Data: 2007-12-29 21:36:19
Temat: Re: Re:
Od: "Chiron" <eleuzis@nospam_polbox.com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam!
Postaram się odnieść do tego, co Pan napisał- do całości, aby nie ugrzęznąć
w szczegółach. O ile dobrze zrozumiałem: jest Pan zwolennikiem polskiej
tradycji narodowej. A także przeciwnikiem czegoś, co ja nazywam
"antykulturą". I chcę powiedzieć, że taka postawa mi bardzo imponuje. W
czasach, gdzie ogromna rzesza europejczyków i amerykanów jest zarażona
czymś, co Michalkiewicz nazywa "AIDS kulturowym", czyli coś, co sprawia, że
ludzie zastępują swoję odczucia, przemyślenia poprawnością polityczną, która
jest po prostu rozprzestrzenieniem się marksizmu na kulturę społeczną- Pan
pokazuje własnym przykładem (jedyny chyba sposób przekonywania), że można
inaczej.
Jeśli chodzi o mnie- bardzo mi taka postawa imponuje. Przyznam- co Pan
zauważył- czasem sam ulegam czemuś obcemu kulturowo- jak netykieta. Choć tu
moje odczucia są mieszane: po pierwsze- mamy własne wzorce, własną kulturę-
i oczywiście możemy to rozciągać także na grupy dyskusyjne. Możemy np starać
się propagować pewne zachowania- najpierw wśród siebie, a potem rozciągać je
także na innych (np stosowanie formy "pan", "pani" zamiast "ty" czy "wy").
Możemy wzorem np chińczyków promować swoją nazwę czegoś (nie amerykańskie:
astronauta, rosyjskie: kosmonauta, ale ich własne: tejkonauta). Jednak-
kultury się stykają, przeplatają- i nie sposób się odizolować. Czuję, że
istnieje gdzieś "Złoty Środek"- droga, którą powinniśmy podążać. Na myśl
przychodzi mi tu scena z filmu "Ostatni samuraj". kiedy to cesarz Mutsuhito,
sam najpierw wprowadziwszy szerokie reformy w Japonii (zrobił to dla
wzmocnienia swojego państwa), które wręcz zniszczyły wiele japońskich
tradycji, nagle stanął i powiedział: "Dość- na tym koniec" (choć na filmie
było trochę inaczej)- jesteśmy japończykami, nie amerykanami. Więcej reform
już nie chcemy.
Jak mi się wydaje- wielu ludzi po zachłyśnięciu się promowaną antykulturą
zauważy, że zło, które ich osobiście dotyka (dziecko- narkoman, zachowująca
się jak bohaterka serialu wenezuelskiego żona, młodociany bandyta spokojnie,
pewien swej bezkarności rabujący mu samochód etc) bierze się właśnie ze
zniszczenia kultury. I w wielu razach da to do myślenia. Jak popatrzeć na
historię- to można przypuszczać, że to pokolenie, które się teraz rodzi-
będzie bardzo konserwatywne. Nie wyrażając zgody na zastany "porządek" -
zwrócą się ku starym, sprawdzonym wzorcom
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|