Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Odp: J. Tchórzewski,Przesądy aniołów

Grupy

Szukaj w grupach

 

Odp: J. Tchórzewski,Przesądy aniołów

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-02-01 17:20:59

Temat: Odp: J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: "Mania" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <k...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:4...@n...onet.pl...
> > > Dobro jest zawsze podejrzane.
> > > Zlo niczego nie musi ukrywac.
> > ~~
> > można?
> > zidentyfikowane > Zło niczego nie musi ukrywać.
> >
> > pozdr
> > Mania

> Jasne, jasne!
> Ale to wiemy bez przypominania: mowimy przeciez o diablach!
> Diably juz dawno wylozyly karty na stol!:)
>
>
> PS. A jak sie nawet niewinnie przeprowadza staruszke przez jezdnie, to zawsze
> istnieje prawdopodobienstwo podejrzenia, ze chodzi nam nie o staruszke, tylko o
> to, aby wszyscy widzieli, jacy dobrzy jestesmy?!:)
>
>
> KB

NTG i dlatego
FUTuję na psychologię
dołączysz?

Mania

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-02-02 01:08:46

Temat: Re: J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> Użytkownik <k...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:4...@n...onet.pl...
> > > > Dobro jest zawsze podejrzane.
> > > > Zlo niczego nie musi ukrywac.
> > > ~~
> > > można?
> > > zidentyfikowane > Zło niczego nie musi ukrywać.
> > >
> > > pozdr
> > > Mania
>
> > Jasne, jasne!
> > Ale to wiemy bez przypominania:  mowimy przeciez o diablach!
> > Diably juz dawno wylozyly karty na stol!:)
> >
> >
> > PS. A jak sie nawet niewinnie przeprowadza staruszke przez jezdnie, to
zawsze
> > istnieje prawdopodobienstwo podejrzenia, ze chodzi nam nie o staruszke,
tylko o
> > to, aby wszyscy widzieli, jacy dobrzy jestesmy?!:)
> >
> >
> > KB
>
> NTG i dlatego
> FUTuję na psychologię
> dołączysz?
>
> Mania
>

To jest przeniesione z grupy poswieconej poezji:)
Punktem wyjscia byla ten moj tekst, ktory nie chce nawet byc wierszem. Ot , po
prostu tekst i juz:

Z zazdrosci, ze nimi nie sa,
poeci najczesciej staraja sie sciagnac anioly na ziemie
jak latawce, albo glupawe, biale ptaszyska,
przypisujac im ludzkie cechy i klopoty.
A anioly maja wlasne problemy:
ciagle sa posadzane o buntownicze nastroje
/w koncu, co zdazylo sie raz, moze sie powtorzyc/
wiec caly czas podlegaja inwigilacji.
Upokarzajacy jest dla nich fakt,
ze do tego celu wykorzystywane sa diably:
wiadomo, ze dobro jest chwiejne,
a do zla mozna miec pelne zaufanie,
byle tylko nie oczekiwac od niego niczego wiecej,
poza zlem.

Sledztwo toczy sie wolno: anioly sa przeciez niesmiertelne.
Czasu jest nieskonczenie duzo.
To wlasnie jest najbardziej przerazajace dla nich:
nie moga uciec w smierc przed cierpliwa inkwizycja,
co zawsze w koncu udaje sie ludziom.
Wiec predzej, czy pozniej
ta sytuacja wywola w nich buntownicze nastroje.
Juz tak sie dzieje:
diably skladaja wtedy odpowiednie raporty i awansuja.
Niektore nawet obejmuja zwolnione stanowiska aniolow.
Niedlugo juz trudno bedzie odroznic,
kto jest i kto byl - kim.

.......

Nie wiem, czy kogos to zainteresuje.
Odczuwam zdrowy sceptycyzm:)
Gdyby jednak, to chcialam powiedziec, juz poza tym tekstem, ze zasada
organizujaca dobro w naszej kulturze: "nie rob drugiemu, co tobie niemile" -
moze byc dosc latwo oskarzona o egoizm, a co najmniej naraza sie zawsze na
podejrzliwosc.
A poza tym:

Zlo ma z natury wiekszy obszar sobie podporzadkowany:
mordujemy kogos - ZLO!
Widzimy, gdy ktos morduje kogos i nie bronimy mordowanego - ZLO!
Bronimy mordowanego narazajac zycie - dopiero teraz DOBRO!
Bo obojetnosc na zlo - tez jest zlem.
Dobro musi byc aktywne.
Zlo - moze byc zwyklym zaniechaniem.
A w dodatku dobro jest z natury swej narazone na podejrzenia : bronimy
mordowanego, ale moze dlatego, ze myslimy o tym, ze nas za to obsypie zlotem?
Albo zaimponujemy w ten sposob komus, na kim nam zalezy?

To na poczatek tyle /albo na koniec, gdyby temat nie chwycil, co jest bardzo
prawdopodobne:)/

KB



--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-02 10:50:28

Temat: Re: J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: "Asasello" <m...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


<k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:356a.0000011b.3c5b3c1d@newsgate.onet.pl...

