Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.man.lodz.pl
!lublin.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Redart" <r...@o...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Rajd świnek przez Polskę.;-)
Date: Mon, 5 Oct 2009 13:17:06 +0200
Organization: http://onet.pl
Lines: 103
Message-ID: <hackji$49u$1@news.onet.pl>
References: <a...@s...googlegroups.com>
<gqbees$kv8$1@news3.onet> <gqda8l$6uj$1@news3.onet>
<gqfc23$clv$1@nemesis.news.neostrada.pl> <gqgcm6$7ml$2@news3.onet>
<gqho8h$h51$1@nemesis.news.neostrada.pl> <gqi00e$638$1@news3.onet>
<gqjmst$7m6$1@atlantis.news.neostrada.pl>
<gqnm15$rof$1@node2.news.atman.pl>
<gqoda3$m2e$1@nemesis.news.neostrada.pl> <gqoeds$r4u$1@news.onet.pl>
<gqoh02$7ju$7@atlantis.news.neostrada.pl>
<gqoojv$6i6$1@node2.news.atman.pl>
<gqpvd6$nca$1@nemesis.news.neostrada.pl> <gqskd5$700$1@news.onet.pl>
<gqtp73$4h2$1@atlantis.news.neostrada.pl> <gqu6iv$1o5$1@news.onet.pl>
<h9vqkf$e15$1@news.onet.pl> <ha0lo4$sm1$1@news.onet.pl>
<ha1ra3$2sc$1@news.onet.pl>
<f...@c...googlegroups.com>
<ha2j0j$dmr$1@nemesis.news.neostrada.pl> <ha4c6b$4e7$1@news.onet.pl>
<ha5jhf$m2r$1@nemesis.news.neostrada.pl> <ha5mtt$ger$1@news.onet.pl>
<ha5nvm$jkb$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: efp194.internetdsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1254741426 4414 83.14.249.194 (5 Oct 2009 11:17:06 GMT)
X-Complaints-To: n...@o...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 5 Oct 2009 11:17:06 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5843
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.5579
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:476100
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Chiron" <e...@o...eu> napisał w wiadomości
news:ha5nvm$jkb$1@news.onet.pl...
> Kilka razy zadałeś pytanie: po co tyle przemocy w Matrixie? IMO- pisałem
> Ci: to buddyzm (a także hinduizm i chrześcijaństwo)- wykładane symboliką
> gier komputerowych. Z założenia: ma trafić do tych, co grają w różne gry.
> A co te gry na ogół zawierają? Strzelaninę, przemoc. No to Matrix
> przemawia tym samym językiem.
No jakby siętu zgadzam ... Jednocześnie szukam ciągle dobrego wyjaśnienia:
jak to się dzieje, że szczytne idee religijne tak łatwo przerobić w
strzelankę ?
Czy idea 'prawda broni się sama' nie działa, czy coś innego ? Hmmm ...
> Na postawione przez Ciebie pytania w wątku o parówkach odpowiem w
> weeckend- jednak proszę jeszcze o odpowiedź Twoją na pytanie, któreCi
> postawiłem: chodzi o zasadę uznawania czegoś za chorobę lub nie poprzez
> głosowanie
Wiem, wiem, odpowiadam (preparuję posta), ale czasu mało... Odpowiedź może
być bardzo krótka, albo bardzo długa. Bardzo krótką podam tu: demokracja
nie jest łatwym i idealnym kawałkiem chleba, popełnia błędy, czasem w
skutkach
dość fatalne. Ale jest koniecznością, jedynym kierunkiem na dzień
dzisiejszy,
który pozwala wybrnąć z jeszcze większych ograniczeń innych ustrojów/
eksperymentów ustrojowych, wiążących społeczeństwa twardą regułą
'dziel i rządź'.
Powiem może jeszcze troszkę więcej:
Pierwotne, małe społecznosci nie miały takich problemów, jak my.
Jak ktoś miał 'odchyły', to albo był z zasady wyrzucany poza
(wspólnoty niedojrzałe), albo starano się mu znaleźć indywidualną
rolę, miejsce w społecznosci. Oczywiście bywało różnie, ale wiele
wspólnot wypracowało dużą 'przestrzeń na odrębność'
- mogłeś zostać szalonym pustelnikiem/szamanem. Nie koniecznie w
konflikcie z wodzem/przewodnikiem.
To samo dotyczy odmienności seksualnej. Może pamiętasz
film 'Mały Wielki człowiek' z Dustinem Hoffmanem - tam był wątek
transseksualisty w plemieniu indiańskim. Był inny, ale wszyscy go
akceptowali.
