Data: 2011-02-01 15:30:36
Temat: Re: Raport MAK
Od: Artur Górniak <a...@a...pl.eu.org>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nowy lepszy tren R <t...@n...sieciowy> wrote:
> Dnia 18-styczeń-11 w ramce <news:ak4g08-lf2.ln1@argo.pl.eu.org> pędzel
> Artur Górniak zmalował:
>> Nowy lepszy tren R <t...@n...sieciowy> wrote:
>>> Czy przykazanie miłości "Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim
>>> sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego
>>> bliźniego jak siebie samego" jest Twoim przykazaniem?
>>>
>>> Pytam bardzo serio.
>>
>> Procedura:
>>
>> a) czy jesteś pewien, że potrafisz "odgadnąć" kiedy masz kontakt
>> ze swoim Bogiem
>> b) czy jesteś pewien, że potrafisz "zrozumieć" swojego Boga
>> c) czy jesteś pewien, że nadal rozumiesz "pojemność" tego "przykazania"
>> w powyższej formie
>>
>> inaczej mówiąc... jak już będziesz pewien, że na pewno to z Bogiem
>> masz spotkanie to na 100% zrozumiesz co naprawdę powyższy tekst znaczy
>> uwzględniając Twoje ograniczenia pojmowania.
> A nie zależy to od tego jak sobie owego Boga zdefiniujesz?
ok.
odpowiem.
po pierwsze ustalmy co to jest Bóg.
W najprostszej definicji Bóg to istota potężniejsza od "wierzącego".
Czyli w najprostszej definicji mąż może być Bogiem dla żony, a żona
dla pantoflarza Boginią.
Tyle, że to jest mało istotne podejście i nadużywanie słownictwa
bo oczywiście o tyle o ile można do partnera powiedzieć mój boże
to jednak stosowanie tego poza "łóżkiem" podpada pod dezinformowanie.
(czyli nie będziesz mówić, że znasz Boga względem większości,
która to pojęcie już zdefiniowała na coś większego niż Twój prywatny
cieć).
Definicyjnie mieści się to zresztą w stu procentach w zacytowanym
na początku zdaniu.
Docelowo jednak ludzi interesuje "istota", która jest BOGIEM
czyli czymś ponad to co można zbudować wewnątrz ludzkości.
A do takiego pojęcia powyższe się nadaje o ile mówimy o BOGU
wpływającemu na potencjalnie każdą ludzką kwestię przynajmniej
w minimalnym stopniu i wymagającego od człowieka czegoś.
Oczywiście w zasadzie każdy nie chory psychicznie zgodzi się,
że wszechmoc wyklucza sens ludzkości. Ale można założyć,
że jakiś "BÓG" może potrzebować ludzkości do czegoś
co w ten sposób mu taniej realizować.
Biorąc pod uwagę potencjalnie możliwość wpływu takiego BOGA
na rozwój ludzkości łatwo zauważyć, że sens główny to:
* rozwijanie się w kierunku rozumienia jak największej możliwej
komunikacyjności z potencjalną nadistotą.
* ograniczanie destrukcyjnego wpływu upośledzonych rozwojowo
na całokształt.
* zachowanie swojego istnienia w marginesie bezpieczeństwa.
zakładanie typu ucz się bycia sługą łatwo można podciągnąć
pod brednie religijne o ile nie podpadają pod ograniczenie
destrukcyjnych zachowań upośledzonych rozwojowo
w danym kontekście lub pod minimalizowanie pojęcia Bóg.
Pozdrawiam.
Artur Górniak
|