[...]
>
> Zlo ma z natury wiekszy obszar sobie podporzadkowany:
> mordujemy kogos - ZLO!
> Widzimy, gdy ktos morduje kogos i nie bronimy mordowanego - ZLO!
> Bronimy mordowanego narazajac zycie - dopiero teraz DOBRO!
> Bo obojetnosc na zlo - tez jest zlem.
> Dobro musi byc aktywne.
> Zlo - moze byc zwyklym zaniechaniem.
> A w dodatku dobro jest z natury swej narazone na podejrzenia : bronimy
> mordowanego, ale moze dlatego, ze myslimy o tym, ze nas za to obsypie
zlotem?
> Albo zaimponujemy w ten sposob komus, na kim nam zalezy?
>
> To na poczatek tyle /albo na koniec, gdyby temat nie chwycil, co jest
bardzo
> prawdopodobne:)/
>
> KB


dyskusja na wiele lat,
najlepiej dla aniołów, bo mają dużo czasu
z racji nieśmiertelności ;)

spieram się z sądem o rozmiarach zła i dobra.
odpowiedzią na zorganizowaną, indywidualną dobrowolną parszywość jest
zorganizowana lub indywidualna dobrowolna chęć przeciwstawiania się
parszywości
w celu likwidowania jej obszarów - i na to nie brakuje dowodów.
jeśli zaś skuteczność oporu jest licha - mamy kolejny dowód,
że dobra jest znacznie więcej niż zła, ponieważ na zło reagujemy
łagodnie,
z dużą wyrozumiałością*

że tym samym czynimy ZŁO?
nie popieram takiego osądu. zasada ząb za ząb jest samowyzwalaczem
eskalacji,
na co dowodów także opór,
zwłaszcza w najnowszym wieku.

chcemy wiedzieć, jak to jest z tymi aniołami i diabłami,
ciągle nam przelatują przez głowę
(wiersze, literatura, plastyka, muzyka, wszelka sztuka
i wszelkie sposoby wyrażania wewnętrznych krwiobiegów umysłu na
zewnątrz).
istnieją ustalone kategorie dobra i zła, więc, generalizując,
nie mamy kłopotu w kwalifikowaniu poszczególnych czynów.

zmierzam do sedna anielskości ;)
ile jest woli do opowiadania się za dobrem w nas samych, tyle jest
przewagi obszarowej lepszego nad gorszym.
dobrzy* przekazują swojemu potomstwu i otoczeniu ideały,
nasączają ich nimi i w efekcie karmią się wzajemnie
pacyfistycznym czy dokładniej dobrolubnym* pojmowaniem swojego
uczestnictwa w świecie.

w tym momencie zatoczyłem koło wokół staruszki,
której ofiarowuję pomoc.
nie jest ważne czy robię to dlatego,
że uważam troskę wobec słabszego za naturalną
czy też pragnę podnieść swoją wartość w czyichś (może tylko swoich)
oczach.
ważne jest jedynie to, że taką reakcję postrzegam jako czynienie dobra
i mam tego świadomość.
i mam tego świadomość, nawet jeśli nie kiwam palcem.
moja świadomość to budowanie dobra na ziemi.
jedni potrafią działać czynnie - inni nie,
ale dopóki czynienie bliźniemu miłego jest w zasięgu rozpoznania,
zło wciąż jest marginalne,
chociaż wcale nie znaczy, że nie śmiertelnie groźne
(poparte licznymi przykładami
choćby w ciągu ostatniego roku).


*symbolicznie upraszczam,
w nadziei,
że wiadomo o co chodzi.


a.








› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-02 15:07:45

Temat: Odp: J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: "Mania" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

he he :) chyba zFUTuję na filozofię ;)

Użytkownik Asasello <m...@k...net.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a3gg0e$riu$...@n...tpi.pl...

> dyskusja na wiele lat,
> najlepiej dla aniołów, bo mają dużo czasu
> z racji nieśmiertelności ;)
~~
miło Cię powitać :)
co do nieśmiertelności to poza Aniołami paru tutaj jeszcze znajdziesz,
więc spokojnie możemy brnąć w dyskusję - chulaj dusza piekła nie ma, eghm;)

> spieram się z sądem o rozmiarach zła i dobra.
> odpowiedzią na zorganizowaną, indywidualną dobrowolną parszywość jest
> zorganizowana lub indywidualna dobrowolna chęć przeciwstawiania się
> parszywości
> w celu likwidowania jej obszarów - i na to nie brakuje dowodów.
> jeśli zaś skuteczność oporu jest licha - mamy kolejny dowód,
> że dobra jest znacznie więcej niż zła, ponieważ na zło reagujemy
> łagodnie,
> z dużą wyrozumiałością*
>
> że tym samym czynimy ZŁO?
> nie popieram takiego osądu. zasada ząb za ząb jest samowyzwalaczem
> eskalacji,
> na co dowodów także opór,
> zwłaszcza w najnowszym wieku.
~~
no i, cholercia, nie ma sie o co spierać