A niejeden zapewne od czasu do czasu skorzystał ;)
Warto też posłuchać, w jaki sposób o seksie rozmawiają ze sobą Ci
tybylcy z 'Fortepianu'. To tylko filmy fabularne - ale pokazują coś bardzo
prawdopodobnego - wspólnoty rządziły się same i miały duże możliwości
prowadzenia własnych eksperymentów etyczno-moralnych. Ze skutkami
różnymi oczywiście - czasem bardzo pozytywnymi, czasem negatywnymi.
Problem systemowej dyskryminacji mniejszości (nie tylko seksualnych !)
pojawia się w dużych społeczeństwach jako skutek gwałtownego wzrostu skali
problemów i konieczności zastosowania nowych modeli zarządzania,
utrzymywania takiego społeczeństwa w równowadze poprzez ograniczenie
możliwości samostanowienia, wprowadzenie wspólnych norm itp. Ale
trzeba też czegoś więcej, żeby utrzymać równowagę w dłuższej perspektywie.
Stara i sprawdzona metoda to 'dziel i rządź'. Jest to metoda bardzo
skuteczna, ale polegajaca na tworzeniu 'wiarygodnych urojeń na tle lękowym',
czyli żerująca na obserwacji, że duże zbiorowości mają skłonność
do ulegania zbiorowym paranojom i wzmacniając te paranoje możesz
manipulować i sprawować władzę. Wszelkie mniejszości idealnie nadają
się na kozły ofiarne - za pomocą wykreowanej paranoi można w nie
wepchnąć prawie wszystkie grzechy tego świata, a jak w końcu
dojdzie do linczu - to społeczność nie traci równowagi - w końcu
mniejszość to mniejszość - ani siły wielkiej nie ma, ani jej strata
nie jest fundamentalna.
To oczywiście wielkie uproszczenie. Ale warto zerknąć w rejony
świata, w których zmagania z dużym przeludnieniem(zagęszczeniem)
trwają już co najmniej od setek lat. Np. Indie i istniejacy tam 'od zawsze'
system kastowy - dobry przykład, jak daleko można było wyewoluować
z zasadą 'dziel' bez wielkich katastrof. Ale walki między kastami/różnymi
grupami są tam chlebem powszednim. Czy my chcemy system kastowy ?
Marksiści właściwie chcieli. Tylko inaczej widzieli sposób, a jaki
zdefiniować
kasty - u nich to były klasy. I sztywne zasady: chłopom wara od miasta itp.
Demokracja z silnymi zasadami wolności, równouprawnienia i tolerancji
jest próbą ewolucji - zmiękczenia zasady 'dziel' przy zachowaniu spójności
społeczeństwa i jego zdolności do np. podejmowania wspólnych, złożonych
przedsięwzięć czy utworzenia 'ubezpieczeń społecznych' rozkładajacych
koszty 'lokalnych katastrof' na masę. Co tu istotne: demokracja bez silnych
idei wolnościowych i tolerancji (jako działającego u podstaw czynnika
uderzajacego w LĘKI i PARANOJE) nie jest stabilna. I tu jest cała
trudność. Musimy wybierać: albo chcemy być wolni i ryzykować
lokalne niepowodzenia (postępujaca tolerancja dla odmienności
CZASAMI powoduje, że ktoś dostał palec a potem bierze całą
rękę - co częste, jak ktoś był od wieków dyskryminowany i żyje
w środowisku ogarnitym 'paranoją lękową odwrotną - np. cała Polska
jest przeciwko homoseksualistom), albo rezygnujemy z demokracji,
albo mamy demokrację lękową, która promuje ... no właśnie ...
i w ostatecznym rozliczeniu przed niczym nas nie chroni, tylko
prowadzi do katastrofy już nie lokalnej, ale globalnej hiperparanoi.
Tu masz niejakie wyjaśnienie, dlaczego vb wspomniał o 'argumentacji
odwołującej siędo lęku' i wyjechał, może trochę niefortunnie,
z grubej rury - Gebbels, podpadając pod Godwina.
Tolerancja - to się łatwo mówi. 'Jestem tolerancyjny' ...
Ale w demokracji tolerancja to konkretny koszt - równuprawnienie
oznacza m.in. także dostęp do opieki/ochrony z ubezpieczeń
społecznych, do stanowisk związanych z władzą, do wpływu
na etykę i wyznawane zasady moralne... Ale to już
trochę osobny temat ...
|