze moim asystentem od histopatologii bedzie prof
Biczysko (wyklady prowadza tez inni, ale ogolnie sympatyczni ludzi). Bo
oprocz widzy dorzuci jakas opowiesc ze swojego zycia, jak to kiedys kogos
diagnozowala, jak to ktos przyszedl do niej po pomoc, jak to odwiedzala
chorego studenta w szpitalu, co komu bylo, przyczyny. To mi sie podoba.
> wystarczyć na zaliczenie coś co wykładowca zdąży powiedzieć w 1-1.5
> godziny tygodniowo?
Chyba tylko z historii medycyny, hihi :)
To tez zwracam uwaga ze te 1.5 h lepiej poswiecic jakims nowinkom, moze
lepiej omowic przypadki z kliniki, a nie recytowac podrecznik, no chyba ze
cos naprawde trzeba wytlumaczyc z podrecznika, bo jest zwyczajnie trudno
zrozumiec za pierwszym razem.
--
Pozdrawiam Norbert :-)
|