> chcemy wiedzieć, jak to jest z tymi aniołami i diabłami,
> ciągle nam przelatują przez głowę
> (wiersze, literatura, plastyka, muzyka, wszelka sztuka
> i wszelkie sposoby wyrażania wewnętrznych krwiobiegów umysłu na
> zewnątrz).
> istnieją ustalone kategorie dobra i zła, więc, generalizując,
> nie mamy kłopotu w kwalifikowaniu poszczególnych czynów.
>
> zmierzam do sedna anielskości ;)
> ile jest woli do opowiadania się za dobrem w nas samych, tyle jest
> przewagi obszarowej lepszego nad gorszym.
> dobrzy* przekazują swojemu potomstwu i otoczeniu ideały,
> nasączają ich nimi i w efekcie karmią się wzajemnie
> pacyfistycznym czy dokładniej dobrolubnym* pojmowaniem swojego
> uczestnictwa w świecie.
>
> w tym momencie zatoczyłem koło wokół staruszki,
> której ofiarowuję pomoc.
> nie jest ważne czy robię to dlatego,
> że uważam troskę wobec słabszego za naturalną
> czy też pragnę podnieść swoją wartość w czyichś (może tylko swoich)
> oczach.
> ważne jest jedynie to, że taką reakcję postrzegam jako czynienie dobra
> i mam tego świadomość.
> i mam tego świadomość, nawet jeśli nie kiwam palcem.
> moja świadomość to budowanie dobra na ziemi.
> jedni potrafią działać czynnie - inni nie,
> ale dopóki czynienie bliźniemu miłego jest w zasięgu rozpoznania,
> zło wciąż jest marginalne,
> chociaż wcale nie znaczy, że nie śmiertelnie groźne
> (poparte licznymi przykładami
> choćby w ciągu ostatniego roku).
>
>
> *symbolicznie upraszczam,
> w nadziei,
> że wiadomo o co chodzi.
~~
no tak, ale ja chciałam podyskutować :(

ok znalazłam:
As, sorry, _diabeł_ tkwi w szczególe;
weźmy pod lupę choćby mój wieczny konflikt z Saulem a'propos "nietuzinkowych"
postaci na psp, w którym kategorie dobra i zła sa tak nieczytelne, że ... (no właśnie
Saulo, moze tak byśmy się zabrali do tego problemu naukowo?
zaniechawszy wachlowania epitetami);
za szybko myslę:
krok pierwszy - identyfikacja zła
krok drugi - transformacja
a nie jakby sie mogło wydawać - walka
też duzymi skrótami, mam jednak nadzieją, że dyskurs sie rozwinie i dane mi będzie
zwerbalizować te obłoczki co mi sie do skrzydełek poprzyczepiały i aureolkę
zasłaniają ;)

Mania


> a.
>
>
>
>
>
>
>
>

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-02 17:56:01

Temat: Re :J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: "EvaTM" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:356a.0000011b.3c5b3c1d@newsgate.onet.pl...

> Z zazdrosci, ze nimi nie sa,
> poeci najczesciej staraja sie sciagnac anioly na ziemie
> jak latawce, albo glupawe, biale ptaszyska,
> przypisujac im ludzkie cechy i klopoty.
> A anioly maja wlasne problemy:
> ciagle sa posadzane o buntownicze nastroje
> /w koncu, co zdazylo sie raz, moze sie powtorzyc/
> wiec caly czas podlegaja inwigilacji.
> Upokarzajacy jest dla nich fakt,
> ze do tego celu wykorzystywane sa diably:
> wiadomo, ze dobro jest chwiejne,
> a do zla mozna miec pelne zaufanie,
> byle tylko nie oczekiwac od niego niczego wiecej,
> poza zlem.
>
> Sledztwo toczy sie wolno: anioly sa przeciez niesmiertelne.
> Czasu jest nieskonczenie duzo.
> To wlasnie jest najbardziej przerazajace dla nich:
> nie moga uciec w smierc przed cierpliwa inkwizycja,
> co zawsze w koncu udaje sie ludziom.
> Wiec predzej, czy pozniej
> ta sytuacja wywola w nich buntownicze nastroje.
> Juz tak sie dzieje:
> diably skladaja wtedy odpowiednie raporty i awansuja.
> Niektore nawet obejmuja zwolnione stanowiska aniolow.
> Niedlugo juz trudno bedzie odroznic,
> kto jest i kto byl - kim.
>
> .......

Trafność tego tekstu jest porażająca,
niestety.
Gratuluję Maniu..
Miło Cię widzeć, Krystyno.
Zostań z nami dłużej.
Eva






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-02 20:55:48

Temat: Re: Re :J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Witam !

