Data: 2009-09-09 09:28:59
Temat: Re: Pytanie o "moralność" wypowiedzi
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Redart pisze:
>
> Użytkownik "Chiron" <e...@o...eu> napisał w wiadomości
> news:h87o30$8ak$1@news.onet.pl...
>
>> A o czym Ty piszesz?...
> [ciach]
>> nie wiem, skąd to w ogóle wziąłeś?
>
> Krótko: w mojej opini KK stawia na
> 'przynależność' a nie na 'poszukiwanie'.
> Dyskryminuje 'poszukujących', jeśli nie ma szansy
> na 'przynależność'.
Tak sobie przejrzałam, co w adhortacji FC na temat rozwodników w nowych
związkach:
"Razem z Synodem wzywam gorąco pasterzy i całą wspólnotę wiernych do
okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością
starań o to, by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła, skoro mogą,
owszem, jako ochrzczeni, powinni uczestniczyć w jego życiu. Niech będą
zachęcani do słuchania Słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę świętą, do
wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw
wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowywania dzieci w wierze
chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten
sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę. Niech Kościół
modli się za nich, niech im dodaje odwagi, niech okaże się miłosierną
matką, podtrzymując ich w wierze i nadziei."
Czyli KRK niby nie odwraca się tutaj i faktycznie wychodzi naprzeciw.
Czytamy jednak dalej:
"Kościół jednak na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie
Świętym, niedopuszczania do komunii eucharystycznej rozwiedzionych,
którzy zawarli ponowny związek małżeński."
Powód:
"Nie mogą być dopuszczeni do komunii świętej od chwili, gdy ich stan i
sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem
i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia."
No i oczywiście "last but not least":
"Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do
Eucharystii wprowadzałoby wiernych w błąd lub powodowałoby zamęt co do
nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa."
Wszak najbardziej liczy się wizerunek. ;)
Rozwiedzeni mogą jednak uzyskać dyspensę, o ile:
"postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od
aktów, które przysługują jedynie małżonkom."
Jak dla mnie nie ma konsekwencji w tych wszystkich z precyzją budowanych
labiryntach. Z jednej strony nie wykluczamy z Kościoła, z drugiej jednak
trzymamy na uboczu; z jednej strony akt między mężczyzną a kobietą to
tylko dopełnienie miłości, a z drugiej - okazuje się najważniejszą
przeszkodą w uznaniu tej miłości za pełnowartościową wobec Boga.
Pozdrawiam
Ewa
|