Data: 2009-03-25 23:50:23
Temat: Re: Rajd świnek przez Polskę.;-)
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jakub A. Krzewicki" <e...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:gqdskm$rd$1@news3.onet...
> U Kalaszy święta połączone z seksualnymi ekscesami raczej spetryfikowały
> kulturę "ducha narodu podbitego", dały im niezależność od muzułmanów,
> zachowały szeroko rozprzestrzeniające się na skalę tej społeczności geny
> rasy aryjskiej rzadko spotykane na tej szerokości geograficznej, takie jak
> m.in. występowanie wśród części populacji blond włosów. Czyli może być
> całkiem odwrotnie niż mówisz...
1. Obracamy się w naszym kręgu kulturowym. Zgodzilisz się, że np takie
NewAge- jako kompletna mieszanina wielu kultur to pomylenie z poplątaniem?
Nie można wyciągać jakiegoś fragmentu z jednej kultury- i wszyć go w dowolne
miejsce innej. Poza tym- np u ludów, które gościa "częstują" swoją żoną też
nie jest przyjęte, żeby się zdradzać. Po prostu- takiego jednorazowego
"poczęstunku" nie traktuje się jako zdrady. Zdaje się, że już Marco Polo
opisywał coś takiego na stepach mongolskich, gdzie chodziło o mieszanie
genów. W niektórych kręgach kultury afrykańskiej młoda dziewczyna mogła być
oddana gościowi jako "żona" na czas jego pobytu w wiosce, a jak urodziła
dziecko- to nie miała problemu ze znalezieniem męża (udowodniła, że potrafi
urodzić). Jednakże i tam nie praktykuje się zdrad małżeńskich.
2. W wielu kręgach kulturowych kobiety nie kryją się specjalnie z tym, że
lubią seks z przygodnymi partnerami, ale w żadnym taka kobieta nie wzbudza
szacunku. Kobieta prostytuująca się- szczególnie.
>> Zdążyłem co nieco w życiu zobaczyć. Spotkałem ludzi "po
>> przejściach", którzy porządkowali swoje życie. I żadne z nich nie mówiło
>> pozytywnie o swojej hulaszczej młodości.
>
> [...]
>
> Bo było to hulanie mieszczańskie, niezorganizowane i bez pierwiastka
> sakralnego ;) Czy któraś z partnerek Rasputina albo Drukpy Kunleya
> wieszała
> się lub truła z powodu jej porzucenia przez święto(je)bliwego mistrza?
>
Ani carycy ani carowi ta znajomość na dobre nie wyszła:-). Wracając do
tematu- oglądałem program o sekcie- takiej komunie w USA, której lider
(gdzieś koło 60 lat) w latach 60 i 70 zeszłego wieku pełnił rolę takiego
świeto(je)bliwego mistrza. Ulubionym jego zajęciem była inicjacja seksualna
młodych "komunistek". Były też wywiady z tymi kobietami. Wiele z nich mówiło
o tym ze wstydem. Czuły się oszukane, chcą zapomnieć, wymazać z pamięci ten
okres. Choć przyznają, że wtedy myślały inaczej. Jedna nawet niosła przez
życie bardzo silną traumę- czuła się zgwałcona (choć nie wziął jej siłą).
Jakubie- wydaje mi się, że pewne zachowania seksualne ludów od nas kulturowo
odmiennych mają uzasadnienie, które każdy członek tej kultury wyczuwa
(mieszanie genów- jak u ludów stepu, pozostanie przy swojej tożsamości- jak
w opisanej przez Ciebie sytuacji). Jest to głęboko w tej kulturze
zakorzenione, a i tak nie istnieje kultura, w której na codzień istniała by
pełna swoboda seksualna. Po prostu- taka cywilizacja nie ma szans na
przetrwanie.
>> Poznałem także pary, które zachowywały wstrzemięźliwość seksualną aż do
>> ślubu. Zapewniam Cię- tak udanych związków można tylko zazdrościć.
>
> Może to i fajnie, ale wtedy energia krąży w obiegu zamkniętym i nie można
> jej zastosować do działań na skalę większą niż rodziny. Odpada jeden z
> ważniejszych, silniejszych i łatwiejszych w użyciu zręcznych środków jakie
> istnieją. Może to grozić rozpadem linii przekazu tantry albo
> marginalizacją
> tego przekazu wewnątrz pojedynczej rodziny, poza którą urodzony nikt nie
> ma
> szans na jego uzyskanie jak wejść w związek małżeński z kimś z wewnątrz (=
> zabroniony system kastowy), bo trzeba mieć szczególne i rzadkie zdolności,
> żeby twórczo zainicjować krążenie energii "od nowa" zamiast przejąć
> istniejące już wzorce przez "permutację". Dlatego tantra w Indiach wśród
> hinduistów i muzułmanów jest tak zamkniętym i ezoterycznym systemem,
> podobnie jak w tej części Europy, która jeszcze hołduje monogamii, podczas
> gdy u buddystów w Tybecie jest powszechna, stanowi niemal duchowe
> prol-żarło. Od wyłącznej monogamii lepszy jest już nawet całkowity
> celibat.
Nie rozumiem. Przecież krążenie tej energii nie musi się odbywać na zasadzie
"każdy z każdym". Jest silna rodzina, ich energia objawia się miłością.
Miłością, którą dają sobie wzajem, a także innym ludziom. Osoby, któe znam-
nie są ludźmi zamkniętymi. Przeciwnie. Np- jedne małżeństwo- mimo posiadania
swoich dzieci- prowadzi rodzinę zastępczą. I naprawdę wkładają w to mnóstwo
energii, nie zaniedbując przy okazji swoich dzieci.
>> mniej teorii, please.
>
> Niestety praktyka opiera się na teorii...
> A co przeciwstawiasz teorii, jeśli nie własną teorię?
> Nic dziwnego, że wolny seks tyle psuje w związkach, skoro w powszechnej w
> świecie postchrześcijańskim sugestii zbiorowej przedstawiany jest nadal
> jako profanum...
nie przedstawiam teorii. Żyję, rozglądam się wokół. Wydaje mi się, że czasem
Ty rozprawiasz o zwierzęciu, które ma siłę słonia, zręczność i szybkość
jaguara, szyję żyrafy, skrzydła orła i opisujesz, jakie to fajne zwierzę,
kurcze. A ja czytam i myślę sobie, że przecież takie zwierze nie istnieje:-)
pozdrawiam
Chiron
p.s.
Wydaje mi się, że to wszystko, o czym pisaliśmy- polega na dawaniu sobie
miłości. Są kultury, które dopuszczają od święta- usankcjonowaną tradycją-
pewną seksualną rozwiązłośc. Jednak nadal, na codzień- osoby kochające się
są zainteresowane przede wszystkim sobą, i sobie poświęcają czas i dają
miłość. I wszędzie- gdzie pojawia się na codzień rozwiązłość seksualna- jako
wzorzec życia- społeczeństwa takie szybko znikają i przechodzą do historii.
Ich przestrzeń życiową zaś zajmują społeczeństwa, które mają bardziej surowe
podejście do tych spraw.
|