EvaTM <e...@w...pl>
w news:a3h977$s2v$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:356a.0000011b.3c5b3c1d@newsgate.onet.pl...
>
> > Sledztwo toczy sie wolno: anioly sa przeciez niesmiertelne.
> > Czasu jest nieskonczenie duzo.
> > To wlasnie jest najbardziej przerazajace dla nich:
> > nie moga uciec w smierc przed cierpliwa inkwizycja,
> > co zawsze w koncu udaje sie ludziom.
> > Wiec predzej, czy pozniej
> > ta sytuacja wywola w nich buntownicze nastroje.
> > Juz tak sie dzieje:
> > diably skladaja wtedy odpowiednie raporty i awansuja.
> > Niektore nawet obejmuja zwolnione stanowiska aniolow.
> > Niedlugo juz trudno bedzie odroznic,
> > kto jest i kto byl - kim.
> >
> > .......
>
> Trafność tego tekstu jest porażająca,
> niestety.
> Gratuluję Maniu..
> Miło Cię widzeć, Krystyno.
> Zostań z nami dłużej.
> Eva

Ech Evciu... A może dałabyś radę coś więcej napisać OD SIE-
BIE, a nie tylko "tyci, tyci" ? Czyż nie tak działają "diab-
ły" - rozpowiadając wszem i wobec, że "ten tam na górze wi-
cie rozumicie" to "ekstra anioł" albo "najstraszniejszy dia-
beł" który 'za was bez was' wszystko załatwi i potem będzie
'bosko' lub 'apokaliptycznie', wystarczy mu tylko "przykla-
snąć" lub "za żadną cenę nie pozwolić by... żył".
Może wreszcie byś spróbowała bezpośrednio dotknąć szczegółów,
a nie pływać nad nimi w mglistym 'samozadowoleniu', że ci się
"porażająco (nie)podobają" ?

Np.
> ok znalazłam:
> As, sorry, _diabeł_ tkwi w szczególe;
> weźmy pod lupę choćby mój wieczny konflikt z Saulem a'pro-
> pos "nietuzinkowych" postaci na psp, w którym kategorie
> dobra i zła sa tak nieczytelne, że ... (no właśnie Saulo,
> moze tak byśmy się zabrali do tego problemu naukowo?
> zaniechawszy wachlowania epitetami);

Jak chcesz Maniu "naukowo", (Evo, mam nadzieję że 'mimo wszy-
stko' także zechcesz), to najpierw dobrze byłoby w ogóle usta-
lić, cóż znaczy to słówko... Bo tak przypadkiem, w 'najostrzej'
naukowych (i teologicznych przy okazji) źródłach rzecz (tzn.
powszechne 'odwracanie kota ogonem' czyt. mylenie 'pyska z pro-
tiwpałożną' - nazywa się np. "grzechem rzutowanego wstecz wyra-
finowania" (he, he - żeby było 'ciekawiej')... Co więcej - wszy-
scy 'z rodzaju' "nietuzinkowych postaci" a także "typowych na-
ukowych profesjonalistów" tak ochoczo powołujący się tutaj na
niepodważalną w ich pewności 'naukowość" i "profesjonalizm" -
mam bardzo twarde powody by tak mniemać - w rzeczywistości nie
mają NAJBLADSZEGO POJĘCIA o tym, czym jest 'uprawianie' popraw-
nej Nauki. "Jedzą" ZUPEŁNIE NIE TO, co jest "pokarmem" Nauki,
a 'cuś' zupeeeeełnie innego...
Owo Myślenie jest np. i 'po prostu' myśleniem KRYSZTAŁOWO OCZY-
SZCZONYMI - ze skojarzeń wszelkich innych typów - EMOCJAMI. (Już
takie stwierdzenie/'test na naukowość' wystarczy, by rozpoznać
udawacza/"miernotę" !)

To co uważasz(/cie) za "emocje" - nie ma z takim Myśleniem ani
jednego punktu wspólnego i dokładnie od precyzyjnego wyjaśnie-
nia tego, czym są owe właściwe EMOCJE należy zacząć jakąkolwiek
dyskusję na jakiekolwiek 'naukowe tematy'.

A skoro EMOCJE, to ... zacznijmy (może) od ... właśnie tego,
czego nieprzypadkowo tak "nie lubisz" - tj. od natury "EPITETU"
by móc sięgnąć "NAUKOWEGO" określenia "naukowego czegokolwiek".
(czyli od... w bardzo naukowym języku - ZDEFINIOWANIA DEFINICJI
- DOWOLNEJ !)

<< Kiedyś prowadziłem na uniwersytecie ćwiczenia z psychiatrii
i psychoterapii. W trakcie wykładów zdarzało mi się używać bar-
dzo dosadnych słów na określenie "tych spraw". Niektórych stu-
dentów strasznie to gorszyło. Zaczęli zwracać mi uwagę, że tak
nie uchodzi, trzeba oględniej, poważniej itd. Pewnego dnia po-
prosiłem więc, aby spróbowali oddać innymi słowami treść komuni-
katu: "Pocałuj mnie w dupę". Oczywiście nic z tego nie wyszło,
bo nie mogło wyjść. Ów rynsztokowy język jest przecież językiem
emocji, a więc najszczerszym z możliwych, najbardziej komunika-
tywnym. >> [Z wywiadu H. Retkowskiej z A. Samsonem, 1988r.(?)]

