Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.icm.edu.pl!news.cyf-kr.edu.pl!not-for-mail
From: "Mefisto" <o...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Religia w racjonalnym świecie
Date: Mon, 2 Jul 2001 11:33:25 +0200
Organization: Academic Computer Center CYFRONET AGH
Lines: 96
Message-ID: <9hpf93$hoh$1@info.cyf-kr.edu.pl>
References: <9hf4oo$eel$1@info.cyf-kr.edu.pl> <9hos5p$gtf$2@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: krd1.ies.krakow.pl
X-Trace: info.cyf-kr.edu.pl 994066532 18193 149.156.54.151 (2 Jul 2001 09:35:32 GMT)
X-Complaints-To: n...@c...edu.pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 2 Jul 2001 09:35:32 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2919.6600
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2919.6600
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:90090
Ukryj nagłówki
Mefisto się kłania. Nazbierało mi się trochę refleksji w związku z
tematem. Jeżeli się okaże, że odkrywam Amerykę, to proszę mnie
uprzejmie splonkować.
Użytkownik "Dorrit" <z...@c...com.pl> napisała
> Prowadzono badania odnośnie wiary religijnej ludzi wykształconych.
Okazało
> się, że
> wiedzę i wiarę trzymają oni jakby w dwóch oddzielnych szufladkach,
które nie
> kontaktują się ze sobą.
No właśnie. Przejrzawszy całość wątku "Małe myśli (nieco o
absurdzie)", doszedłem do wniosku, że ludzie się rozbijali o
odmienność pojmowania samego terminu "wiara".
Są tacy, co mówią , że wierzą w coś, a na myśli mają, że przyjmują
chwilowe założenia w prawdziwosć tego i oczekują, że ta "wiara"
zostanie jeszcze potwierdzona. W przeciwnym wypadku po prostu
zmieniają zdanie i szukają czegoś innego.
Inna grupa (i tu już się dla mnie zaczynają schody) potrafi wierzyć
bez potwierdzeń. Ich umysły wydają się mieć zdolność (niezrozumiałą
dla wcześniej opisanych racjonalistów) funkcjonowania bez potrzeby
sformalizowanych potwierdzeń (dowodów). To jest właśnie ich "wiara",
coś całkowicie odmiennego od "wiary" pierwszej grupy, choc tym samym
słowem nazywane.
W miarę wzrostu poziomu wykształcenia badanych, ich
> wiara ulega zachwianiu z powodu zawartych w niej logicznych
sprzeczności. Z
> poziomu przekonań przechodzi na poziom supozycji o podstawach
artystycznych.
Tu chyba piszesz o grupie "wyłącznie racjonalnych", tej pierwszej.
> Życie religijne osób wykształconych jest więc pod istotnym względem
podobne
> do przeżyć estetycznych. Dlatego też zwracanie im uwagi na
sprzeczności
> zachodzące między wiedzą świecka a wierzeniami religijnymi jest dla
nich
> tylko przykre, a przeważnie bezcelowe i nie na miejscu.
A ty już chyba o tej drugiej, "nie tylko racjonalnych". Jeśli dobrze
zrozumiałem sens postów Rinaldo, Ewy i Vetcha, dla nich nie ma
sprzeczności.
>
> Ale to chyba jest nic w
> > porównaniu z zażenowaniem psychologa, przed którym stoi ktoś
twierdzący,
> że słyszy głos boży. ZASTANAWIAŁEM SIĘ, JAK OSOBA, KTÓRA
> > PRZEŻYWA MISTYCZNE OBJAWIENIE, MOŻE PRZEKONAĆ INNYCH, ŻE TO NIE
> > ZABURZENIA.
>
>
> Nikt z psychologów nie będzie taką sytuacją zażenowany. Jeżeli
delikwent z
> powodu słyszanych głosów Boga lub szatana, obojętne kogo, stanowi
zagrożenie
> dla siebie lub innych, jeżeli tego typu doznania uniemożliwiają mu
> prawidłowe funkcjonowanie społeczne - bez ceregieli pakuje się
mistyka do
> szpitala psychiatrycznego.
Właśnie. Zupełny brak porozumienia. Konfrontacja Allfred vs Vetch to
przy tym doskonała polifonia. Fakt, że współczesny świat - dziecko
epoki Oświecenia, jeszcze do konca niewyemancypowane, promuje przede
wszystkim ludzi próbujących tłumaczyć sobie świat w sposób wyłącznie
racjonalny, tworzących nawet modele wiary.
Zastanowiłem się nad myślą Marutki, że wiedza jest wiarą, że
abstrakcją da się opisać rzeczywistość. Coś w tym jest, ale nie do
końca. To jest przede wszystkim (jeśli nie wyłącznie) tymczasowe
założenie. Już teraz ograniczane przez zastrzeżenia typu "mapa to nie
terytorium", "nauka nie tłumaczy wszystkiego, a zwłaszcza nie daje
odpowiedzie na pytania o sens". Wiara, ta mistyczna ("bezdowodowa" -
nie wiem, jak to lepiej określić) nie potrzebuje zastrzeżeń, bo bez
dowodów funkcjonuje, a dowody jej nie wykluczają.
> A ktoś, kto twierdzi, że słyszy głosy ZAWSZE
> cierpi na ostre zaburzenia psychotyczne i żadnego psychologa w tej
materii
> nie
> przekona.
A gdyby tak na chwilę założyć coś przeciwnego? O to mi właśnie cały
czas chodzi. Ktoś może da radę to przeskoczyć? Zwłaszcza ktoś, kto
potrafi się poruszać w obu kontinuach: wiary i wiedzy.
Pozdrowienia
Mefisto
|