Może spróbujesz(/cie) owego niezwykle pouczającego i 'potężnie
dającego do myślenia' (tylko bardzo pozornie bzdurnego) "ćwi-
czenia" ? (To w istocie jest PYTANIE: CZYM PRECYZYJNIE SĄ "EMO-
CJE" z rozróżnieniem na "świadome" i "nieświadome" ! To dokładnie
tak jak z pytaniem: "Czym jest stawianie kroków albo dotknięcie
palcem własnego nosa?"; "Przygłup" odpowie - "Potrafię to zrobić,
o widzisz? Więc znaczy to, że wszystko na ten temat wiem i 'rozu-
miem'". Tymczasem ABSOLUTNIE NICZEGO ani nie "wie", a tym bardziej
nie "rozumie"... ŚWIADOMIE dlatego takowych TWARDO BĘDĘ NAZYWAŁ
"przygłupami". Bo "nieświadomie" to właśnie w dokładnie taki sam
sposób "wiedzą" i "rozumieją" nie tylko szympansy, ale nawet wiru-
ski.)

Kto tu odpadnie - to najuczciwiej jak potrafię - radzę przestać
w ogóle powoływać się na jakąkolwiek Naukę i z miejsca pozbyć
się złudzeń, iż cokolwiek "naukowego" w życiu 'się zrozumiało'.

Pozdrawiam
JeT.

P.S. Jeśli ktoś sądzi iż można tu cokolwiek wyjaśnić metodą "jak
wykujesz co powiedziałem to będziesz rozumiał" - to jest w naj-
gorszym błędzie. Proszę 'ćwiczeniowo' spróbować - WERBALNIE w do-
wolny sposób, w dowolnym języku - wyjaśnić komuś, KTO _NIE_ JEST
W STANIE trafić własnym palcem we własny nos - na czym owa czyn-
ność polega, tak by WYŁĄCZNIE z onego przekazu nauczył się tej
niby "prostej i do zrozumienia" czynności...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-03 02:57:03

Temat: Re: Re :J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: "Mania" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Jerzy Turynski <j...@p...com>
w wiadomości do grup dyskusyjnych napisał:a3hjv8$3o7$...@n...tpi.pl...
> [bla bla bla]
~~
Jureczku - skarbie
"pocałuj mnie/nas w dupę"
:)
to szczerze

a rzeczowo w poniedziałek jak już przetrawię Twoje "cenne" metafory
(o ile mój układ pokarmowy sobie z nimi poradzi)
nio, i nie zrażaj się - miło mnie dotknęła Twa obecność w tym wątku

:o)
Mania



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-03 07:38:42

Temat: Re: Re :J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: "Mania" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik EvaTM <e...@w...pl>
w wiadomości do grup dyskusyjnych napisał:a3h977$s2v$...@n...tpi.pl...
> Miło Cię widzeć, Krystyno.
> Zostań z nami dłużej.
~~
dołączam się do komitetu powitalnego
(niosę chleb i sól)
:o)

> Gratuluję Maniu..
~~
dziękuję Ci Ev za po_chlebstwo ;)
ale nasi goście gotowi pomyśleć, że są przedmiotem jakieś Mani pulacji

serduszka Ci posyłam
Maniek




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-03 11:38:17

Temat: Re: Re :J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: "EvaTM" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Jerzy Turynski" :

Wiesz, Jerzy,
jeszcze pół roku temu pewnie bardzo bym się przejęła
Twoim postem a teraz mam ochotę przyłączyć się do Mani;)

> Ech Evciu... A może dałabyś radę coś więcej napisać OD SIE-
> BIE, a nie tylko "tyci, tyci" ? Czyż nie tak działają "diab-
> ły" - rozpowiadając wszem i wobec, że "ten tam na górze wi-
> cie rozumicie" to "ekstra anioł" albo "najstraszniejszy dia-
> beł" który 'za was bez was' wszystko załatwi i potem będzie
> 'bosko' lub 'apokaliptycznie', wystarczy mu tylko "przykla-
> snąć" lub "za żadną cenę nie pozwolić by... żył".
> Może wreszcie byś spróbowała bezpośrednio dotknąć szczegółów,
> a nie pływać nad nimi w mglistym 'samozadowoleniu', że ci się
> "porażająco (nie)podobają" ?

Gdyby to było samozadowolenie, to chętnie bym sobie
w nim popływała. Uj, jak chętnie..
Ale im więcej ziarenek piasku przesypuje się w mojej klepsydrze,
tym mam go mniej.
Za to cudownie;) leczę się z naiwności, w czym ta grupa
"wyraziste postaci", łącznie z Tobą bardzo mi pomaga.
Ale co do "tyci, tyci", to możesz sobie darować;)
Tyci tyci są ci, którzy prawie wyłącznie cytują i udają Zeusa;).
No i dobrze. "Oni też mają swoją opowieść". ;))

> Np.
> > ok znalazłam:
> > As, sorry, _diabeł_ tkwi w szczególe;
> > weźmy pod lupę choćby mój wieczny konflikt z Saulem a'pro-
> > pos "nietuzinkowych" postaci na psp, w którym kategorie
> > dobra i zła sa tak nieczytelne, że ... (no właśnie Saulo,
> > moze tak byśmy się zabrali do tego problemu naukowo?
> > zaniechawszy wachlowania epitetami);
>
> Jak chcesz Maniu "naukowo", (Evo, mam nadzieję że 'mimo wszy-
> stko' także zechcesz), to najpierw dobrze byłoby w ogóle usta-
> lić, cóż znaczy to słówko... Bo tak przypadkiem, w 'najostrzej'
> naukowych (i teologicznych przy okazji) źródłach rzecz (tzn.
> powszechne 'odwracanie kota ogonem' czyt. mylenie 'pyska z pro-
> tiwpałożną' - nazywa się np. "grzechem rzutowanego wstecz wyra-
> finowania" (he, he - żeby było 'ciekawiej')... Co więcej - wszy-
> scy 'z rodzaju' "nietuzinkowych postaci" a także "typowych na-
> ukowych profesjonalistów" tak ochoczo powołujący się tutaj na
> niepodważalną w ich pewności 'naukowość" i "profesjonalizm" -
> mam bardzo twarde powody by tak mniemać - w rzeczywistości nie
> mają NAJBLADSZEGO POJĘCIA o tym, czym jest 'uprawianie' popraw-
> nej Nauki. "Jedzą" ZUPEŁNIE NIE TO, co jest "pokarmem" Nauki,
> a 'cuś' zupeeeeełnie innego...
> Owo Myślenie jest np. i 'po prostu' myśleniem KRYSZTAŁOWO OCZY-
> SZCZONYMI - ze skojarzeń wszelkich innych typów - EMOCJAMI.

Zgoda:).
A Ty jak odniósłbyś się do "przesądów aniołów" ?
Własnymi słowami ?
Z diabłami trudno wygrać. Zawsze wykręcą kota ogonem;).
Na szczęście koty są zwinne, chyba że wpadną pod kombajn:).
Ale wtedy, to im już wszystko jedno.
A najgorsze to te tygrysy;) - strasznie trzeba się namęczyć,
żeby je dobić. Per saldo populacja ich się zmniejsza i już niestety
musiano wdrożyć program ochrony tygrysa, żeby ich hieny i inne
sępy nie usunęły z matuszki ziemi:)

(Już takie stwierdzenie/'test na naukowość' wystarczy, by rozpoznać
> udawacza/"miernotę" !)

No:))

> To co uważasz(/cie) za "emocje" - nie ma z takim Myśleniem ani
> jednego punktu wspólnego i dokładnie od precyzyjnego wyjaśnie-
> nia tego, czym są owe właściwe EMOCJE należy zacząć jakąkolwiek
> dyskusję na jakiekolwiek 'naukowe tematy'.
>
> A skoro EMOCJE, to ... zacznijmy (może) od ... właśnie tego,
> czego nieprzypadkowo tak "nie lubisz" - tj. od natury "EPITETU"
> by móc sięgnąć "NAUKOWEGO" określenia "naukowego czegokolwiek".
> (czyli od... w bardzo naukowym języku - ZDEFINIOWANIA DEFINICJI - DOWOLNEJ !)

Spróbuję, Jureczku:)

> << Kiedyś prowadziłem na uniwersytecie ćwiczenia z psychiatrii
> i psychoterapii. W trakcie wykładów zdarzało mi się używać bar-
> dzo dosadnych słów na określenie "tych spraw". Niektórych stu-
> dentów strasznie to gorszyło. Zaczęli zwracać mi uwagę, że tak
> nie uchodzi, trzeba oględniej, poważniej itd. Pewnego dnia po-
> prosiłem więc, aby spróbowali oddać innymi słowami treść komuni-
> katu: "Pocałuj mnie w dupę". Oczywiście nic z tego nie wyszło,
> bo nie mogło wyjść. Ów rynsztokowy język jest przecież językiem
> emocji, a więc najszczerszym z możliwych, najbardziej komunika-
> tywnym. >> [Z wywiadu H. Retkowskiej z A. Samsonem, 1988r.(?)]
>
> Może spróbujesz(/cie) owego niezwykle pouczającego i 'potężnie
> dającego do myślenia' (tylko bardzo pozornie bzdurnego) "ćwi-
> czenia" ? (To w istocie jest PYTANIE: CZYM PRECYZYJNIE SĄ "EMO-
> CJE" z rozróżnieniem na "świadome" i "nieświadome" ! To dokładnie
> tak jak z pytaniem: "Czym jest stawianie kroków albo dotknięcie
> palcem własnego nosa?"; "Przygłup" odpowie - "Potrafię to zrobić,
> o widzisz? Więc znaczy to, że wszystko na ten temat wiem i 'rozu-
> miem'". Tymczasem ABSOLUTNIE NICZEGO ani nie "wie", a tym bardziej
> nie "rozumie"... ŚWIADOMIE dlatego takowych TWARDO BĘDĘ NAZYWAŁ "przygłupami". Bo
"nieświadomie"
to właśnie w dokładnie taki sam sposób "wiedzą" i "rozumieją" nie tylko szympansy,
ale nawet wiru-
ski.)

Emocje są jak te Viruski, Jureczku.
Najgorsze te nieświadome - wiodą na manowce.
Ale... kiedy już organizm je rozpozna, tworzy przeciwciała.
A bez nich.. ech, świat byłby jak sterylna biała ściana.
Cóż, że czysta. Trochę nudna.
Dopiero Emocje rysują na niej cudne manowce. :-)

> Kto tu odpadnie - to najuczciwiej jak potrafię - radzę przestać
> w ogóle powoływać się na jakąkolwiek Naukę i z miejsca pozbyć
> się złudzeń, iż cokolwiek "naukowego" w życiu 'się zrozumiało'.

Jeśli to propozycja dobrze płatnej pracy, to przyjmuję.
W ramach premi jakieś dobre słowo od szefa:)
i prośba... by tak się nie działo w tej instytucji :

> Juz tak sie dzieje:
> diably skladaja wtedy odpowiednie raporty i awansuja.
> Niektore nawet obejmuja zwolnione stanowiska aniolow.
> Niedlugo juz trudno bedzie odroznic,
> kto jest i kto byl - kim.


> Pozdrawiam
> JeT.

PozdrAViAM:)
TygrYSOAnioł


> P.S. Jeśli ktoś sądzi iż można tu cokolwiek wyjaśnić metodą "jak
> wykujesz co powiedziałem to będziesz rozumiał" - to jest w naj-
> gorszym błędzie. Proszę 'ćwiczeniowo' spróbować - WERBALNIE w do-
> wolny sposób, w dowolnym języku - wyjaśnić komuś, KTO _NIE_ JEST
> W STANIE trafić własnym palcem we własny nos - na czym owa czyn-
> ność polega, tak by WYŁĄCZNIE z onego przekazu nauczył się tej
> niby "prostej i do zrozumienia" czynności...

No i jak tam ?
Jeśli dalej tak źle odbierasz "miernoty żeńskie",
to przecież Jerzy, opcja "usuń" jest dostępna u Ciebie też chyba;).
A ja I TAK Cię lubię;))



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-03 15:14:58

Temat: Re: Re :J. Tchórzewski,Przesądy aniołów
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Cześć !
Mania <c...@w...pl>
w news:a3i8vn$fm4$1@news.tpi.pl...

> Użytkownik Jerzy Turynski <j...@p...com>
> w wiadomości do grup dyskusyjnych napisał:a3hjv8$3o7$...@n...tpi.pl...
> > [bla bla bla]
> ~~
> Jureczku - skarbie
> "pocałuj mnie/nas w dupę"
> :)
> to szczerze

Kiedyś siedziałem 'na pogaduchach' u pewnej 'miejscowej' (by nie
powiedzieć prowincjonalnej) "b. ważnej Przewodniczącej" i w pewnym
momencie zadryndał telefon. BWP podniosła słuchawkę po czym 'strze-
liła' w nią bez namysłu: "A pocałuj mnie w d..." - i z miejsca usły-
szała - O! Trafiła Pani (BW)P w dziesiątkę, tego mi właśnie teraz
potrzeba! Zatem... gdzie i kiedy ???? - na co BWP - Rany boskie!
Przepraszam bardzo Panie (BW) Prezesie, ale pomyliłam Pana z zupeł-
nie kimś innym... :-)))
Jak nie dociera do rozumu, to pozostaje _potem_ tylko "całować" z
'protiwpołożnej'... "Nie kijem go, to pałką"...

> a rzeczowo w poniedziałek jak już przetrawię Twoje "cenne" metafory
> (o ile mój układ pokarmowy sobie z nimi poradzi)

Powtarzam, możecie sobie darować, pominąć, uznać za niebyłe, głupie,
wodolejskie i wszelkie inne "cenne" MOJE metafory, ale... gdy "niku-
tá" nie docierają do Was (poprawnie) _metafory_ kilku b. mądrych sta-
ruchów(&nieboszczyków), to jest z Wami baaaaardzo niedobrze...
Ot, choćby takie:

<< Naprawdę są sytuacje, gdy pomoc psychoterapeuty jest nieodzowna,
gdy pacjent znajduje się na krawędzi szaleństwa, obłędu. Z tego miej-
sca równie jest blisko do przeżycia mistycznego, jak i do psychozy.
Mistyk jest przeciwieństwem lunatyka. Czy wiecie, jaka jest jedna z
oznak przebudzenia? Jest nią pojawienie się pytania, które człowiek
sam sobie stawia: "Czy to ja zwariowałem, czy też oni wszyscy?" Na-
prawdę tak jest. Bo wszyscy jesteśmy stuknięci. Cały świat zwariował.
Obłąkani lunatycy! Jedynym powodem, dla którego nie zamyka się nas
w Wariatkowie, może być to, że jest nas tak wielu. Jesteśmy więc stu-
knięci. Kierujemy się stukniętymi poglądami na miłość, związki mię-
dzyludzkie, szczęście, radość, na wszystko. Jesteśmy do tego stopnia
stuknięci, że kiedy wszyscy są co do czegoś zgodni, to z całą pewno-
ścią możesz być pewien, że się mylą! Każda nowa idea, każda wielka
idea na samym początku wyznawana była przez jedną jedyną osobę. Przez
najmniejszą z mniejszości. Ów człowiek zwany Jezusem Chrystusem to
jednoosobowa mniejszość. Wszyscy mówili co innego niż on. Budda -
też jednoosobowa mniejszość. Wszyscy myśleli inaczej. Chyba to Ber-
nard Russell powiedział: "Każda wielka idea na początku jest bluź-
nierstwem". Dobrze powiedziane. W tej książce usłyszycie jeszcze nie-
jedno bluźnierstwo. "Bluźni!" - powiedzą. A przecież ludzie są stuk-
nięci, są pogrążeni we śnie i im prędzej to stwierdzisz, tym lepiej
wpłynie to na twoja psychikę. Nie ufaj im. Nie ufaj najlepszym przy-
jaciołom. Zerwij ze swymi najlepszymi przyjaciółmi. Są bardzo spryt-
ni. Tak samo jak i ty w stosunku do innych, choć pewnie o tym nie
wiesz. O, jakże jesteś przebiegły, subtelny i sprytny. Czujesz się
bohaterem! >>
[A. de Mello "Przebudzenie"]

"Czujesz się bohaterem" Maniu "przebiegłym, subtelnym i sprytnym"
'w rzeczy samej' ?

> nio, i nie zrażaj się - miło mnie dotknęła Twa obecność w tym wątku
>
> :o)

A co to jest "miło"? A prawda, masz WŁAŚNIE TO "rozgryźć" dopiero
"w poniedziałek". Oby kiedyś nadszedł właśnie Ten "poniedziałek"...

Nie sztuka głośno i zawzięcie walić w ścianę, sztuka znaleźć
w niej drzwi... i je otworzyć.

> Mania

JeT.

P.S.
<< To co odrzucam , to fundacjonalizm, czyli kartezjańskie poszuki-
wanie całkowicie pewnej podstawy, na której można oprzeć wszelką wie-
dzę. Pogląd taki skłania do zdaniowego podejścia do teologii, przez
co rozumiem dedukcyjne wyprowadzanie konsekwencji z dogmatycznych
formuł, których pewność gwarantowana jest przez niekwestionowany au-
torytet tym ostatnim mogą być płody ludzkiego umysłu, Pismo św., tra-
dycja lub po prostu objawienie). Na tym polega właśnie wada wyjaśnie-
nia związku między nauką a teologią, które podaje Carnes. Zakłada bo-
wiem, że obie dyscypliny opierają się na aksjomatach. John Puddefoot
słusznie nazywa ten pogląd mylącym:
ponieważ traktuje aksjomaty, zarówno w matematyce, jak i w teologii,
jak dane, tak jakby akjomaty nie miały historii. Na skutek tego pod-
stawy systemów zostają ulokowane w całkiem złym miejscu: wybrany ak-
sjomat nie jest bowiem podstawą systemu, ale wynikiem wielu matema-
tycznych badań, badań, które w końcu zostały sformalizowane lub zak-
sjomatyzowane.
Nieuwzględnienie pochodzenia aksjomatów, czyli procesu ich wyłaniania
się z doświadczenia, nazywa Puddefoot "grzechem rzutowanego wstecz wy-
rafinowania". W rezultacie mamy dość wątpliwą atmosferę pewności, ro-
dzaj nastawienia, przeciw któremu z imieniu fizyki zaprotestował Ein-
stein w sławnej uwadze, że "dopóki twierdzenia matematyki odnoszą się
do rzeczywistości, to nie są pewne, dopóki zaś są pewne, to nie odno-
szą się do rzeczywistości". >>
[J. Polkinkhorne, "Rozum i rzeczywistość"]
"Łykasz" coś z tego ? Jeśli tak (a IMO - grubo oj grubo ponad 90% tzw.
kadry naukowej nie pojmuje z powyższego ani jednego słówka, co skutku-
je 'z automatu' - właśnie powszechnym i całkowicie nieświadomym popeł-
nianiem powyższego "grzechu"), to przetłumacz powyższe TYLKO sobie i
wyłącznie na to, w jaki sposób powinnaś wychowywać własne (i to już
od najmniejszego) dzieci.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Zespół Reya
Rozmawianie z dziewczynami-wymyślanie tematów do rozmów
Szukasz swego miejsca bo nie jestes sam
Piatek z Pankracym 2 - pochwała zoofilii?
Jak zawijać wiersze tekstu?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »